Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy Nr 5 - 6 (215 - 216) Maj - Czerwiec 2013 r.



Walka o 900 mln jednostek emisji CO2

KONTROWERSJE

Walka o 900 mln jednostek emisji CO2. Pokaz siły eurokratów.

Prof. Krzysztof Żmijewski, już w 2008 roku (w raporcie z przebiegu negocjacji pakietu energetyczno - klimatycznego) stwierdził krótko; "Celem Unii nie jest redukcja emisji. Chodzi o to, żeby CO2 był drogi."

Potwierdzają to działania UE w okresie prawie 5 lat od podpisania unijnego pakietu energetyczno-klimatycznego, a w sposób ostateczny – czerwcowa (19.06) decyzja komisji Parlamentu Europejskiego ds. ochrony środowiska, zmieniająca jej kwietniowe stanowisko w sprawie wycofania 900 mln jednostek emisji z aukcji w okresie 2013-2015....

I tak oto odsłonił w się ów nadrzędny i prawdziwy cel pakietowych manipulacji, których „szczytowym osiągnięciem” jest ubiegłoroczna propozycja Komisji Europejskiej, nazwana backloadingiem. Jej istotą jest administracyjna ingerencja w rynek handlu emisjami CO2 poprzez wycofanie z aukcji wspomnianych już 900 mln jednostek emisji CO2 w okresie 2013-2015 i przeniesienie ich do puli w latach 2016-2020.

W kwietniu br. wspomniana komisja odrzuciła tę propozycję unijnych urzędników i to samo rekomendowała Parlamentowi Europejskiemu, który w głosowaniu 16 kwietnia br., podzielił stanowisko parlamentarnej komisji. Niestety – decyzja ta nie zamknęła sprawy, bo przewagą 43 głosów (343 - za, 300 - przeciw i 61 wstrzymujących się) europosłowie przekazali projekt backloadingu ponownie do komisji PE ds. ochrony środowiska, która właśnie co, bo 19 czerwca, zmieniła swoje zdanie w tej sprawie, dokładając na dodatek do projektu eurokratów kilka kolejnych punktów, kompletnie przewracających traktatowe zapisy w sprawie handlu emisjami. Pierwszy przewiduje przekierowanie 600 z 900 mln jednostek do specjalnego funduszu, zarządzanego przez KE, co oznacza zmniejszenie puli sprzedaży (i zysków) do 300 mln jednostek pozwoleń na emisję CO2, których aukcja byłaby oczywiście przesunięta na okres po roku 2015 r.

Druga poprawka jest dla Polski jeszcze bardziej groźna, gdyż zapowiada przegląd listy sektorów zagrożonych przeniesieniem działalności poza UE w wyniku regulacji pakietowych. Otwiera to szanse dla dogmatyków (czytaj: lobbystów) gospodarki niskoemisyjnej, którym marzy się wykasowanie resztek przemysłu ciężkiego z listy uprawnionych do darmowych pozwoleń na emisję CO2. Co oznacza to dla Polski – strach komentować.

Wprawdzie na początku lipca Parlament Europejski, w głosowaniu plenarnym, podejmie ostateczną decyzję w tej sprawie – ale nie należy oczekiwać odrzucenia tej zmienionej rekomendacji komisji ds. ochrony środowiska, co oznacza przyjęcie projektu KE o backlodingu.

Wygrywają więc interesy starej 15 UE, bo ingerencja eurokratów w mechanizm rynkowy (jakim są aukcje), a zmierzająca do „podrasowania” i tak fatalnych rozwiązań pakietowych, jest jawną obroną ich interesów.

Europejscy lobbyści producentów tak zwanej „zielonej energii” mają najwyraźniej tak przemożny wpływ na europosłów, że racjonalne oczekiwania na racjonalne decyzje – okazuje się być naiwnością...
I chociaż nikt przy zdrowych zmysłach nie może pojąć dlaczego w środku kryzysu pojawił się projekt podwyższający koszt produkcji energii – to z faktu, że się pojawił i znalazł poparcie PE oznacza jednoznacznie, że wysokie koszty energii są dla kogoś z naszych „braci w UE” bardzo opłacalne...


Samowolka europejskich urzędników

Okazało się także, że luksusowy status urzędnika instytucji UE, nie ponoszącego żadnej odpowiedzialności, nawet politycznej przed kimkolwiek, rozzuchwala do tego stopnia, że Komisja Europejska wpadła na pomysł przekroczenia swoich kompetencji (jest przecież władzą wykonawczą) i wkraczając w obszar kompetencji ustawodawczych doprowadziła do złamania traktatowego zapisu europejskiego pakietu energetyczno – klimatycznego w sprawie zasad handlu uprawnieniami do emisji.

Fakt wymuszenia ponownego obradowania komisji PE ds. ochrony środowiska – po odrzuceniu projektu backloadingu w głosowaniu plenarnym PE pokazuje determinację lobbystów „zielonej energii”, potrafiących skłonić Komisję Europejską do podjęcia - udanej jak się okazuje – próby ręcznego sterowania rynkiem – w „zbożnym” celu podwyższenia ceny jednostek emisji (do 30- 40 euro), bez oglądania się na efekt gospodarczy takiej decyzji.
Najwyraźniej kryzys nie przywraca też zdolności chłodnego myślenia wszystkim europarlamentarzystom. Euroentuzjaści nie chcą wierzyć, że własne interesy narodowe i korporacyjne coraz wyraźniej przesądzają o ich decyzjach...

Bo państwo Europa nie jest bytem realnym, coraz bardziej przypomina Matrix, natomiast Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy, Polska i pozostałe kraje członkowskie UE – to realne miejsca na Ziemi, realne interesy i realne ich zagrożenia, dla których najwyraźniej warto podejmować działania łamiące zapisy międzynarodowej umowy jaką jest pakiet.

Projekt zastosowania blacloadingu, określany jako działanie na rzecz „urealnienia celów handlu emisjami” ma jeszcze jedną barierę do wzięcia, a jest nią Rada Europejska, czyli rządy państw członkowskich. Jednak stosunek siły „15 starej UE” do „12 nowej UE” raczej przesądza los propozycji KE o wprowadzeniu backloadingu i zapowiada możliwość eskalacji ręcznego sterowania handlem emisjami w kolejnych latach, nawet do całkowitego wycofania owych 900 mln jednostek z aukcyjnej puli.

Czy trzeba mocniejszych dowodów na potwierdzenie prawdziwości zacytowanej na początku tezy prof. Krzysztofa Żmijewskiego, że prawdziwym i głównym celem unijnego pakietu jest właśnie ów handel emisjami?
Miał on bowiem zagwarantować na długie lata kolosalne zyski państwom „starej 15 UE”, nie tylko dzięki sprzedaży zredukowanych emisji zgromadzonych w portfelach państwa o gospodarce postindustrialnej i niskoemisyjnej, ale przede wszystkim miał zapewnić potężny strumień pieniędzy z państw takich jak Polska (której gospodarka opiera się w 95 proc. na energii ze spalania węgla), a zmuszonych do przestawienia się na „zieloną energię”...

Niestety – kalkulacja ta najwyraźniej zawiodła, tak jak coraz bardziej zawodzi machina propagandowa europejskiej polityki klimatycznej, mającej ponoć chronić globalny klimat. Dziś nikt z interesujących się tym problemem nie ma już złudzeń, a wiedza o tym, że pakiet energetyczno – klimatyczny, jako emanacja unijnej polityki klimatycznej jest po prostu fasadą osłaniająca bezwzględny lobbing interesów gospodarczych najsilniejszych państw „starej 15 UE” (przede wszystkim jednak Niemiec i Francji) staje się coraz powszechniejsza.


Gra o wielkie pieniądze

Presja lobbystów tak zwanej zielonej energii i potężnego, francusko-niemieckiego sektora energetyki jądrowej, wyhamowała nieco po katastrofie w Fukushimie, ale w obliczu coraz bardziej widocznego kryzysu gospodarczego w Europie - znów narasta.

Europa płaci dziś za własne chore pomysły o gospodarce niskoemisyjnej, która tak naprawdę jest likwidowaniem gospodarki przemysłowej. Pomysł jednak nie wypalił, handel nie idzie w tym kierunku, jakiego oczekiwano, więc podjęto próbę włączenia najbiedniejszych państw UE do zapłacenia tego rachunku.

Stany Zjednoczone, które właśnie w tych dniach głośno obwieściły światu jak pomyślnie wychodzą z kryzysu, dzięki coraz większej niezależności energetycznej (za sprawą gazu i ropy łupkowej), no i drukowaniu pieniędzy, ogłaszają reindustrializację swojej gospodarki, choć nie przyjęły żadnych samobójczych zobowiązań redukcji emisji CO2, skutkujących wymieraniem przemysłów produkcyjnych.
Bo co innego zarazić świat globalnym kłamstwem o globalnym ociepleniu, a co innego tracić własne pieniądze w imię dogmatów „obrony” globalnego klimatu...


Kto ma energię ten ma władzę

W Polsce problemy energetyki naszego państwa ciągle nie mają rangi strategicznej, choć o konieczności nadania jej takiej mówi się nieustannie i od wielu lat... Najwyraźniej prawda o tym, że kto ma energię, ten ma władzę – nie jest jeszcze w Polsce powszechna, nawet wśród polityków.
A brak polityki energetycznej ma swoje realne, niestety fatalne skutki dla całej polskiej gospodarki, obniża też skuteczność naszych działań na forum Unii Europejskiej (statek, który nie zna celu swojej podróży nigdy nie dotrze do portu), co potwierdza porażka naszego lobbingu przeciwko projektowi backloadingu.

Brak strategii uderza jednak przede wszystkim (i to z wielką siłą rażenia) w obszar energetyki zawodowej, gdzie inwestorzy rezygnują z kolejnych projektów budowy nowych bloków energetycznych, zaś groźba importu energii elektrycznej może być lada moment całkiem realna. Już cień takiego zagrożenia, w kraju o największych w świecie zasobach surowców energetycznych w przeliczeniu na głowę mieszkańca, uznać trzeba za kompromitację naszego państwa.

Od grudnia 2008 roku kraje UE – w tym także Polska - grają w teatrzyku cieni zwanym pakietem energetyczno - klimatycznym. Jak groźne jest to zderzenie wielkich interesów „starej 15 UE” z interesami „nowej 12 UE”, ale nade wszystko z żywotnymi interesami Polski, zdefiniował list z 11 grudnia 2008 roku, wystosowany przez Green Effort Group do prezydenta i premiera naszego kraju. Poniżej przytaczam jego najważniejsze fragmenty. Głównie dlatego, że wszystkie tezy tego listu są nadal aktualne...

Czynię to więc nie tyle „ku pamięci”, co „ku nauce” tych, którzy nawet na Śląsku są jeszcze entuzjastami pakietu klimatycznego, bredząc na przykład o „ugotowaniu Ziemi” i konieczności uwolnienia Polski od „brudnego węgla”...

Oto najważniejsze – i jak wspomniałam, nadal aktualne - tezy, sformułowane w roku 2008:
„(...)zwracamy się do Pana Prezydenta oraz do Pana Premiera z apelem o skuteczną obronę prawa Polski do kontynuacji demokratycznego, zrównoważonego i wszechstronnego rozwoju gospodarczego i społecznego
Nasz kraj, ogromnym wysiłkiem nas wszystkich, gruntownie zmodernizował swoją gospodarkę przekształcając się w państwo demokratyczne, wolnorynkowe i przyjazne środowisku naturalnemu. W latach 1988 – 2008 Polska zredukował emisję CO2 o 30 proc. pozostawiając daleko w tyle rozwinięte gospodarczo państwa „starej” Unii Europejskiej.

Emisja CO2 i gazów cieplarnianych na głowę mieszkańca jest w Polsce niższa od emisji wielu członków Unii i osiągnęła poziom unijnej średniej. To wystarczające dowody polskiego konstruktywnego stosunku do problemów ochrony środowiska i zmian klimatu.(...)
Proponowany dla Wspólnoty system handlu emisjami jest bardzo skomplikowany i kosztowny. Z całą pewnością nie może być on wzorcem dla świata, zwłaszcza państw takich jak Chiny, czy Indie, które nie przyjmą żadnego systemu, w którym najbiedniejsi płacą najwięcej, tak jak wynika to z projektu Komisji Europejskiej.

Oczekujemy od wszystkich Państw członkowskich Komisji Europejskiej (...) prawdziwego partnerskiego dialogu. Dialogu, który uwzględnia zarówno wspólnotę celów jak i ogromne zróżnicowanie uwarunkowań w zakresie struktury gospodarki, struktury energetyki oraz struktury i poziomu przychodów.

Podstawą naszych decyzji nie mogą być uśrednione i zdezaktualizowane analizy, przedłożone przez Komisję Europejską, jako tzw. Impact Assesment, czyli Ocena Skutków Regulacji.

Dla każdego państwa musi być znana prognoza cen, kosztów i przychodów, ponieważ nie istnieje jeszcze ani uśredniona Europejska Gospodarka, ani uśredniony Europejski Jednolity Rynek Energii, ani też uśrednione, żyjące w podobnych warunkach Europejskie Społeczeństwo. (...)”

No i co z tego, że te oczywiste racje powtarzane są prawie od 5 lat, przy wszystkich okazjach i przez coraz większe grono przedsiębiorców, analityków, naukowców i dziennikarzy, a nawet polityków? Ano nic... Po prostu - gada dziad do obrazu...
„Stara unia” po prostu broni swoich interesów, nie cofając się nawet przed złamaniem unijnego prawa – czego jaskrawym przykładem jest pomysł backloadingu...


Eugenia Plucik

 

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy