Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy Nr 5 - 6 (203 - 204) Maj - Czerwiec 2012 r.



Zatrzymać tę katastrofę! (BG 5-6 2012)

Europejska Inicjatywa Obywatelska

Zostało 6 miesięcy

 

Za 6 miesięcy, dokładnie 1 stycznia 2013 roku zaczną nas obowiązywać regulacje unijnego pakietu energetyczno – klimatycznego. Fakt ten sprawia, że sytuacja naszej gospodarki przypomina los pasażerów pociągu pędzącego po torach wprost ku katastrofie i pozbawionego maszynisty, który mógłby jej zapobiec …

Nasz rząd miał 4 lata, aby to zrobić, gdyż od momentu podpisania w grudniu 2008 roku unijnego pakietu, oceny tej umowy były niezmiennie krytyczne i wskazywały na wszystkie groźne dla polskiej gospodarki skutki.

Mamy czerwiec roku 2012, druga fala kryzysu finansowego demoluje kolejne państwa, polskie społeczeństwo żyje emocjami rozgrywek Euro, media – raczej rozgrywek kiboli i mało kto przejmuje się dramatyczną sytuacją naszej gospodarki, która za 6 miesięcy stanie w obliczu pakietowych wymagań, grożących jej katastrofą.

Ćwiczenia z nibydemokracji

Tym bardziej groźne jest, moim zdaniem, tłumienie wszelkich prób zatrzymania tego pędzącego ku katastrofie pociągu. Kolejna odsłona takich działań odbyła się na ostatnim posiedzeniu sejmu, w dniach 13 i 15 czerwca. Oto bowiem koalicja rządząca już po raz drugi odrzuciła inicjatywę opozycji zmierzającą do renegocjacji pakietu. Wniosek PiS wzywający rząd do zorganizowania referendum w tej sprawie odrzucony został 15 czerwca br., i to w stylu niegodnym tak fundamentalnej dla naszego kraju sprawy, bo z wyłączaniem mikrofonów w czasie repliki posłów opozycji.

Jednym z zarzutów wobec propozycji zorganizowania referendum była też niewłaściwa, bo sugerująca odpowiedzi treści pytań. Zgadzam się, są one takie, ale każdy może przecież odrzucić nawet najbardziej sugestywną sugestię, tyle, że obywatel otrzymuje jednak garść informacji, których na pewno nie usłyszał w popularnych mediach i wobec których musi zająć stanowisko. No i zastanowić się.

A to najpewniej niezdrowe dla naszego społeczeństwa, które winno kołysać się przy grillach i piwku – o ile nie pędzi właśnie nieprzytomnie w wyścigu szczurów, dzięki czemu zrobi autorom nowej ustawy emerytalnej tę uprzejmość, że nie zdąży skorzystać z jałmużny, którą otrzyma na emeryturze.

Zanim odniosę się do „kremu” sejmowej przepychanki w sprawie referendum przytoczę treść obu pytań, przygotowanych przez prof. Jana Szyszkę.

1. Czy zgodnie z wynegocjowanym przez rząd PO-PSL pakietem klimatyczno - energetycznym jesteś za podziemnym składowaniem dwutlenku węgla, przy kosztach dochodzących do 100 euro za tonę, co musi skutkować wzrostem cen energii i może blokować nasze rodzime zasoby energetyczne jak węgiel kamienny, węgiel brunatny, gaz łupkowy i unikatowe zasoby geotermalne, uzależniając równocześnie Polskę od obcych technologii i obcych źródeł energii?.

2. Czy zgodnie z tym samym pakietem jesteś za tym, aby wbrew ratyfikowanej przez Polskę Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu (UNFCCC) i ratyfikowanemu Protokołowi z Kioto do Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu nie wykorzystywać polskich Lasów Państwowych do pochłaniania dwutlenku węgla, co eliminuje polskie szanse na obniżenie cen energii, obniża rangę gospodarczą polskich Lasów Państwowych, stymuluje bezrobocie w terenach przemysłowych oraz wiejskich i jest sprzeczne z ochroną bioróżnorodności?".

Pytania na pewno są „sugerujące”, ale przede wszystkim informujące. A informacji nigdy za dużo, co udowodnił w kuriozalny sposób poseł PO, Andrzej Czerwiński, uzasadniając odrzucenie wniosku o referendum w pierwszym czytaniu. Stwierdził on, że referendum to: "zrzucenie zamieszania" na obywateli, podczas gdy nawet sami posłowie, mimo dostępu do opinii specjalistów, nie rozumieją sedna sprawy.”

Szczerość zwalająca z nóg!! Ludzie opłacani za kompetentne zajmowanie się sprawami państwa i obywateli, odpowiedzialni za kontrolowanie poczynań władzy wykonawczej „nie rozumieją sedna sprawy” grożącej katastrofą naszej gospodarki – i to już za 6 miesięcy! Na co więc poświęcają swój cenny, opłacany przez podatnika czas, skoro przez 4 lata nie zdążyli „zrozumieć sedna sporawy”, tak fundamentalnej, jaką jest we współczesnym świecie cena energii i pozyskiwanie jej z własnych surowców energetycznych?

Właśnie bankrutują – z powodu chorego prawa podatkowego – wielkie firmy budowlane, a za nimi tysiące drobnych przedsiębiorstw; specjaliści zapowiadają na rok 2013 wzrost bezrobocia do 14 proc. - i to bez wliczenia skutków pakietu „nibyklimatycznego”, który zmiecie z naszego rynku pracy kolejne setki tysięcy miejsc pracy (ocenia się, że nawet 300 tys.) i spowoduje podwyżkę cen energii elektrycznej oraz ciepła o 30 do 100 proc. - a posłowie rządzącej koalicji „nie rozumieją sedna” tej sprawy…

I na dodatek - nie zgadzają się również na to, aby „to sedno sprawy” rozgryźli, a przede wszystkim poznali zwykli obywatele, może mniej leniwi, a może mądrzejsi i bardziej dociekliwi w kwestii egzystencjalnej dla każdego z pracujących na utrzymanie kosztownej armii urzędników państwa, jego instytucji, w tym także sejmu i posłów.

Jakiś czas temu, prof. Jan Szyszko stwierdził wprost, że rząd Donalda Tuska, podpisując w 2008 roku umowę handlową nazywaną pakietem energetyczno - klimatycznym „nie wiedział co podpisuje”. Skoro jednak w ubiegłym roku ocenił koszt wprowadzenia regulacji pakietu w Polsce na 100 mld zł, a w czasie piątkowej debaty nad wnioskiem o referendum skorygował go do 60 mld zł – to jednak wiedział.

I na pewno koszt ten ucieszy 2 miliony już bezrobotnych Polaków, kolejne setki tysięcy zagrożonych bezrobociem i na umowach śmieciowych oraz 30 proc. pracujących, a mimo tego żyjących w ubóstwie (według najnowszych badań). Oczywiście o ile dowiedzą się o tym jakże hojnym wsparciu ochrony globalnego klimatu według scenariusza lobbystów z UE.

Dnia 15 czerwca br. w świat poszła wiadomość, że po 4 latach od podpisania pakietu, pan poseł i jego koledzy z koalicji nadal nie wiedzą, o jaką stawkę toczy się gra.

Samobójcza doktryna

Mamy więc tylko 6 miesięcy, aby powstrzymać powtórkę greckiego scenariusza i nie pozwolić UE na zniszczenie naszej gospodarki w imię nibyekologicznego eksperymentu zwanego pakietem energetyczno - klimatycznym. Ozdobnik w formie przymiotnika „klimatyczny” rozpadł się już doszczętnie pod naporem kolejnych klęsk Konferencji Klimatycznych ONZ i postawy największych emitentów CO2, odpowiedzialnych za 90 procent światowej emisji tego gazu.

Staje się oczywiste, że chodzi wyłącznie o politykę energetyczną i narzucenie Polsce kierunków rozwoju służących interesom państw bardziej rozwiniętych i to bez oglądania się na konsekwencje społeczne.

Jednak świat zmienił się radykalnie od czasu podpisania pakietu, a UE - mimo rozlewającego się kryzysu gospodarczego, niszczącego kolejne państwa i samą ideę UE – trwa w swym dogmatycznym zakleszczeniu, a mówiąc bez ogródek - zakłamaniu, bo przecież od dawna wiadomo, że nie o klimat tutaj chodzi.

Pojawiają się wprawdzie pierwsze rysy na doktrynalnym monolicie, jak choćby w sprawie CCS (technologii ujmowania CO2), forsowanej do tej pory z typową arogancją technokratów. Ten sztandarowy produkt redukcyjnej części pakietu nie sprawdza się jednak w obsadzonej roli, co może być dobrym znakiem dla wyhamowania redukcyjnego odlotu Unii Europejskiej, która pędzi w swych ambicjach niczym ów przysłowiowy pociąg bez maszynisty.

Jaki bowiem wpływ na globalne ocieplenie ma 1. procentowy udział Polski w światowej emisji CO2, a nawet 10. procentowy całej UE, skoro cała „reszta świata” odpowiedzialna za 90. procent globalnej emisji tego gazu, nie wzięła na siebie ŻADNYCH zobowiązań redukcyjnych, a na konferencji w Durbanie oświadczyła jedynie, bardzo dyplomatycznie, czyli warunkowo, że zrobi to w roku 2015, jeśli…

Cała reszta świata ma bowiem pełną świadomość, że koszt energii determinuje poziom rozwoju gospodarczego i puka się w czoło na samobójcze pomysły UE… Grozi też wojną handlową (jak Chiny) w odpowiedzi na rozszerzanie unijnych wymagań redukcyjnych na podmioty spoza granic UE. Janusz Steinhof, były minister gospodarki stwierdził ostatnio, że pakiet narusza zasady uczciwej konkurencji, ale co gorsze - UE obciąża się sama kosztami, których reszta świata nie ma zamiaru ponosić, zwłaszcza w czasach kryzysu gospodarczego. Teoretyczne rozważania nad opłacalnością przeorientowania gospodarki europejskiej na niskoemisyjną i tworząca nowe miejsca pracy w przemyśle OZE – to tylko teoria, rozgniatana każdego dnia przez sukcesy gospodarcze Chin, Brazylii, Indii i pozostałych państwa świata, które nie zachorowały na unijną przypadłość umysłową.

Będziemy płakać i płacić?

Na szczęście tuż przed sejmową przepychaną wokół referendum, pojawił się cień szansy na to, że Polska nie stanie się za 6 miesięcy drugą Grecją i nie powtórzy scenariusza, jaki przeżywa to państwo i jego społeczeństwo. Jedyną pomocą, jakiej „solidarna” UE udzielała Grecji były kolejne pożyczki… Tak jakby nagle zaczęły obowiązywać inne zasady ekonomii, w której kraj o coraz niższych dochodach mógł gwarantować, jakimś cudownym sposobem, zwrot tak horrendalnych kredytów.

Kryzys kompromituje unijne koncepcje polityki finansowej, a Hiszpania, która właśnie otrzymała 100 miliardową kroplówkę kredytową jest kolejną ofiarą tejże polityki.

Czy Polska też nią będzie, tyle że za sprawą innego eksperymentu, nazywanego pakietem energetyczno-klimatycznym?

Waga miliona obywatelskich podpisów

Mam wielką nadzieję, że nie, a pokładam ją w milionie podpisów, które będą zbierane w ramach Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej. Powstanie Komitetu EIO ogłoszone zostało 12 czerwca br., czyli w przeddzień przywoływanego posiedzenia sejmu.

Jest to ostatnia nadzieja zatrzymania niszczycielskiej machiny unijnego pakietu energetyczno - klimatycznego, dramatycznie zwiększającego ryzyko rozlania się kryzysu na wszystkie kraje UE, ale w szczególny sposób groźnego dla polskiej gospodarki. I to z jednego, zasadniczego powodu, jakim jest ponad 90 udział węgla w polskim miksie energetycznym

Dobitnie i precyzyjnie przedstawił to na ostatnim Europejskim Kongresie Gospodarczym Herbert Gabryś, były wiceminister gospodarki, obecnie szef komitetu ds. polityki klimatycznej UE w Krajowej Izbie Gospodarczej. Jego wystąpienie było kolejną próbą dotarcia do świadomości rządzących z prognozą zawartą w raporcie KIG, a przedstawioną w marcu br.

Czytelników ciekawych kosztów (wielkich, bo obliczanych na 100 mld zł) odsyłam do wywiadu w poprzednim numerze Biuletynu Górniczego („Dogmat nowej „ekologicznej wiary”) i wypowiedzi byłego ministra dla portalu nettg.pl („Unijna polityka klimatyczna zniszczy polską gospodarkę”), a także do samego raportu KIG. Ja zatrzymam się przy najmniej spektakularnej części strat, których bezsens jest szczególnie oburzający i do tej pory raczej przemilczany.

Niezależnie od wyznaczonych i przytoczonych (…) skutków kosztowych polityki klimatycznej na produkcję przemysłową w Polsce, należy też wskazać, na dużą złożoność i niejasność zasad przydzielania uprawnień do emisji w ramach już wdrożonych regulacji prawnych, dotyczących systemu handlu emisjami (EU ETS) (…)Są one źródłem dodatkowych - nie ujętych w analizach kosztów związanych z działaniami podejmowanymi na poziomie przedsiębiorstw, administracji rządowej, firm doradczych i instytucji finansowych. Koszty różnego rodzaju analiz, opracowań, działań administracyjnych a także koszty dodatkowego ryzyka związane z tymi niejasnymi regulacjami stanowią ogromne obciążenie dla całej gospodarki.

Obciążenia te wynikają zarówno z ponoszonych bezpośrednich kosztów wymuszonych działań jak i utraty korzyści ze skierowania wysoko kwalifikowanych specjalistów do rozwiązywania innych, rzeczywistych problemów zamiast rozwiązywania problemów generowaną przez złożone, nieprecyzyjne, nadmiernie zbiurokratyzowane regulacje prawne, które bardzo poważnie, a czasem wręcz drastycznie ingerują w działalność przedsiębiorstw i ich konkurencyjność.”

W grudniu ub. roku Europol ocenił inne „utracone korzyści”, w wysokości 5 mld euro strat, jakie kraje Europy poniosły do tej pory z powodu nadużyć i oszustw w handlu emisjami CO2. A korupcja to tylko skrawek ogromnych kosztów jałowego, bezproduktywnego działania całej armii urzędników, będących „specjalnością domu” zwanego Unią Europejską.

Odwołanie się do EIO jest wspólną inicjatywą Solidarnej Polski i śląsko-dąbrowskiego zarządu NSZZ „Solidarność”. Będziemy uważnie śledzić rozwój tej ważnej, bo międzynarodowej i organizowanej po raz pierwszy, akcji obywatelskiej, do której przystąpiło 7 państw UE: Austria, Czechy, Dania, Grecja, Litwa, Polska i Wielka Brytania, a przystąpienie rozważają jeszcze 3 państwa: Bułgaria, Węgry i Niemcy. Milion podpisów powinien ułatwić otrzeźwienie autorów samobójczej polityki i zawieszenie pakietu do roku 2020.

Wprawdzie autorem słynnego zdania: „Wykonujemy rolę Boga” jest szef wielkiego banku angielskiego, ale widać coraz wyraźniej, że rola taka marzy się też wielu urzędnikom i politykom – niestety, nie tylko w strukturach UE. Pora ułatwić im korektę tych marzeń.

Eugenia Plucik

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy