Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy 10 - 12 (362-364) październik - grudzień 2025 r.



Biuletyn Górniczy 10 - 12 (362-364) październik - grudzień 2025 r.
  • Spis treści

    W NUMERZE: CO, GDZIE, KIEDY? Rząd nie zauważył górników z JSW w swojej ustawie. Teraz naprawił błąd  Marszałek Saługa: PEP2040 wymaga gruntownej korekty Czym najtaniej ogrzać dom?  Czy grożą nam… więcej

  • Czy grożą nam przerwy w dostawach prądu? Rozmowa z prof. Stanisławem Tokarskim

    Dwa dni temu w Muzeum Śląskim Pana wykład otworzył konferencję „Suwerenność zaczyna się na Śląsku: energia, bezpieczeństwo, przemysł”, która była poświęcona transformacji Śląska, ale też szerzej transformacji całego sektora paliwowo-energetycznego… więcej

  • Odchodzą z podniesioną głową. Czesi z honorami żegnają kończących fedrowanie górników

    Jeśli ktoś z Państwa w grudniu zajrzy do czeskiej Pragi, to poza tradycyjną wizytą na rynku, Hradczanach i Złotej Uliczce może też zajrzeć do Ogrodów Wallensteina, bądź na położony w… więcej

  • Kobiety w polskim górnictwie

    Kiedyś, gdy było to zabronione, przebierały się za mężczyzn, aby pracować pod ziemią. Dzisiaj bywają właścicielkami czy też zajmują eksponowane stanowiska we władzach spółek górniczych. Rola kobiet w górnictwie wielokrotnie… więcej

  • Koniec fedrowania nie oznacza kresu pompowania. Bez tego transformacja może utonąć

    Doświadczenia gmin zachodniej Małopolski pokazują, że pozostawiona samej sobie woda z nieużytkowanych kopalnianych wyrobisk potrafi wystawić słony rachunek za wszelkie niedopatrzenia i błędne diagnozy. To cenna nauka w kontekście nieuchronnie… więcej

  • Nowa tożsamość regionu – jak Łużyce budują gospodarkę przyszłości. Relacja z wyjazdu studyjnego ROPT2 do Dolnych Łużyc (wrzesień

    Dolne Łużyce – od regionu przemysłowego do laboratorium transformacji Dolne Łużyce (Niederlausitz) są położone w południowej części Brandenburgii, przy granicy z Polską. Region dolnołużycki przez dziesięciolecia był obszarem intensywnego rozwoju… więcej




 

Komentarz



 

WAM: scenariusz czarny jak… blackout

            Jeżeli wydarzenia z wiosny tego roku, gdy – jak pisała wówczas prasa – nad Półwyspem Iberyjskim zgasło słońce, wydawały się komuś odległe od polskich realiów, niewykluczone, że już niedługo będzie musiał zmienić zdanie. Z końcem lipca Ministerstwo Klimatu i Środowiska ujawniło zaktualizowaną wersję Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu, który z założenia ma stanowić dokument strategiczny i drogowskaz zmian w krajowej energetyce do roku 2040. Nowela zwiększa (i tak wyśrubowane) cele klimatyczne do poziomów, które całkiem serio każą postawić pytanie: czy leci z nami pilot?

            Przypomnijmy, że KPEiK zawiera 2 scenariusze transformacji określane jako WEM i WAM, tj. wariant łagodny, zachowawczy, oraz przyspieszony czy – jak ujmuje to unijna nowomowa – „ambitny”, który jest wyraźnie wariantem preferowanym przez polityków oraz środowiska związane z Ministrem Klimatu. Zakłada on m.in. prawie całkowitą eliminację węgla z miksu energetycznego do roku 2040 (do poziomu 1%), przy równoczesnym wzroście udziału niestabilnych, odnawialnych źródeł energii do 63%. System energetyczny miałyby stabilizować elektrownie jądrowe (19%) oraz magazyny energii (7%). Czy jesteśmy w stanie nagiąć rzeczywistość do realizacji tak „ambitnych” celów? Myślę, że lepiej zastanowić się, czy w ogóle powinniśmy próbować…

 W sytuacji, gdy eksperci coraz częściej alarmują w sprawie luki mocowej, która może grozić nam już niebawem, jeśli krajowy system energetyczny oprzemy w zbyt wielkim stopniu o źródła pogodozależne, bez zapewnienia odpowiednich „mocy regulacyjnych”. W chwili, gdy Chiny zapowiadają restrykcje eksportowe na metale ziem rzadkich (niezbędne do produkcji elektroniki sterującej i komponentów turbin wiatrowych oraz instalacji PV). W czasie, gdy słyszymy, że polski atom ruszy nie wcześniej niż w 2036 r., a doświadczenia innych krajów uczą, że do podobnych deklaracji należy podchodzić z dużą rezerwą (trzeci reaktor fińskiej elektrowni w Olkiluoto uruchomiono z trzynastoletnim opóźnieniem…). Wreszcie – geopolityczna zawierucha trwa w najlepsze: na Ukrainie toczy się wojna, rosną napięcia na linii Moskwa-Waszyngton, konflikt między Chinami i Tajwanem od kilku lat wisi w powietrzu. 

Dodajmy do tego prognozy Międzynardowej Agencji Energetycznej, według których w bieżącym roku padnie kolejny rekord w globalnym wydobyciu węgla, a stanie się to głównie dzięki wysiłkom gospodarek takich jak Chiny, Indie i Indonezja. To stamtąd będziemy go sprowadzać, jeśli KPEiK w wariancie WAM wejdzie w życie. Po cenach, przy których tak zwane „dopłaty do górnictwa” brzmią jak promocja na Black Friday…

WAM nie ocali ekosystemu planety Ziemia ani nie zwiększy europejskiej niezależności energetycznej. Przeciwnie, uzależni nas od dostaw surowców krytycznych i paliw kopalnych z zewnątrz, drenując przy okazji nasze kieszenie i zdając na łaskę państw, które rozsiadły się po przeciwnej stronie geopolitycznego stołu. Jeśli weźmiemy dodatkowo pod uwagę nieprzewidywalne warunki i nasilające się ostatnio ekstremalne zjawiska pogodowe, widmo regularnych blackoutów coraz mocniej zacznie pukać do naszych drzwi… 

Czego już teraz – jak wynika z badań Centrum Badawczo-Rozwojowego Biqstat – obawia się 43% Polaków. Ponad połowa społeczeństwa jest przekonana, że OZE nie zapewniają bezpieczeństwa w przypadku dużych awarii energetycznych lub zagrożeń takich jak atak cybernetyczny lub wojna. 60% sądzi, że węgiel gwarantuje ciągłość działania państwa w sytuacji kryzysowej, a aż 73,5% z nas widzi w nim fundament energetycznej niezależności. 

Opinie te są zgodne ze stanowiskiem naszej Izby i podziela je większość niezależnych ekspertów. Wielokrotnie postulowaliśmy, że bloki węglowe powinny pracować w Polsce do czasu uruchomienia energetyki jądrowej, a węgiel – w duecie z gazem – jest w stanie spełnić rolę stabilizatora systemu energetycznego w okresie przejściowym do nowej „zielonej” gospodarki. I w zasadzie… nie ma dla niego alternatywy.

Może więc zamiast forsowania celów „ambitnych” warto zwrócić się w kierunku tych, które da się zrealizować i które wynikają, choć w części z naszych rzeczywistych potrzeb na najbliższe lata? 

Na kwestie te jako Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa wielokrotnie uczulaliśmy polski rząd. Za dobrą monetę bierzemy niedawną deklarację ministra energii, iż nasze uwagi zostaną wykorzystane i „gruntownie przeanalizowane” w dalszych pracach nad KPEiK. Liczymy, że gdy nadejdą „zgniłe wyże” o prąd w polskich domach nikt nie będzie musiał drżeć. A to oznacza, że WAM, w wersji zaproponowanej przez Ministra Klimatu i Środowiska, powinien pozostać tam, gdzie jego miejsce – czyli na papierze.

 

                                                                                              Janusz Olszowski,       

                                                                                                          Prezes GIPH

Partnerzy