Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy Nr 5 - 6 (227 - 228) Maj - Czerwiec 2014 r.



Pierwszy znak rewolucji łupkowej w Polsce

Sejm uchwalił nowelizację Prawa geologicznego i górniczego zgodnie z rządowym projektem

Moda na gaz łupkowy i impulsy „nowego otwarcia” na inwestorów i konkurencję, dzięki którym rząd po ponad dwóch latach marazmu i sporów w końcu błyskawicznie przeforsował w Sejmie nowy kształt Prawa geologicznego i górniczego, przysłużą się także ożywieniu operacji górniczych przy eksploatacji węgla. A przede wszystkim mogą zwiastować karierę największego konkurenta łupków w Polsce: metanu ze złóż węglowych.

Uchwalona na początku czerwca przez Sejm RP nowela ustawy Prawo geologiczne i górnicze wieńczy wieloletnie obietnice rządu, który zapowiadał uproszczenie i unowocześnienie przepisów w zakresie poszukiwania i pozyskiwania gazu z odwiertów łupkowych. Powołując pod koniec 2013 roku Macieja Grabowskiego na ministra środowiska oraz nowego Głównego Geologa Kraju, którym został Sławomir Brodziński (pochodzący z Gliwic były dyrektor generalny Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach a potem szef korpusu Służby Cywilnej w Warszawie), premier Donald Tusk nie ukrywał, że ich misją będzie jak najszybsze przecięcie sporów, jakie toczono od ponad dwóch lat przy rządowych pracach nad projektem ustawy o wydobyciu węglowodorów i doprowadzenie do uchwalenia projektu nowelizacji ustawy.

 

Dlaczego rząd dodał gazu?

Nie jest tajemnicą, że gazu rządowym pracom nad ustawą dodały spektakularne ucieczki z Polski kilku globalnych kolosów na rynku odwiertów łupkowych, które zaczęły poważnie niepokoić opinię publiczną, wyczekującą polskiej rewolucji łupkowej. Do obawy przed rosnącą konkurencją zagranicy przyznał się sam premier.

- Pieniądze, które można na świecie znaleźć, by inwestować je w poszukiwanie i wydobycie, są ograniczone, tymczasem coraz więcej krajów stawia na gaz łupkowy – tak Donald Tusk tłumaczył pilność zmian.

W istocie nowela Prawa geologicznego jest pierwszym nad Wisłą widomym znakiem tej rewolucji. Zapewniła ona Stanom Zjednoczonym (podkreślmy – po około 20 latach badań i przygotowań) pozycję absolutnego lidera w eksploatacji nowego i obfitego źródła paliw, olbrzymią nadpodaż energii, przy okazji doprowadzając do fali eksportu węgla kamiennego z USA do Europy i Azji wraz z niespotykaną wcześniej dynamiką spadku cen węgla na rynkach (do poziomu zaledwie 68-71 dol. w portach ARA w połowie czerwca).


Łupków ci u nas dostatek

Wielogłos na temat polskich zasobów węglowodorów (głównie metanu) ukrytych w skałach łupkowych od kilku już lat wprowadza zamieszanie przy ocenie naszych szans. Jednak powodów do optymizmu jest więcej, niż wątpliwości. Według danych Ministerstwa Środowiska aktualny szacunek zasobów wykonany przez Państwowy Instytut Geologiczny przewiduje, że mamy w Polsce na obszarze 41 tys. km kw. (zaledwie ponad 10 proc. powierzchni państwa) 768 mld m sześć. gazu z łupków i ok. 270 mln t ropy (na dwukrotnie mniejszym badanym obszarze). Dużo czy mało? Taka ilość (nawet jeśli wielokrotnie skromniejsza, niż elektryzujące medialne szacunki z końca pierwszej dekady XXI w.) pokrywa zapotrzebowanie polskich odbiorców na gaz ziemny (ok. 15 mld m sześc. rocznie) przez następnych 51 lat. Inną miarą, o co naprawdę toczy się gra, są szacunki zysków z ewentualnego wydobycia gazu łupkowego w Polsce: w 2017 roku mają wynieść 200 mln zł a za kilkanaście lat już 1,5 mld zł. W radiowym wywiadzie na kilka dni przed uchwaleniem przez Sejm nowelizacji ustawy minister środowiska Maciej Grabowski zasugerował, że zyski te mogą być jeszcze większe.

- Może to być i więcej i mniej, bowiem pewne szacunki trzeba było przyjąć. Ja uważam, że one są stosunkowo ostrożne – tłumaczył.

 

Polska wierci na potęgę

Wbrew malkontentom Polska zachowuje w Europie pionierską pierwszą pozycję w dziedzinie poszukiwań gazu - na początku tego roku mieliśmy 50 odwiertów, w tym 20 szczelinowanych, a w połowie roku już 63 odwierty oraz aż 30 zapowiedzianych przez inwestorów do grudnia. Dla porównania Wielka Brytania, która plasuje się za nami na drugim miejscu najaktywniejszych państw łupkowych, może poszczycić się… 8 odwiertami.

Dlaczego jednak kilka światowych koncernów ogłosiło wycofanie się z dalszych wierceń? Wtajemniczeni twierdzą, że nie musi to mieć realnego związku z wynikami geologicznymi prac, natomiast samo pojawienie się owych gigantów i umiejętne nakręcanie przez nich boomu łupkowego w Polsce w ciągu kilku lat, mogło mieć przede wszystkim giełdowym wymiar gry na zwyżkę notowań. Chętnych z pewnością nie brakuje, rząd w projekcie ustawy zadbał nawet o osłabienie gigantów, wprowadzając możliwość współpracy kilku koncesjonariuszy (pod kierunkiem jednego operatora), który zwiększa szansę mniejszych i średnich graczy.

- Z kraju wyszły wprawdzie niektóre globalne koncerny, ale nie darłbym nad tym szat. Nie brakuje nam inwestorów – upewnia Brodziński.

Minister Grabowski natomiast zapowiada, że upragniony przełom nadejdzie jeszcze w 2014 roku.

- Liczymy na to - i to nie są puste słowa, bowiem bazują na tym, jakie informacje uzyskujemy od inwestorów - że będzie odwiert, który pokaże, że ilości przemysłowe z jednego odwiertu są możliwe do uzyskania – powiedział, akcentując rolę odbiurokratyzowanego prawa w łupkowym sukcesie Polski.

 

Przyspieszenie zależy od prawa i technologii

Dlaczego przepisy przyjazne dla inwestorów są tak ważne? Ponieważ stanowią – obok technologii – jedną z dwóch osi, na których toczy w USA i całym świecie wehikuł łupkowej rewolucji. Nie mogło jej unieść stare rodzime prawo górnicze z powodu m.in. skomplikowania i długotrwałości procedur, na które gremialnie skarżyli się inwestorzy zagraniczni. Większość z nich bazuje na amerykańskich kapitałach, technologiach i stylu działania w biznesie.

- Zobowiązałem się, by wprowadzić klarowne reguły gry – tłumaczy cel nowelizacji ustawy wiceminister Brodziński. - Oddziałuję na podległe departamenty, nadzór górniczy i inspekcję ochrony środowiska, by współpracowały w lepszym tempie, nie spowalniając inwestorów. Drugi nurt spodziewanych korzyści jest taki, że po uchwaleniu nowego prawa, społeczeństwo i państwo będą mogły powiedzieć inwestorom: „Sprawdzam! Czy mając to, na co czekaliście, utyskując na trudności, jesteście teraz gotowi inwestować?”. Rozumiem, że to ciężka biznesowa decyzja. Przy jednym odwiercie ze szczelinowaniem mówi się o wydatkach na poziomie 15 mln dol. – Główny Geolog Kraju podkreśla, że do sukcesu potrzebnych są setki takich odwiertów. Dodaje: - Ponieważ jesteśmy świadomi, jak kosztowne jest rozpoznawanie złóż łupków, stworzyliśmy możliwość łączenia na jednym etapie koncesyjnym poszukiwań gazu z rozpoczęciem jego eksploatacji, bo ta ostatnia przynosi profity.

Brodziński tłumaczy, że warunki geologiczne są w Polsce trudniejsze dla poszukiwaczy w łupkach niż w USA. Przepuszczalność skał łupkowych jest inna i kompanie w trakcie kolejnych etapów wierceń (zob. ramka) muszą wynaleźć optymalne techniki, by „trafić” w lokalną specyfikę. Gdy się to już uda, trud, czas i nakłady wynagrodzą sobie z nawiązką

 

Jedna koncesja i łupkowe przywileje

- Do tej pory ten, kto podjął decyzję, że chce szukać gazu musiał ubiegać się o minimum trzy koncesje [poszukiwawcza, rozpoznawcza i wydobywcza – przyp. red.]. Dziś proponujemy rozstrzygnięcie, aby mając jedną koncesję po prostu był władny nie tylko poszukiwać gazu, ale także wydobywać i sprzedawać ten gaz – chwalił nowe rozwiązanie premier Tusk. Wyliczył też inne przywileje zarezerwowane dla łupków: zwolnienie z opodatkowania wydobycia gazu do 2020 roku a potem 40 proc. granicę daniny, którą maksymalnie zapłaci inwestor, wydobywając gaz łupkowy w Polsce. By zapewnić odwiertom nieodzowną przychylność społeczną, zwiększą się procentowo korzyści „samorządów łupkowych” z opłaty eksploatacyjnej a za to mniej w udziale przypadnie Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska.

Dwie oddzielne dokumentacje geologiczną złoża i projektu zagospodarowania złoża postanowiono zastąpić jedną - geologiczno-inwestycyjną. Obiekty budowlane związane bezpośrednio z badaniem złóż węglowodorów nie będą już wymagały pozwolenia budowlanego, a tylko zgłoszenia w nadzorze górniczo-geologicznym. Łatwiej będzie zdobyć przedsiębiorcy decyzję środowiskową. Dotąd procedura musiała poprzedzać wydanie koncesji, była czasochłonna, kosztowna i pełna wieloznacznych przepisów. Teraz wystarczy wystąpić o nią dopiero przed rozpoczęciem wierceń. Wydane już koncesje zachowują ważność, przez 2 lata można będzie przekształcić je w jedną i przystąpić do nowego systemu lub wydłużyć o 3 lata, lecz nie dłużej, stare koncesje cząstkowe.

Wprowadzono możliwość wykonywania badań geofizycznych na podstawie zgłoszenia, przez co wzrośnie konkurencyjność i przybędzie wyspecjalizowanych w takich badaniach firm.

 

Otwarte drzwi dla kariery metanu

Tyle przywilejów, które zaprojektowano z myślą o łupkach. Pozostałe pomysły nowego prawa geologicznego i górniczego wbrew pozorom nie ograniczą się tylko do szczelinowanych skał.

Rychło przekonamy się, że powinny wywierać wpływ na całe górnictwo kopalin: bezpośrednio w nowych przepisach lub pozwalając wyobrazić sobie kierunek zmian w najbliższej przyszłości.

Otóż po pierwsze gaz pozyskiwany za skał łupkowych zawiera w składzie ten sam metan, którego olbrzymie rezerwy oszacowane zostały dużo dokładniej i bez wątpliwości w polskich pokładach węgla kamiennego. W Górnośląskim Zagłębiu Węglowym metanu może być 250 mld m sześc. a zasoby bilansowe, czyli wydobywalne, wynoszą ok. 170 mld m sześc. Wielu geologów uważa, że odpowiada to rzeczywistemu potencjałowi z odwiertów łupkowych. Zwraca się przy tym uwagę, że pozyskanie metanu z węgla kosztować będzie kilkakrotnie mniej.

Projekt odmetanowania pokładów kopalni Mysłowice-Wesoła otworami kierunkowymi wierconymi kilometr w głąb z powierzchni wszedł właśnie w zaawansowaną fazę, gdy osiągnięto pod ziemią precyzyjny cel wierceń a złoże węgla czeka na hydroszczelinowanie. Identyczne lub bardzo podobne technologie stosowane są w górnictwie łupkowym.

 

Pokłady szczelin dla „opadu”

- W otwór zamierzamy na przełomie czerwca i lipca wtłoczyć do nieeksploatowanych pokładów węgla 501 i 510 wodę z tzw. propantem, czyli np. z piaskiem, pod ciśnieniem 200-300 atmosfer. Spowoduje to powstawanie mikroszczelin w złożu, a piasek nie pozwoli, by skała pod ciśnieniem górotworu zakleszczyła się z powrotem, w efekcie czego gaz będzie miał czym ujść do otworu produkcyjnego, czyli pionowego - tłumaczy dr Janusz Jureczka, kierownik projektu i pracownik Oddziału Górnośląskiego Państwowego Instytutu Geologicznego, który to realizuje pionierskie doświadczenie pod nadzorem Ministerstwa Środowiska i za pieniądze NFOŚiGW. Na wiercenia wydano najwięcej – 17 mln zł a razem ze szczelinowaniem budżet ma zamknąć się sumą dwudziestu kilku milionów zł. Geolodzy liczą, że ze spękanych skał węglowych uwolni się ok. 70 proc. uwięzionego metanu.

Niezależnie od faktu, że przestałby być odpadem górnictwa węgla a stałby się wartościowym paliwem (dziś w instalacjach z odmetanowania zużywamy do ogrzewania i produkcji prądu tylko 200 mln t metanu rocznie, najwięcej w KHW i JSW), górnicy schodziliby później po węgiel do znacznie bezpieczniejszych wyrobisk, w których poziom zagrożenia metanowego spadałby dzięki nowej metodzie np. z IV do II lub nawet I kategorii.

 

Łupkowe inspiracje w georeaktorze

Analogie do łupków są uderzające: dopóki w USA w pierwszych latach XXI w. nie udało się opanować technologii wierceń poziomych (wzdłuż złoża, ich nieznajomość była przyczyną odwrotu Amerykanów z Górnego Śl. w latach 90., gdy próbowali wypuszczać metan, przebijając się pionowo przez zbyt cienkie w takim przypadku warstwy węgla) rezultaty niekonwencjonalnych poszukiwań gazu były zniechęcające i tylko wizjonerstwo, upór oraz nadzieja na niebotyczne korzyści doprowadziły badaczy do triumfu łupkowego. Podobieństwo sytuacji i wyzwań akcentował m.in. prof. Tadeusz Słomka, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, gdy wiosną tego roku w kopalni Wieczorek w KHW rozpoczynał się unikalny eksperyment zgazowania węgla w georeaktorze 400 m pod ziemią. - Do uzyskania dojrzałej technologii potrzebujemy cierpliwości i czasu – mówił prof. Słomka, przypominając, że zanim faktem stała się dzisiejsza rewolucja łupkowa w USA, od pierwszych prób do sukcesu minęły aż dwie dekady.

 

Miliony na made in Poland

O rozwijanie polskich technologii łupkowych zadba Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (które wspiera też eksperymenty węglowe) w programie Blue Gas - Polski Gaz Łupkowy. Od 2012 roku wspólnie z Agencją Rozwoju Przemysłu SA dofinansowało kilkadziesiąt wybranych projektów badawczo-rozwojowych firm sumą ok. 130 mln zł.

– Konkurs pozwala uzyskać bardziej efektywne i dostosowane do polskich warunków metody wydobycia gazu łupkowego – mówi minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Lena Kolarska-Bobińska. Jednym z polskich wynalazków technologicznych jest np. użycie ciekłego dwutlenku węgla do eksploatacji łupków, a zdaniem szefa NCBiR prof. Krzysztofa Jana Kurzydłowskiego duży udział środków prywatnych w ocenianych projektach daje gwarancję, że nawet, gdy wydają się być ryzykowne, są w rzeczywistości racjonalne i uzasadnione ekonomicznie, gotowe do szybkich i skutecznych wdrożeń.

 

Cierpliwość w różnych kierunkach

W pilotażu ze zgazowaniem złoża w Wieczorku oraz z odmetanowaniem w Wesołej sięgnięto m.in. po technikę szczelinowania skały węgla – atrybut wydobycia gazu ze struktur łupkowych.

- Badania pilotażowe odmetanowania z powierzchni rozpoczął mój poprzednik a wiercenia ze szczelinowaniem pokładów węgla (takie jak obecnie w kopalni Wesoła) powinny być kontynuowane. Znaczenie bardziej złożone jest podziemne zgazowanie węgla. Pomysł ciekawy i znany od stu lat, ale fakt, że nie udało się przez tak długi czas wdrożyć konkretnych technologii, świadczy o złożoności wyzwania. Z zainteresowaniem czekamy na wyniki eksperymentu w kopalni Wieczorek, które, mam nadzieję, pozwolą nam na wyciągnięcie wniosków co do kształtu ewentualnych zmian prawa górniczego odnośnie zgazowania węgla – zapowiada Sławomir Brodziński.

Jeśli technologie pozyskiwania węglowodorów spod ziemi wykazują podobieństwa, nie inaczej kształtować się będą ramy prawne wytyczone właśnie dla łupków. Tymczasem otwartość, przejrzystość i odbiurokratyzowanie, którymi się one odznaczają, oddziaływać będą także na tradycyjne górnictwo węglowe.

 

Wytęskniona przejrzystość przetargu

Zmiana, którą Główny Geolog Kraju uznaje za najważniejszą węgla i innych kopalin, również rud, to nowy tryb udzielania koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż. Chodzi o procedurę „open door”, czyli porównywanie konkurencyjnych wniosków.

- Czekałem na nią z utęsknieniem, bo znacznie zredukujemy niebezpieczeństwo konfliktów, które pojawiały się wcześniej, np. tak głośnych niedawno wokół złóż rudy miedzi. Po złożeniu przez potencjalnego koncesjonariusza oferty na poszukiwanie na określonym obszarze, informacja zostaje ogłoszona publicznie i w ciągu 90 dni inni zainteresowani kopaliną na tym samym obszarze mogą złożyć konkurencyjne wnioski. Będą one rozpatrywane przez ministerstwo, znikną więc problemy, które nieraz mamy, z zachodzeniem na siebie kopalin, np. soli, rudy miedzi i gazu łupkowego. Kryteria zawarte w prawie górniczym umożliwią udzielenie koncesji w sposób niedyskrecjonalny, jak najdalszy od uznaniowości urzędnika – mówi Brodziński.

 

Do węgla już pchają się chętni

Czy przyjaźniejsze i prostsze prawo górnicze przyciągnie do Polski inwestorów planujących nowe operacje górnicze w złożach węgla? Najnowsze zapowiedzi dotyczą inwestycji górniczych kapitału zagranicznego m.in. w okolicach Wałbrzycha i na Lubelszczyźnie.

- Sytuacja już teraz jest całkiem niezła. Sam byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że tylko w ostatnich latach wydano 20 nowych koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż węgla kamiennego. Widać więc ogromne zainteresowanie. Potencjał jest duży, bo mamy już 62 koncesje na wydobycie i w sumie 33 na działalność poszukiwawczą-rozpoznawczą. Bardzo mnie to cieszy – mówi Brodziński i uspokaja, że w żadnym razie nie widzi zagrożenia dla węgla ze strony gazu łupkowego. Gdy już uda się go uwolnić na skalę komercyjną spod ziemi, przez wiele jeszcze lat potrwa budowa odpowiednio wydajnej infrastruktury do transportu gazu łupkowego, czyli stworzenia całej sieci rurociągów. Daje to długą i bezpieczną dla węgla perspektywę czasową.

 

Jak zadbać o strategiczny interes?

Wśród innych nowinek ustawy skrócono z 5 do 3 lat czas roszczenia na ustanowienie użytkowania górniczego z pierwszeństwem oraz okres wyłączności do informacji geologicznej. Cel rządu był taki, by skrócić w ten sposób okres „leżakowania” projektów górniczych.

Ostatnia ze zmian nie bardzo podoba się inwestorom, ale zadowolenie zrekompensowało im przede wszystkim definitywne porzucenie pomysłu na NOKE, czyli Narodowego Operatora Kopalin Energetycznych.

Krytykowana przez górników i rząd a forsowana uparcie przez opozycję koncepcja supernadzorcy, który jednocześnie przymusowo obejmowałby część udziałów w każdym z projektów łupkowych do ostatniej chwili – nawet w Sejmie – powracała pod pretekstem, że państwo musi zachować kontrolę nad swoim strategicznym depozytem energetycznym.

Dlaczego przepisy przyjazne dla inwestorów są tak ważne? Ponieważ stanowią – obok technologii – jedną z dwóch osi, na których toczy w USA i całym świecie wehikuł łupkowej rewolucji. Nie mogło jej unieść stare rodzime prawo górnicze z powodu m.in. skomplikowania i długotrwałości procedur, na które gremialnie skarżyli się inwestorzy zagraniczni.

Co złego w takim pomyśle? Po pierwsze na prawie trzy lata zablokował prace nad nowelizacją a linia konfliktu zaczęła biec nawet między resortami skarbu i środowiska.

- Od początku byłem przeciwny kreowaniu takiej hybrydowej instytucji, która z jednej strony (jako spółka akcyjna) ma cel biznesowy, a z drugiej strony wypełnia cele nadzorczo-kontrolne. Podobnego zdania był mój nowy szef, czyli minister środowiska Maciej Grabowski. Dlatego w zaproponowanej przez nas poprawce NOKE znikło, a razem z nim główny problem w dyskusji wewnątrz rządu – mówi Główny Geolog Kraju, który zaproponował, by zamiast tworzyć nowe byty, po prostu wzmocnić uprawnienia nadzoru geologicznego, górniczego i ministerstwa środowiska.

- Mając kilkanaście nowych etatów z konkurencyjnym i przejrzystym naborem z korpusu Służby Cywilnej jesteśmy w stanie zdecydowanie zwiększyć nadzór nad poszukiwaniem, rozpoznawaniem oraz wydobyciem surowców – mówi Brodziński, który ma przekonanie, że np. przez lepszą koordynację można skutecznie wykorzystać możliwości Służby Cywilnej.

 

Mocniejszy WUG na straży

Na razie tylko w zakresie łupków doprowadził do nowego unormowania współpracy między WUG a Państwowa Inspekcją Ochrony Środowiska, by obie instytucje nie dublowały się ku rozpaczy przedsiębiorców.

Przede wszystkim dzięki nowelizacji ustawy jeszcze bardziej wzrośnie znaczenie Wyższego Urzędu Górniczego. W Katowicach powołano już Departament Wiertnictwa i Górnictwa Otworowego a w Gdańsku powstanie nowy Okręgowy Urząd Górniczy, który będzie się specjalizował w nadzorze nad gazem łupkowym.

Większość komentatorów noweli prawa górniczego docenia rezygnację z NOKE, w której widziano spółkę synekurową. Niektórzy zaznaczają jednak, że operator narodowy w Norwegii czy Holandii sprawdza się i przynosi spore dochody podatnikom. Minister Grabowski zapowiada, że do pomysłu można wrócić po 10-15 latach, gdy poziom produkcji gazu łupkowego przewyższy krajowe potrzeby. Na razie rozwiązanie widzi w ok. 60 etatach dla WUG i Głównego Inspektora Ochrony Środowiska dla urzędników i inspektorów.

 

Zbyt przyjazna, ale w dobrym kierunku

O tym , że nie sposób wszystkim dogodzić, świadczą wypowiedzi ekspertów. Zbytniej otwartości ustawy łupkowej obawia się jeden z niezależnych ekspertów rynku energetycznego Andrzej Szczęśniak, który powiedział dla PAP: - Uważam, że koncepcja rządowa, w tym ta ustawa, idzie znacznie za daleko w preferowaniu inwestorów. Będziemy teraz mieć sytuacje, że staniemy się takim łupkowym rajem podatkowym dla inwestorów, którzy w większości pochodzą z zagranicy i nie będą dzielić się z nami swoimi zyskami.

Z kolei przed drożyzną za gaz z PGNiG z powodu wygórowanej ceny koncesji, która podrożeje o 100 proc. i opłat eksploatacyjnych (wzrost stawek nawet o 400 proc. przy dużym wydobyciu) przestrzega Tomasz Chmal z Instytutu Sobieskiego, który chwali jednak „ciekawe rozwiązania ustawy”, jak łączna koncesja, które zwiększają pewność inwestowania.

- To na pewno krok w dobrym kierunku i zamyka dość rozwlekły rozdział legislacyjny w kwestii gazu z łupków – podsumował.

 

Witold Gałązka
Publicysta tygodnika Trybuna Górnicza

 

 

Czemu Amerykanie nie boją się, że zabraknie im gazu?

Matt Badiali, amerykański analityk S&A Resource Report:

- Gdy George Mitchell zaczął pierwsze eksperymenty z kruszeniem łupków w Fort Worth Texas, jego celem było uzyskanie gazu ziemnego [którego cena ponadtrzykrotnie przewyższała dzisiejszą w USA – przyp. red.]. Jednak pokłady gazonośne, w których wiercił, były zbyt cienkie, by zapewnić płynność dostaw paliwa. Zaczął więc eksperymentować z metodami wierceń poziomych. Po 20 latach wiemy już znacznie więcej o gazie łupkowym i sposobach jego produkcji.

Każdy z łupkowych obszarów gazonośnych wymaga nieco innego podejścia, zależnie od warunków geologicznych. Kwestie te bada się na tzw. naukowym etapie wierceń. Takie firmy jak Baken Shale w Północnej Dakocie mają ten etap właśnie za sobą. Continental Resources przechodził go w połowie pierwszej dekady tego wieku. Nowe przedsięwzięcia, jak Tuscaloosa Marine Shale w Luizjanie lub złoże Cline w Zachodnim Teksasie czy Utica w stanie Ohio - wszystkie wchodzą dopiero w wiercenia na etapie badawczym złóż.

Następny etap - rozwojowy zaczyna się na większych głębokościach, w momencie, gdy firma rozumie, jak głęboko i w których kierunkach zapuszczać wiertła, by uzyskać optymalną podaż gazu ze złoża. Wówczas uzyskuje się najlepsze wyniki ekonomiczne po najniższych możliwych kosztach. Firmy mogą wtedy eksperymentować ze szczelinowaniem skał. Wcześniej w latach 90. dzielono otwory wiertnicze danej kompanii jedynie na dwa piętra: badawczy i rozwojowy. Dzisiaj możliwych jest nawet kilkadziesiąt warstw w jednym wierceniu.

Gdy wiertniczy opanują optymalne techniki, produkcja wzrasta. Obserwuje się wówczas masowy jej przyrost. Wtedy rozpoczyna się etap przemysłowy, w którym kompanie z jednej lokalizacji potrafią nawiercać i eksploatować trzy-pięć warstw. Postępują naprzemiennie lub wiercą równolegle. Warstwy mogą być eksploatowane bardzo blisko siebie (jedna nad drugą) z jednego odwiertu. W taki sposób działa dziś firma Bakken.

Czy istnieją wynalazki pozwalające jeszcze zwiększyć ilość warstw, by rozprawić się z problemem szybkiego wyczerpywania się złóż? Niestety malejąca podaż surowca ze szczelinowanej warstwy jest naturalnym zjawiskiem. Typowe, przeciętne złoże ropy naftowej w piaskach pustyni ma pojemność... 2-litrowej butelki po wodzie sodowej. Gdy się ją potrząśnie i zrobi otwór z boku, zawartość wypłynie pod ciśnieniem, tak samo jak ropa ściskana przez skały. Gdy tylko ciśnienie opadnie, produkcja ustanie.

W warstwach z gazem łupkowym wyczerpywanie się złoża następuje w porównaniu znacznie szybciej. Analitycy, którzy nie rozumieją tych zjawisk, wieszczą nawet niepomyślny koniec dla rewolucji łupkowej. To błąd! Wyczerpanie się pojedynczej warstwy nie stanowi żadnego problemu, wszystko zależy od liczby warstw, w których możemy wiercić.

Powiem więcej: to duże naturalne podziemne zbiorniki ropy i gazu, jakie dotychczas eksploatowaliśmy, są geologiczną anomalią. Dlatego właśnie coraz trudniej jest wykrywać nowe złoża. Typowy układ składa się z 3 elementów: trzeba znaleźć źródło surowca w skale, jakiś rezerwuar podziemny, wypełniony np. piaskiem, o dostatecznej pojemności, który zmagazynuje ropę i gaz. Można zbudować nad nim szyb i wysysać płyn na zewnątrz. Wreszcie potrzebne jest jakieś zamknięcie na wierzchu, zawór, który utrzyma ropę i gaz w zamknięciu.

Dla odróżnienia - gaz łukpowy przypomina dywan pod przykryciem. Jest skała pełna ropy i gazu, która zajmuje nadzwyczaj duży teren, o wiele większy niż typowe złoże ropy. Ta właśnie różnica jest najważniejsza - ilość ropy i gazu w łupkach jest znacznie większa niż w typowym polu naftowym. Dlatego też pojedyncze nieudane otwory nie stanowią problemu. Ilość ropy dostępnej w łupkach znacznie przewyższa tę zamkniętą w polu naftowym. A my dopiero zaczęliśmy kruszyć takie gazo- i roponośne skały!

Złoże łupkowe Eagle Ford było w historii również konwencjonalnym źródłem ropy dla największych pól naftowych przez kilkadziesiąt lat a stale ma jeszcze miliardy baryłek paliwa wewnątrz. Większość inwestorów nawet nie zdaje sobie sprawy, jak ogromne to zasoby!

 

Źródło: mining.com, tłum.: Wig

 

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy