Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy Nr 11 - 12 (233 - 234) Listopad - Grudzień 2014 r.



Zapaść polskiego górnictwa

Bez aktywnego działania ze strony państwa nie wszystkie firmy dotrwają do kolejnej dobrej koniunktury

 

Trudna sytuacja finansowa rodzimych producentów węgla wpłynęła m.in. na fakt, iż znacząco ograniczyli oni swe nakłady inwestycyjne. To może się zemścić. W górnictwie efekty inwestowania nie są natychmiastowe. A rezultaty realizowanych obecnie inwestycji mogą być widoczne za pięć, sześć lat.


Brak pieniędzy, braki w inwestycjach

Drastyczne ograniczenie nakładów na inwestycje to więc nic innego, jak klasyczny gol samobójczy. W 2012 r. na inwestycje spółki węglowe przeznaczyły 3,7 mld zł, a w 2013 r. 3,3 mld zł. Natomiast za trzy kwartały tego roku jest to tylko 1,8 mld zł. Zaledwie tyle polskie górnictwo węglowe ogółem wydało na inwestycje. Jeszcze gorzej wygląda to w przypadku inwestycji w maszyny i urządzenia.

– W roku 2012 na maszyny i urządzenia spółki węglowe przeznaczyły 1,7 mld zł, a w 2013 r. już tylko 1,1 mld zł, co daje kwotę 14,70 zł na tonę węgla – podkreśla Józef Wolski, prezes zarządu Kopeksu. – Natomiast w trzech kwartałach tego roku jest to zaledwie 11 zł na tonę.

W samym trzecim kwartale na maszyny i urządzenia wydano 143 mln zł, co daje kwotę 7,73 zł na tonę wydobytego węgla. W trzecim kwartale mamy do czynienia ze spadkiem nakładów inwestycyjnych na maszyny i urządzenia o prawie 50 proc. rok do roku. To się musi zemścić w przyszłości.

Przykładowo Lubelski Węgiel Bogdanka w ciągu trzech kwartałów tego roku przeznaczył na inwestycje 403 mln zł. A zatem w tych trzech kwartałach mieliśmy w przypadku Bogdanki kwotę 61 zł inwestycji ogółem na tonę węgla. W całym 2014 r. Bogdanka zamierza ponieść nakłady inwestycyjne w wysokości 708 mln zł, przy rocznym wydobyciu na poziomie około 9 mln t węgla. A zatem będzie to 79 zł na tonę. Tyle, że Bogdanka stanowi pozytywny wyjątek. A niskie nakłady inwestycyjne przekładają się na niższą wydajność w polskim górnictwie.

– Za trzy kwartały 2014 r. wyniosła ona 517 t na pracownika – poinformował prezes Kopeksu. Nastąpił spadek w porównaniu do trzech kwartałów ub.r. W całym 2013 r. wydajność na pracownika nie przekroczyła 700 t. Spada m.in. ze względu na brak środków na inwestycje. I tak to błędne koło się zamyka.

Niestety prognozy co do 2015 r. są kiepskie. Na pewno nie będzie on lepszy od roku bieżącego. Możliwe, że ceny węgla jeszcze się obniżą.

– Bez inwestycji i modernizacji kopalnie niszczą swoją przyszłość – mówi Tomáš David, dyrektor generalny EP Energy, szef rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Górniczego Silesia. – Jeżeli nawet nastałaby dobra koniunktura, te firmy nie będą mogły z niej skorzystać, gdyż będą niedoinwestowane. Obcinanie inwestycji w kopalniach dotyka również branży zaplecza górniczego, czy produkującego na rzecz kopalń.


Stabilizator społeczny, czy rynkowy gracz?

W Polsce schodzimy coraz głębiej z wydobyciem, co oznacza wzrost kosztów. Tym bardziej, że w śląskich kopalniach występuje wiele różnego rodzaju zagrożeń, z zagrożeniem metanowym na czele. Znaczący spadek cen węgla na rynku światowym spowodował, że staliśmy się niekonkurencyjni.

W spółkach węglowych mówią, że skoro nasze górnictwo ma być efektywne, to potrzebne są zmiany regulacji. W ożywioną ostatnio dyskusję o roli, jaką ma pełnić górnictwo, wpisuje się m.in. temat deputatów węglowych. Zarząd Kompanii Węglowej wskazywał wielokrotnie, że podjęcie uchwały o zaprzestaniu wypłat tzw. deputatów węglowych dla emerytów, rencistów i innych uprawnionych od stycznia 2015 r. podyktowane było trudną sytuacją ekonomiczno-finansową spółki. Nie jest ona w stanie dalej zaliczać tego świadczenia w ciężar swych kosztów. W KW podkreślają, że szanują prawa nabyte emerytów i rencistów do bezpłatnego deputatu węglowego. Wskazują przy tym, że Kompania nie może jednak ponosić dalej kosztów tego świadczenia. To jest obowiązek państwa, które te prawa przyznało i gwarantuje. Tę wielką presję w górnictwie na podnoszenie wydajności i poprawę konkurencyjności, przy jednoczesnym pełnieniu roli stabilizatora społecznego, dostrzegają również przedstawiciele górniczych związków zawodowych.

– Świadczenia te powinny być wypłacane z budżetu państwa jako część świadczeń emerytalnych i powinny zostać wykupione przez państwo – uważa Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.

– Rząd musi się zdecydować, czy chce, żeby spółki węglowe działały jak normalne spółki prawa handlowego, czy będą też one wypełniać pewne obowiązki socjalne państwa, a takim jest wypłata deputatu węglowego dla emerytów i rencistów. I wówczas wkalkulowane to będzie w ich wyniki finansowe.

Zarząd Kompanii Węglowej jest rozliczany za wyniki finansowe. Musi dbać o zachowanie miejsc pracy i chronić spółkę przed upadłością. Ale równocześnie zarząd Kompanii musi w zastępstwie państwa wypłacać deputaty węglowe dla 160 tys. emerytów i rencistów. Według Bogusława Ziętka może to robić, ale pod warunkiem, że będzie miał na to środki z budżetu.

– W skali spółki 260 mln zł to duże pieniądze – mówi Ziętek. – W skali budżetu państwa 260 mln zł dla 160 tysięcy emerytów i rencistów, to wydatek niewielki.

W poprzednich latach mieliśmy do czynienia ze wzrostem cen węgla. Dzięki niemu mogły one utrzymać rentowność. Przy wysokich cenach surowca były też w stanie regulować zobowiązania, których regulowanie jest dla nich teraz problemem, jak wspomniane deputaty. Trudno by było inaczej w sytuacji niskich cen węgla i jego nadpodaży na światowym rynku.


Ten zabójczy fiskalizm

Żeby więc dało się to polskie górnictwo racjonalnie zmieniać, nie wystarczą zabiegi managementu górniczego, czy strony społecznej. Potrzeba przede wszystkim aktywnych działań rządu. W środowisku górniczym od dłuższego już czasu wskazują, że gdyby fiskalizm wobec górnictwa zmniejszono na czas dekoniunktury, to mogłoby to poprawić sytuację sektora.

Szef Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej Janusz Olszowski uważa, że należy wesprzeć górnictwo jako branżę strategiczną, oddziałującą na pozostałe dziedziny gospodarki. I przypomina, że w 2013 r. pomoc udzielona różnym przedsiębiorstwom wyniosła 22,7 mld zł. W tej kwocie znalazło się 16,5 mld zł tzw. pomocy publicznej. Aż 84 proc. z ogólnej kwoty pomocy stanowiło wsparcie dla firm prywatnych.

– W gronie największych beneficjentów pomocy nie było żadnego producenta węgla, ale były za to m.in. Polskie LNG, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, czy Elektrownia Pątnów – mówi prezes Janusz Olszowski. – Jeżeli wsparcie mają takie firmy, to również górnictwo powinno je otrzymać. Na razie jednak się na to nie zanosi. Aby dało się odstąpić od eksploatacji w miejscach nierentownych, należy stworzyć nowe alternatywne miejsca pracy – trzeba zatem inwestować w nowe kopalnie.

O wejściu w segment produkcji węgla myśli m.in. Grupa Fasing, będąca jednym z największych producentów specjalistycznych łańcuchów na świecie. W ciągu dwóch planuje ona uruchomić wydobycie w nieczynnej obecnie kopalni Barbara- Chorzów. Spółka zamierza wydobywać 1,5 mln t węgla rocznie przy zatrudnieniu ok. 700–800 osób. Kopalnia Barbara-Chorzów została zamknięta w 1999 r., mimo że jej wysokiej jakości złoża nie zostały wyczerpane. Fasing spodziewa się, że wydobycie w kopalni zostanie wznowione w latach 2015–2017. Przyjmuje, że zysk brutto przypadający na spółkę z tytułu eksploatacji kopalni wyniesie według szacunków ok. 50 mln zł brutto rocznie. Fundamentem działalności Grupy Fasing obecnie jest produkcja specjalistycznych łańcuchów. Są to wyroby przede wszystkim dla górnictwa, energetyki i rybołówstwa. Z łańcuchów Grupy Fasing korzysta ponad 2000 użytkowników w 33 krajach. W 2013 r. Fasing wyprodukował ponad 8 tys. t łańcuchów.

W ocenie Fasingu w kopalni Barbara- Chorzów można będzie wydobywać do 2029 r. 15 mln t węgla. Istnieje również możliwość wydobycia kolejnych 30 mln t w kolejnych 20 latach, po przedłużeniu koncesji. Dzięki tego typu projektom pracę w nowych kopalniach będą mogli znaleźć górnicy obecnie zatrudnieni w kopalniach trwale nierentownych.

– Właśnie w tym kierunku należy podążać, realizować inwestycje udostępniające pokłady bardziej efektywne – uważa szef Kopeksu Józef Wolski.


Restrukturyzacji poszczególnych spółek

Na koniec 2012 r. krótkoterminowe zadłużenie górnictwa wynosiło 9,7 mld zł, natomiast w roku 2013 było to już 11,9 mld zł. W pierwszym półroczu 2014 r. sprzedano węgiel za 9,5 mld zł przy kosztach 10,6 mld zł. A zobowiązania krótko- terminowe przekroczyły 13 mld zł.

W drugim kwartale br. akumulacja ujemna wyniosła prawie 50 zł na tonie. Rodzime górnictwo ledwie zipie. Przychody sektora ze sprzedaży węgla wyniosły po dziewięciu miesiącach 2014 r. 13,8 mld zł. Były o 2,7 mld zł niższe niż rok wcześniej przy kosztach wynoszących 15,4 mld zł. W trakcie dziewięciu miesięcy 2014 r. zdołano u nas wydobyć 52 mln t węgla, z czego 43,1 mln t przypada na węgiel energetyczny, a 8,9 mln t na koksowy. W porównaniu z analogicznym okresem roku 2013 wydobycie było niższe o 6,7 proc. Wydobycie węgla energetycznego zmniejszyło się o 8 proc., natomiast koksowego nieznacznie wzrosło o 0,7 proc. Jeżeli chodzi o sprzedaż węgla, to spadła ona o przeszło 10 proc., do poziomu 49,5 mln t. W trakcie trzech kwartałów br. na rynku krajowym zdołano ulokować 43,5 mln t węgla – nastąpił spadek o 7,2 procent. Z kolei za granicę wyeksportowano około 6 mln t. Nastąpił spadek o 28,3 proc. W końcu września zalegało na przykopalnianych zwałach aż 8,4 mln t węgla. Przychody sektora ze sprzedaży węgla wyniosły po dziewięciu miesiącach 13,8 mld zł. Były o 2,7 mld zł niższe niż rok wcześniej. Przy kosztach wynoszących 15,4 mld zł spowodowało to stratę na sprzedaży węgla wynoszącą 1,6 mld zł. A więc kopalnie do jednej tony wydobytego węgla dokładały średnio 32,76 zł.

Strata górnictwa węgla kamiennego po trzech kwartałach 2014 r. wyniosła 531,9 mln zł. Z uwagi na rozwiązanie przez spółki węglowe rezerw była niższa od tej na koniec sierpnia, kiedy przekroczyła 910 mln zł. Zobowiązania górnictwa na koniec września br. wyniosły 12,8 mld zł, czyli o 2,8 mld zł więcej niż rok wcześniej.

– Bez pomocy publicznej procesów restrukturyzacyjnych w polskim górnictwie nie da się przeprowadzić – twierdzi Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. – Trzeba myśleć o działaniach restrukturyzacyjnych, a te są kosztowne, na przykład programy dobrowolnych odejść. Pomoc publiczna może być udzielona za zgodą Komisji Europejskiej. Trzeba jej zatem przedstawić programy restrukturyzacji spółek węglowych. Nie trzeba mówić o restrukturyzacji całego górnictwa, tylko o restrukturyzacji poszczególnych spółek. Mamy nadprodukcję miałów energetycznych, których nie możemy sprzedać. A brakuje nam węgla grubego, który musimy importować – podkreśla Janusz Steinhoff.

I przypomina, że chodzi o szybkie działania. Nie ma już czasu na niekończące się dyskusje. Najbliższe tygodnie pokażą, czy zostaną podjęte konkretne działania w branży, w tym w największej spółce, czyli Kompanii Węglowej. Niedawno powołany pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego Wojciech Kowalczyk ma być odważny w działaniu i skuteczny. Jak będzie – zobaczymy, podobnie, jak przekonamy się o tym, co w obliczu niepopularnych posunięć postanowią przedsięwziąć górnicze związki zawodowe.

– Oprócz kwestii walki o rynki trzeba także stale mieć na uwadze koszty – podkreśla Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki. – Kiedy jest zysk i koniunktura, powinna to również pozytywnie odczuć załoga. Natomiast kiedy jest dekoniunktura i generowane są straty, to trzeba przede wszystkim myśleć o ochronie miejsc pracy – podsumowuje.


Jerzy Dudała
Publicysta miesięcznika Nowy

Przemysł i portalu wnp.pl

 

 

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy