Kiedyś, gdy było to zabronione, przebierały się za mężczyzn, aby pracować pod ziemią. Dzisiaj bywają właścicielkami czy też zajmują eksponowane stanowiska we władzach spółek górniczych. Rola kobiet w górnictwie wielokrotnie zmieniała się na przestrzeni ostatnich stuleci.
Górnictwo to męski fach. Praca przy eksploatacji złóż kopalin od zawsze wymagała siły mięśni i wytrzymałości organizmu, a więc predestynowała do tego mężczyzn. Wiązała się też z ryzykiem, którego kobiety zazwyczaj wolą unikać. Wykonywały one żmudne prace pomocnicze, bardziej monotonne, wymagające cierpliwości, a nie wielkiej siły. Kobiety wyznaczano do zajęć przewidzianych dla niewykwalifikowanych robotników. Tak wyglądała sytuacja pod koniec XIX wieku i na początku XX wieku.
Czasem zdarzało się, że kobiety stawały się właścicielkami kopalń. Tak było w rodzinach bogatych przemysłowców. Przykładem może być Marie-Anne von Goldschmidt-Rothschild. Gdy 17 lipca 1917 r. zmarł na raka jej ojciec Fritz von Friedlaender-Fuld, została ona jedyną spadkobierczynią jego majątku. A był to majątek spory, jako że ojciec był właścicielem kopalni węgla kamiennego „Eminenz” koło Katowic, jak również kopalń „Emma” (to późniejszy „Marcel”), „Rymer” i „Anna” w Rybnickim Okręgu Węglowym. Oprócz tego za życia był właścicielem firmy Braunkohlen-und Brikett-Industrie AG, prosperującej na terenie Łużyc. Jego interesy sięgały także górnictwa rud metali w Norwegii. Oczywiście Marie-Anne von Goldschmidt-Rothschild nie zajmowała się osobiście sprawami kopalń odziedziczonych po ojcu, gdyż to zadanie należało do zarządców majątku. Kobiet w ten sposób związanych z górnictwem było jednak niewiele.
Kilka lat po tym, jak po pierwszej wojnie światowej Polska odzyskała niepodległość, uregulowano prawnie kwestię zatrudnienia kobiet w górnictwie. Najpierw wprowadzony został zakaz pracy nocnej kobiet, a następnie uchwalona została Ustawa z 2 lipca 1924 r. w przedmiocie pracy kobiet i młodocianych. Znalazł się tam jednoznaczny i pozbawiony jakichkolwiek wyjątków art. 12 ustawy: „Zatrudnienie kobiet w kopalniach pod ziemią jest wzbronione”. Ustawa ta zaczęła obowiązywać 15 grudnia 1924 r.
Warto zauważyć, że nie było wtedy jeszcze ponadpaństwowych uregulowań w tym względzie. Konwencja nr 45 Międzynarodowej Organizacji Pracy dotycząca zatrudniania kobiet przy pracach pod ziemią we wszelkiego rodzaju kopalniach przyjęta została w Genewie 21 czerwca 1935 r., a weszła w życie 30 maja 1937 r. Polska jednak nie ratyfikowała jej za czasów rządów sanacyjnych. Kobiet pracujących w polskim górnictwie było nieco ponad trzy tysiące. Przydzielano im prace na powierzchni.
Zapotrzebowanie na kobiecą pracę wzrosło po drugiej wojnie światowej. Złożyło się na to kilka przyczyn. Kraj był zrujnowany i każda para rąk potrzebna była do odbudowy ojczyzny. Sporo mężczyzn zginęło na wojnie, bądź nie wróciło do kraju z obozów internowania czy obozów pracy. Wiele było wdów i mężatek, które utraciły kontakt ze swoimi mężami. Sytuacja ekonomiczna zmuszała je do podjęcia pracy, w tym w przemyśle i w górnictwie. Przykładowo w Nowej Rudzie, w tamtejszej kopalni węgla kamiennego i łupku ogniotrwałego, w pierwszym półroczu 1947 r. załoga składała się z 452 mężczyzn i 134 kobiet. Panie stanowiły więc ponad 22% załogi, co było wysokim wskaźnikiem. Średnia w polskim górnictwie oscylowała wokół 9%. Kobiety w noworudzkiej kopalni pracowały tylko na powierzchni, w płuczkarni. Zajmowały się oddzielaniem węgla od skały płonnej. W polskich kopalniach kobiety zatrudnione były wtedy także przy wyładunku węgla, w brykietowni czy przy innych pracach na powierzchni. Były to zajęcia trudne i uciążliwe. Górnicy pracujący w podziemnych wyrobiskach bywali przenoszeni do tych zajęć za karę.
Najwyraźniej pracę większej niż wcześniej liczby kobiet w kopalniach traktowano jako nadzwyczajną sytuację przejściową w powojennej rzeczywistości. Nie prowadzono kursów podnoszących kwalifikacje górnicze kobiet. Owszem, działaczki obejmowały stanowiska w związkach zawodowych górników, ale ich troska skierowana była m.in. na to, aby ich córkom zapewnić odpowiednie wyszkolenie. Można tu zacytować charakterystyczny fragment z notatki prasowej, zamieszczonej 11 lipca 1974 r. przez Śląski Dziennik Ludowy: „Obecnie w poszczególnych świetlicach górniczych położono specjalny nacisk na szkolenie córek górników. Przy kop. „Dębieńsko” w ośrodku szkoleniowym, przeszkolono 100 dziewcząt, w zakresie kroju, szycia i gospodarstwa domowego. W oddziale CZZG w Jaworznie, kilkadziesiąt dziewcząt ukończyło kurs szycia”. Jasno z tego wynika, że w ówczesnym społeczeństwie, w tym także w rodzinach górniczych, istniała świadomość podziału na zajęcia typowo męskie i typowo kobiece.
Naturalnie zdarzały się nieliczne wyjątki kobiet, które z różnych przyczyn pragnęły podjąć pracę pod ziemią. W ówczesnym stanie prawnym było to nielegalne, ale – jak się okazuje – nie niemożliwe. Wydawany w Poznaniu dziennik Kurier Wielkopolski przyniósł 23 lutego 1948 r. sensacyjną wzmiankę, zatytułowaną „Górnik okazał się kobietą”. W notatce tej czytamy: „W kopalni „Sośnica” koło Zabrza do pracy przy odbudowie chodnika przydzielono górnikowi Kaczmarskiemu nowego pomocnika, młodego chłopca nazwiskiem Turczyk Gerard. Chłopiec pracował bardzo dobrze, ale mimo upału nigdy nie chciał zdjąć bluzy, jak to robili jego koledzy. Sprawa tajemniczego zachowania się młodzieńca została wkrótce wyjaśnione, gdyż okazało się, że Gerard Turczyk jest Teresą Turczyk z Zabrza”.
Trzy lata później sytuacja uległa diametralnej zmianie, gdy przyjęte zostały Ustawa z 26 lutego 1951 r. o zmianie ustawy w przedmiocie pracy młodocianych i kobiet oraz Rozporządzenie Rady Ministrów z 28 lutego 1951 r. o pracach wzbronionych kobietom. Zniesiono przedwojenny absolutny zakaz zatrudnienia kobiet pod ziemią w kopalniach. Zamiast tego wprowadzono zakaz zatrudniania kobiet przy pracach szczególnie uciążliwych lub szkodliwych dla zdrowia. W kopalniach węgla były to m.in. wszelkie prace na przodku, prace przy głębieniu szybów, przy montowaniu rur, czy przy układaniu rozjazdów. Kobietom zabroniono pracy w chodnikach o wysokości poniżej półtora metra, czy też w temperaturze powyżej 28°C i w stromych upadowych. Co istotne, w pozostałych kopalniach kobiety nadal nie mogły pracować pod ziemią.
Jak się okazuje, pierwsze kobiety w polskim górnictwie węglowym rozpoczęły pracę pod ziemią na krótko przed wejściem w życie wspomnianych przepisów z końca lutego 1951 r., co oznacza, że de facto uczyniono to bezprawnie. Katowicki „Dziennik Zachodni” w numerze z 24 stycznia 1951 r. informował o tym, że dwa dni wcześniej, to znaczy 22 stycznia 1951 r. pierwszy raz kobiety zjechały do pracy pod ziemią w KWK Bolesław Chrobry w Wałbrzychu. Gazeta informowała, że stało się tak na skutek trwających niemal rok starań. Autor tej informacji wymienił z imienia i nazwiska panie, które tamtego dnia o szóstej rano rozpoczęły dzień pracy. W tym gronie znalazły się Małgorzata Aulich, Irena Borowiak, Pelagia Capińska, Hanna Deuze, Zofia Dopierała, Lotta Galasz, Gertruda Kamczyk, Anna Karaś, Zofia Kutyla, Stanisława Siutek, Teresa Szewczykowska oraz Irena Szuplewska. W wałbrzyskiej kopalni kobiety zatrudniono m.in. na podszybiu, przy przewozie węgla, a także w ruchu maszynowym. Powoływano się przy tym na przykład ze Związku Radzieckiego, gdzie kobiety już wcześniej zostały zatrudnione pod ziemią. Wprowadzenie kobiet do pracy pod ziemią w kopalniach węgla miało być jednym z kroków ku realizacji Sześcioletniego Planu Rozwoju Gospodarczego i Budowy Podstaw Socjalizmu, zwanego potocznie Planem Sześcioletnim. Obejmował on lata 1950-1955.
W kolejnych latach toczyły się dyskusje, czy umożliwić kobietom pracę pod ziemią także w kopalniach rud żelaza. W tamtych zakładach warunki pracy były jeszcze trudniejsze, mechanizacja mniejsza, a metody pracy znacznie prymitywniejsze, niż w górnictwie węglowym. Ostatecznie nie pozwolono tam kobietom pracować pod ziemią. Natomiast w kopalniach węgla zazwyczaj jako pierwsze przechodziły do pracy pod ziemią te panie, które dotąd pracowały na powierzchni, np. przy sortowaniu węgla. Praca w warunkach dołowych bywała dla nich nieraz łatwiejsza.
Decyzja o przyjęciu kobiet do pracy w podziemnych wyrobiskach kopalń węgla pociągnęła za sobą nieprzewidziane konsekwencje. Dochodziło do bójek pomiędzy żonami górników a kobietami pracującymi pod ziemią. Bójki te były efektem plotek o niemoralnym zachowaniu się kobiet i mężczyzn pracujących razem pod ziemią. Zamiast wydajnie pracować, niektórzy więcej czasu poświęcali na rozmowy towarzyskie. Prócz tego kobiety jako słabsze od mężczyzn częściej ulegały wypadkom i urazom. Częściej też chorowały, co psuło statystykę oraz przeszkadzało w osiąganiu i przekraczaniu norm pracy.
W 1956 r. zaczęto zwalniać kobiety z pracy dołowej w kopalniach węgla, a 15 czerwca 1957 r. została przez Polskę ratyfikowana konwencja nr 45 Międzynarodowej Organizacji Pracy. Warto przytoczyć jej zapisy. Pierwszy artykuł stanowił, że „Przy stosowaniu niniejszej Konwencji określenie „kopalnie” obejmuje każde przedsiębiorstwo państwowe lub prywatne wydobywające bogactwa położone pod powierzchnią ziemi”, natomiast w drugim artykule zapisano: „Żadna osoba płci żeńskiej bez względu na wiek, nie może być zatrudniona przy pracach pod ziemią w kopalniach”. Trzeci artykuł konwencji pozwalał, aby w ustawodawstwie krajowym wyłączyć spod tego zakazu: „a) osoby zajmujące stanowisko kierownicze, nie wykonujące pracy fizycznej; b) osoby zatrudnione w służbie sanitarnej i społecznej; c) osoby znajdujące się w okresie studiów, skierowane na praktykę do podziemnych części kopalni w ramach szkolenia zawodowego; d) wszelkie inne osoby udające się dorywczo do podziemnych części kopalni dla wykonania zawodu o charakterze niefizycznym”.
Niezależnie od zapisów konwencji, poszczególne kopalnie w regulaminach wprowadzały potem zapisy zakazujące pracy dołowej kobietom. Regulamin pracy Kopalni Arsenu Złoty Stok, zatwierdzony 9 marca 1958 r., przewidywał w paragrafie trzynastym, że kobietom zabronione są wszelkie prace fizyczne pod ziemią, na łamaczu rudy, oraz w ciężkich warunkach naturalnych. Matkom karmiącym przysługiwały dwie przerwy półgodzinne na karmienie dziecka.
Od strony formalnej zakaz pracy podziemnej kobiet w całym polskim górnictwie zaczął obowiązywać od 1 marca 1959 r., to jest od momentu, gdy weszło w życie Rozporządzenie Rady Ministrów z 18 lutego 1959 r. zmieniające rozporządzenie z 28 lutego 1951 r. o pracach wzbronionych kobietom. Taki stan faktyczny obowiązywał przez kolejne pięćdziesiąt lat.
W drugiej połowie XX wieku zwiększył się poziom wykształcenia społeczeństwa. Przybyło zarówno kobiet jak i mężczyzn z wykształceniem średnim i wyższym technicznym. Przybyło również absolwentów studiów, w tym kierunków takich jak górnictwo czy geologia. W ten sposób z biegiem lat zwiększyła się liczba kobiet pracujących w kopalniach na stanowiskach wymagających większych kompetencji. Na początku XXI wieku kobiety można było spotkać już nie tylko w kadrach i księgowości kopalni, lecz np. na stanowisku kierownika stacji geofizyki górniczej.
Po włączeniu Polski do Unii Europejskiej polskie władze stanęły przed koniecznością wypowiedzenie konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy nr 45, zakazującej kobietom pracę pod ziemią w kopalniach. Według stanu na dzień 19 lutego 2007 r. wspomnianą Konwencję ratyfikowało 97 państw, jednak 13 z nich wypowiedziało ją potem. Na taki krok zdecydowały się do tamtego momentu Australia, Chile, Finlandia, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Kanada, Nowa Zelandia, Peru, Szwecja, Urugwaj, Wielka Brytania oraz Zambia. Polska postanowiła dołączyć do tego grona, motywując to sentencją wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie C-203/03 Komisja przeciwko Austrii, jako że polskie prawodawstwo w tej kwestii było podobne do austriackiego.
Tak więc na podstawie ustawy z dnia 15 kwietnia 2008 r. o wypowiedzeniu Konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy Nr 45 dotyczącej zatrudniania kobiet przy pracach pod ziemią we wszelkiego rodzaju kopalniach, przyjętej w Genewie dnia 21 czerwca 1935 r., prezydent Rzeczypospolitej Polskiej 28 maja 2008 r. wypowiedział wymienioną wyżej konwencję. Zgodnie z artykułem 7 ustęp 1 konwencji utraciła ona moc obowiązującą dnia 29 maja 2009 r. Otworzyło to drogę do wprowadzenia odpowiednich zmian w polskim prawie, znoszących zakaz pracy kobiet pod ziemią w kopalniach. Ponadto od 25 lipca 2012 r. przestał wiązać Polskę art. 8 ust. 4 pkt b Europejskiej Karty Społecznej, który tak samo stanowił o zakazie pracy kobiet w kopalniach na dole.
Według stanu na 2021 r., w Polskiej Grupie Górniczej pracowało 39 270 osób, w tym 35 491 mężczyzn (90,4%) i 3 779 to kobiet (9,6%). W Jastrzębskiej Spółce Węglowej w 2021 r. na 22 303 zatrudnione osoby było 20 189 mężczyzn (90,5%) i 2 114 kobiet (9,5 %). Zdecydowana większość kobiet w tych dwóch największych spółkach węglowych w Polsce pracowała wtedy na powierzchni, zwłaszcza w biurowości i administracji. W KGHM Polska Miedź według stanu na 2024 r. pracowało około 18 tysięcy osób, w tym 93% mężczyzn i 7 %kobiet. Część z nich spotkać można pod ziemią, np. przy pracach geologicznych czy przy kierowaniu procesami produkcyjnymi.
A jak wygląda sytuacja w kopalniach, które zaprzestały wydobycia i przestawiły się na działalność turystyczną? W Wieliczce, zarówno w Kopalni Soli „Wieliczka” S.A. jak i w spółkach zależnych kobiety stanowią 30% zatrudnionych. I tam w zatrudnieniu pod ziemią udział kobiet jest znikomy. Kobiety w Wieliczce pracują w służbie geologicznej i mierniczej, BHP, jak również w pracach na powierzchni związanych z górnictwem np. w lampowni, są też mechanikami sprzętu górniczego.
Innym przykładem jest PUT Kopalnia Złota sp. z o.o. w Złotym Stoku. Właścicielką kopalni jest Elżbieta Szumska, która zaczynała w niej pracę w 1996 r. jako jedna z dwu przewodniczek oprowadzających turystów po podziemiach. Tam też podział jest tradycyjny. Cięższe prace górnicze, takie jak wymiana obudowy, wykonują mężczyźni. Sporo kobiet jest w gronie przewodników oprowadzających po wyrobiskach.
Tomasz Rzeczycki
Górnicza Izba Przemysłowo - Handlowa
ul. Kościuszki 30; 40-048 Katowice
Tel. 32-757-32-39, 32-757-32-52,
32-251-35-59
e-mail: biuro@giph.com.pl