Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy nr 7 - 9 (299-301) Lipiec - Wrzesień 2020 r.



Górnictwo zainfekowane wirusem

Koronawirus nie tylko zatrzymał wydobycie węgla, ale również zdewastował finanse górniczych spółek.

Jak wynika z danych opublikowanych przez katowicki oddział Agencji Rozwoju Przemysłu, która zajmuje się monitorowaniem rynku węgla i sytuacji w górnictwie w maju br. polskie kopalnie wyprodukowały 3,2 mln t węgla kamiennego, podczas gdy sprzedaż wyniosła prawie 3,5 mln t. W przypadku zarówno wydobycia i sprzedaży to historyczne minima.

W marcu efektów pandemii jeszcze nie było widać. Produkcja wyniosła wtedy ponad 5 mln t. Natomiast już wyraźnie niższe było wydobycie w kwietniu br. – wyniosło ponad 4,2 mln t. Już wtedy kopalnie musiały ograniczyć lub częściowo wstrzymać wydobycie w związku z rozprzestrzeniającą się pandemią koronawirusa – powodem były masowe zachorowania w niektórych zakładach i konieczności odizolowania chorych lub objętych kwarantanną pracowników.

Na przełomie kwietnia i maja rozpoczęło się wstrzymywanie produkcji w pierwszych zakładach. Ruch Jankowice i kopalnia Murcki-Staszic wstrzymały wydobycie pod koniec kwietnia, a na początku maja dołączyła do nich kopalnia Sośnica. To jednak było tylko preludium, bo na początku czerwca Ministerstwo Aktywów Państwowych ogłosiło 12 kopalń (10 z Polskiej Grupy Górniczej i 2 z Jastrzębskiej Spółki Węglowej), które zawiesiły produkcję.

Zawieszona produkcja

W efekcie od 9 czerwca wydobycie wstrzymały kopalnie Knurów-Szczygłowice oraz Budryk, a od 12 czerwca – Bolesław Śmiały, Piast, Ziemowit, Halemba, Pokój, Chwałowice, Marcel, Rydułtowy, Mysłowice-Wesoła i Wujek. Zakłady stopniowo zaczęły wracać do normalnej pracy na początku lipca. Po majowym dołku produkcja zaczęła się odbijać – w czerwcu wyniosła 3,83 mln t, a w lipcu przekroczyła już 5 mln t.

Jakby tego było mało pandemia koronawirusa w znacznej mierze przyczyniła się do zahamowania popytu na węgiel – zarówno energetyczny, jak i metalurgiczny. W przypadku tego pierwszego koncerny energetyczne wyhamowywały produkcję energii elektrycznej, bo wraz z zamknięciem gospodarki radykalnie zmniejszyło się zapotrzebowanie na prąd. Swoje zrobiło też opodatkowanie „czarnej” energii z węgla opłatami za emisje CO2 – w efekcie koncerny wybierały import tańszej zielonej energii niż generację z węgla.

– Zużycie energii elektrycznej w pierwszym półroczu 2020 r. spadło o ponad 5 proc. w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego, natomiast import energii elektrycznej wzrósł o ponad 42 proc. W efekcie produkcja energii elektrycznej spadła o prawie 8 proc. Warto zwrócić uwagę, że największy spadek w produkcji energii elektrycznej wystąpił w obszarze produkcji ze źródeł konwencjonalnych, czyli źródeł opartych na węglu kamiennym i brunatnym – tłumaczył Marek Wadowski, wiceprezes zarządu ds. finansów w Grupie Tauron.

Jeśli chodzi o segment węglowy energetycznej spółki, czyli Tauron Wydobycie to w pierwszej połowie roku kopalnie wyprodukowały 2,49 mln t węgla, czyli o 10 proc. więcej niż w analogicznym okresie minionego roku, kiedy produkcja wynosiła 2,26 mln t. Trzeba tutaj zaznaczyć, że z trzema kopalniami pandemia obeszła się dość łaskawie, a wzrost wydobycia może byłby i godny uwagi, gdyby nie fakt, że punkt odniesienia, czyli ubiegły rok był pod tym względem bardzo kiepski.

Co ważne znaczna część wyprodukowanego węgla powędrowała na zwały, bo sprzedaż wyniosła jedynie 1,88 mln t (w minionym roku było to 2,19 mln t). Przychody ze sprzedaży wyniosły 503 mln zł (rok temu 532 mln zł), wynik EBITDA wyniosła 7 mln zł (w 2019 r. była to strata – 143 mln zł), a strata operacyjna (EBIT) sięgnęła 271 mln zł (w 2019 r. strata operacyjna wyniosła – 511 mln zł).

Węgiel trafiał na zwały

Co miało pozytywny wpływ na dodatni wynik EBITDA? Jak się okazuje, oprócz pomocy w ramach tarczy antykryzysowej, paradoksalnie zaważył tutaj fakt, że wyprodukowany węgiel w dużej części trafił na zwały powiększając zapasy.

– Segment Wydobycie w pierwszym półroczu oraz drugim kwartale wykazał dodatni wynik EBITDA. Samo pierwsze półrocze, to poziom 7 mln zł. Na to złożyły się dwa istotne elementy. Po pierwsze dzięki porozumieniom zawartym ze stroną społeczną pozyskaliśmy dofinansowanie do wynagrodzeń przy skróconym czasie pracy. Wpływ tego zdarzenia to 32 mln zł. Przypomnę, że skrócony czas pracy z dofinansowaniem, to miesiące maj, czerwiec i lipiec, a więc jeszcze jeden miesiąc w drugim półroczu w ten sposób funkcjonował. I drugim istotnym elementem jest duży wzrost stanu zapasów – prawie trzykrotny. To w efekcie powoduje, że nie wykazujemy kosztów produkcji węgla składowanego na zwałach w rachunku zysków i strat, ale w bilansie. W związku z czym sam wzrost zapasów ma pozytywny wpływ na EBITDĘ, niemniej jednak jeżeli zapasy będą spadać, to w tym momencie te koszty będą pokazywane w rachunku zysków i strat. Także sumarycznie nie spodziewamy się tak dobrego wyniku w segmencie wydobycie, natomiast samo pierwsze półrocze pokazuje dodatnią EBITDĘ – wyjaśniał Wadowski.

W drugiej połowie roku kopalnie Taurona Wydobycie będą ograniczały wydobycie w związku z ograniczaniem produkcji energii zwłaszcza z aktywów węglowych.

Więcej wydobywają, niż zużywają

– Zakładamy, że drugie półrocze pod względem produkcji węgla będzie gorsze niż pierwsze właśnie z uwagi na fakt, że trafia on w dużej mierze na zwały. Myśmy nawet już przed skorzystaniem z dofinansowania z tarczy antykryzysowej ograniczyli produkcję w jednym dniu w tygodniu. Natomiast nie jest to w tej chwili wystarczające. Pamiętajmy o tym, że spadek produkcji z węgla kamiennego jest bardzo istotny. Największy spadek występuje właśnie w tym obszarze. Dotyczy on oczywiście nie tylko Grupy Tauron, natomiast z uwagi na specyfikę bloków w Grupie Tauron ten spadek jest jeszcze potęgowany tym, że nasze bloki są po prostu blokami dosyć drogimi w systemie, co w efekcie powoduje, że produkcja z tych bloków jest bardzo niska. W tej chwili doszliśmy do takiej sytuacji, że nasza produkcja węgla jest wyższa niż nasze zużycie w Grupie. To nie jest sytuacja łatwa, w związku z czym zakładamy, że w całym 2020 r. produkcja węgla będzie wyższa niż w roku 2019, ale niewiele i będzie ona mocno ograniczana w drugim półroczu właśnie z uwagi na sytuację związaną ze zużyciem tego węgla – argumentował wiceprezes Taurona.

Jeśli chodzi o największego w Polsce producenta węgla energetycznego z dokładną oceną skutków ekonomicznych koronawirusa oraz jego wpływu na produkcję trzeba będzie jeszcze poczekać, bo spółka nie przedstawiła żadnych wyników. Wiadomo jedynie, że PGG jest na krawędzi upadku i wygląda na to, że nie obejdzie się bez zamknięcia części kopalń. Śledząc dane ARP trudno jednak oczekiwać, aby zakłady spółki w pierwszym półroczu wyprodukowały więcej niż 12 mln t węgla.

Rynek stali uderza w koksowy

Na wynikach producentów węgla koksowego i koksu, oprócz problemów produkcyjnych wywołanych koronawirusem, zaważyło przede wszystkim spowolnienie na rynku stali. W efekcie Grupa JSW odnotowała w pierwszej połowie 2020 r. 973,8 mln zł straty netto wobec 547,5 mln zł zysku rok wcześniej. W pierwszym półroczu br. produkcja węgla wyniosła 6,7 mln t (była niższa o 4,8 proc. niż w analogicznym okresie 2019 r.), a produkcja koksu niespełna 1,6 mln t (- 8,7 proc.). Warto podkreślić, że udział produkcji węgla metalurgicznego i do celów energetycznych w produkcji netto ogółem w pierwszym półroczu 2020 r. wyniósł odpowiednio 79 proc. i 21 proc. Oznacza to, że produkcja węgla metalurgicznego była wyższa o 0,4 mln t niż rok wcześniej.

Jak zaznaczył prezes JSW Włodzimierz Hereźniak, podczas półrocznej konferencji wynikowej, która odbyła się w trybie online w piątek, 21 sierpnia, kluczowy wpływ na wyniki spółki miał kryzys wywołany pandemią koronawirusa, który sparaliżował światowe rynki w drugim kwartale 2020 r.

– Po raz pierwszy spotkałem się z taką sytuacją nadzwyczajną. Drugi kwartał to pandemia, która w szczególny sposób uderzyła w Jastrzębską Spółkę Węglową. W pewnym momencie byliśmy ośrodkiem największej liczby zachorowań w skali kraju. Wszystko zaczęło się w sposób niespodziewany. W pierwszym kwartale wydawało się, że i rynek i sytuacja sprzedażowa zaczyna nam mocno sprzyjać, ale w połowie marca zaczęły się problemy. 25 marca musieliśmy powołać sztab kryzysowy, który od tego momentu pracował nieprzerwanie. Staraliśmy się przygotować maksymalnie do nadciągającego zagrożenia. Myślę, że te nasze działania były nowatorskie i one czasem wywoływały niepochlebne opinie na zewnątrz, natomiast staraliśmy się wyprzedzać sytuację – powiedział Hereźniak.

Jak przypomniał prezes JSW, zakłady spółki, aby zminimalizować zagrożenie epidemiczne, przeszły z systemu czterozmianowego na trzyzmianowy. Chodziło o to, aby o ile to tylko możliwe ograniczyć kontakt pomiędzy pracownikami. Potem w następstwie decyzji wojewody śląskiego trzy zakłady spółki – ruchy Szczygłowice i Knurów oraz kopalnia Budryk musiały na blisko miesiąc wstrzymać pracę.

– To wszystko implikowało problemy wydobywcze i produkcyjne. Sytuacja spowodowała, że nasz ubytek jeśli chodzi o planowaną produkcję wyniósł 1 mln 46 tys. t węgla. To ubytek w stosunku do pierwotnych planów produkcyjnych – wyliczył Hereźniak.

Jak zaznaczyli przedstawiciele spółki, koronakryzys odbił się na sprzedaży i cenach, zarówno węgla i koksu. Ceny węgla metalurgicznego i koksu za sześć pierwszych miesięcy tego roku osiągnęły odpowiednio 487,78 zł za tonę i 792,98 zł za tonę. Przychody ze sprzedaży Grupy Kapitałowej JSW w pierwszym półroczu 2020 r. wyniosły 3,5 mld zł i były o 26,5 proc. niższe niż w analogicznym okresie 2019 r. To efekt mniejszej sprzedaży i niższych cen sprzedaży węgla, koksu oraz węglopochodnych. Uzyskane przez GK JSW średnie ceny sprzedaży węgla metalurgicznego były niższe o 30,4 proc., węgla do celów energetycznych o 8 proc., a koksu o 31 proc.

Nadzieja w rynkach zamorskich

– Na naszą działalność miał wpływ przede wszystkim rynek europejski, ale również światowy. Mieliśmy do czynienia z bezprecedensowym spadkiem produkcji stali w Unii Europejskiej. W relacji kwartał do kwartału był to spadek przekraczający 30 proc. To oczywiście miało swoje skutki, bo nasze koksownie są zakładami poza produkcją stali, czyli zakładami typowo rynkowymi. Dlatego wszystkie ograniczenia skupiły się na naszych koksowaniach, ponieważ producenci stali chronili przede wszystkim swoje koksownie – argumentował prezes JSW.

Jak dodał Hereźniak, JSW przez cały czas zwiększa swoją obecność na rynkach zamorskich, gdzie stopniowo przenosi się produkcja stali.

– Spodziewamy się, że 50 proc. naszej produkcji będzie lokowane na rynkach zamorskich, bo rynek europejski wyraźnie się kurczy – powiedział. – Jeśli chodzi o sprzedaż na nowych rynkach wschodnich, to te ilości się rozpędzają. Mam nadzieję, że do końca roku one będą dosyć stabilne. Mówię tu o rynku chińskim, wietnamskim czy tajwańskim. Umownie nazwijmy je dalekowschodnimi, a chodzi mi te rynki, które doznały najmniejszego uszczerbku, jeśli chodzi o produkcję stali – dodał.

Jeśli polskie kopalnie produkujące węgiel koksowy powinny jakoś sobie poradzić i wyjść z tego kryzysu obronną ręką, to producenci węgla energetycznego wydają się być na straconej pozycji. Pandemia koronawirusa przyspieszyła jedynie efekty „zielonej rewolucji”, która sprawia, że energetyka oparta na węglu w Unii Europejskiej przestaje być opłacalna.

 

Jacek Madeja
Publicysta tygodnika Trybuna Górnicza i portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie

 

Fot: W czerwcu br. Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego w Bytomiu w formie on-line wznowiła zawieszone z powodu pandemii koronawirusa szkolenia ratownicze. Ratownikom przyjdzie jeszcze poczekać na zespołowe treningi akcji ratowniczych.

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy