Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy Nr 5 - 6 (215 - 216) Maj - Czerwiec 2013 r.



Analizy

ANALIZY

Systemowa destrukcja z polskim węglem w tle


Bezpieczeństwo energetyczne staje się jednym z głównych priorytetów polityki gospodarczej wielu państw na świecie, a zapewnienie dostaw surowców energetycznych awansowało do rangi najważniejszego zadania polityki nie tylko krajów rozwiniętych.

„Każdy wie, że zapotrzebowanie na energię rośnie na całym świecie, jednak mało kto widzi jak szybki jest ten wzrost” – powiedział w jednym z wywiadów Jeroen van der Veer, prezes jednej z najpotężniejszych firm na świecie Royal Dutch Shell.

Te istotne zagadnienia dotyczące krajowego bezpieczeństwa energetycznego były tematem gruntownych analiz podjętych już w 2007r. w ramach Polskiego Kongresu Górniczego. Mija kolejnych pięć lat od tych wydarzeń a można odnieść wrażenie, że niewiele wynieśliśmy z tej nauki. Po prostu cały czas dyskutujemy a decyzji strategicznych w tym zakresie brak. Polityka paliwowo-energetyczna powinna być zgodna z nowoczesnymi tendencjami światowej gospodarki.

Sam wybór polityki paliwowo-energetycznej danego państwa należy jednak do najważniejszych suwerennych decyzji, dostosowanych do indywidualnie rozpatrywanych i ocenianych warunków.

Jest rzeczą oczywistą, że rozwój nowych technologii i większe poszanowanie energii spowodują dalsze zmiany w „rankingu” najważniejszych dotychczas surowców energetycznych.

Wprowadzane przy tej okazji do społecznego obiegu różnego rodzaju opinie np. o schyłkowej roli niektórych nośników energii, najczęściej w odniesieniu do węgla nie zawsze poparte głębokimi analizami są nad wyraz szkodliwe.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że reputacja górnictwa, zarówno w Świecie, a przynajmniej w Zachodniej Europie jak i Polsce jest aktualnie zła.

Zacząłem się zastanawiać skąd bierze się takie kształtowanie obrazu górnictwa w społeczeństwie. A może to tylko brak należycie przygotowywanych informacji o właściwym wykorzystywaniu bogactw mineralnych. Oczywiście ten temat inaczej jest przedstawiany w gospodarce Amerykańskiej jak również Europie Zachodniej. W tych gospodarkach, co można łatwo się zorientować występuje bardzo silne lobby biznesowe. Podobnie tak negatywny klimat w stosunku do węgla można odczuć przy forsowaniu przez Komisję Europejską (KE) niekorzystnych zapisów znajdujących się w pakiecie klimatyczno-energetycznym.

Wielokrotnie zwracałem uwagę na ten fakt starając się pokazywać również i te dobre strony. Nie ulega wątpliwości, że tych negatywów co do zapisów emisyjnych było bez liku kształtując obraz, w którym ogromne znaczenie na takie decyzje, jak to wtenczas nazwałem, ma układ polityczno-biznesowy lokujący się przy silnych gospodarkach państw europejskich.

To również częściowa odpowiedź na dość zaskakujący obraz jaki ukształtował się wokół polskiego górnictwa węglowego. Poglądy na temat górnictwa w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia a więc w okresie wzmożonej transformacji systemowej i gospodarczej dokonały zresztą olbrzymiej ewolucji, od nawoływań do zwiększenia wydobycia węgla aż po żądania pojawiające się ostatnio, niemal natychmiastowej likwidacji górnictwa. Te poglądy nasilają się z różną intensywnością w zależności od aktualnie prowadzonej polityki gospodarczej, bowiem od chwili wprowadzenia zasad gospodarki rynkowej nie dokonano „bilansu otwarcia” jak również nie nakreślono wystarczająco jasno, nawet w ogólnych zarysach kierunku, w którym ta transformacja powinna przebiegać i jakie konsekwencje przyniesie dla poszczególnych grup społecznych. Transformacja naszej gospodarki spowodowała, że w krótkim okresie z wykonujących dobrze płatny, społecznie użyteczny zawód, górnicy stali się w ocenie niektórych główną przeszkodą w szybkim rozwoju kraju, a górnictwo w ocenie niektórych publicystów, głównym „obciążeniem” państwowej kasy.

Taka ocena sytuacji nie uwzględnia niestety faktu, że przynajmniej w pierwszych latach wprowadzania zasad gospodarki rynkowej górnictwo zmuszone było dla swojego funkcjonowania pozyskiwać niezbędne środki na „rynku”, zaś na swój produkt – węgiel nie mogło się domagać „ceny rynkowej”. Węgiel sprzedawany był po ustalonej przez rząd „cenie urzędowej”, co uwarunkowane było m.in. zwalczaniem inflacji. Do tej niezwykle trudnej sytuacji górnictwa należy niewątpliwie zaliczyć fakt, że naturalny partner górnictwa, jakim jest energetyka, dopiero od 1999 roku, a więc blisko 10 lat po górnictwie został poddany procesowi urynkowienia. Nie jest ważne w tej chwili roztrząsanie problemu, kto w relacjach między górnictwem a energetyką był partnerem silniejszym, ważne są niekorzystne efekty takiego stanu rzeczy dla naszej gospodarki. Dzisiaj obiegowe opinie o górnictwie powodują niestety również utratę prestiżu społecznego.

Postrzeganie górnictwa w polskiej opinii społecznej, jakkolwiek niejednolite, nie odbiega zbytnio od funkcjonującego w innych częściach Europy czy w Stanach Zjednoczonych.

Jakie zatem przełożenie mają poszczególne opinie na dane, które w ostatnich tygodniach zamieściły dwa czołowe podmioty wyspecjalizowane w przeprowadzaniu dogłębnych analiz w tym zakresie.

Są to raporty Międzynarodowej Agencji Energii dot. wykorzystania poszczególnych nośników energetycznych jak też raport prestiżowego ośrodka analityczno-doradczego IHS Cambridge Energy Research Associates zaprezentowany na początku marca br. w Houston na corocznej konferencji branży energetyczno-paliwowej. Należy w tym miejscu dopowiedzieć, iż wyniki analiz ośrodka z Cambridge są zawsze poważnie odczytywane wśród amerykańskich ekspertów gospodarczych.

Raport prezentowany w Houston odnosi się docelowo do roku 2035. I choć podkreśla się w nim bardzo mocno o wzroście zużycia gazu ziemnego i to aż o 70% w tym znaczącym wzroście udziału węglowodorów będących źródłem zużywanej na świecie energii, to jednak nie da się uciec od węgla co wielokrotnie na tej konferencji podkreślali zgromadzeni tam eksperci. Również w raporcie Międzynarodowej Agencji Energii znajdują się bardzo precyzyjne zapisy dot. wzrostu popytu na węgiel gdzie ok. roku 2020 węgiel według analiz będzie głównym nośnikiem energii w świecie. Podkreśla się, iż w skali światowej na czas obecny produkcja energii elektrycznej z węgla w dalszym ciągu jest tańsza aniżeli z gazu (tutaj dotyczy to szczególnie węgla brunatnego).

Pamiętać jednak należy, że tak jeden jak i drugi z przytaczanych raportów odnoszą się do tendencji czy trendów, które będą miały miejsce w skali globalnej. To też wcale nie oznacza, że z taką sytuacją będziemy mieli do czynienia w przypadku polskiego węgla. Wiemy doskonale, że popyt na węgiel regulowany jest poprzez kraje azjatyckie. Generalnie w Chinach już dzisiaj koncentruje się połowa światowej produkcji. Również amerykanie z drugą co do wielkości produkcją węgla (1 mld ton) w skali roku, przy obecnym rozwoju rewolucji gazowej na swoim terenie, nie podejmują pochopnych decyzji w stosunku do węgla, wiedząc doskonale, że na ich terytorium znajdują się udokumentowane największe zasoby węgla w świecie. Ta rozwaga wynika również z wielu uwarunkowań, w jakich funkcjonuje górnictwo amerykańskie a co w ostateczności decyduje o utrzymywaniu się kosztów pozyskiwania tych węgli na niskim poziomie.

To również jest warunek utrzymywania wydobycia na zakładanym poziomie i sięganie po nowe rynki zbytu, także europejskie, bowiem stanowi on hamulec przed ewentualnym wzrostem kosztów.

Wartością każdej firmy wydobywczej jest dostęp do określonej partii złóż, opłacalnych w eksploatacji niegenerujących olbrzymich nakładów. Stwierdzenie to nie jest odkrywcze, lecz również ten element na podstawie dostępnych nam przekazów był w odpowiednim stopniu prezentowany na konferencji w Houston. Dlatego wszelkie działania związane z pozyskiwaniem i dostępem do nowych złóż tak jak czyni to Zarząd KGHM (w przypadku miedzi) czy też Kompania Węglowa w przypadku badania złoża węgla na Lubelszczyźnie należy na tym etapie odbierać pozytywnie.

Gdy w licznych artykułach podnosimy temat nośników energetycznych pamiętać musimy, że generalnie mamy na myśli ich dalszy efekt, czyli uzyskiwania energii. Eksperci doskonale wiedzą, że energii się nie produkuje. Wykorzystywana przez nas energia jest i zawsze była pozyskiwana z pierwotnych nośników energii za pomocą odpowiednich technologii. Można zatem powiedzieć, że energia to tylko technologia stosowana w celu przekształcenia energii pierwotnej w jej użyteczne formy. To również sięganie po najnowocześniejsze rozwiązania istniejące dzisiaj w Świecie w zakresie budowy bloków węglowych. Nie bez przyczyny o tym mówił dr Jan Kulczyk na Europejskim Kongresie Gospodarczym w 2012roku. To nie kto inny jak Kulczyk ma w planach budowę elektrowni węglowej przy sprawności bloków rzędu 52%. Przypomnę, że znacząca część istniejących w Polsce mocy wytwarzanych jest w blokach węglowych o sprawności 33-37%. Ten przykład nie oznacza, że wszystko co związane jest z węglem kojarzone musi być automatycznie z technologiami niepasującymi do obecnych wymagań. Pomimo różnych wzniosłych haseł dotyczących energetyki jądrowej czy odnawialnych źródeł energii (OZE) dla Polski tym podstawowym pierwotnych nośnikiem pozostanie przynajmniej na okres ok.15 a może i więcej lat węgiel. Tak wygląda obecnie ta sytuacja analizując raporty ośrodków analitycznych. Nawet gdyby próbowano coś na siłę przestawić to czarno na białym widać jak mało racjonalne i w gruncie rzeczy utopijne są projekty lansowane przez poszczególne środowiska. Warto w tym miejscu również przytoczyć zdania jakie zostały wypowiedziane ostatnio (o czym mało kto wie) przez komisarz ds. działań w dziedzinie klimatu KE Panią Connie Hedegoard.

Pani Komisarz stwierdza: „do szczęścia Polska nie potrzebuje węgla, czy gazu z łupków. Wystarczy łagodnie przeprowadzić transformację w kierunku znacznie zwiększonego udziału OZE (odnawialnych źródeł energii) nawet do 45%”. Wypowiadając te słowa Pani Komisarz powinna posiąść tę podstawową wiedzę w tym zakresie jak obecnie kształtuje się produkcja energii elektrycznej z wykorzystaniem OZE.

Świat – 17%
Państwa Unii Europejskiej – 16%
Polska – 6%

W czasie obrad w Komisji Europejskiej przytaczana wcześniej Pani Komisarz mówi: „W Polsce jak w żadnym innym kraju Unii Europejskiej zachodzi konieczność inwestowania w odnawialne źródła energii”.

Odpowiadam zatem Pani Komisarz, że oczywiście powinniśmy w sposób głęboko racjonalny podchodzić do rozwoju poszczególnych źródeł energii. Ale wiemy również że OZE (to geotermia, biomasa, wiatr, promieniowanie słoneczne czy woda) , nie mogą rozwijać się wszędzie jednakowo mając na myśli przekrój naszego globu. W Polsce niestety występują pewnego rodzaju ograniczenia uniemożliwiające ich pełny rozwój. Potwierdzeniem moich słów niech będą zdania zaczerpnięte z raportu Polskiej Akademii Nauk z lutego 2011 roku gdzie czytamy: „Odnawialne źródła energii (OZE) należy bezwzględnie rozwijać, lecz pamiętać należy, że nigdy nie zastąpią one mocy obecnych tradycyjnych źródeł wytwarzania energii, nawet za 10, 15 i więcej lat”.

W tym miejscu należy przywołać dane dotyczące wartości wskaźnika uzależnienia energetycznego, który opiera się na imporcie w odniesieniu do potrzeb energetycznych danego kraju. Wskaźnik ten obliczany jest jako stosunek importu energii netto do krajowego zużycia energii brutto.

Dla Polski wskaźnik uzależnienia energetycznego oscyluje na poziomie 20%, gdy dla całej Unii Europejskiej (wartość uśredniona) to poziom 53,80%, a w państwach najbardziej uzależnionych energetycznie tj. w Hiszpanii i Włoszech osiąga poziom ponad 80%.

Ten dobry wynik jaki pod tym względem osiąga Polska, dzieje się za sprawą podstawowego nośnika energetycznego w naszym kraju tj. węgla kamiennego i brunatnego. W tej materii rzeczywiście nawiązując do słów Pani Komisarz jesteśmy daleko z tyłu, z drugiej zaś strony jesteśmy stabilnym w niezależności energetycznej Państwem.

Ile to w ostatnich kilku latach rozbieżnych informacji słyszeliśmy na temat innego nośnika energetycznego, jakim jest gaz z łupków. Począwszy od określenia zasobności gazu łupkowego na terytorium naszego kraju, do informacji, że w roku 2015 już z pierwszych odwiertów uzyskamy wydobycie na skale przemysłową. Wielu znakomitych ekspertów w tym zakresie również z Polski przestrzegało polityków, że lansując takie informacje do opinii publicznej wystawiamy się na ogromny skandal. Dzisiejsze dane Ministerstwa Środowiska a konkretnie Państwowego Instytutu Geologicznego już zostały znacząco skorygowane. Samo zaś określenie terminu wydobycia przez ministra skarbu za ok. 3 lata jest nierealne. Wystarczy tutaj posłuchać polskich ekspertów, którzy pracując od wielu lat dla firm amerykańskich mówią, że technicznie będzie to możliwe około roku 2018. Pikanterii w tym całym zamieszaniu łupkowym dodaje fakt, że do dzisiaj nie dopracowano się ustawy regulującej zasady eksploatacji złóż gazu niekonwencjonalnego a to zarazem jest sygnał dla podmiotów zewnętrznych, że my tak na poważnie nie jesteśmy zainteresowani rozwojem tej branży bądź prowadzimy to tradycyjnie w swoim stylu. Ta ustawa jest spóźniona na chwilę obecną już o dwa lata. Gdy nałożymy na powyższą sytuację jeszcze to o czym głośno mówi się obecnie w Niemczech tj. opinii Rady Ekspertów Ochrony Środowiska niemieckiego rządu, która negatywnie odniosła się do wydobycia gazu łupkowego na obszarze Niemiec metodą szczelinowania, to mogę przypuszczać jaki będzie dalszy bieg tej całej sprawy i przełożenie na kolejne decyzje wychodzące ze strony Komisji Europejskiej. Czy w tym temacie nie widać podtekstów politycznych jeśli popatrzymy na całe te gierki gazowe, które Europie w tym przypadku dyktują Niemcy i Rosja. Zaczynam obawiać się, że również w przypadku gazu, my Polacy możemy być w ciągłej defensywie. Wracając jednak do tematu nośnika podstawowego, jakim jest dla Polski węgiel, to mogę stwierdzić, iż przytaczane wcześniej prognozy mówiące o zapotrzebowaniu na paliwo węglowe (węgiel kamienny i brunatny) jesteśmy w Polsce wykonać w oparciu o prognozowaną strukturę zużycia energii pierwotnej oraz warunków technologicznych jej wytwarzania.

Prognoza zapotrzebowania węgla kamiennego i brunatnego wykonana parę lat wcześniej z uwzględnieniem dwóch wariantów: referencyjnego – wymagania ekologiczne na poziomie obecnie obowiązującym w UE oraz alternatywnego – wyższe wymagania
w stosunku do emisji CO2, dla obydwóch wariantów pokazuje istotną i stabilną pozycję paliwa węglowego do roku 2030.

Czy w dalszej perspektywie czasowej owa pozycja również będzie stabilna?
Wszystko to zależne jest od pewnych uwarunkowań, z jednej strony natury systemowej i tutaj mam na myśli istotną strategię, co na chwilę obecną miałoby przełożenie w konstruowaniu krajowego mix-u energetycznego, z drugiej zaś strony z osiągnięcia zakładanych efektów natury ekonomiczno-biznesowych.

W tym miejscu rodzą się pewne obawy. Dotyczą one braku klarownej wizji Państwa w stosunku do sektora węglowego, a to w dalszej perspektywie czasowej musi przełożyć się w sposób bezpośredni na obniżenie bezpieczeństwa energetycznego Polski.

Odnoszę wrażenie podobnie jak wielu ekspertów, że resort gospodarki działa w tym zakresie wyłącznie w sposób doraźny – tak jest obecnie tak było również w latach poprzednich. Doskonałym tutaj przykładem jest ostateczne podjęcie decyzji co do budowy bloku węglowego w elektrowni Opole. Organizujemy za to dziesiątki konferencji, na których od wielu lat powtarzamy jedno i to samo. Co gorsze to my powoli zamykamy się wyłącznie w swoim środowisku górniczym chwaląc się jak to dobrze wszystko funkcjonuje i od czasu do czasu powtarzamy, że bezwzględnie należy obniżać koszty. Wysokie koszty stały się rzeczywiście syndromem polskiego górnictwa. Wynikają one generalnie z prowadzenia skomplikowanej eksploatacji (szczególnie dotyczy to kopalń śląskich) ale głównie z kiepskiej organizacji pracy. Nas górników powoli już mało kto słucha, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że osoby decyzyjne w Państwie w sposób jednoznaczny unikają dialogu z tą branżą, a jeśli z ust odpowiedzialnych za ten sektor ministrów padają rozbieżne informacje, to wszystko to świadczy o tym, że owej strategii górniczej rzeczywiście w Polsce brak.

I choć przytaczane wcześniej dwa raporty tj. MAE oraz IHS-CERA odnoszą się wyłącznie do trendu światowego a nie perspektyw jakie stoją przed polskim górnictwem, to jednak stanowią pewien wyznacznik również dla naszego węglowego przemysłu wydobywczego.

Należy zrobić ogromną robotę ażeby rodzimy węgiel był konkurencyjny również w świecie. Dotyczy to właściwego planowania wydobycia (podjęcia analizy również na etapie nowych rozcinek i inwestycji górniczych) a przede wszystkim powinien to być ciągły proces zmierzający do obniżenia kosztów. Szczególnie mocno podkreślam proces ciągły!

My nie możemy się porównywać z amerykańskim górnictwem węglowym i to nie chodzi o wielkość produkcji, lecz sposób podejścia do złóż i osiągania z takiej działalności korzyści.

W Polsce musza być bezwzględnie skalkulowane potrzeby wydobywcze i to w przypadku węgla kamiennego jak też brunatnego.

Nawet gdyby pokusić się o pewną korektę tego poziomu to rzeczą niezbędną na chwilę obecną jest podjęcie inwestycji w nowe opłacalne partie złóż, które dopiero w perspektywie lat 2016-17 i dalszych będą przynosić profity. Nakłady inwestycyjne w nowe partie muszą być bardzo precyzyjnie skalkulowane, gdyż polskie górnictwo węglowe prowadzi eksploatacje w trudnych warunkach górniczo-geologicznych.

Te zaś warunki będą powodować zwiększenie kosztów już na samym starcie ażeby te partie pokładów uruchomić.

Na pozór wydawać się może błędne koło ale proces ten jest niezbędny. Poszczególne już udokumentowane partie złóż zalegające w obszarach nadania zakładów wydobywczych wymagają również skalkulowania pod względem opłacalności ich dalszej eksploatacji. Ten proces na chwilę obecną dotyczy przynajmniej kilku kopalń. To również dotyczy partii złóż, po które w najbliższych kilku latach w ramach wniosków o nowe koncesje wydobywcze będą zwracali się przedsiębiorcy górniczy.

To jest zadanie dla Zarządów Spółek Węglowych i ich organów nadzorczych. To właściwe podejście coraz lepiej rysuje się w giełdowych spółkach wydobywczych.

Zadania powyższe należy bezwzględnie realizować ażeby uniknąć na przyszłość beznadziejnej dyskusji na temat kopalń rentownych i trwale nierentownych. Przedstawicieli ministerstwa gospodarki odsyłam w tej sprawie do pojęć wręcz „klasyki górniczej” i mówienia o sytuacji, kiedy kopalnia jest trwale nierentowna.

O takich czy podobnych sytuacjach mówią również poszczególne zapisy ustawy Prawo geologiczne i górnicze, które wskazują przedsiębiorcy na racjonalne gospodarowanie złożem i zobowiązują go do bieżących analiz. Jeśli na pewnym etapie tą drogę zaniechaliśmy w co niektórych zakładach wydobywczych to nie operujemy pojęciem nierentownych kopalń, lecz kopalń źle zarządzanych w określonym okresie czasowym. To również jest temat do układania dobrych relacji na poziomie gmina – kopalnia, których ostatnio jednak brakuje o czym pisałem na jednym z portali gospodarczych dając w mojej ocenie negatywny przykład gminy Gierałtowice, niczym na tym etanie nieuzasadniony w stosunku do kopalni prowadzącej na tym obszarze działalność wydobywczą.

To są jednak poważne zaszłości, również z negatywnym ujęciem samej branży górniczej, jednak jestem zdania, że obecnie rysują się inne możliwości rozwiązywania tych trudnych spraw z pełnym oparciem o funkcjonujący system prawny.

Ostatnie lata były dobre dla górnictwa. Był zysk. Natomiast musimy zadać pytanie:
Co wpłynęło na taki wynik?
Na pewno na tym nie zaważyła wydajność i niskie koszty. Jedynym elementem, który pozwolił osiągnąć tak dobry wynik były wysokie ceny sprzedaży węgla na rynkach światowych. To pozwalało również zachować rentowność przez polskie spółki wydobywcze. Czy przyszłość górnictwa węglowego w Polsce ma być uzależniona tylko od zewnętrznych czynników na poziom, których nie bardzo mamy wpływ?

Dane, które obecnie otrzymujemy z Ministerstwa Gospodarki za I kwartał 2013r. są jednak niepokojące. Wzrastają koszty ogółem o 9,6% w tym koszty produkcji węgla o 5,3%, natomiast spada wydajność pracy. Pozytywnym elementem jest sprzedaż węgla za granicę. Jeśli by do tego nałożyć ostatnie informacje Europejskiego Banku Centralnego i NBP, które przełożyły się na spadek wartości złotego, to cała ta obecna sytuacja może być bardzo pomocna również dla eksporterów węgla. Wierzę jednak, że prezesi spółek węglowych poprzez swoich kierowników ruchu zakładów górniczych będą w stanie podejmować bieżące szeroko płaszczyznowe analizy nad określeniem optymalnego w określonej przestrzeni czasowej poziomu wydobycia jak również optymalizacji kosztów produkcji. To należy wyłącznie do przedsiębiorców odpowiedzialnych za ten sektor, natomiast druga strona należy do Państwa. I nie należy się tutaj obrażać, gdy przedstawiciele górnictwa od czasu do czasu przypominają rządzącym, że brak określonych rozwiązań systemowych dot. tej branży powoduje, że nie istnieją realne możliwości na elastyczny rozwój tych firm, szczególnie w okresie znacznego spowolnienia.

Przy polskich zasobach węgla (2% w skali światowej) i trudnych warunkach eksploatacyjnych, szczególnie powinniśmy szukać rozwiązań alternatywnych ale w dalszym ciągu związanych z węglem. W tym momencie koniecznym staje się opracowanie i wdrożenie nowych i niekonwencjonalnych technologii górniczych oraz podjęcie prób integracji klasycznych procesów wydobycia z energetycznym lub chemicznym wykorzystaniem węgla. Mam na myśli bardziej efektywne metody pozyskiwania energii z węgla poprzez jego zgazowanie. W tym kierunku powinna pójść ale bardzo intensywnie tzw. „polska szkoła górnicza”. Tym bardzo dobrym przykładem w sygnalizowanych badaniach jest powstanie w ostatnim czasie Centrum Czystych Technologii Węglowych wspólne dzieło kilku podmiotów naukowych. Myślę, że tą drogą będziemy zmierzali w kierunku opracowania własnej technologii nie oglądając się na innych. I choć na efekty przyjdzie nam jeszcze poczekać to jednak stanowić to może pewną wizję co do dalszego wykorzystania węgla w zabezpieczeniu energetycznym kraju.

Priorytetem dla polskiego górnictwa jest utrzymywanie jego konkurencyjności, ale także tematy dotyczące ekologii i odpowiedzialności górnictwa względem otoczenia nie mogą być odsuwane na dalszy plan.

W tym miejscu należy również głośno zapytać o wizję Państwa w stosunku do tego sektora i to wyłącznie w odniesieniu do Państwa jako regulatora w określonej strategii.

 

dr inż. Piotr Buchwald
b.prezes Wyższego Urzędu Górniczego

 

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy