Pani Prezes, w tym roku mija 25 rocznica funkcjonowania GZUG-u. Niewiele firm z sektora wydobywczego i okolic – a mówimy także o wielkich spółkach i renomowanych szyldach – może się pochwalić tak długim stażem w branży. Dlatego też obok przekazania zasłużonych gratulacji z okazji jubileuszu, chciałbym, abyśmy pomówili o ostatnim ćwierćwieczu GZUG-u, obecnej sytuacji, ale też o Waszych planach na najbliższe lata. Na początek cofnijmy się jednak do korzeni – mam na myśli rok 1999, gdy zaczęła się Wasza historia. W jakich okolicznościach powstał GZUG?
W następstwie rządowego programu „Reforma górnictwa węgla kamiennego w Polsce w tatach 1998-2002” zaszła konieczność dostosowania polityki zatrudnienia i wielkości wydobycia Gliwickiej Spółki Węglowej S.A. do jego wytycznych. Wyczerpywanie zasobów węgla spowodowało przyspieszenie terminu likwidacji kopalni Gliwice. W miarę jej postępów wystąpiły nadwyżki zatrudnienia w oddziałach robót przygotowawczych i likwidacyjnych, co bardzo szybko stało się palącym problemem…
Jego rozwiązanie wymagało całkiem nowej formuły i instrumentów… Nowopowstały GZUG miał stać się panaceum na nadwyżki zatrudnienia.
Taka była idea. Chodziło przy tym zarówno o rozwiązanie trudnego problemu redukowania zatrudnienia w likwidowanej kopalni, jak i stworzenie miejsc pracy dla górników chcących kontynuować pracę w górnictwie, przy równoczesnym zapewnieniu wykonawstwa niezbędnych robót udostępniających i przygotowawczych w kopalniach Gliwickiej Spółki Węglowej S.A. Podjęto więc decyzję o stworzeniu podmiotu gospodarczego o nazwie Gliwicki Zakład Usług Górniczych. W chwili powstania spółki zarząd był trójosobowy, na jego czele stanął mgr inż. Andrzej Szumny. Przewodniczącym Rady Nadzorczej był wtedy mgr inż. Janusz Imiela.
U progu nowego milenium polskie górnictwo znajdowało się w zupełnie innym momencie swojej historii, niż ma to miejsce w kilku ostatnich latach. Czy firmie łatwo było złapać wiatr w żagle? Jakie były największe wyzwania i problemy, przed jakimi stanęliście?
Początek milenium to okres głębokiej restrukturyzacji polskiego górnictwa. To przecież uruchomienie pakietu osłon górniczych. W GZUG wielu pracowników odeszło wówczas na urlopy górnicze, a poziom zatrudnienia obniżył się do 125 osób. W pierwszym roku swej działalności spółka zatrudniała 146 osób, podczas gdy docelowo miała mieć na pokładzie 500 pracowników.
Problemem były strajki, które skutecznie blokowały przejścia pracowników z restrukturyzowanych kopalń. Problemem były również zatory płatnicze i wynikający z tego bardzo długi okres zapłaty należności za usługi sięgający nawet 100 dni! Bieżące pozyskiwanie środków było naprawdę istotnym czynnikiem z uwagi na specyfikę spółki, gdzie koszty wynagrodzeń oraz świadczeń pracowniczych stanowią 80% środków natychmiastowej wymagalności.
Do rozchwianej płynności finansowej spółki, dodajmy szczątkowe, a wręcz symboliczne nakłady inwestycyjne. Był nawet okres, kiedy na realizację zobowiązań spółka musiała sprzedawać węgiel, który otrzymywała od zleceniodawcy za wykonane usługi górnicze.
Podsumowując, na początku naprawdę nie było kolorowo…
A jednak udało Wam się przetrwać, a nieco później rozwój GZUG nabrał rozpędu. Co okazało się punktem zwrotnym?
Pamiętajmy, że w tym trudnym czasie – na bazie doświadczonych brygad do samodzielnego prowadzenia robót górniczych – spółce udało się zbudować mocny potencjał zawodowy, pozyskać wysoko wykwalifikowaną kadrę kierowniczą oraz rozwinąć umiejętność fizycznego przemieszczania pracowników pomiędzy kopalniami w zależności od ich potrzeb ruchowych. To, w połączeniu z niezwykłą determinacją ówczesnego kierownictwa, zaprocentowało w kolejnych latach.
Za przełomowy dla GZUG można uznać rok 2003, kiedy powstała Kompania Węglowa S.A., tworząc dla naszej spółki nowe warunki funkcjonowania. Istotny był także rok 2004, gdy w drodze następstwa prawnego KW S.A. przejęła cały majątek spółki wraz z udziałami po Gliwickiej Spółce Węglowej S.A.
Rok później pojawiła się wyjątkowa koniunktura na węgiel, co spowodowało wzrost cen. Stanowiło to oczywiście korzystną bazę rozwoju Kompanii Węglowej S.A., co przełożyło się na poprawę warunków funkcjonowania w naszej spółce, będącej spółką zależną ze stuprocentowym udziałem Kompanii.
Doszło wtedy do istotnego rozszerzenia wachlarza świadczonych usług, a liczba pracowników wzrosła do 382 osób. Wtedy udało się w drodze aportu nabyć co prawda używane, ale jednak maszyny górnicze takie jak kombajn chodnikowy AM-50 czy też ładowarka ŁBS-1200, a także podnieść kapitał zakładowy.
À propos świadczonych usług, o których Pani wspomniała. Czym dokładnie zajmuje się Wasz zakład?
Obecnie GZUG zatrudnia prawie 400 osób, a do podstawowych obszarów działalności naszej spółki należy niezmiennie:
● drążenie podziemnych wyrobisk kamiennych, kamienno-węglowych
i węglowych,
● przebudowa wyrobisk górniczych,
● wyposażenie wyrobisk górniczych w urządzenia techniczne oraz demontaż wyposażenia,
● remontowanie budowli podziemnych,
● prowadzenie robót wiertniczych pod ziemią,
● wykonywanie samodzielnej obudowy kotwowej oraz iniekcji stropu,
● wykonywanie oraz przebudowa skrzyżowań wielkogabarytowych.
Czy taka oferta wytrzyma próbę czasu? A może planujecie uzupełnianie jej o nowe pozycje? Pytam, ponieważ polityka klimatyczna Unii Europejskiej zmierzająca – przynajmniej na poziomie deklaracji – do gospodarki zeroemisyjnej kosztem dekarbonizacji zmienia krajobraz i perspektywy polskiego sektora górniczego i okołogórniczego, co przekłada się nieuchronnie na działalność branżowych firm, do których kierujecie swoją ofertę.
Nie chcemy bazować na kierunkach obieranych przez inne podmioty. Jesteśmy spółką, która doskonale zna kierunki i otoczenie górnicze, a także potrafi reagować na zmiany.
Owszem – Polska odchodzi powoli od górnictwa, warto jednak spojrzeć na wytyczne z Umowy Społecznej oraz pakiet „Fit for 55”, którego celem jest zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych w UE o 55% względem roku 1990 – i to ma się stać do roku 2030, by następnie do roku 2050 osiągnąć neutralność klimatyczną. To jasno wskazuje, że nasza polityka energetyczna musi zostać skierowana w stronę odnawialnych źródeł energii – a dla nas to dobry czas na transformację i rozwój innych obszarów wpisujących się w wytyczne, o których wspomniałam.
Skoro już jesteśmy przy transformacji… Obserwujemy na niezliczonych przykładach jak zmiany i kurczenie się sektora węglowego wpływają także i na to, co dzieje się po stronie pracowniczej. Czy w GZUG ten wpływ też już jest odczuwalny?
Trudna sytuacja na rynku górniczym znajduje oczywiście odzwierciedlenie w nastrojach naszego zakładu. W poszukiwaniu stabilizacji pracownicy często zmieniają miejsce pracy, co nie ukrywam, w znacznym stopniu destabilizuje prace spółki. Dlatego też przyjmujemy strategię dywersyfikacji, podpisując kontrakty nie tylko z kopalniami PGG, ale również wchodząc na rynek JSW czy też obecnego PKW. Co do pracowników – oczywiście dążą do tego, aby ich świadczenia były porównywalne do poziomu świadczeń otrzymywanych przez pracowników kopalń. Staramy się zatem podnosić zarobki, zwiększać kwotę wynikającą ze stawki za posiłek profilaktyczny itd.
Nie ukrywam, że ważną rolę w relacjach z pracownikami odgrywa strona społeczna i tu kieruję wielkie podziękowania za współpracę dla przewodniczących NSZZ Solidarność oraz Związku Zawodowego Sierpień 80 – dzięki nim, a konkretnie - ich pomocy, ta walka o dobro GZUG-u staje się łatwiejsza.
Chciałbym, abyśmy pomówili teraz o Pani roli i doświadczeniach. Jest Pani z wykształcenia prawnikiem – specjalistą z zakresu prawa cywilnego, handlowego, prawa pracy i prawa gospodarczego. Obecnie, jako jedyna kobieta w naszym kraju zasiada Pani przy sterach górniczej spółki. Jak odnajduje się Pani na tym, do tej pory zdominowanym (podobnie jak cała branża) przez mężczyzn, stanowisku?
Przyznam, że zarządzanie górniczą spółką nie należy do łatwych. Niemniej jednak moje doświadczenie prawnicze w połączeniu ze wspaniałą kadrą kierowniczą, a także doradcami, powoduje, że jesteśmy „teamem”, który potrafi skutecznie stawiać czoła nawet złożonym i skomplikowanym problemom. Ponadto jestem wykładowcą w Wyższej Szkole Bankowej w Chorzowie. Doświadczenie nabyte podczas wieloletniej pracy jako wykładowca w jakimś stopniu przekłada się na lepsze relacje z kadrą zatrudnioną w GZUG.
A co najważniejsze - na Śląsku, silni mężczyźni, a tacy są przecież górnicy, wyjątkowym szacunkiem otaczają kobiety. To można powiedzieć, zapisane jest w genach naszej społeczności. Na Śląsku generalnie przyjęte jest, że facet ma zarabiać kasę, a kobieta ma nią zarządzać. Osobiście uwielbiam ten śląski matriarchat, w którym kobiety pełnią nierzadko rolę głowy rodziny – a nasza spółka to nic innego jak jedna wielka, śląska familia.
W jakim momencie objęła Pani swoją funkcję? Jakie wyzwania na Panią czekały?
Można powiedzieć, że nie wpływałam na „nieznane wody”. Wcześniej przez dwa lata zasiadałam przecież w Radzie Nadzorczej GZUG. Wiedziałam, z jakimi firma mierzy się problemami. Tak więc celem nadrzędnym było wyprowadzenie spółki „na prostą” dzięki podpisaniu umów-kontraktów, które poprawią kondycję finansową.
Dzisiaj, dzięki ogromnej determinacji, sytuacja nasza ulega znacznej poprawie. Istotne jest podejście zleceniodawców, których postawa zmienia się na plus. To przecież realizacja kontraktów pozwala na prawidłowe funkcjonowanie GZUG-u.
Jakie decyzje i czynniki uznałaby Pani za kluczowe dla odwrócenia trendu?
Kluczowych oczywiście jest wiele czynników. Do najważniejszych zaliczyć należy postawę właściciela, który w trudnym okresie odgrywa znaczącą rolę w działalności spółki w sferze przede wszystkim finansowej.
Kolejna ważna rzecz to oczywiście rodzaje podpisanych kontraktów, których realizacja wpływa na poprawę kondycji finansowej.
Czy to już czas, w którym możemy mówić o pewnej stabilizacji?
Sytuacja spółki wydaje się dość stabilna. Jesteśmy na etapie podpisywania
i realizacji dobrych kontraktów zapewniających działalność na najbliższy okres.
Ciągle dostosowujemy nasze działania do zmieniających się zewnętrznych warunków, zarówno prawnych jak i organizacyjnych, związanych z transformacją górnictwa w Polsce.
Aktywnie uczestniczymy w przygotowaniach Spółki do skutecznej konkurencji i udziału w przetargach stanowiących podstawowy sposób zapewnienia frontów robót, a przede wszystkim dążymy do realizacji zatwierdzonego planu naprawczego na 2024 r.
Czy to prawda, że GZUG podjął się odważnego przedsięwzięcia dotyczącego współpracy z Zakładami Karnymi?
Owszem – w ostatnich latach Zarząd GZUG podjął szereg decyzji związanych z pozyskiwaniem nowych pracowników. Jednym z nich jest nawiązanie współpracy z zakładami karnymi o charakterze półotwartym. Osadzeni, najczęściej bez doświadczenia, po odpowiednim przeszkoleniu mogą stanowić dobre uzupełnienie dla załogi Spółki.
Dotychczasowa współpraca ze skazanymi układa się bardzo pozytywnie. Obecnie zatrudniamy prawie 50 osadzonych.
Taka sytuacja jest korzystna dla obu stron. My jako spółka pozyskujemy pracownika, o którego tak ciężko dzisiaj na rynku, z drugiej zaś strony skazany pracownik ma możliwość zdobycia nowego doświadczenia zawodowego, wyjścia poza mury więzienia oraz otrzymania skumulowanej części wynagrodzenia po zakończeniu odbywania kary. Należy podkreślić, że część tych osób po odbyciu kary kontynuuje dalszą pracę w naszej firmie.
Choć trochę już o tym powiedzieliśmy, nie mogę nie dopytać nieco bliżej o plany na przyszłość. Jakie zmiany czekają spółkę w najbliższych latach?
Jak już wcześniej wspomniałam, sytuacja górnicza w kraju ulega zmianie i my również zamierzamy dostosować swoją działalność do tych zmian.
Już dzisiaj wiemy, że chcemy rozwinąć się w branży tzw. wierceń kierunkowych, które dla kopalń stanowią istotną pomoc w zwiększeniu ilości wychwytywanego z górotworu metanu.
Zaproszeni zostaliśmy przez władze miasta Ruda Śląska (warto dodać, że dla Kopalni Ruda w Halembie świadczymy usługi górnicze) do współpracy w zakresie rozwoju technologii energetycznych i wodorowych. Z uwagi na to, że – zdaniem władz miasta – spółka nasza ma wiele do zaoferowania w tej dziedzinie, zaproponowano nam współpracę w ramach projektu „Ruda Śląska Klaster Energii i Wodoru”.
Ponadto jesteśmy otwarci na współpracę z zagranicą bądź też na uczestnictwo w realizacji projektów poza granicami naszego kraju mając oczywiście na uwadze warunki postępujących zmian klimatu czy też narastającego kryzysu energetycznego.
25 lat na rynku w konkurencyjnej, dynamicznie zmieniającej się branży pokazuje silne DNA firmy. Jaką receptę ma Pani na podtrzymanie tej tradycji w tak niespokojnych i niestabilnych dla naszego sektora czasach?
DNA naszej firmy to nic innego jak rodzaj świadczonych przez spółkę usług, na które ciągle istnieje rynkowe zapotrzebowanie.
Naszym „core businessem” pozostaje oczywiście drążenie wyrobisk górniczych kamiennych i węglowych, przebudowa wyrobisk, wykonanie skrzyżowań – często bardzo skomplikowanych o dużych gabarytach. Niemniej jednak realizowaliśmy również kontrakty związane z likwidacją szybów, zbrojeniem oraz likwidacją ścian, robotami wiertniczymi czy też pobierkami spągu.
Realizowane przez nas kontrakty stanowią bazę dla zadań wykonywanych przez kopalnie, co przekłada się bezpośrednio na utrzymanie planowanego poziomu wydobycia.
Możemy się pochwalić, że od początku istnienia GZUG wydrążyliśmy około 150 km wyrobisk, z czego ponad 90 km to wyrobiska węglowe dla eksploatacji przyszłych ścian. To przecież przygotowanie około 40 ścian wydobywczych co bezpośrednio przekłada się na wydobycie 50 mln ton węgla.
Co do stabilności sektora, zapisy Umowy Społecznej wskazują jednoznacznie na istnienie polskiego górnictwa do roku 2049. Mam nadzieję, że dopóki kopalnie będą wydobywały węgiel, będą musiały i będą chciały korzystać z usług m.in. naszej spółki.
Czego mogę Pani życzyć na najbliższe lata?
Na pewno można sobie życzyć rozwoju spółki. Na rozwój oczywiście musi wpływać ilość oraz jakość zawieranych kontraktów. Jesteśmy spółką o wieloletniej tradycji, ale również spółką o ogromnym doświadczeniu, której udało się przetrwać różne, często bardzo trudne okresy funkcjonowania. Myślę, że to dobry czas – i to jest, nie ukrywam, moje małe marzenie – aby logo spółki GZUG było postrzegane jako wizytówka jednej z najlepszych firm górniczych w Polsce. Kolejne marzenie, a raczej cel, to udana transformacja, która umożliwi działalność na rynku po odejściu od węgla.
W początkowych założeniach dla spółki podana była docelowa liczba 500 pracowników. Sądzę, że obecnie jest to wartość możliwa do osiągnięcia, tym bardziej że spółka dzisiaj oprócz działalności podstawowej mogłaby stanowić swoisty „hub” pracowników szukających zatrudnienia w spółkach węglowych, a będących w pierwszej kolejności pracownikami naszej spółki, gdzie po nabyciu praktyki i doświadczenia mogli stać się pełnowartościowymi pracownikami kopalń.
Na zakończenie chciałabym złożyć podziękowania za dotychczasowe zaangażowanie i trud dla całej załogi GZUG-u. Bez ich determinacji w pracy nie mówilibyśmy dzisiaj o jubileuszu 25-lecia.
Życzę w takim razie pomyślności w realizacji planów, a jednocześnie dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Marcin Hylewski
Górnicza Izba Przemysłowo - Handlowa
ul. Kościuszki 30; 40-048 Katowice
Tel. 32-757-32-39, 32-757-32-52,
32-251-35-59
e-mail: biuro@giph.com.pl