Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy Nr 11 - 12 (209 - 210) Listopad - Grudzień 2012 r.



Ciąć koszty

Podnosić efektywność


Słowo „koszty” spędza sen z powiek szefom spółek węglowych. Wydobycie jest coraz droższe, kurczy się renta geograficzna przy rosnących możliwościach importu węgla do Polski.

Średni jednostkowy koszt produkcji węgla w okresie styczeń-wrzesień 2012 roku w górnictwie węgla kamiennego wyniósł 299,76 zł/t i wzrósł, w porównaniu do analogicznego okresu 2011 roku, o 24,14 zł/t (czyli o 8,8 proc.). Koszt prawie 300 zł na tonę oznacza, że trzeba bić na alarm.

W okresie styczeń-wrzesień 2012 r. koszty produkcji węgla w górnictwie węgla kamiennego wyniosły 17.287,8 mln zł i były wyższe od poniesionych w analogicznym okresie 2011 roku o 1.860,1 mln zł (o 12,1 proc.), przy wzroście produkcji węgla kamiennego o 3,0 proc.

Koszty wynagrodzeń wraz z narzutami na ubezpieczenia społeczne i inne świadczenia wyniosły łącznie 8.519,2 mln zł i były wyższe niż w okresie styczeń-wrzesień 2011 roku o 729,1 mln zł (o 9,4 proc.).

- Rentowność naszych kopalń jest zjadana przez spadek cen węgla na rynkach światowych - zaznacza wiceprezes Katowickiego Holdingu Węglowego Artur Trzeciakowski. Polskie górnictwo ma jeszcze atut w postaci renty geograficznej. Tyle , że renta geograficzna zaczyna się kurczyć, na co wpływa rozbudowa portów oraz tworzenie baz logistycznych w pobliżu wschodniej granicy Polski, co ułatwia zakup węgla z zagranicy.

- Kiedyś ta renta sięgała do Warszawy, obecnie do Łodzi, natomiast w niedalekiej przyszłości może ograniczyć się do Śląska i jego okolic - ocenia Artur Trzeciakowski.
Tomasz Tomczykiewicz, wiceminister gospodarki, wskazuje, że węgiel z polskich kopalń konkuruje i będzie konkurować z węglem z importu, głównie z Rosji i Ukrainy, natomiast w przypadku węgla koksowego z węglem amerykańskim, australijskim czy kolumbijskim. Ważne więc, by patrzeć na efektywność i pilnować kosztów, po to, by węgiel z polskich kopalń był nadal konkurencyjny i gwarantował przyszłym pokoleniom możliwość dalszej eksploatacji złóż węgla w Polsce. Łatwo jednak nie będzie. Przykładowo w Australii kopalnie są ulokowane w słabo zaludnionych i odległych od aglomeracji rejonach. W Australii 80 proc. węgla wydobywa się metodą odkrywkową. Spółki węglowe obniżają tam koszty prowadząc wydobycie przy zastosowaniu wielkich koparek. Korzystne warunki górniczo-geologiczne powodują, że górnictwo będzie się tam rozwijać w kolejnych latach.


Walka z kosztami to priorytety

- Obecnie walka o górnictwo, to walka o obniżenie kosztów - zaznacza Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki. - Jest niezaprzeczalnym faktem, że koszty w polskim górnictwie rosną.

Rośnie nadwyżka zobowiązań nad należnościami, na to nakłada się w pierwszym półroczu 2012 roku wzrost zapasów węgla niesprzedanego w górnictwie o ponad 3,3 mln ton w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego oraz dalszy trend - utrzymujący się od ponad 7 lat - spadku wydajności pracy w górnictwie. Trudno nie dojść do wniosku, że pakujemy się w poważny kryzys w górnictwie.

Dane makroekonomiczne oraz wyraźne spowolnienie gospodarki w kraju rokują trudne czasy dla górnictwa. Po prostu mogą dobić nas koszty. Zmarnowaliśmy szansę na modernizację górnictwa, jaką dawała nam w ostatnich latach niezwykła koniunktura na węgiel. Takich cen węgla i takiego zapotrzebowania na ten surowiec długo nie będzie. A do czasu ożywienia koniunktury na węgiel trzeba jakoś dożyć. - Kiedy byłem wiceministrem gospodarki, nadpodaż wynosiła 70 mln ton węgla przy rocznej produkcji 134 mln ton i przy eksporcie 33 mln ton węgla - przypomina Markowski. - A import wynosił wówczas praktycznie zero.

Dziś jest zgoła odmiennie, przy wydobyciu ok. 70 mln ton, realnym imporcie na poziomie 15 mln ton - tyle wyniósł w roku 2011 - oraz rosnącej technicznej zdolności do importu węgla w Polsce, nadpodaż ulokowana na zwałach w samym górnictwie wynosi ponad 7 mln ton. Trzeba więc te koszty obniżać. Ale jak?

- Należy to podzielić na dwie grupy przedsięwzięć - mówi Jerzy Markowski. - Pierwsze to długoterminowe, jak inwestycje udostępniające nowe, łatwiejsze w dostępie zasoby oraz krótkoterminowe. Wśród nich po pierwsze odłożenie w czasie lub zaniechanie eksploatacji tych partii złóż, które będą skutkowały największymi kosztami, na przykład posiadającymi krótkie 200, 300-metrowe wybiegi ścian. Są kopalnie nie mające szans w złożu na większe wybiegi. Nie każdy ma komfort Bogdanki czy Budryka. Ale te partie trzeba odłożyć do eksploatacji na potem. Chyba, że wiąże się to z rygorami w zakresie tąpań. Na przykład w kopalni Rydułtowy-Anna, która doskonale sobie z tym radzi. I tam tak musi być. Ale inne kopalnie zapłacą teraz cenę za niezrealizowanie robót udostępniających w czasie, kiedy była koniunktura.

Kolejny szybki sposób to wzorzec, który zaistniał w polskim górnictwie w ostatnich miesiącach. Chodzi o kopalnię Silesia, która fedruje sześć dni w tygodniu, a będzie fedrować siedem, by maksymalnie zwiększyć wykorzystanie maszyn.

- Polskie górnictwo musi pilnować kosztów, bo działa na konkurencyjnym rynku - podkreśla Tomasz Konik, partner Deloitte. - Więcej wysiłku widziałbym również w zakresie polityki handlowej spółek węglowych. Nie wolno bowiem zapominać o przychodach. Kiedy koszty stałe są wysokie, to każda wydobyta i sprzedana tona węgla przyczynia się do poprawy wyniku. W zakresie polityki handlowej należy rozważyć kwestie sprzedaży węgla z polskich kopalń na eksport.

Według Tomasza Konika ważne, by górnictwo tworzyło jak najbardziej zaawansowany produkt. Stąd dobrym pomysłem jest chęć budowy przez Kompanię Węglową wraz z partnerem biznesowym elektrowni węglowej. Dzięki temu można będzie zarabiać na sprzedaży energii elektrycznej oraz mieć zapewniony odbiór węgla. Jeżeli Kompania Węglowa będzie miała zbyt na trzy miliony ton węgla rocznie, to z pewnością będzie to dla niej korzystne. Na pilną potrzebę optymalizacji kosztów zwraca również uwagę Leszek Lerch, Partner Ernst & Young Audit sp. z o.o. Wskazuje, że należy szukać efektów synergii i oszczędności, co nie jest łatwe, zważywszy na wymogi technologii wydobycia głębinowego. Dodatkowo węgiel kamienny w dużym stopniu wydobywa się u nas spod terenów silnie zurbanizowanych. Kopalnie schodzą z wydobyciem coraz głębiej, co wiąże się z koniecznością ponoszenia coraz wyższych kosztów.

- Pamiętajmy, że na dzisiaj w strukturze kosztów w górnictwie 60-70 proc. stanowią koszty stałe, w tym wynagrodzenia - mówi Leszek Lerch. - Należy zmierzać w kierunku zwiększania efektywności oraz poprawy organizacji pracy górników, w tym między innymi transportu podziemnego. Oczywiście to też wymaga nakładów finansowych.

Innym problemem jest tzw. luka pokoleniowa, likwidacja szkolnictwa górniczego przed laty nie ułatwia pracy menadżerom górnictwa, a jego odbudowa musi potrwać. Na szczęście już się zaczęła. W dalszym ciągu trzeba zmieniać podejście załóg górniczych. Nie można tkwić w starych rozwiązaniach, gdy otoczenie rynkowe dynamicznie się zmienia. W kopalniach są często nowoczesne i drogie maszyny i one powinny być wykorzystywane w sposób możliwie jak najbardziej optymalny. Jest to szczególnie ważne przy zmniejszającym się popycie na węgiel. Trzeba też zmierzać w kierunku uzmienniania kosztów. To niepopularne tezy, ale nie ma od tego odwrotu.

Zdaniem Lercha warto kontynuować proces prywatyzacji spółek węglowych poprzez giełdę. Prywatyzacja powinna umożliwić firmom górniczym wejście na rynki kapitałowe. Spółki te, mając na uwadze obecny miks energetyczny Polski, są podmiotami strategicznymi dla państwa i raczej w krótkim okresie nie powinniśmy pozbywać się kontroli nad tymi spółkami.

Równolegle są również inne możliwości pozyskania finansowania, jak choćby program emisji obligacji przeprowadzony przez Katowicki Holding Węglowy. Inne firmy z branży też rozważają możliwość emisji obligacji, w tym Kompania Węglowa i Jastrzębska Spółka Węglowa.

- Odbiór węgla z naszych kopalń będzie uzależniony od tego, czy będziemy konkurencyjni i od tego, jakie ceny zaproponujemy - mówi Jarosław Zagórowski, prezes zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej. - Mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym w Europie oraz przede wszystkim w Chinach, które już nie rozwijają się tak szybko jak wcześniej i nie wsysają już tak wielkich ilości surowców. To oczywiście wpływa na nasze położenie. Obserwujemy spowolnienie w przemyśle, w tym w sektorze stalowym. Zabiegaliśmy o to, by stworzyć część zmienną w pensjach naszych pracowników, aby dać im możliwość zarobienia dodatkowych pieniędzy. Poprzez to wzrasta efektywność, są realizowane plany. Strona społeczna również zmienia poglądy w tym zakresie. Wyraźnie widać, że informacje rynkowe pozwalają weryfikować stanowisko stronie związkowej. Działamy na otwartym, konkurencyjnym rynku i musimy się do niego dostosowywać .

W JSW wskazują, że ekonomia, w tym potrzeba utrzymania firmy i miejsc pracy, zmusi do podjęcia decyzji o sześciodniowym tygodniu pracy. Przy czym chodzi o systemowe 6 dni pracy kopalni. Pracownik może pracować przez 5 dni w tygodniu, bo na tyle pozwala mu Kodeks Pracy. Natomiast 6-dniowy system pracy kopalń pozwoli na lepsze wykorzystanie kapitału zaangażowanego w firmę. W JSW doskonale zdają sobie sprawę, że to, czy się obronią przed konkurencją zagraniczną, jest tylko i wyłącznie w ich rękach. A jedynym wyjściem jest podniesienie efektywności.

Również prof. Maciej Kaliski, szef Rady Nadzorczej Kompanii Węglowej, były wiceminister gospodarki, spogląda na koszty, jako najistotniejszą kwestię dla branży węglowej. - W latach 2008-2011, gdyby nie wzrost cen węgla, mielibyśmy nierentowne górnictwo - zaznacza M. Kaliski.


Czują na sobie oddech konkurencji

Należy pamiętać, że dostęp do polskiego rynku będzie się zwiększał dużo szybciej niż obniżanie kosztów wydobycia polskiego węgla. Ceny surowca na rodzimym rynku są konsekwencją cen światowych. A te są pochodną koniunktury na węgiel, która decyduje się przede wszystkim w Chinach. Nigdy przedtem nie mieliśmy tak blisko aż tak olbrzymiej konkurencji. Zdolność produkcyjna kopalń rosyjskich niedługo osiągnie ponad 350 mln ton na rok. Rosjanie nastawiają się głównie na sprzedaż do Chin. Jednak jeżeli rynek chiński na skutek spowolnienia - którego pierwsze symptomy są już widoczne - nie będzie w stanie wchłonąć węgla z Rosji, to wtedy ten węgiel może być kierowany na inne rynki, w tym na rynek polski.

Budżet państwa nie będzie już wspierał górnictwa. Na szczęście ma ono jeszcze zdolność kredytową.

- Optymalne byłyby preferencje dla górnictwa zbliżone do preferencji dla inwestorów w specjalnych strefach ekonomicznych - mówi Jerzy Markowski. - Jednak obawiam się, że braknie siły politycznej w UE, by to przeprowadzić.

Spowolnienie na rynku, spadek zapotrzebowania na surowiec oraz fakt, że ceny węgla kształtują się na globalnym rynku, wymagają od przedsiębiorstw podjęcia szeroko zakrojonych działań, szczególnie po stronie kosztowej, na którą firmy mają największy wpływ. Mówiąc o kosztach w górnictwie powinniśmy patrzeć na koszty jednostkowe - na ich obniżenie firmy mogą wpływać pracując nad redukcją poszczególnych pozycji kosztowych, bądź zwiększając wolumen wydobycia, bowiem w górnictwie koszty stałe są szczególne wysokie. I większość wiodących, międzynarodowych grup górniczych, mając na uwadze oczekiwania swoich inwestorów, podjęła już działania mające zaowocować poprawą efektywności i optymalizacją wydobycia.

Oktawian Zając, Principal w The Boston Consulting Group, podaje przykład jednego z czołowych producentów węgla na globalnym rynku. Wdrożył on, właśnie przy współpracy z BCG, program poprawy efektywności w wielu swoich kopalniach na świecie, co pozwoliło na poprawę wyniku grupy o ponad 1 mld dolarów rocznie. Program opierał się na kilku filarach. Po pierwsze na zwiększeniu efektywności pracy kombajnów ścianowych poprzez redukcję nieplanowanych oraz planowanych przerw, wynikających np. z nieoptymalnych procesów, występowania tzw. „wąskich gardeł”, nieefektywnego planowania szycht, braku dostępności konkretnych kompetencji wśród załogi w danym czasie na zmianie, drobnych awarii, których można by uniknąć, mało przemyślanego transportu podziemnego, niedoinwestowania na niektórych elementach łańcucha produkcyjnego, czy lekceważącego podejścia do kwestii bezpieczeństwa. Efekty jakie udało się uzyskać już na etapie pilotażu programu w jednej z kopalń mówią same za siebie. Efektywny czas fedrowania kombajnu ścianowego zwiększył się z 55 godz/tydzień do ok. 100 godz. na tydzień. Biorąc pod uwagę olbrzymi udział kosztów stałych w górnictwie, każda dodatkowo wydobyta tona węgla niemalże wprost przekłada się na dodatkowy zysk dla spółki i redukcję kosztu jednostkowego wydobytej tony węgla. Aby wesprzeć program poprawy efektywności spółka wprowadziła także program motywacyjny dla załogi promujący efektywne wydobycie, który został zaakceptowany przez związki zawodowe po tym jak spotkał się z akceptacją ze strony załogi.

Wspólnie z Boston Consulting Group firma wdrożyła program optymalizacji zakupów, gdzie udało się osiągnąć oszczędności na poziomie ponad 7 proc., czyli kolejne setki milionów dolarów oszczędności rocznie.

Wdrożono także nowy model zarządzania projektami inwestycyjnymi, aby minimalizować przekroczenia budżetu i opóźnienia w realizacji, co bezpośrednio przyczyniło się do poprawy rentowności grupy.

Spółka dokonała przeglądu swoich aktywów i sprzedała najmniej rentowne aktywa i projekty, gdzie nie była w stanie ekonomicznie wydobywać węgla przy spodziewanym poziomie cen rynkowych.

- Ostatnim elementem programu była kwestia optymalizacji zatrudnienia, gdzie też osiągnięto wymierne efekty - zaznacza Oktawian Zając. - Warto jednak podkreślić fakt, iż znaczną poprawę rentowności można osiągnąć również bez dotykania kwestii poziomu zatrudnienia, skupiając się na dźwigniach o których była mowa powyżej.

Także polskie spółki górnicze powinny podjąć działania zmierzające do redukcji kosztów i poprawy efektywności, co zaczyna się już powoli dziać, jednak jeszcze nie na taką skalę jak robią to międzynarodowi gracze. Programy takie wdrażają także gracze z Europy Wschodniej. A zatem nasza konkurencja nie próżnuje i stale się wzmacnia.

- Ostatnio pracowaliśmy wspólnie z jedną z czołowych ukraińskich i rosyjskich firm nad stworzeniem i wdrożeniem takiego właśnie kompleksowego programu poprawy efektywności wydobycia - mówi Oktawian Zając. - Oczywiście w Polsce należy wziąć pod uwagę trudne warunki geologiczne, zagrożenia metanowe, hydrogeologiczne czy zagrożenia tąpaniami, lecz potencjał do poprawy efektywności z całą pewnością można wykorzystać aby poprawić wyniki finansowe.

Zdecydowanie nie należy z tym zwlekać. Wyobraźmy sobie bowiem, co może stać się z cenami węgla w Europie w razie większego spowolnienia gospodarki chińskiej i uplasowaniu nadwyżki wolumenów np. z USA, Australii czy Kolumbii na naszym kontynencie. Zresztą to już się dzieje. Węgiel z USA w coraz większych ilościach trafia do Europy, co przekłada się na obniżkę cen. Amerykanie mają coraz więcej gazu z łupków, więc nadwyżkę węgla eksportują.

Uzmiennianie kosztów to w dobie zmienności cen węgla i niepewności co do globalnej sytuacji makroekonomicznej naturalne działanie, które jest podejmowane przez racjonalne zarządy spółek górniczych.

- Wystarczy spojrzeć na realne ceny węgla na świecie w perspektywie ostatnich 50-100 lat - zauważa Oktawian Zając. - Rok 2011 a nawet 2012 to wciąż 2-3 razy wyższy poziom od historycznie obserwowanego w ciągu ostatniego stulecia w ujęciu realnym, zarówno dla węgla koksowego, jak i dla węgla energetycznego, choć w nieco mniejszym stopniu.

Patrząc natomiast na koszty jednostkowe w polskim górnictwie widzimy, że w latach 2003-2011 rosły one średnio o ok. 10 proc. rocznie, czyli ponad trzykrotnie szybciej niż inflacja. Jeśli ceny światowe będą nadal spadać, a koszty rosnąć w obecnym tempie, to polskie górnictwo dość szybko znajdzie się w bardzo trudniej sytuacji. Pamiętając, że koszty osobowe to ponad 50 proc. wszystkich kosztów w górnictwie, widać, że programy motywacyjne i outsourcing to kluczowe elementy działań zmierzających do uzmiennienia kosztów.

- Firmy górnicze w regionie już zaczynają iść w tym kierunku, na przykład udział kosztów świadczeń pracowniczych w łącznej strukturze kosztów dla jednej z firm górniczych w Czechach to ok. 30 proc. właśnie za sprawą outsourcingu, podczas gdy dla większości polskich graczy to wciąż ponad 50 proc. - zaznacza Oktawian Zając. - Aby uniknąć losu górnictwa np. w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, polskie spółki powinny podążać w kierunku uzmienniania kosztów, by były lepiej przygotowane na potencjalne spadki cen związane z globalną sytuacją ekonomiczną.

Według Oktawiana Zająca prywatyzacja branży na pewno nie stanowi panaceum na wszystkie problemy, lecz może pomóc polskim spółkom górniczym poprawić pozycję konkurencyjną i zwiększyć determinację do podejmowania działań zmierzających w kierunku poprawy efektywności i zwiększania wartości dla akcjonariuszy. Mówiąc o prywatyzacji należałoby rozpatrywać zarówno prywatyzację poprzez giełdę, jak i poprzez inwestorów strategicznych.

- Jednak z punktu widzenia inwestorów strategicznych w Polsce mamy jedynie kilka potencjalnie ciekawych węglowych aktywów górniczych i maksymalnie kilkanaście do rozważenia z ponad 130 aktywów, które ostatnio szczegółowo analizowaliśmy w kontekście właśnie atrakcyjności inwestycyjnej - mówi Oktawian Zając. - Co więcej, na poziomie poszczególnych spółek mamy wymieszane aktywa o niskim i wysokim poziomie atrakcyjności. Oczywiście, jest w tym gronie kilka wyróżniających się na plus wyjątków. Powstaje jednak pytanie czy dla inwestorów strategicznych interesujące będzie przejmowanie tych mniej atrakcyjnych kopalń o wysokich kosztach wydobycia wraz z atrakcyjnymi aktywami skupionymi w ramach poszczególnych polskich graczy. Warto podkreślić, iż dla globalnych graczy znacznie ciekawsze mogą być projekty inwestycyjne czy działające aktywa w innych krajach, gdzie koszty wydobycia są znacznie niższe.


Oprócz ceny ważne referencje

Mówiąc o kosztach w górnictwie stale przewija się też problem firm zewnętrznych świadczących różne usługi dla kopalń. Wystarczy dziś popatrzeć na strony przetargów publikowanych w gazetach, by przekonać się, jak wiele do zrobienia mają firmy zewnętrzne świadczące usługi dla górnictwa. - Oczywiście absurdem jest kierowanie do nich ofert na prowadzenie ścian w kopalniach, bo to jest wyłącznie zajęcie dla kopalni - podkreśla Jerzy Markowski. - Ale jest całe spektrum zleceń, które muszą wykonywać specjaliści, których w kopalniach już nie ma. A zatem bardzo dobrze, że takie firmy są.

Byłoby dobrze, gdyby selekcja tych firm odbywała się w oparciu o kryterium ich kompetencji, a nie tylko zaoferowanej ceny. Tu najwięcej do powiedzenia mają władze górnicze w postaci urzędów górniczych i zarządy spółek węglowych.

Przykładowo w przemyśle samochodowym potężne koncerny motoryzacyjne są tylko montowniami części wykonanych u swoich podwykonawców. W górnictwie też wiele prac można zlecać na zewnątrz. I tak właśnie się dzieje. Mamy dość precyzyjnie dopracowany system certyfikacji, dopuszczeń. Wystarczy go przestrzegać i wtedy wsparcie firm zewnętrznych okaże się cennym uzupełnieniem, bez którego polskie górnictwo by sobie dzisiaj nie poradziło. Wiadomo, że szczególnie w warunkach spowolnienia gospodarczego coraz częściej firmy poszukują rozwiązań przyczyniających się do podniesienia wydajności i obniżenia kosztów. Przykładowo w czeskim OKD wdrożono Program Ciągłego Doskonalenia, który w roku 2011 dał oszczędności z tytułu kosztów operacyjnych w wysokości 300 mln koron czeskich. W programie tym uczestniczyło przeszło 1700 osób, czyli około 10 proc. wszystkich zatrudnionych.

Marek Jelinek, dyrektor wykonawczy i dyrektor finansowy New World Resources przyznaje, że trzeba się teraz przede wszystkim skoncentrować na ograniczaniu kosztów i rozważnym zarządzaniu wydatkami. Tak by mieć pewność, że będzie się w dobrej kondycji finansowej w przyszłości.

- Osłabienie w przemyśle stalowym wywołuje efekt domina na rynku surowców niezbędnych do wyrobu stali, takich jak węgiel koksowy - mówi Marek Jelinek. - Na czwarty kwartał zawarliśmy kontrakty na mieszankę kilku typów węgla koksowego na kwotę 102 euro za tonę, czyli o 20 proc. mniej, niż w poprzednim kwartale, natomiast nasza średnia cena koksu wyniosła 264 euro za tonę i była o 8 proc. niższa niż w trzecim kwartale. Patrząc w przyszłość, mimo kilku pozytywnych znaków, spodziewamy się w dalszym ciągu niepewnej sytuacji w przyszłym roku, tak więc pozostajemy czujni i przygotowujemy serię efektywnych rozwiązań, dotyczących naszej działalności. Po pierwsze planujemy wzmocnić wysiłki na rzecz ograniczania kosztów w 2013 r. i zoptymalizować wydatki CAPEX poprzez połączenie rozważnych cięć i odroczeń.

Również wszyscy polscy producenci węgla opracowują plany na czas spowolnienia kryzysowego i szukają oszczędności. Kompania Węglowa planuje zaoszczędzić w roku 2012 ok. 400 mln zł. Co istotne spółki węglowe nie rezygnują przy tym z realizacji przyszłościowych inwestycji. To pozwoli im sprostać zapotrzebowaniu na węgiel, kiedy nastąpi rynkowe odbicie.

Jerzy Dudała
Publicysta miesięcznika Nowy Przemysł
i portalu wnp.pl.

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy