Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy Nr 3 - 4 (189 - 190) Marzec - Kwiecień 2011 r.



Między dogmatem a manipulacją

Pakiet dla redukcji czy handlu emisjami CO2?

 

Dwa kraje „produkujące” w skali globalnej największe ilości CO2, czyli Chiny (21 proc. światowej emisji) i USA (20 proc.) powiedziały 5 miesięcy temu, na grudniowej Konferencji Klimatycznej ONZ w Cancun: NIE dla zobowiązań ograniczenia emisji CO2. I to z jednego zasadniczego powodu – szkodliwego wpływu tego rodzaju obciążeń dla gospodarki wielu krajów.

Powodów tych jest oczywiście więcej, począwszy od wzajemnie wykluczających się teorii w kwestii odpowiedzialności za wzrost tej emisji (człowiek czy Słońce i oceany), a skończywszy na braku rzetelności prezentowania danych o w słynnym raporcie Ala Gore oraz akcji Alarm 650.000, wg której mamy poziom emisji CO2 najwyższy od 650.000 lat… Czy nikt nie zapytał, kto i jak go wtedy mierzył, no i jak przekazano nam dane tamtych pomiarów sprzed setek tysięcy lat?

Problemy skutków emisji CO2 dla klimatu Ziemi zostawiają zbyt wiele pytań bez jednoznacznych odpowiedzi, zależnych bardziej od „wyznawania” takiego czy innego poglądu, dlatego trudno pojąć, dlaczego Polska zamierza podpisać w kwietniu pakiet klimatyczno-energetyczny UE, zamiast pójść śladem tych, którzy w Meksyku powiedzieli zdecydowane NIE – w obronie rozwoju gospodarczego umożliwiającego inwestowanie także w nowoczesne technologie energetyczne.

 

DOGMATY I FAKTY

Mamy dziś sytuację następującą: największe gospodarki świata mówią – NIE zakładamy sobie pętli na szyję, a Polska zamierza to zrobić podpisując pakiet klimatyczno-energetyczny UE, przy czym wkłada w tę pętlę głowy wszystkich obywateli, skazując nas na kontrybucję w postaci 90 procentowego wzrostu cen za energię. Czy ktoś zapytał społeczeństwo o zgodę na taki haracz i to w imię nieudowodnionych teorii?

Prof. Krzysztof Żmijewski mówi wprost: „(...)dla naszej energetyki, a przede wszystkim dla naszej gospodarki, unijny pakiet klimatyczno-energetyczny to niemal wyrok śmierci. (…) nie rozumiem, dlaczego spalanie gazu wydobywanego np. w Rosji miałoby być zgodne z normami UE, a gazu syntezowego, spalanego na Śląsku pod ziemią - nie.” Jednak pytań, na które wypadałoby odpowiedzieć płatnikowi tego złowrogiego dla naszej gospodarki pomysłu jest zdecydowanie więcej, począwszy od tego, czy większy niż 5 proc. poziom CO2 w powietrzu jest dla człowieka i jego kondycji czynnikiem przyjaznym czy szkodliwym?

Kolejne dotyczy kwestii proporcjonalności w ponoszeniu odpowiedzialności, czyli kto powinien być liderem krucjaty ratującej nasz glob przed klimatycznymi skutkami emisji CO2 (skoro ma ona tak zasadniczy i groźny wpływ na klimat naszej planety), jeśli nie najwięksi (i zarazem najbogatsi) „producenci” tego gazu, odpowiedzialni za 61 proc. globalnej emisji CO2? Bo odpowiada za nią 10 krajów; oprócz wspomnianych już Chin i USA, Rosja, Indie, Japonia, Niemcy, Kanada, Wielka Brytania, Korea Płd. oraz Iran, jednak liderem misji zbawienia świata przed skutkami emisji CO2 stała się UE, a mówiąc precyzyjnie - 15 bogatych jej państw, które mają daleko bardziej nowoczesne systemy energetyczne niż 12 nowych członków UE i za sprawą pakietu klimatycznego zapewnią sobie dostatni byt dzięki handlowaniu opłatami za emisje CO2, - kupowanymi przez kraje uboższej części UE. To12 UE stanie się płatnikiem programu, który pod pretekstem redukcji emisji CO2 zamieni nas w klientów przemysłu „czystych energii” - na co najmniej 20 lat.

Tłumaczy to zwarty front dezinformacji na temat bezwzględnych „liderów” emisji CO2 na świecie oraz intensywne wmawianie opinii publicznej, że za klimat naszej planety większą odpowiedzialność ponoszą kraje w większości mniej rozwinięte i emitujące 39 proc. CO2 (czyli mniejszą część światowej emisji tego gazu), niż 10 gigantów gospodarczych, odpowiedzialnych za 61 proc. emisji.

A przecież racjonalnie oceniając sytuację, w obronie klimatu Ziemi pasa zacisnąć powinni raczej najbogatsi, a zarazem najwięksi sprawcy owego problemu.

Dlaczego zatem Polska tak potulnie przyjmuje ów pakiet, skoro jego faktyczny wpływ na redukcję emisji CO2 jest co najmniej dyskusyjny w sferze proponowanych rozwiązań i podważany, nie tylko przez naukowców, ale także przez takie fakty jak marcowa katastrofa w japońskich elektrowniach jądrowych - po trzęsieniach ziemi i przejściu tsunami?

Czy obrana przez UE droga redukcji emisji CO2 jest celem faktycznym i realnym, czy raczej grą pozorów i walką o zupełnie inne interesy (czyli handel emisjami), w której Polska powinna zagrać zdecydowanie o interesy własne?

DLACZEGO MY?

Według Eurostatu Polska w roku 2010 zajęła 5 od tyłu miejsce w rankingu zamożności państw Unii Europejskiej. Za nami są Łotwa, Litwa, Rumunia i Bułgaria.

Niestety – jeśli nie obalimy handlarskiej części unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego, to za chwilę zabraknie dla nas miejsca nawet na końcu ogona tej statystyki… Bo spadniemy do poziomu zamożności w krajach trzeciego świata.

Któż inny ma zatem zawalczyć z dogmatami i manipulacjami tej kosztownej maszynerii urzędniczej, pozornie dążącej do ochrony klimatu Ziemi, a w praktyce do wieloletniego drenażu biedniejszych państw UE przy pomocy handlu emisjami, uprawnieniami i upustami – jeśli nie my? Kto inny ma tyle powodów, aby obalić tę niby umowę, faktycznie utrwalającą skansen energetyczny w biedniejszej części UE - jeśli nie kraj najbardziej zainteresowany inwestowaniem w nowoczesne technologie spalania węgla i zgazowania węgla nowej generacji – jeśli nie Polska? Kraj mogący najwięcej stracić na wprowadzeniu w życie pokrętnych zasad handlu emisjami CO2, bardziej zasługujących na nazwanie ich kontrybucją?

Bo który kraj, poza Polską, swoją energię elektryczną pozyskuje w 94 procentach z węgla? I który kraj UE ma takie zasoby węgla kamiennego jak Polska i który ma tak duży, bo 50 proc. udział w jego obecnej produkcji? Zatem kogo, poza nami tak żywotnie dotknie ów pakiet?

Naukowcy mają kompletnie rozbieżne zdania w zasadniczych kwestiach i spierają się o to, co, kto i jak powoduje ocieplenie klimatu Ziemi, a nawet o to, czy on ociepla się czy może jednak się schładza…

W tym wirze zwalczających się argumentów, losem klimatu świata martwi się tylko Unia Europejska, gotowa w imię utopii zrujnować państwa nowej UE i to tuż po fiasku grudniowej konferencji ONZ w Meksyku, gdzie jednoznacznie stwierdzono, że przyjęcie zobowiązań do redukcji emisji gazów cieplarniach byłoby szkodliwe dla rozwoju gospodarczego wielu krajów…

Dlaczego Polska, 5 miesięcy później gotowa jest podpisać ów pakiet, tak jakby nikt nigdy nie miał wątpliwości, co do samej teorii zamienionej już w dogmat oraz do końcowej wersji pakietu, skrajnie niekorzystnej dla Polski? I tak, jakby nie było 11 marca 2011 roku i katastrofy w japońskich elektrowniach jądrowych?

MANIPULACJE

Profesor. Krzysztof Żmijewski udowodnił w wielu publikacjach, że regulacje pakietu klimatycznego nie mają na celu zmniejszenia emisji CO2.
„Przegląd zastosowanych rozwiązań, a w szczególności rozwiązań, z których zrezygnowano prowadzi do jednoznacznego wniosku, że rzeczywiste cele pakietu klimatyczno - energetycznego to:

- maksymalizacja ceny uprawnień do emisji wraz z maksymalizacją obrotu tymi uprawnieniami - szczególnie wtórnego. Realizacja tego celu prowadzi m.in. do znacznego wzrostu kosztu systemu handlu emisjami dla gospodarek, a zwłaszcza dla tych, które są silnie nawęglone;
- eliminacja węgla z europejskiego energymix i zastąpienia go innymi, mniej emisyjnymi paliwami. W horyzoncie 2020 r. oznacza to promocję gazu ziemnego, ponieważ żadnego innego rozwiązania w tej perspektywie osiągnąć się nie da (rozwój energetyki jądrowej i odnawialnej wymaga czasu, środków i uwzględnienia wielu złożonych uwarunkowań). W praktyce prowadzi to do zwiększenia wpływu Gazpromu na energetyki europejskie, co Państwa EU-15 uważają za rozwiązanie zwiększające bezpieczeństwo energetyczne ich części Europy.(…)
- promocja, a w efekcie znacznie zwiększona sprzedaż know - how złożonych technologii zero - i nisko - emisyjnych. Sprzedawcami zamierzają być państwa EU - 15, kupcami mają być EU - 12 i reszta świata.” (artykuł „Problemy polskiej energetyki” zamieszczony w portalu WNP oraz „Informacja o spotkaniach GREEN EFFORT GROUP (G-6) w Dyrektoriatach Generalnych ds. energii, środowiska i przedsiębiorczości”)

GRA INTERESÓW

Współczesny rozwój nauki pokazuje, że każde kolejne badania przynoszą więcej pytań niż odpowiedzi. Mamy zatem wątpliwą teorię, a zbudowany na niej skomplikowany system działań i regulacji, niezwykle kosztownych dla Polski, buzi wątpliwości, co do jego prawdziwych celów i skuteczności. Na dodatek - w kontekście katastrofy w japońskich elektrowniach jądrowych - wszystkie te zastrzeżenia radykalnie zwiększają swój ciężar gatunkowy i skłoniły europosła Adama Gierka do stwierdzenia: „Pakiet do renegocjacji”… Można tylko dodać:

NARESZCIE !

Sądzę, że trzęsienie ziemi i tsunami w Japonii uświadomi, nawet eurotechnokratom, ułomność ludzkich regulacji wobec faktu, że od milionów lat przyroda rządzi klimatem i żadne urzędnicze czary-mary nie mają wpływu na rozwój wydarzeń rozgrywających się w atmosferze Ziemi i na przestrzeni tysięcy, czy setek tysięcy lat…

Niestety - opinia publiczna od lat bombardowana bardziej dogmatami, niż informacjami o faktycznych skutkach klimatycznych emisji CO2 jest już tak mocno zmanipulowana, że nie kojarzy katastrofy w japońskiej elektrowni jądrowej ze szkodliwą dla globalnego klimatu jonizacją atmosfery, spowodowaną emisją radioaktywnych gazów, tak jak cicho było w ubiegłym roku o groźnych, globalnych skutkach dla ziemskiej atmosfery, emisji pyłów i gazów wulkanicznych - po wybuchu islandzkich wulkanów. A przecież świat, w tym nasz kraj, odczuł fatalne skutki tych wydarzeń w postaci szaleństw pogodowych w 2010 roku, takich jak gigantyczne powodzie, susze, huragany i ataki zimy.

SCENARIUSZ PIĘKNEJ KATASTROFY

Wyliczenie strat Polski w wyniku wprowadzenia regulacji pakietu klimatycznego są miażdżące i wielokrotnie publikowane (w największym skrócie są to zobowiązania na poziomie 90 miliardów euro, 90 procentowa podwyżka cen energii i brak środków na unowocześnienie naszej energetyki oraz badania i budowę instalacji czystej energii)). Unia Europejska forsuje bezwzględnie ten intratny dla jej bogatej 15 pakiet, a Polska mimo wyraźnych i oczywistych zagrożeń - nie stawia veta i jest gotowa złożyć podpis pod tym wyrokiem śmierci dla naszej gospodarki… Czy można zrozumieć i zgodzić się na taką postawę naszego państwa?

Istotą zagrożenia jest bowiem radykalne zmniejszenie konkurencyjności naszej gospodarki na skutek skokowego wzrostu cen energii uzyskiwanej ze spalania węgla (od roku 2013), obciążonej opłatami za emisję CO2 i akcyzą za węgiel, co przeniesie się na koszty produkcji przemysłowej, działalności usługowej, funkcjonowania instytucji publicznych, kulturalnych i transportu, w tym dychawicznej polskiej kolei. Kosztem pakietu będzie też blokada modernizacji polskiej energetyki, opartej na własnych surowcach, bo kto zechce inwestować w tak drogi biznes, niepoprawny ekologicznie i politycznie? A polskie firmy przeżyły już w roku 2008 podwyżkę ceny energii elektrycznej o 90 proc. (Tak na marginesie: właśnie w tych dniach KE wszczęła postępowanie o naruszenie zasad konkurencyjności wobec kolei niemieckiej, która swoim spółkom sprzedawała energię elektryczną w niższej taryfie.)

 

Dodając do tego zapowiadaną na rok 2012 podwyżkę akcyzy (do ok. 36 zł na tonę) oraz możliwość obciążenia górnictwa węglowego podatkiem od podziemnych wyrobisk górniczych w nowej ustawie Prawo Geologiczno-Górniczego - mamy przed sobą scenariusz pięknej katastrofy gospodarki narodowej.
Wprawdzie i akcyza i opłaty za emisje przewidują cały katalog zwolnień i upustów, ale dla znawców tematu i zwykłych śmiertelników trenujących „ścieżki zdrowia” w naszych rozmnażających się urzędach, a także dla znawców eurobiurokracji – cała ta urzędnicza dłubanina to jedynie okazja zatrudnienia armii bezproduktywnych pracowników, przeliczających wszystkie wskaźniki, uprawnienia, upusty oraz kwoty i „produkujących” tylko kolejne koszty. No i otwarcie drzwi do nadużyć. Dobitnie podsumował to Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, stwierdzając w artykule „CO2, akcyza i niepotrzebne komplikacje”:

„Kiedy zacznie się coś ograniczać i stosować wyłączenia w tych ograniczeniach –zaczynają się pojawiać - hmmm… - komplikacje, by nie powiedzieć – możliwość nadużyć. Proszę sobie wyobrazić, o ile prostsza i bardziej przejrzysta byłaby sytuacja wytwórców energii elektrycznej i ciepła, gdyby Unia Europejska przestała wierzyć w złowrogi wpływ siłowni na klimat kuli ziemskiej…”
A kto zyska? Odpowiedź jest w przywołanym na początku artykule prof. K. Żmijewskiego, który stwierdza:„Unia wprost robi wszystko, by zwiększyć koszty produkcji energii, a nie je zmniejszać. Dzięki temu będzie mogła łatwiej "sprzedać" swoje zielone technologie, które przy mniejszych kosztach produkcji energii byłyby kompletnie nieopłacalne.”

I na koniec opinia internauty, o kwestii bardzo istotnej, a kompletnie przemilczanej w unijnym pakiecie klimatycznym;„(…) podtrzymuję swoje przekonanie o zupełnie błędnym rozdmuchiwaniu sprawy CO2, z wyłączeniem całego innego świństwa opartego na pierścieniu benzenowym, doprawionym metalami ciężkimi. W moim przekonaniu kryje się za tym wyłącznie pretekst do ingerowania w sprawy istotne dla wielu państw, tych słabszych (ze wszystkimi tego konsekwencjami), jest to (...) przede wszystkim instrument do drenowania naszych kieszeni.”

Oprac.: Eugenia Plucik

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy