Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy Nr 7 - 8 (205 - 206) Lipiec - Sierpień 2012 r.



Bitwa o przyszłość CCS (BG 7-8 2012)

Potrzebna rewolucja techniczna

Technologie

 

-Koszty rozwoju CCS są bardzo wysokie, ale EDF interesuje się tą technologią. Mówiąc szczerze, nie będzie ona opłacalna do 2020 r. - mówi Bernard Salha, wiceprezes EdF, dyrektor ds. badań i rozwoju grupy. Zdaniem ekspertów zamiast szukać możliwości zatłaczania CO2 pod Ziemię należy szukać możliwości jego wykorzystania w gospodarce.

Francuski koncern energetyczny EdF, kontrolujący w Polsce Elektrownię Rybnik i kilka dużych elektrociepłowni, w elektrowni Le Havre we Francji w 2011 r. rozpoczął budowę instalacji wychwytywania CO2. Obecnie instalacja jest na etapie uruchamiania, powinna być gotowa w drugiej połowie 2012 r. Koszt tej inwestycji to 22 mln euro. Przy budowie i eksploatacji instalacji EdF współpracuje z Alstom, Dow Chemicals oraz koncernem Veolia.

Instalacja jest zamontowana na jednym z bloków elektrowni Le Havre, będzie wychwytywała zaledwie 1 proc. emitowanego CO2 z bloku, co oznacza wychwyt ok. 1 tony CO2 na godzinę. Przedstawiciele EdF przekonują, że uruchomienie instalacji nie wpłynie na obniżenie sprawności bloku, ponieważ jest ona bardzo niewielka.

 

Patrick Morilhat, dyrektor ds. Programu Efektywności Energetyki Jądrowej i Cieplnej w EdF podkreśla, że instalacja wychwytująca prawie całe CO2 z bloku energetycznego obniża jego sprawność o ok. 7-12 proc.

- Trzeba więc podnieść sprawność bloku, aby zrekompensować spadek sprawności wskutek działania instalacji wychwytywania – mówi Patrick Morilhat.
W jego ocenie wychwytywanie CO2 z bloków jest zadaniem dla elektrowni, ale przesył i składowanie CO2 już nie. Transportem CO2 nie powinny zajmować się firmy elektroenergetyczne lecz przedsiębiorstwa sektora gazowego i naftowego, tak samo jak składowaniem CO2 pod ziemią.
- Szacujemy, że koszt uniknięcia emisji CO2 dzięki instalacji CCS to ok. 60-80 euro za tonę, w zależności od przyjętych założeń. To ok. 10 razy więcej niż obecnie wynosi tona CO2 na rynku - podkreśla Patrick Morilhat.
Dlatego, jak zauważa, potrzebna jest rewolucja technologiczna, która pozwoli na obniżenie kosztów wychwytu, transportu i składowania CO2. Podobne koszty uniknięcia emisji CO2 wyliczyła Polska Grupa Energetyczna.
Zamiast składować CO2 pod ziemią lepiej byłoby go wykorzystywać - ale na razie nie ma dobrego pomysłu na zagospodarowanie CO2.
- Można wykorzystywać CO2 do hodowli alg lub mikroalg, Brazylia obecnie zastanawia się nad tego typu technologiami, ale jest to na razie na etapie badań. To nie jest etap opłacalnego procesu przemysłowego - informuje Bernard Salha.
CO2 można by również wykorzystywać w produktach chemicznych w powiązaniu z produkcją roślin, ale to uniemożliwi zagospodarowania całości emitowanego CO2 z elektrowni. Elektrownia o mocy 1000 MW emituje ok. 5-7 mln ton CO2 rocznie.
Na drodze rozwoju technologii CCS mogą stanąć nastroje opinii społecznej, która nie będzie się zgadzała, aby składowano CO2 pod jej domami. Już w Danii i w Niemczech protesty mieszkańców powstrzymały rozwój pilotażowych projektów podziemnego składowania CO2.
W opinii EdF aby obniżyć koszty instalacji CCS do w miarę akceptowalnego poziomu trzeba będzie jeszcze ok. 10-15 lat. Do tego czasu zapewne wzrosną koszty uprawnień do emisji CO2, co pozytywnie wpłynie na opłacalność CCS.

Nad rozwojem technologii CCS pracuje także koncern Doosan Power Systems, który w Polsce jest właścicielem spółki serwisowej Energoinwest z Rybnika i startuje w przetargach na budowę nowych bloków w Elektrowni Turów (460 MW) oraz Elektrowni Północ (dwa bloki po ok. 1000 MW każdy), której właścicielem jest Kulczyk Investments.

Doosan Power Systems w listopadzie 2011 r. razem z firmą Scottish & Southern Energy w elektrowni węglowej Ferrybridge otworzył największą w Wielkiej Brytanii instalację wychwytywania CO2. Jest to znaczący projekt, który codziennie wychwytuje 100 ton CO2, koszt tej instalacji to 21 mln funtów.

- Są różne technologie wychwytywania CO2, my stosujemy aminy. Wielka Brytania jest w szczególnie dobrym położeniu geograficznym dla tego typu instalacji demonstracyjnych, ponieważ posiada możliwości przechowywania CO2 poza lądem, w byłych złożach gazu i ropy naftowej znajdujących się pod dnem morskim. W oparciu o te możliwości są rozwijane projekty demonstracyjne – wyjaśnia Jean Michel Aubertin, dyrektor generalny Doosan Power Systems.

Jak dodaje, Scottish & Southern Energy planuje projekt demonstracyjny w Peterhead razem z koncernem Shell, chcą skorzystać z dawnej platformy wydobywczej GoldenEye. Planują wychwytywać CO2 w elektrowni gazowej 400 MW i składować go pod dnem morskim.

Ten projekt został zgłoszony do unijnego konkursu i czeka na finansowanie z UE i Wielkiej Brytanii.

Jean Michel Aubertin jest przekonany, że CCS jest technologią przyszłościową.

- Nie zgadzam się z opinią, że CCS jest na etapie badań naukowych, ta technologia już wyszła poza sferę badawczą, choć nadal niestety nie jest opłacalna. Jeśli jednak odpowiednie ramy prawne zostaną opracowane i ceny uprawnień do emisji CO2 wzrosną odpowiednio, to CCS może stać się opłacalny. Kwestie przechowywania oraz emisji CO2 powinny zostać rozwiązane. W niektórych krajach jest to duży problem społeczny, który musi być uregulowany – podkreśla Jean Michel Aubertin.

Jak zauważa, branża energetyczna musi działać w tym zakresie równolegle do tego, obniżając ceny tej technologii. Jego zdaniem CCS może odegrać znaczącą rolę w obniżeniu emisji CO2.

Szef Doosan Power Systems ocenia, że to, czy w krajach UE będą w przyszłości kolejne bloki opalane węglem, będzie zależało od terminowego opracowania i wdrażania technologii CCS.

- Jeżeli nie będzie rozwoju CCS, to można spodziewać się, że trend spadkowy będzie się utrzymywał - przyznaje Jean Michel Aubertin.

Tomasz Chmal, ekspert Instytutu Sobieskiego zajmujący się sektorem energetycznym zwraca uwagę, że w Mapie drogowej 2050, czyli planie dochodzenia do niemal bezemisyjnej produkcji energii w 2050 r., który Komisja Europejska przedstawiła w 2011 r., jest co prawda mowa o CCS, ale wielokrotnie zastrzega się, że jest to technologia niewdrożona komercyjne. Obecnie wiele firm oraz organizacji społecznych i ekologicznych ma zastrzeżenia do tej technologii. Tomasz Chmal ocenia, że komisarz UE ds. energii Günther Oettinger nadal powtarza kwestie związane z CCS, ale w coraz mniej w nie wierzy.

- Pojawia się nowe hasło – CCU (Carbon Capture and Utilisation), czyli coś co jest bardziej racjonalne i nad czym warto się pochylić. CCU to wychwycenie CO2 i zagospodarowanie go a nie wtłaczanie pod ziemię i budowanie infrastruktury przesyłowej CO2. Trzeba znaleźć sposób co z CO2 zrobić. Jeśli znajdziemy pomysł na jego zagospodarowanie to będzie można go wyłapywać. Dziś jeszcze pomysłu na wykorzystanie CO2 nie ma, ale to nie oznacza, że nie można wydawać pieniędzy na badania i rozwój związane z zagospodarowaniem CO2. O zeroemisyjnej gospodarce będzie można mówić tylko wtedy, kiedy się znajdzie sposób na wykorzystanie CO2 mówi Tomasz Chmal.

Podpowiada, że w dyskusji o przyszłości CCS trzeba zadawać pytania komisarzom KE, gdzie CCS będzie funkcjonował, jak zostanie sfinansowany i czy chcą mieć składowisko CO2 obok swojego domu.

-Ta technologia ma więc same wady. Jeżeli KE jeszcze wierzy w CCS to się bardzo temu dziwię. Jak się dokładnie przeczyta Mapę drogową 2050 i wypowiedzi komisarza Günthera Oettingera to zauważymy, że opinie dotyczące CCS nie są wcale optymistyczne – przekonuje Tomasz Chmal.

Dariusz Ciepiela
Autor jest dziennikarzem miesięcznika Nowy Przemysł i portalu wnp.pl

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy