Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy Nr 9 - 10 (253-254) Wrzesień - Październik 2016 r.



Cenowa olimpiada – wyżej i szybciej, oby tak dalej

Sierpień i wrzesień na rynkach Pacyfiku i Atlantyku utrzymały wzrostowy trend cen węgla energetycznego i koksowego. Szczególnie zauważalny był zwłaszcza w przypadku tego drugiego gatunku węgla, gdzie indeksy szybowały z zawrotną wręcz prędkością.


I chociaż w Polsce prowadzone przez Agencję Rozwoju Przemysłu i Towarową giełdę energii wskaźniki PSCMI od lutego (maksymalny w perspektywie ponad dekady dołek jeśli chodzi o ceny na rynkach międzynarodowych) wciąż rosną bardzo wolno, bo o nieco ponad 3 złoty za tonę w okresie luty–lipiec, to jednak warszawska giełda zareagowała na sytuację światową, czego efektem były rekordowe wzrosty wartości lubelskiej Bogdanki i śląskiej JSW. Pochodząca ze starożytności olimpijska dewiza „wyżej-szybciej-dalej” w dwóch pierwszych elementach odzwierciedla zachowania cen węgla, pozostaje więc trzymać mocno kciuki, że „dalej” w tym przypadku będzie oznaczało jak najdłuższą perspektywę czasową.


Zwyżkowy trend z wahaniami

Wciąż utrzymujący się trend zwyżkowy na rynkach ARA i Richards Bay nieco przyhamował w sierpniu, a nawet zaczął notować drobne spadki pod koniec miesiąca, w obu przypadkach o ok. 3 do-larów za tonie. Najważniejsi dostawcy do Europy Zachodniej: Rosja, RPA i Kolumbia zostali zaskoczeni zwiększeniem dostaw z Australii, które w związku z niższymi cenami frachtów na dalekich odcinkach morskich i spadkiem cen ropy naftowej okazały się być konkurencyjne cenowo wobec tych trzech importerów. W samym Newcastle w ostatnim tygodniu sierpnia ceny spadły o prawie 2 dolary za tonę i był to pierwszy spadek cen tego surowca w skali tygodniowej od połowy czerwca. Australijski NEWC zdołał jednak utrzymać przez cały sierpień pozycję lidera, jeśli chodzi o poziomy cen, którą od-zyskał pod koniec lipca po siedmiu miesiącach bycia za plecami południowoafrykańskiego FOB RB.

Australia przeżywa obecnie spore problemy logistyczno-meteorologiczne, które odbijają się już teraz i będą jeszcze bardziej odbijać się na światowych cenach węgla. W Newcastle wybuchł strajk pracowniczy związku zawodowego kolejarzy, który zakłócił dostawy z lokalnych kopalń do portu. Odczuli to przede wszystkim najwięksi i najbliżsi odbiorcy australijskiego węgla, czyli państwa z regionu Azja-Pacyfik, a najbardziej Chiny w związku ze zwiększonym zużyciem energii (o 8,2 proc.), co przełożyło się bezpośrednio na wzrost importu węgla. Australia zmaga się dodatkowo z obfitymi deszczami – już w sierpniu alarmowano, że jeżeli takie warunki pogodowe utrzymają się, ceny FOB NEWC mogą w niedługim czasie osiągnąć poziom nawet 90 dolarów za tonę. Jest to całkiem prawdopodobne, jeżeli mamy na uwadze sytuację sprzed pół dekady, kiedy to ogromne powodzie w Queensland wstrzymały australijską produkcję i eksport oraz spowodowały wystrzał cen w niesamowitym tempie i rekordowe ich poziomy zarówno na rynku Pacyfiku jak i Atlantyku.

Przemoczony i przerażony miś koala siedzący na płocie po-śród wzburzonej wody stał się w ostatnich tygodniach symbolem tegorocznych powodzi w południowej Australii, gdzie ma miejsce większość produkcji węgla i przeładunek w porcie Newcastle. To co przeraża misia, wywoływać może uśmiech na twarzach górników i innych uczestników handlu węglem.

Z deszczem mają też spore problemy wspomniane już Chiny, gdzie do odgórnie narzuconego przez rząd w Pekinie zmniejszenia krajowego wydobycia (ograniczenie dni pracy w kopalniach do 276 z 330 dni w roku) dodatkowo doszły kwestie logistyki, zakłóconej w północnej części kraju właśnie przez opady. Sytuację wykorzystali lokalni producenci węgla i błyskawicznie podnieśli ceny krajowego surowca. To tylko dodatkowo spowodowało wzrost wartości cen węgla australijskiego, a przez korelację również cen ARA i RB. W perspektywie długoterminowej, wartości na rynku NEWC będą tylko rosły w związku ze zwiększającym się zapotrzebowaniem pozostałych importerów w regionie: Tajlandii, Malezji, Wietnamu, Japonii i Korei Południowej (w tych dwóch ostatnich głównie węgiel koksujący dla przemysłu stalowego).

Trochę mniej działo się w południowej Afryce, gdzie węgiel z Richards Bay utrzymywał w sierpniu wartość w granicach 65–66 dolarów za tonę i zaczął notować nieznaczne wzrosty na przełomie sierpnia i września w związku z zakończeniem pory monsunowej w Indiach i zwiększeniem zapotrzebowania z tego kierunku. Nie udało się jednak przekroczyć magicznej linii 70 dolarów za tonę, ponieważ hinduscy importerzy postanowili zwiększyć dostawy gorszego kalorycznie (ale co za tym idzie tańszego) węgla indonezyjskiego.

Pozostając jeszcze na moment na Atlantyku – węgla z Indonezji nie chcą u siebie ostatnio Amerykanie, którzy chociaż są jednym z ważniejszych eksporterów w regionie, to jednak sami również importują ten surowiec z Kolumbii (87 proc. całego importu w USA) oraz Kanady (10 proc.) i Australii (niecałe 3 proc.). Spadająca produkcja w Stanach Zjednoczonych nie idzie jednak w parze z wysokością cen, które utrzymują się na poziomie zbliżonym do cen RB, ponieważ oba kraje operują praktycznie na tym samym rynku.


Ustabilizowane ceny

Wracając do zachodniej Europy – pierwsza połowa września ustabilizowała ceny ponad granicą 60 dolarów za tonę. Od początku miesiąca linia trendu spadła poniżej tylko raz, na początku drugiego tygodnia. Jeszcze w połowie miesiąca kupowany węgiel w kontraktach futures wieścił spadek poniżej granicy 60 dolarów za tonę, dopiero na kwiecień przyszłego roku, ale mało kto przypuszczał, że zacznie przybierać na wartości w takim tempie już teraz. Ceny bieżące wynoszą obecnie ok. 65 dolarów za tonę, a w kontraktach na październik w ostatnich dniach września przeskoczyły kolejną barierę i wynosiły prawie 72 dolary za tonę, zaś z tabel analityków zniknęły wszystkie pierwsze piątki z wartości prognoz cen na CIF ARA.

Na dobrej drodze do przekroczenia bariery 70 dolarów w kontraktach z najkrótszym terminem realizacji jest FOB RB, który po kilku dniach z wynikiem 67 dolarów za tonę, zanotował na 28 września poziom 69,71 dolarów za tonę, co jest jego najwyższym wynikiem od dwóch lat. Analitycy giełdowi już teraz nazywają węgiel tegorocznym hitem inwestycyjnym, a Bloomberg Intelligence w swoim wrześniowym raporcie posunął się do stwierdzenia, że jest on „najgorętszym” towarem na rynku surowców.


Ruda żelaza w dół, koksowy w górę

O ile cieszyć się mogą wszyscy dobrze zaopatrzeni traderzy węgla energetycznego, to jeszcze więcej powodów do radości mają ci, którzy na co dzień handlują węglem koksującym. Jego wartość od marca skoczyła z 90 do ponad 200 dolarów za tonę (ponad 150 proc.). Kosztujący jeszcze pięć lat temu 300 dolarów za tonę węgiel koksujący na pewno częściowo zawdzięcza swój powrót do łask spadkowi cen rud żelaza (o ok. 7 proc. – początek października), które w tym momencie znajdują się na swoim najniższym poziomie w XXI wieku. Wszystko to napędza światowy przemysł stalowy i doprowadziło do wyższej od oczekiwań produkcji w Chinach, które konsumują prawie tyle stali, ile wszystkie pozostałe państwa na świecie razem wzięte.

Domy maklerskie i spółki analityczne rwą włosy z głowy, żeby nadążyć za tą szaleńczą wręcz eksplozją indeksów cen węgla koksującego. Eksperci BMO prognozują, że w IV kwartale ceny ustabilizują się na poziomie 130 dolarów za tonę, niewiele mniej, bo 125 dolarów za tonę przewiduje cytowany już Bloomberg Intelligence.

Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie była w ostatnim czasie wyjątkowo surowa dla polskich producentów węgla tam notowanych, ale i to zaczęło się zmieniać, właśnie z uwagi na to, co dzieje na rynkach międzynarodowych. Produkująca węgiel energetyczny Bogdanka zanotowała wzrost wartości 47,5 proc. w przeciągu ostatnich 6 miesięcy. Jest to wynik naprawdę przyzwoity i oddający rzeczywistą kondycję finansową spółki.

Giełda nie zdążyła jeszcze przyswoić informacji, że za zmianami w strukturze właścicielskiej kopalń śląskich (Polska Grupa Górnicza i ewentualnie Polski Holding Węglowy) pójść może za moment daleko idąca ekspansja tych spółek na terytoria do tej pory zajmowane właśnie przez lubelskiego producenta, czyli elektrownie w Kozienicach i Ostrołęce, co przełoży się bezpośrednio na możliwości sprzedażowe LWB. Póki co GPW cieszy się z dobrych rezultatów i obserwując sytuację na świecie, pozostaje optymistką.


JSW hitem giełdy

O ile wynik 47,5 proc., to wynik bardzo dobry, to w słowniku może zabraknąć określeń na ten, który zanotowała w ostatnim półroczu Jastrzębska Spółka Węglowa. Ze wzrostem wartości o 335,2 proc. JSW stała się absolutnym hitem warszawskiego parkietu. Spółka, której akcja jeszcze kilka miesięcy temu była wyceniana na mniej niż 9 zł, a komentatorzy śmiali się, że cała jest warta mniej niż kupiona w ramach bratniej pomocy od Kompanii Węglowe za półtora miliarda zł kopalnia Knurów-Szczygłowice, chyba na długo zamknęła usta wszystkim żartownisiom. Zarząd już teraz informuje, że przy światowych cenach na poziomie 100 dolarów za tonę Jastrzębska osiąga swój punkt zwrotny i w perspektywie długoterminowej zacznie zarabiać. Oczywiście na taki wynik zapracowało również podpisanie umowy z wierzycielami oraz decyzja o przekazaniu do SRK kopalni Krupiński oraz ostatnio ruchu Jas-Mos, ale bez wątpienia największym czynnikiem generującym zielone strzałki na komputerach inwestorów były właśnie ceny światowe. Tymczasem eksperci DM BZ WBK już teraz prognozują, że JSW zakończy rok z dodatnim wynikiem finansowym na poziomie 21 mln zł, mimo że jeszcze niedawno zmagała się z przepotężnym kryzysem.

W makroskali dało się zauważyć w ostatnich półroczu jeden bardzo pozytywny trend. Ceny węgla na rynkach światowych oderwały się w końcu od ścisłej korelacji z cenami ropy naftowej Brent, WTI i Ural, i to nie z własnej winy, a z powodu problemów i zawirowań na rynku tego drugiego surowca. Dotąd pozostające w ścisłych zależnościach, linie trendu puściły się wzajemnie z uścisku wraz z wiosennymi wzrostami. Ceny ropy szybowały szybko, osiągając swój szczyt na początku czerwca, żeby następnie znów polecieć w dół na przełomie kolejnych kalendarzowo dwóch miesięcy. Od połowy sierpnia wszystkie trzy wskaźniki utrzymują się na tym samym poziomie, z tendencją raczej lekko spadkową. Tymczasem ceny węgla CIF ARA, FOB RB i FOB NEWC rosną od kwietnia tego roku, i z drobnymi tylko odchyleniami stabilnie pną się w górę.

Wydaje się, że jeżeli sytuacja pogodowa w Australii jeszcze się pogorszy, a na rynku ropy dalej będziemy świadkami wojen ce-nowych między Iranem a Arabią Saudyjską (ostatnio ciężko stwierdzić, czy Saudowie częściej stoją pod ścianą, czy nad przepaścią), ceny ropy i węgla na długo rozejdą się w swoich kierunkach i przestaną być bratnimi wskaźnikami na rynku surowców. Cieszyć może to zwłaszcza firmy handlujące węglem, które niejednokrotnie cierpiały z powodu spadków cen obu surowców w wyniku decyzji zapadających w odniesieniu do ropy w ramach rozgrywek politycznych w wymiarze międzynarodowym, nie mających nic wspólnego z sytuacją na rynkach węgla.


Rynek ropy niewiadomą

Obecnie rynek ropy pozostaje sporą niewiadomą. Nawet amerykańska EIA (Agencja Informacji Energetycznej) przyznaje, że rynek jest na tyle niepewny, że ciężko przewidywać, w którą stronę pójdę ceny tego surowca w najbliższych miesiącach. Dużo pewniej Agencja wypowiada się na temat cen węgla, które pomimo spadków, średnio mają być wyższe w przyszłym niż w bieżącym roku.

Podobnie jak w przypadku polskich producentów i warszawskiej GPW, optymistyczne prognozy przekładają się bezpośrednio na wartość zagranicznych spółek węglowych notowanych na światowych giełdach, które choć jeszcze dalekie od świętowania, to jednak zanotowały w ostatnim czasie zauważalne wzrosty. Stabilnie w górę pięły się m.in. australijskie Whiteheaven Coal i TerraCom, czy amerykańskie Hallador Energy. W samym tylko wrześniu dyna-micznie rosły akcje mongolskiego Mongolian Mining Corp, kanadyjskiej Corsa Coal oraz Aspire Mining i Kangaroo Resources z Australii. Niechlubnym wyjątkiem są tutaj tylko spółki chińskie (Noble Group, Winsway Enterprises Holdings, Kaisun Energy), które z powodu odgórnie narzucanych przez rząd limitów, nie mają pola do popisu i omija je giełdowa hossa w tej branży. Zaskakująco dobrze radzi sobie jednak na tym tle największy chiński producent węgla, China Shenhua Energy, której akcje pozostają na stabilnym poziomie, z tendencją zwyżkową od końca sierpnia.

 

Dawid Salamądry
Ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego
i portalu polishcoaldaily.com

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy