Pani Profesor, nie mogę nie rozpocząć tego wywiadu pytaniem, które na początek naszych rozmów usłyszały również Pani poprzedniczki, prof. Monika Hardy-Góra i Prezes Ewa Piotrowska-Małek. Jak to się stało, że los związał Pani karierę zawodową z branżą tak silnie zmaskulinizowaną i – według powszechnych wyobrażeń – niemającą kobietom zbyt wiele do zaoferowania?
Wychowałam się w domu, gdzie temat górnictwa był wszechobecny. Moi rodzice to absolwenci studiów górniczych na Politechnice Śląskiej, choć tylko tata pozostał wierny wybranemu kierunkowi i przez lata jako pracownik naukowy rozwijał tematy związane z prewencją zagrożeń naturalnych w górnictwie. Z pasji do nauk przyrodniczych oraz fascynacji rolą człowieka w środowisku pracy – co pewnie zaszczepiono mi w domu –wybrałam studia górnicze o specjalności Technika i Organizacja Bezpieczeństwa i Higieny Pracy. Wybór nie był łatwy, ale z perspektywy czasu, dzięki wsparciu mentorów i ciekawym wyzwaniom, które stanęły przede mną, udało mi się odnaleźć moje miejsce – zarówno w Głównym Instytucie Górnictwa-Państwowym Instytucie Badawczym, jak i na arenie międzynarodowej. Lubię moją pracę i cieszę się, że badania, jakie rozwijam, przynoszą wymierne korzyści w tak trudnym okresie transformacji sektora górniczego.
Do tematów związanych z węglem i transformacją sektora za chwilę wrócimy, ale wcześniej chciałbym zapytać o kobiety w górnictwie i przemyśle – w Polsce i Europie. Od 17 czerwca ubiegłego roku piastuje Pani urząd Prezydenta Europejskiego Stowarzyszenia na rzecz Węgla Kamiennego i Brunatnego EURACOAL, a od dłuższego czasu uczestniczy także w pracach ważnych organizacji oraz instytucji zajmujących się górnictwem (jak chociażby Grupa Doradcza ds. Węgla przy Komisji Europejskiej czy Międzynarodowy Komitet Organizacyjny Światowego Kongresu Górniczego). U nas sektor górniczy ciągle wydaje się w jakimś stopniu zdominowany przez mężczyzn. Widać to w obsadach stanowisk kierowniczych branżowych spółek, narracjach związków zawodowych, czy nawet w płci dziennikarzy piszących na tematy górnicze i okołogórnicze. Czy na Zachodzie (mam tu na myśli np. państwa należące do tzw. „starej” Unii) odsetek kobiet jest wyższy niż w Polsce i czy cieszą się one większym zaufaniem?
Wybór na Prezydenta stowarzyszenia EURACOAL traktuję jako wielkie zobowiązanie oraz motywację do dalszego budowania dialogu europejskiego, promowania innowacji i działań na rzecz zrównoważonej transformacji branży. Wybór pierwszej kobiety na to stanowisko jest dla mnie symbolem zmiany, wyrazem dużego zaufania branży górniczej, ale też znakiem, że górnictwo otwiera się na liderki, a kobiety coraz częściej odgrywają kluczowe role w międzynarodowych organizacjach sektora. W krajach „starej” Unii udział kobiet w branży górniczej jest wyższy niż w Polsce, ale nadal daleki od parytetu. Moje doświadczenia pokazują, że na Zachodzie kobiety nie tylko częściej zajmują stanowiska menedżerskie, ale i cieszą się większym zaufaniem w zakresie innowacji czy zarządzania projektami. Polska podąża w tym kierunku, ale zmiana jest procesem wymagającym konsekwencji i wsparcia na szczeblu politycznym oraz społecznym. Dziś od kobiet wymaga się nie tylko profesjonalizmu, ale i odporności na presję, która w tej branży jest duża.
Wyższy odsetek kobiet występuje w instytutach naukowych i badawczych specjalizujących się w naukach o górnictwie, energetyce czy trendującej ostatnio automatyce przemysłowej. To chyba dobry moment, żeby porozmawiać o nauce właśnie, a w szczególności o naukach o górnictwie. Jako profesor katowickiego Głównego Instytutu Górnictwa – Państwowego Instytutu Badawczego (GIG-PIB) oraz profesor wizytujący Uniwersytetu w Oviedo aktywnie uczestniczy Pani w życiu naukowym. Czy w kontekście przyspieszającej dekarbonizacji nauki o górnictwie mają przed sobą przyszłość?
Odpowiedzialna transformacja przemysłu górniczego nie jest możliwa bez nauki. Nasza dziedzina zmienia się dynamicznie – digitalizacja, automatyzacja, rekultywacja terenów pogórniczych czy produkcja wodoru z wykorzystaniem infrastruktur pogórniczych to tylko część współczesnych priorytetów badawczych. Nauka o górnictwie adaptuje się do nowych realiów i skupia na wsparciu dekarbonizacji – jest to ogromne wyzwanie, ale i szansa na rozwój innowacji.
Wspomniane przez Pana Oviedo jest stolicą niegdyś górniczego rejonu Asturii w północnej Hiszpanii. Cieszę się, że od lat wspólnie z Uniwersytetem Oviedo realizujemy projekty badawcze wspierające transformację. Jest to świetna platforma wymianu doświadczeń między dwoma regionami górniczymi transformacji (tj. hiszpańską Asturią i naszym Śląskiem) będącymi na różnych etapach. Warto uczyć się na cudzych błędach, ale też implementować działania, które wcześniej przyniosły pozytywne rezultaty. Z większością wyzwań, przed którymi stoi obecnie polska gospodarka (czy Śląsk jako region górniczy) już wcześniej mierzyły się przecież inne kraje europejskie.
Dużo dzieje się ostatnio w dyscyplinach, wokół których – obok wątków górniczych – ogniskują się Pani naukowe zainteresowania – w inżynierii środowiska i energetyce. Jakie problemy obecnie pochłaniają Pani naukową uwagę?
Obecnie koncentruję się na modelach zamykania kopalń, zagospodarowaniu terenów pogórniczych oraz aspektach ekonomicznych wdrażania nowych modeli biznesowych na bazie likwidowanych zakładów górniczych. Ważnym tematem są również ryzyka środowiskowe związane z transformacją energetyczną oraz implementacja odnawialnych źródeł energii w regionach górniczych. Kluczowe jest dla mnie efektywne wykorzystanie infrastruktury poprzemysłowej dla projektów zielonej energii. Wspomnę tutaj o takich projektach jak: REM (redukcja emisji metanu), MINE-TO-H2 (ponowne wykorzystanie kopalni do produkcji zielonego wodoru dla sektora transportu i ciepłownictwa w oparciu o gospodarkę obiegu zamkniętego), CRMsDataSpace (przestrzeń danych o surowcach krytycznych, potencjał odzysku z zamkniętych obiektów unieszkodliwiania odpadów wydobywczych). Obecnie jednak najważniejszy jest dla mnie kończący się projekt GreenJOBS, który dotyczy wykorzystania przewagi konkurencyjnej kopalń wycofywanych z eksploatacji w celu maksymalizacji tworzenia wysokiej jakości „zielonych” miejsc pracy. Projekt ten ma służyć jako kompendium wiedzy dla likwidowanych kopalń na temat nowych modeli biznesowych opartych o OZE i założenia gospodarki obiegu zamkniętego . Naszym obiektem badań jest przewidziana do likwidacji kopalnia węgla kamiennego Bobrek, przed którą otwierają się możliwości wdrożenia nowego modelu biznesowego… Do tego potrzebna będzie jednak tzw. nowa Ustawa Węglowa, mająca umożliwić tego rodzaju działania.
Jak ocenia Pani stan badań prowadzonych w Polsce na tle realizowanych w USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Chinach – krajach, które zdominowały współczesną naukową mapę świata? Czy zniwelowaliśmy już ten dystans do mitycznego Zachodu, z którym zostawił nas jeszcze poprzedni ustrój?
W ostatnich latach polska nauka dynamicznie się rozwija, zwłaszcza w zakresie energetyki i inżynierii środowiska. Jesteśmy coraz bardziej widoczni w międzynarodowych konsorcjach badawczych, co potwierdzają projekty takie jak EPOS czy międzynarodowe inicjatywy GIG-PIB. Wciąż odczuwalny jest niedosyt w zakresie finansowania i infrastruktury badawczej, ale równość naukowa jest coraz bardziej osiągalna.
Zauważalnie poprawiła się też sama jakość badań oraz ilość wdrożeń przemysłowych. Dynamicznie rośnie aktywność międzynarodowa polskich zespołów badawczych. GIG-PIB to doskonały przykład instytutu, który nie tylko prowadzi badania, lecz także wdraża innowacje w sektorze górniczo-energetycznym i środowiskowym, współpracując równolegle z biznesem i samorządami.
A jak, Pani zdaniem, kształtują się obecnie relacje pomiędzy nauką a biznesem – to dalej dwie odrębne sfery, czy może jednak interakcje między nimi gęstnieją w ostatnim czasie? Gdzie dzisiaj w większym stopniu rodzą się wynalazki i nowe technologie?
W tej chwili większość innowacji powstaje na styku nauki i biznesu. Współpraca instytutów badawczych z przedsiębiorstwami stale się zacieśnia – powstają wspólne centra badawcze, programy pilotażowe i platformy transferu technologii. Przykładem są granty wdrożeniowe oraz partnerstwa publiczno-prywatne, dzięki którym przedsięwzięcia naukowe nabierają praktycznego wymiaru. Warto tutaj wspomnieć międzynarodowe projekty badawcze z udziałem polskich przedsiębiorców górniczych, takie jak: REM, GI-MINE czy RECOVERY. Wszystkie współfinansowane ze środków unijnych, przy wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Pierwszy (REM) realizowany jest obecnie w JSW S.A., a jego głównym celem jest redukcja emisji metanu i zbudowanie pierwszej na świecie innowacyjnej instalacji do odmetanowania i pozyskiwania metanu ze zrobów poeksploatacyjnych kopalni. W dalszej kolejności ma on zostać wykorzystany do produkcji energii elektrycznej, redukując tym samym emisje do atmosfery. Projekt ten jest odpowiedzią na obowiązujące od 4 sierpnia 2024 r. Europejskie Rozporządzenie Metanowe (Rozporządzenie UE 2024/1787), mające na celu redukcję emisji metanu z sektora energetycznego, w tym z branży węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego. Nakłada ono na operatorów obowiązki mierzenia, wykrywania i naprawiania wycieków metanu, a także regularnego raportowania tych działań niezależnym weryfikatorom. Rozporządzenie wprowadza również zakaz uwalniania metanu do atmosfery i spalania, a także stopniowo malejące progi emisyjne dla kopalń węgla.
Kolejny projekt (GI-MINE), realizowany wspólnie z PGG, ma za zadanie opracowanie rozwiązań, technologii i wytycznych umożliwiających optymalizację gospodarki odpadami w przedsiębiorstwach górniczych – zgodnie z zasadą gospodarki o obiegu zamkniętym. Projekt ten również dotyka aspektów metanowych, wskazując rozwiązania pozwalające na pozyskiwanie i zagospodarowanie metanu kopalnianego oraz nadwyżek energii cieplnej do celów środowiskowych i ekonomicznych.
Wreszcie, trzeci ze wspomnianych projektów (RECOVERY), zrealizowany z powodzeniem wspólnie z PKW S.A., obejmował eksperymentalne tworzenie substytutów gleb przy wykorzystaniu ubocznych produktów spalania i wydobycia, powstałych w kopalniach oraz elektrowniach. Celem było przywrócenie wartości przyrodniczej, rekreacyjnej i gospodarczej hałd oraz innych terenów po działalności górniczej poprzez inicjowanie zróżnicowanych siedlisk roślinnych oraz wdrażanie biologicznej rekultywacji na dużą skalę. W ramach projektu wypracowano nowatorski model wyceny usług ekosystemowych, wspierający optymalne planowanie rekultywacji i zagospodarowania pogórniczych terenów. Wyniki pilotażu można nadal zobaczyć na terenie Obiektu Unieszkodliwiania Odpadów Wydobywczych (OUOW) w Libiążu.
Wszystkie te inicjatywy, pośrednio lub bezpośrednio, wiążą się z trwającą transformacją sektora paliwowo-energetycznego, której celem jest przejście do tzw. zielonej gospodarki. Proces ten wymaga, jak często słyszymy, rezygnacji z nośników energii niespełniających wysokich standardów środowiskowych, w tym z węgla. Należy Pani do grupy zadaniowej ONZ ds. bezpiecznej eksploatacji i zamykania kopalń węgla kamiennego przy Europejskiej Komisji Gospodarczej Organizacji Narodów Zjednoczonych UNECE w Genewie. Czy uważa Pani, że dni węgla rzeczywiście są policzone?
W Europie los węgla jest w dużej mierze przesądzony – polityka Zielonego Ładu i klimatyczne zobowiązania Unii determinują tempo transformacji w kierunku OZE. Jednak w skali globalnej węgiel wciąż odgrywa niezwykle ważną rolę; w 2024 r. zużycie węgla w Chinach osiągnęło rekordowy poziom ponad 4,9 miliarda ton, trwa intensywny wzrost wydobycia w Indiach, a na arenie amerykańskiej temat węgla wraca w kontekście bezpieczeństwa energetycznego. Jaka jest więc przyszłość węgla w Polsce? Uważam, że powinien pozostać w naszym krajowym miksie energetycznym, ale samo górnictwo musi przejść przez etap głębokich zmian…
Wracając do wspomnianej przez Pana grupy zadaniowej: kluczowe w procesie transformacji sektora górniczego jest dzielenie się wiedzą i doświadczeniami – nie tylko w Europie, ale też na innych kontynentach, gdzie proces zamykania kopalń dopiero się rozpoczyna lub przebiega w odmiennych warunkach ekonomicznych i społecznych. Właśnie po to powołano wspomnianą grupę w ramach UNECE: aby gromadzić praktyki, analizować skutki oraz wspierać regiony górnicze w sprawnym, bezpiecznym i sprawiedliwym przechodzeniu przez etap likwidacji kopalń. Wymiana doświadczeń między Europą, Azją, Ameryką czy Afryką pozwala lepiej przygotować się na wyzwania transformacji i wypracować rekomendacje, które minimalizują ryzyka zarówno dla ludzi, jak i dla środowiska. Transformacja – w zależności od tego jak ją poprowadzimy – może mieć różne następstwa. Dotyczy to zarówno skutków negatywnych, jak i pozytywnych. Dlatego dialog i wymiana informacji w szerszym międzynardowym gronie może okazać się na wagę złota.
Niektórzy ubolewają, że transformacja jest scenariuszem napisanym w Europie i dla Europy, który stawia kwestie ekologiczne przed rozwojem gospodarczym i bezpieczeństwem energetycznym, co przy niesprzyjającej międzynarodowej koniunkturze może odbić nam się czkawką. Niedługo po swojej inauguracji prezydent Donald Trump zapowiedział, że zwiększy wydobycie węgla, ponieważ uważa, że tylko on sprosta rosnącemu zapotrzebowaniu na energię w USA. To ignorancja, demagogia, a może jednak stoi za tym jakaś – biznesowa czy geopolityczna – logika?
To przede wszystkim logika gospodarcza i polityczna. Węgiel daje stabilność systemu energetycznego, szczególnie w krajach rozwijających się lub tych, które obawiają się braku alternatyw wobec gwałtownych zmian technologicznych. Jestem zdania, że dla Polski węgiel będzie paliwem bilansującym w okresie transformacji. Nie można ignorować globalnych trendów – coraz większa liczba państw i inwestorów stawia na OZE, choć transformacja wszędzie przebiega w swoim tempie, wymuszonym lokalnymi warunkami i interesami. Niestety, w przypadku systemu opartego tylko na źródłach odnawialnych widmo blackout-ów, czyli całkowitych i wielogodzinnych przerw w dostawie energii elektrycznej, jest wysokie…
No właśnie. Obrońcy węgla wysuwają argument, że jest on gwarantem stabilności systemu energetycznego, a OZE nie radzą sobie ze skrajnymi warunkami atmosferycznymi. Niekiedy wysnuwa się z tego wniosek, że węgiel powinien zostać w obiegu gospodarczym, by pełnić rolę alternatywnego paliwa, po które będzie można sięgnąć w chwilach kryzysów. Dywersyfikacja to – można usłyszeć – bezpieczeństwo energetyczne…
W czasach niepewności dywersyfikacja portfela energetycznego wydaje się uzasadniona. OZE nie są jeszcze w pełni gotowe, by przejąć całość obciążeń systemowych przy ekstremalnych warunkach pogodowych, głównie ze względu na brak wystarczających zdolności do magazynowania energii. Węgiel powinien zatem pełnić rolę paliwa bilansującego krajowy system i być zasobem strategicznym na wypadek kryzysu. To właśnie bezpieczeństwo energetyczne stanowi dla wielu krajów argument, by zachować otwartą furtkę dla tradycyjnych surowców.
Wiele zarzutów podnoszonych przez krytyków Europejskiego Zielonego Ładu dotyczy tempa transformacji energetycznej, forsowanej jakoby zbyt szybko i bez odpowiedniego przygotowania. Padają przykłady dopłat do mikroinstalacji fotowoltaicznych, których nadpodaż spowodowała problemy techniczne po stronie sieci i infrastruktury. W Polsce spółki energetyczne coraz częściej odmawiają przyłączania do sieci nowych instalacji. Ostatnio sporo słyszy się o opłacie recyklingowej, którą w formie abonamentowej będzie zmuszona uiszczać część użytkowników paneli fotowoltaicznych. W czasach, gdy decydowali się na tę formę zaopatrzenia w energię, o kosztach środowiskowych i ekonomicznych utylizacji ogniw PV nikt głośno nie mówił. Krótko mówiąc: czy nie uważa Pani, że transformacja dzieje się zbyt szybko?
Transformacja rzeczywiście przebiega bardzo dynamicznie, czasem zbyt szybko w stosunku do możliwości technicznych, regulacyjnych i infrastrukturalnych. Z drugiej strony to złożony proces, który bez odpowiedniego tempa ciężko doprowadzić do końca. Nasi niemieccy koledzy transformują się już kilka dekad, a jeszcze sporo wyzwań przed nimi…
Co do opłaty recyklingowej, o której Pan wspomina, jej wysokość może sięgnąć nawet 10-30 PLN za panel lub ok. 1 500 PLN za tonę, co znacząco wpływa na kalkulacje inwestorów. Konieczne jest lepsze planowanie, konsultacje z branżą i edukacja społeczeństwa, aby zmiany były trwałe i akceptowalne społecznie.
Muszę też zapytać o nasze krajowe podwórko. W Europie Polska to ostatni mohikanin węglowego świata. Pytanie, które często słyszę w stolicy lub innych regionach kraju, a którego tu na Śląsku nie lubimy zwykle sobie zadawać, brzmi: czy koszty utrzymania górnictwa węglowego nie są zbyt wysokie w stosunku do zysków – tych ekonomicznych i nie tylko – jakie ono generuje??
Węgiel w Polsce wciąż pełni istotną funkcję pod względem gospodarczym, strategicznym i społecznym, ale stopniowo traci na znaczeniu wobec rozwoju OZE i wymogów polityki klimatycznej UE. Może być traktowany jako rezerwa strategiczna na czas kryzysu, lecz patrząc od strony ekonomicznej, rzeczywiście jego eksploatacja w istniejących warunkach prawnych i politycznych generuje ogromne koszty. Sektor górniczy wymaga gruntownej restrukturyzacji i transformacji, a wówczas bilans zysków i strat może okazać się bardziej korzystny.
Czego brakuje lub co może pomóc w realizacji tak pojętej transformacji?
Liczę, że powstanie szczegółowa mapa drogowa transformacji, która jasno wskaże wszystkie obszary wymagające modyfikacji, co usprawni działania i pozwoli na sprawiedliwe oraz zrównoważone przejście na nowe technologie i modele gospodarcze.
Pomocne na pewno jest analizowanie i wyciąganie wniosków z doświadczeń innych państw i regionów górniczych w zakresie sposobów likwidacji kopalń, rewitalizacji terenów pogórniczych, zagospodarowania pogórniczego mienia czy adaptacji firm i pracowników do nowych realiów gospodarczych. Jeśli odrobimy tę lekcję, widmo transformacji przestanie nas przerażać, a wówczas łatwiej będzie wykorzystać szanse, jakie ona przed nami otwiera.
Dziękuję za rozmowę.
Górnicza Izba Przemysłowo - Handlowa
ul. Kościuszki 30; 40-048 Katowice
Tel. 32-757-32-39, 32-757-32-52,
32-251-35-59
e-mail: biuro@giph.com.pl