Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy Nr 9 - 10 (231 - 232) Wrzesień - Październik 2014 r.



Recepty znane, działań brak

Zgłaszane od dłuższego czasu postulaty nie doczekały się dotąd realizacji.


Jednym z postulatów, powtarzanych ostatnio coraz częściej, jest ten, by możliwie jak najszybciej odejść w polskim górnictwie od wydobycia w miejscach, gdzie od lat generowane są straty oraz występuje nagromadzenie zagrożeń.

Wskazuje się m.in. na Kompanię Węglową, gdzie w pierwszym półroczu 2014 r. jedynie trzy kopalnie były rentowne, a reszta generowała straty. W środowisku górniczym wskazuje się̨, że w Kompanii jest kilka kopalń́, których nie zdoła ona raczej wyprowadzić na prostą. Przykładowo Czesi z EPH zainwestowali już w kopalnię Silesia nabytą od Kompanii Węglowej prawie 1 mld zł. Tyle to cała Kompania przeznacza rocznie na inwestycje we wszystkich swoich kopal niach, których jest czternaście.

– Dziś oszukuje się ludzi deklaracjami, że nie będzie likwidacji kopalń i nie będzie zwolnień – mówi Jacek Korski, były wiceprezes Kompanii Węglowej i koordynator prac zarządu tej spółki. I przyznaje, że coraz bardziej obawia się, że upadek największej spółki górniczej w Polsce i Europie, czyli Kompanii Węglowej, stanie się faktem. O kłopotach Kompanii wiemy bowiem przynajmniej od początku 2013 r. I mimo że kłopoty są znane, to nie podejmuje się działań, które mogłyby odwrócić tę niekorzystną sytuację. Wśród przyczyn problemów Kompanii na pewno jest spadek popytu na węgiel. Ma on miejsce praktycznie od 2012 r. A Kompania Węglowa do tej sytuacji, która jest chyba nieodwracalna, nie chciała się dostosować.

– Obecnie jest zbyt wielka zdolność produkcyjna i wynikające z tego nadmierne zatrudnienie – zaznacza Jacek Korski. – Nie wszystkie kopalnie Kompanii Węglowej mają szansę na przetrwanie. Niestety bez likwidacji kopalń i bez zwolnień Kompania Węglowa nie ma szans wyjść z tego dołka. Wynika to z faktu, że każda kopalnia ma właściwy dla siebie, przy określonych cenach, próg rentowności. I zejście poniżej tego progu oznacza, że kopalnia będzie musiała przynosić straty.


Próg rentowności

Jacek Korski zaznacza, że jeżeli ogranicza się wydobycie, to kopalnia schodzi poniżej progu rentowności. To zresztą jest przyczyną porażki dotychczasowych programów restrukturyzacyjnych.

– Obecnie w Kompanii Węglowej kopalń jest zbyt dużo i nie da się przy tym poziomie sprzedaży zapewnić im wszystkim rentowności – podsumowuje Jacek Korski.

Jednak mocno wątpliwe, by temat kopalń od lat generujących straty i ich ewentualnej likwidacji, w ogóle został poruszony. Po wydarzeniach w kopalni Kazimierz-Juliusz, która miała zakończyć eksploatację z końcem września 2014 r., a która jednak – po proteście górników na dole – będzie funkcjonować dalej aż do wygaszenia, raczej nikt w spółkach węglowych nie będzie się wychylał i mówił o potrzebie odejścia od wydobycia w miejscach nierentownych.


Bojaźń będzie większa

– Przypadek kopalni Kazimierz-Juliusz może być przykładem na to, że nawet taka kopalnia może przetrwać, jeśli uruchomi się proces polityczny – ocenia prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego. – A z drugiej strony ten przykład pokazuje to, że jeśli ktoś ma odwagę nazywać rzeczy po imieniu, jak prezes Roman Łój, to zostanie za to ukarany. A bojaźń będzie tym większa, im będziemy bliżej wyborów. Przypadek kopalni Kazimierz-Juliusz może odstręczać od działań reformatorskich w górnictwie, choć są one konieczne – zaznacza prof. Szczepański.

Sejmowa komisja ds. energetyki poparła w pierwszym czytaniu projekt nowelizacji ustawy wprowadzający normy jakości węgla. Jedna z poprawek ma też zagwarantować 280 mln zł na kopalnię Kazimierz-Juliusz. Oczywiście poprawka dedykowana kopalni Kazimierz-Juliusz budzi najwięcej emocji i wątpliwości. Zmienia ona ustawę o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego w celu sfinansowania likwidacji sosnowieckiej kopalni z dotacji budżetowej.

Poprawka dotyczy Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Przyjęcie poprawki pozwoli na przekazanie SRK środków z budżetu państwa. Ile potrzeba? Skutki finansowe poprawki szacowane są wstępnie na 280 mln zł. W tym 120 mln stanowią długi kopalni do pokrycia, natomiast 160 mln to koszty likwidacji. Jednakże te drugie mają być dopiero dokładnie policzone.

Poprawka budzi wątpliwości, także te natury legislacyjnej. Biuro Legislacyjne Sejmu oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wskazują, że proponowany zapis nosi znamiona pomocy publicznej. A to z kolei oznacza konieczność notyfikacji w KE, co może trwać przynajmniej przez trzy miesiące.


Plany państwa

Górnicze związki pozytywnie oceniły poprawkę dotyczącą sfinansowania długów i likwidacji kopalni Kazimierz-Juliusz. Stale podkreślały one, że ten zakład chciano zlikwidować nazbyt pospiesznie. Z kolei zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego konsekwentnie wskazywał, że nie sposób utrzymywać gospodarczej fikcji, bowiem miesięcznie kopalnia generowała 2,5-3 mln zł strat. Trudno nie odnieść wrażenia, że przedłużenie wydobycia miało na celu uniknięcie przez rząd premier Ewy Kopacz górniczych protestów.

Jest też od dawna podnoszony postulat większego uelastycznienia oraz opracowania nowych zakładowych układów zbiorowych pracy, przystosowanych do obecnych realiów rynkowych. Ten postulat także nie doczekał się dotąd realizacji.

Kolejnym postulatem jest konieczność sprawniejszego zarządzania zasobami ludzkimi w górnictwie, a także poprawa w zakresie wykorzystania maszyn oraz kwestia transportu podziemnego, żeby wydłużyć efektywny czas pracy. Również nie doczekał się realizacji, choć przynajmniej podejmowane są w określonych zakładach wydobywczych działania mające na celu poprawę w tym zakresie.

Innym podnoszonym postulatem jest ten, że należy wreszcie utworzyć spójny długofalowy program dla górnictwa.


Nowy i rządowy

– Przede wszystkim liczę na stworzenie nowego rządowego programu dla górnictwa – zaznaczył Mirosław Taras, niedługo po objęciu stanowiska prezesa zarządu Kompanii Węglowej. – Autorami tego programu poza rządem powinni być przedstawiciele branży, odbiorcy węgla oraz strona społeczna. Zarząd Kompanii Węglowej, jako największej spółki górniczej w Polsce i Europie, powinien uczestniczyć w pracach nad takim programem. Przy czym trzeba myśleć o węglu i energetyce jako naczyniach połączonych. Potrzebny jest polityczny consensus w tej sprawie. To w końcu kwestia bezpieczeństwa energetycznego kraju, więc trzeba o nie zadbać ponad wszelkimi podziałami – podkreślił wówczas prezes Taras.

Dotąd nie zrealizowano tego postulatu. A bez jego realizacji spółki węglowe będą działać doraźnie, myśląc o przetrwaniu najbliższego czasu, a nie o długofalowym rozwoju.

– Brak pomysłu na górnictwo zdumiewa i poraża – podkreśla prof. Marek Szczepański. – Trudno wytłumaczyć ten brak spójnej strategii dla górnictwa i energetyki.

Coraz częstsze są wnioski, by przynajmniej na pewien czas poluźnić obciążenia podatkowe dla górnictwa. Dotychczas oczywiście niczego w tym zakresie nie zrobiono.

W ostatnim czasie pojawia się często postulat, by na nowo ze związkami zawodowymi ustalić kwestie pracy oraz kwestie płacowe. Nie doczekał się realizacji.

Kolejny, zgłaszany od wielu lat postulat dotyczy tego, by spółki węglowe optymalizowały swe zasoby, w tym zbywały majątek nieprodukcyjny.

– Istotą całego procesu restrukturyzacji polskiego górnictwa, bez względu na to, jaka ekipa polityczna go prowadziła, było odciążenie samego górnictwa od kosztów działalności pozaprodukcyjnej – przypomina Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki. – W tym celu powstało wiele podmiotów, które docelowo miały się usamodzielnić i pracować wyłącznie na swój rachunek.

Jednak, jak zauważa Markowski, ten proces gdzieś po drodze się zatrzymał. Pewnie w okresie największej koniunktury cenowej na węgiel.


Spojrzeć w skali makro

Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej wielokrotnie wskazywał na to, że warto spojrzeć na polskie górnictwo z innej perspektywy.

– Górnictwo w Polsce jest górnictwem państwowym, jednak polityka właścicielska wobec górnictwa nie jest jasno określona – mówi Janusz Olszowski. – Ekonomia w odniesieniu do górnictwa powinna być kreowana nie tylko na poziomie spółek węglowych, ale powinien to być rachunek zysków i strat na poziomie makroekonomicznym. A w tym rachunku powinno się m.in. wziąć pod uwagę koszty ewentualnej likwidacji kopalń, a także koszty społeczne – zaznacza prezes Janusz Olszowski. Wtóruje mu prof. Marek Szczepański, który wskazuje, że należy przeprowadzić wyliczenia dotyczące nie tylko ewentualnej likwidacji określonych kopalń, ale również wszelkich innych kosztów, jakie się z tym wiążą.

– Byłby to rachunek bólu, ale należałoby go przeprowadzić – mówi prof. Szczepański.

Również i jego zdaniem, mówiąc o górnictwie, trzeba uwzględniać koszty firm pracujących obecnie na rzecz górnictwa. Przecież wiadomo, że likwidacja kopalń mocno w te firmy uderzy.

Od lat mówi się, co można zrobić dla poprawienia sytuacji w górnictwie, w tym wskazuje się, jakie działania wobec sektora powinno podjąć państwo. Jednak na mówieniu się kończy, a rządzący głównie myślą o tym, jak uniknąć górniczych protestów.

– Sytuacja górnictwa wymknęła się spod kontroli – zaznacza prof. Marek Szczepański. – Trzeba jak najszybciej przywrócić nadzór nad spółkami węglowymi.


Jerzy Dudała
Publicysta miesięcznika
Nowy Przemysł i portalu wnp.pl.

 

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy