W resorcie energii stale akcentują, że jeżeli do końca 2018 r. do Spółki Restrukturyzacji Kopalń nie zostaną przekazane nierentowne kopalnie lub ich części, to potem już nie będzie można ich przekazać. I wtedy to na barki spółek węglowych spadną niebagatelne koszty.
- Pojawił się pomysł, że do 2050 r. będziemy mieli w Unii Europejskiej energetykę bez węgla. To na pewno nie uda się z Polską – stwierdza Krzysztof Tchórzewski, minister energii. – Do roku 2050 możemy z dużym wysiłkiem, przy kosztach ok. 200 mld zł, uzyskać w kraju poziom ok. 50 proc. energii z węgla, a 50 proc. z innych źródeł, zachowując równomierny rozwój kraju i nie powodując sfer dużego bezrobocia.
Wiadomo, że polityka klimatyczna UE zupełnie nie wpasowuje się w polskie realia. Nasz kraj bazuje głównie na węglu, a to paliwo jest coraz intensywniej rugowane z unijnego miksu energetycznego. Z różnych stron padają razy, co tylko potwierdziło niedawne głosowanie nad konkluzjami BAT. A przecież to początek, a nie koniec – wielu obserwatorów rynku wskazuje, że UE coraz mocniej będzie z różnych stron uderzać w węgiel i w produkcję energii z tego paliwa. Według ministra Tchórzewskiego czysta energia jest bardzo istotna i Polska nie bagatelizuje tej kwestii. Jednak żyjemy w konkretnym otoczeniu i trudniej nam spełnić wszystkie wymogi środowiskowe.
- Po roku 1990 Polska zajęła w Europie trzecie miejsce pod względem redukcji emisji dwutlenku węgla w ujęciu procentowym - podkreśla minister Krzysztof Tchórzewski. Bloki energetyczne budowane w węglowych elektrowniach Opole, Turów, Kozienice i Jaworzno III spełniają najwyższe standardy w zakresie emisji szkodliwych substancji. Jednak nie spełnią wymogu zawartego w tzw. pakiecie zimowym – 550 gram dwutlenku węgla na jedną kWh.
Nie możemy być grzeczni i układni
Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej wskazuje, że Komisja Europejska podejmuje działania mające na celu całkowite wyeliminowanie węgla z unijnego miksu energetycznego. Wspomina m.in. o niedawnym głosowaniu nad konkluzjami BAT i jego konsekwencjach.
- Nie mamy innego wyjścia, nie możemy być grzeczni i układni. Musimy po pierwsze budować i wzmacniać koalicję krajów węglowych, które będą się przeciwstawiać tego typu działaniom antywęglowym. Powinniśmy też wykorzystać wszystkie możliwe środki prawne, jakie są w UE, łącznie ze skargami do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
- Podzielam stanowisko polskiego rządu w sprawie tzw. pakietu zimowego – mówi Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. – Zawiera on wiele mądrych regulacji, natomiast jest niestety również przykładem arogancji i braku roztropności urzędników unijnych. Nie mając ku temu żadnych kompetencji zaproponowali bowiem mechanizm właściwie eliminujący elektrownie węglowe. Chodzi o proponowany limit emisji dwutlenku węgla na jedną kilowatogodzinę wynoszący 550 g, co na obecnym poziomie rozwoju techniki wyklucza elektrownie węglowe. Gdyby zastosowano benchmark, czyli normę emisji osiągalną przy obecnym stanie techniki – byłoby to mobilizujące do modernizacji elektrowni bazujących na węglu. Ale jeżeli zakłada się limit 550 g na kilowatogodzinę, to jest to jakaś kpina.
Na dodatek dochodzi wiele wewnętrznych problemów. Niedoinwestowane spółki węglowe mają problem z poziomem wydobycia.
Napięcie rośnie
Na pierwszy plan w rodzimym górnictwie wysuwają się sprawy płacowe. Zarówno w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, jak i w Polskiej Grupie Górniczej. To właśnie one zdominują najpewniej kolejne spotkania strony związkowej PGG z zarządem, bowiem cięcia z ubiegłego roku w wynagrodzeniach sprawiły, że największa polska spółka węglowa przestała być – zdaniem związków – atrakcyjnym miejscem pracy.
- Jeśli nie zaczniemy rozmawiać o płacach, jeśli nie nastąpi realny wzrost wynagrodzeń pracowników PGG, nie powinniśmy liczyć na to, że młodzi ludzie przyjdą do pracy w górnictwie – ocenia Bogusław Hutek, szef Solidarności w PGG. – Ten problem jest już bardzo zauważalny. Sporo ludzi młodych po prostu odchodzi z górnictwa. Ci, którzy chcą sobie zostawić „furtkę”, idą na urlopy bezpłatne, ale tylko po to, by szukać sobie innego zajęcia – czasami już do pracy w kopalni nie wracają. Oni wszyscy muszą z czegoś spłacić zaciągnięte kredyty czy rachunki bieżące i mieć z czego żyć. Ten problem na pewno trzeba rozwiązać – zaznacza Bogusław Hutek.
Prof. Andrzej Barczak z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach wskazuje, że mamy do czynienia z chwilową poprawą koniunktury, jeszcze niedawno bowiem w branży wiało zgrozą, bo ceny węgla szorowały po dnie.
- I trzeba myśleć o sytuacji spółek węglowych w dłuższej perspektywie czasowej. Ceny węgla poszły w górę, ale przecież niebawem sytuacja może ulec zmianie. W przypadku Jastrzębskiej Spółki Węglowej ceny węgla koksowego będą uzależnione od kondycji branży stalowej. Jeżeli te firmy, czyli Jastrzębska Spółka Węglowa oraz Polska Grupa Górnicza złapały oddech, to nie można od razu wyciągać rąk po podwyżki - podkreśla prof. Andrzej Barczak.
Z pewnością napięcie będzie towarzyszyło także przekazywaniu kolejnych nierentownych aktywów do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Resort energii przypomina tu, że jesteśmy pod pręgierzem upływającego czasu.
– Jeżeli do końca 2018 r. nie przekażemy do SRK nierentownych kopalń generujących straty, to potem już nie będziemy mogli ich przekazać – zaznacza minister energii Krzysztof Tchórzewski. – Później już ich restrukturyzację musi spółka węglowa przeprowadzać sama na własny koszt. Jeżeli zdecydujemy się na pozostawienie jakieś kopalni, a ona będzie generować znaczące straty i trzeba będzie ją odstawić od wydobycia, to spółka węglowa będzie musiała to już robić własnymi siłami. A to są przecież olbrzymie koszty. Dlatego jeżeli teraz mamy szansę, by tę restrukturyzację prowadzić na koszt Skarbu Państwa, to należy to robić. Później już przepisy unijne będą w tym zakresie bezwzględne – podkreśla minister Tchórzewski.
Jerzy Dudała
Publicysta magazynu Nowego Przemysłu
i portalu wnp.pl
Górnicza Izba Przemysłowo - Handlowa
ul. Kościuszki 30; 40-048 Katowice
Tel. 32-757-32-39, 32-757-32-52,
32-251-35-59
e-mail: biuro@giph.com.pl