Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Rzutem na taśmę wprowadzane są zmiany w uchwałach antysmogowych (BG 1-3/2023)



Rzutem na taśmę wprowadzane są zmiany w uchwałach antysmogowych

Wysoka inflacja, gwałtownie rosnące ceny usług i materiałów, zerwane łańcuchy dostaw i wywołane tym perturbacje na rynkach, a także kryzys energetyczny i problemy z zaopatrzeniem w opał skłoniły część województw do rewizji obowiązujących na ich terenie uchwał antysmogowych. Na taki krok jesienią ubiegłego roku zdecydowały się sejmiki województwa małopolskiego i łódzkiego, wprowadzając korekty dosłownie rzutem na taśmę, tuż przed wejściem w życie kolejnych zapisanych w tych dokumentach regulacji. Inicjatorzy tych zmian podkreślają, że nie oznacza to odwrotu od starań o poprawę jakości powietrza, a raczej ich urealnienie i danie mieszkańcom więcej czasu na spełnienie zapisanych w tych uchwałach wymagań.

Od początku bieżącego roku w Małopolsce obowiązywać miał zakaz stosowania jakichkolwiek pozaklasowych kotłów na paliwa stałe, niezależnie od ich wieku. Miał on wejść w życie na podstawie tzw. uchwały antysmogowej, przyjętej w styczniu 2017 r. przez tamtejszy sejmik wojewódzki. Wówczas był to pierwszy taki dokument w skali kraju, regulujący jakie paliwa, w jakiego typu instalacjach oraz w jakim horyzoncie czasowym mogą być spalane na terenie tego regionu. Wszystkie kolejne uchwały tego typu, przyjmowane następnie w niemal wszystkich pozostałych województwach Polski, były w dużej mierze wzorowane na tamtym dokumencie.

Łódzkie w ślad Małopolski poszło jesienią 2017 r., przy czym pierwsze wprowadzane na mocy uchwały smogowej regulacje zaczęły obowiązywać od wiosny 2018 r. Na pozbycie się z gospodarstw domowych pozaklasowych kotłów na paliwa stałe dano czas do końca grudnia 2022 r. Podobnie jak w Małopolsce, tak i tutaj zakaz dalszego stosowania miał objąć wszystkie tego typu urządzenia, bez jakiegokolwiek różnicowania ich wieku (inaczej zatem niż np. w woj. śląskim, gdzie wprowadzanie zakazu użytkowania „kopciuchów” rozłożono na kilka lat obejmując nim na początek te najstarsze).

Pierwsi wprowadzili uchwałę antysmogową i pierwsi ją zmienili

Dokładnie w takiej samej kolejności jak przed laty uchwały antysmogowe wprowadzano, tak teraz zaczęto dokonywać w nich korekt. Jako pierwsi, po długiej i momentami bardzo burzliwej dyskusji, uczynili to pod koniec września radni sejmiku województwa małopolskiego, przychylając się w ten sposób do wniosku zarządu regionu. Władze województwa tłumaczyły, że podjęcie takiej inicjatywy stanowiło odpowiedź na głosy mieszkańców i lokalnych samorządowców zgłaszających obawy co do „możliwości ogrzania mieszkań i domów w nadchodzącym sezonie grzewczym”.

– Aktualna sytuacja gospodarcza, wywołana pandemią i wojną na Ukrainie, ma bezsporny wpływ na dostępność i ceny nośników energii. W obliczu rosnących cen, braku pewności co do ciągłości dostaw surowców oraz zawieszenia przez dostawców gazu wykonywania nowych przyłączy, celowe jest umożliwienie mieszkańcom Małopolski odłożenia wyboru źródła ogrzewania o okres jednego roku i czterech miesięcy – można było przeczytać w uzasadnieniu do propozycji nowelizacji uchwały antysmogowej, która przesuwała termin wejścia w życie zakazu stosowania „kopciuchów” na początek maja roku 2024. Zdaniem jej autorów, uchwała z 2017 r. w swoim oryginalnym kształcie była dobra, ale… na warunki roku 2017.

– W tym trudnym okresie musimy na sekundę się zastanowić, ponieważ świat między rokiem 2017, a 2022 zmienił się w sposób nie do poznania – stwierdził w trakcie wrześniowej sesji Witold Kozłowski, marszałek województwa małopolskiego.

Przedstawienie radnym projektu nowelizacji poprzedziły przeprowadzone w regionie konsultacje społeczne, które pokazały, że samorządy i sami mieszkańcy Małopolski są w tej kwestii mocno podzieleni (co nie jest zresztą żadnym zaskoczeniem, gdyż już kilka lat temu, przy okazji prac i dyskusji nad Programem Ochrony Powietrza, dostrzec można było podobne podziały). Zdecydowanie przeciwni jakiejkolwiek liberalizacji zapisów uchwały antysmogowej byli włodarze m.in. Krakowa, Skawiny, Niepołomic, Oświęcimia, Tarnowa, czy Nowego Sącza oraz, rzecz jasna, działacze alarmów smogowych. Ale już Forum Wójtów, Burmistrzów i Prezydentów Małopolski, Związek Samorządów Polskich, a także kilkadziesiąt pojedynczych gmin regionu wyraziło poparcie dla takiej korekty. Ci pierwsi stali na stanowisku, że przez ponad pięć lat było dość czasu, aby pozbyć się pozaklasowych kotłów i jakiekolwiek odstępstwo od przyjętych w 2017 r. założeń stanowi „kapitulację” względem tych, którzy zignorowali tamte regulacje. Nie wierzyli też, że dodatkowe kilkanaście miesięcy jakoś bardzo zmobilizuje te osoby do działania. Twierdzili, że efektem tego będzie raczej demobilizacja i spadek zapału do wymiany starych źródeł ciepła. Zdaniem tych, którzy taką liberalizację popierali, przedstawiona przez zarząd regionu propozycja stanowić miała racjonalny kompromis, gdyż zastosowanie pierwotnych zapisów uchwały w aktualnych warunkach jest praktycznie niewykonalne, a ponadto:

– Bezpieczeństwo energetyczne mieszkańców powinno być naszym priorytetem – argumentował Dawid Chrobak, burmistrz gminy Zakliczyn (pow. tarnowski) i zarazem wiceprzewodniczący Związku Samorządów Polskich, wskazując na problemy z dostępnością nowych urządzeń grzewczych, a także gwałtowny wzrost ich ceny oraz montażu na przestrzeni ostatnich dwóch lat.

Nowelizacja to nie likwidacja. Antysmogowe przepisy pozostają

– Ta uchwała nie zwalnia samorządów z obowiązków kontroli palenisk, z obowiązku wyłapywania tych, którzy popełniają przestępstwo, paląc plastiki w piecach. Ta uchwała nie likwiduje uchwały antysmogowej, ona ją dostosowuje do tych realiów, które tutaj w tym momencie w naszym regionie świata występują – podkreślał Mariusz Krystian, wójt gminy Spytkowice (pow. wadowicki), akcentując jednocześnie zaangażowanie swojej gminy w różnego rodzaju programy pomocowe, mające na celu eliminację starych, nieefektywnych źródeł ciepła.

Tego typu narrację w trakcie wspomnianej sesji małopolskiego sejmiku można było zresztą usłyszeć często. W myśl tej argumentacji, skoro rynek i tak nie jest w stanie obecnie zaspokoić popytu na nowe źródła ciepła (w tym kontekście wskazano chociażby problemy z przyłączeniami do sieci gazowej), a jedynym efektem utrzymania presji na wymianę starych urządzeń będzie wzrost cen, to należy zmienić przepisy i przeczekać do momentu, aż sytuacja się ustabilizuje. Zwracano ponadto uwagę, że za zanieczyszczenie powietrza odpowiada nie tylko emisja z pieców, ale też transport drogowy, którego funkcjonowanie póki co nie jest ograniczone żadnymi regulacjami.

– Dajmy ludziom szansę. My nie jesteśmy przeciwnikami wymiany pieców, tylko chcemy, żeby każdy miał tą możliwość, że ten piec wymieni, a w sytuacji teraz trudnej i skomplikowanej jest to niemożliwe – apelował Szymon Duman, wójt gminy Stryszów (pow. wadowicki).

I finalnie, większość radnych małopolskiego sejmiku postanowiła taką „szansę” dać. Zgodnie z aktualnym brzmieniem znowelizowanej uchwały antysmogowej, zakaz stosowania w regionie pozaklasowych kotłów na paliwa stałe (niezależnie od ich wieku) wejdzie w życie 1 maja 2024 r. (zakaz użytkowania kotłów 3 i 4 klasy emisyjności zacznie – po staremu – obowiązywać 1 stycznia 2027 r.). Korektę taką wprowadzono w całej Małopolsce z wyjątkiem tych gmin, które wcześniej postanowiły iść śladem Krakowa, doprowadzając do wprowadzenia na swoim terenie zakazu spalania paliw stałych w domowych instalacjach (tj. Niepołomic, Krzeszowic, Skawiny, Czarnego Dunajca, Oświęcimia, a także częściowo Rabki i Nowego Targu).

Nie chodzi o to, by na siłę karać – przekonywali radni łódzkiego sejmiku

Dwa miesiące po nowelizacji uchwały antysmogowej w Małopolsce, na podobny krok zdecydowały się władze samorządowe województwa łódzkiego. Formułowane argumenty również brzmiały podobnie.

– Z perspektywy czasu oraz w związku z okolicznościami, które wystąpiły od czasu podjęcia obowiązującej uchwały (…), zapisy w dotychczasowym brzmieniu wymagają zmian – można było przeczytać w uzasadnieniu do przedłożonego przez zarząd województwa projektu nowelizacji. Wśród okoliczności, które miały uzasadniać korektę, wymieniono m.in. pandemię, kryzys energetyczny i wojnę na Ukrainie.

– Sytuacja wymaga działań szczególnych. Problemy związane z przerwaniem łańcucha dostaw wywołują problemy wśród firm instalatorskich i wytwórczych, które produkują indywidualne urządzenia grzewcze – argumentował podczas listopadowej sesji sejmiku radny Paweł Sałek.

– Są regiony kraju, gdzie prawo związane z jakością powietrza poszło tak daleko, że w najbliższym czasie będą występować poważne problemy związane z realizacją tych uchwał (…). A nie chodzi o to, by na siłę karać tylko, by dać sobie czas na realizację kolejnych inwestycji – ostrzegał radny.

Inicjatywę na forum samorządu województwa poprzedziły konsultacje społeczne w regionie. Ich wynik był jednak zdecydowanie bardziej jednostronny, aniżeli to, co obserwowaliśmy w Małopolsce. Wśród samorządów jedynie Łódź i Aleksandrów Łódzki były przeciwko wydłużeniu czasu na wymianę „kopciuchów”. Cała reszta – 41 gmin i 7 powiatów, które uznały za stosowne zabrać głos w sprawie – taką zmianę poparły. Po prawdzie, również na forum sejmiku nie było zbyt wielkiego oporu przeciwko nowelizacji ustawy. Spór owszem był, ale bardziej dotyczył tego jak daleko przesuwać, a nie czy w ogóle przesuwać termin wejścia w życie zakazu stosowania pozaklasowych kotłów. Zarząd województwa obstawał za dołożeniem dwóch dodatkowych lat, z kolei większość opozycji była za jednym rokiem, sugerując, że po upływie tego czasu zawsze można ową datę ponownie przesunąć, gdyby okazało się, że progres w wymianie kotłów pozostaje niewystarczający (finalnie stanęło na tym pierwszym wariancie, co oznacza, że mieszkańcy woj. łódzkiego mają czas na pozbycie się ze swoich domów pozaklasowych kotłów do końca grudnia 2024 r.).

– Dwa lata to jest absolutnie minimalny czas, na jaki można to przełożyć. To jest najdalej idący kompromis. W rok nic nie zrobimy – przekonywał marszałek Grzegorz Schreiber. Jego zastępca, wicemarszałek Piotr Adamczyk zwracał z kolei uwagę na fakt, że w ciągu ostatnich czterech lat na terenie województwa łódzkiego podpisano umowy na wsparcie projektów związanych z OZE, ochroną powietrza i gospodarką niskoemisyjną na kwotę ponad 500 mln zł ze środków Regionalnego Programu Operacyjnego.

– To pokazuje, co się może zmienić w ciągu najbliższego roku, czy dwóch lat. Myślę, że duża chęć do wymiany źródeł ciepła będzie się utrzymywała wśród mieszkańców, a nowa perspektywa daje nowe możliwości w tym zakresie i najbliższy rok, czy dwa lata pozwolą na duże postępy – ocenił Adamczyk.

 

Nowości w programie „Czyste Powietrze”

Od 3 stycznia wzrosła wysokość dotacji, jaką można uzyskać w rządowym programie „Czyste Powietrze”, co ma stanowić odpowiedź na rosnące ceny materiałów i usług związanych z realizacją inwestycji w nowe źródła ciepła oraz termomodernizację.

W przypadku „podstawowego” poziomu dofinansowania, maksymalna kwota wsparcia przy wymianie źródła ogrzewania na pompę ciepła, montażu instalacji fotowoltaicznej oraz przeprowadzonej termomodernizacji wynosi do 66 tys. zł (wielkość dotacji uzależniona pozostaje od dochodu jaki osiąga wnioskodawca). W razie montażu innego niż pompa ciepła źródła ogrzewania, maksymalna dotacja wynosi do 56 tys. zł. Przy braku termomodernizacji i montażu fotowoltaiki wsparcie jest odpowiednio niższe.

W przypadku osób uprawnionych do podwyższonego poziomu dofinansowania, dotacje wynoszą odpowiednio do 99 tys. zł i do 81 tys. zł, zaś w przypadku osób uprawnionych do otrzymania najwyższego poziomu dofinansowania kwoty sięgają 135 tys. zł i 115 tys. zł.

Wzrosły też progi dochodowe upoważniające do uzyskania podwyższonego i najwyższego poziomu dofinansowania: w pierwszym przypadku próg wynosi 1894 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym i 2651 zł w gospodarstwie jednoosobowym, a w tym drugim analogicznie – 1090 zł i 1526 zł.

Nowa odsłona „Czystego Powietrza” daje możliwość wystąpienia o dofinansowanie przez osoby, które już wcześniej otrzymały z programu dotację na wymianę kotła i teraz chcą przeprowadzić termomodernizację domu. Aby jednak pozyskać wsparcie na termomodernizację wymagane jest przeprowadzenie audytu energetycznego budynku i wykonanie wszystkich elementów wskazanych w jednym z wariantów tego audytu, gwarantującym zmniejszenie zużycia energii użytkowej na ogrzanie budynku do wartości nie większej niż 80 kWh/(m2 na rok) lub o minimum 40 proc. Na przeprowadzenie audytu energetycznego budynku można otrzymać dodatkowe dofinansowanie do kwoty 1200 zł, która nie jest wliczana do limitu maksymalnej kwoty dotacji z programu.

 

Michał Wroński, dziennikarz regionalnego serwisu SlaZag.pl

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy