Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy Nr 1 - 2 (211 - 212) Styczeń - Luty 2013 r.



Potęgi inwestują w zasoby

Surowce dają przewagę


Państwa i przedsiębiorstwa mające dostęp do surowców tworzą polityczno-przemysłową awangardę. Surowce dają przewagę nad konkurencją. Ta tendencja będzie coraz to bardziej widoczna.

Nie wszyscy pewnie chcą pamiętać, jak pod koniec XX wieku wieszczono początek „nowej ekonomii”, czy „nowej gospodarki”, w której liczyć się miały tylko cyberprzestrzeń, kliknięcia i odsłony reklam. Zostało z tego jedynie wspomnienie.

- Przemysł i surowce naturalne były passé, natomiast liczyć miały się tylko biznesy tworzone w cyfrowej rzeczywistości, bądź operacje finansowe - zaznacza Herbert Wirth, prezes zarządu KGHM. - Kubeł zimnej wody ostudził rozgrzane głowy w 2000 roku, wraz z pęknięciem bańki internetowej i bankructwami firm, których jedynym aktywem była domena kończąca się na „.com”. Jednocześnie ostatnie półtorej dekady rosnących cen ropy naftowej, złota, srebra, miedzi czy żelaza pokazał, że nawet najnowocześniejsza gospodarka z rozbudowanym sektorem usług, nie będzie istnieć bez odpowiedniej infrastruktury i urządzeń: serwerów, komputerów, central telefonicznych, przewodów oraz bez energii. A tych nie sposób wyprodukować bez odpowiednich surowców.

To prawda. Sukces takich przedsiębiorstw, jak ArcelorMittal pokazuje, że tzw. tradycyjne gałęzie gospodarki mają się dobrze i odnoszą sukces ekonomiczny. Liczby wskazują, że wydobycie i przetwarzanie surowców to biznes o bardzo dużej wartości. Udział firm surowcowych w globalnej gospodarce gwałtownie wzrasta i według niektórych analityków w latach 20-tych XXI wieku może sięgnąć 50 proc. globalnego PKB.

Dlaczego, mimo zapowiedzi rozwoju gospodarki opartej na usługach, rynek wydobycia i przetwórstwa surowców nie tylko nie traci na znaczeniu, ale zyskuje? Przede wszystkim wpływ ma trend urbanizacyjny. Miliony ludzi na całym świecie przeprowadzają się ze wsi do miast. To ma swoje konsekwencje. O ile bowiem w ubogich rejonach wiejskich Chin czy Indii mieszkali w domach, do których wybudowania nie była potrzebna stal lub miedź ze względu na ich prostotę technologiczną, to już bloku w mieście nie da się wybudować bez zastosowania tych surowców.

- Rozwój całego sektora państw BRIC (Brazylia, Rosja, Indie i Chiny) powoduje, że setki milionów ludzi stają się konsumentami: liczący kilkadziesiąt lat rower zamieniają na skuter, albo samochód, kupują swój pierwszy telewizor czy komputer, jednym słowem zaczynają korzystać ze znanych nam dobrodziejstw cywilizacji - przypomina Herbert Wirth.

A tych nie da się wyprodukować ani eksploatować bez surowców naturalnych. Właśnie dlatego ceny ropy naftowej, które w szczytowym momencie 2008 roku przebiły poziom 130 dolarów za baryłkę, po wybuchu kryzysu finansowego na chwilę zanurkowały poniżej 70 dolarów, ale bardzo szybko wróciły w okolice 100 dolarów. Wieszczone przez niektórych analityków w tamtym czasie proroctwo odwrócenia trendu i drastycznego spadku cen ropy nie ziściło się.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego surowce ciągle są w cenie. Prowadzona od czasów rewolucji przemysłowej ich intensywna eksploatacja powoduje, że właściwie wszystkie łatwo dostępne, a co za tym idzie tanie w eksploatacji złoża zostały wykorzystane.

- Musimy szukać ropy naftowej na dnach oceanów, a kopalnie muszą kopać coraz głębiej - podkreśla Herbert Wirth.

Dobrym przykładem jest gaz łupkowy. Przez wiele lat nie istniała odpowiednio bezpieczna i tania w użyciu technologia, która pozwalałby na jego eksploatację. Aż tu nagle ciach i w USA mamy prawdziwy boom łupkowy. Ceny gazu znacząco spadły, a węgiel energetyczny, niepotrzebny na miejscu w olbrzymich ilościach, zaczął być ze Stanów eksportowany. Eksploatujemy też coraz uboższe złoża, przykładowo w miedzi zawartość metalu w rudzie systematycznie spada od 20 lat, a nowe złoża mają dużo mniejszą jej zawartość. Jak widać popyt na surowce mineralne nieustannie rośnie, a po stronie podażowej coraz ciężej o spektakularny sukces. Stąd kluczową kwestią w branży przetwórstwa jest dostęp do surowców.

Kraje, które miały szczęście i w ich granicach znalazły się ważne złoża surowców, mogą liczyć nie tylko na sukces ekonomiczny, ale także na znaczny wzrost znaczenia politycznego.

- Nieprzypadkowo kraje posiadające surowce odnotowują dobre wyniki gospodarcze - zaznacza Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu. - Zarabiają na surowcach, ale na tym nie poprzestają, inwestują bowiem w produkcję wyrobów przetworzonych. Widać to między innymi w Brazylii. Nie wolno zapominać, że światowy wzrost produkcji stali w ostatnich latach nie byłby możliwy bez rozwoju bazy surowcowej. A wzrost cen surowców pozwolił pokryć inwestycje poczynione w branży surowcowej. Dostęp do surowców daje przewagi konkurencyjne, co widać choćby po hutach rosyjskich.

Nie ulega wątpliwości, że we współczesnym świecie rozwój gospodarczy państw i regionów jest w dużej mierze uzależniony od dostępu do surowców. - Dostęp do zasobów surowcowych jest również istotnym elementem stabilizującym rozwój danych społeczeństw - zaznacza Andrzej Warzecha, wiceprezes Polskiego Koksu.

Znaczenie surowców widać na przykładzie Bliskiego Wschodu i zainteresowania USA tym niespokojnym, ale bogatym w ropę naftową regionem. A Rosja? Ropa, gaz, metale i drewno stanowią ponad 80 proc. eksportu tamtejszej gospodarki. Powracające co chwila dyskusje o trasach przebiegów ropociągu, cenach i ilościach dostaw gazu, w których głos zabierają najważniejsi przywódcy państw pokazują, jak ważne są surowce. Z olbrzymim pietyzmem kwestię dostępu do surowców traktują kraje będące motorem rozwoju gospodarki światowej.

- W pierwszej dziesiątce krajów o największym PKB znajdują się USA, Japonia, Brazylia, Rosja, Indie, Chiny (tzw. kraje BRIC), a ponadto Niemcy, Francja, Włochy i Wielką Brytania - zaznacza Andrzej Warzecha. Praktycznie samowystarczalne surowcowo z tej dziesiątki są USA i Rosja. Mają na tyle surowców, że są w stanie zabezpieczyć swój rozwój bez posiłkowania się zakupami z rynków zewnętrznych. Z kolei Brazylia, Chiny i Indie - mimo, że posiadają surowce, w tym energetyczne - przy swym dynamicznym rozwoju są zmuszone posiłkować się importem. Największy przyrost gospodarczy oparty o konsumpcję surowców nastąpi w krajach BRIC. Łącznie w 2013 roku wyniesie on 6,5 proc. Według danych Międzynarodowej Agencji Energii w latach 2013-2030 Chiny wraz z Indiami będą zużywać 55 proc. wzrostu światowej konsumpcji energii elektrycznej.

- Z roli surowców, a zwłaszcza metali ziem rzadkich doskonale zdają sobie sprawę Chińczycy - podkreśla prezes Herbert Wirth. - Bardzo mocno rozwijają przemysł elektroniczny, ale wiedzą, że potrzebne do tego są stabilne źródła możliwie taniego surowca. Dlatego od lat skupują na całym świecie złoża takich pierwiastków krytycznych jak wolfram czy molibden. Spekuluje się, że nawet większość światowych złóż może być w chińskich rękach, co może doprowadzić do skoku cen. Co więcej, zdając sobie sprawę z ich znaczenia ograniczają ich eksport z Chin.

Nowoczesna elektronika nie istnieje bez metali szlachetnych i półszlachetnych. Stąd też zacieśniająca się od kilku lat współpraca Chin z Afryką. W zamian za żywność i inwestycje do Azji trafiają metale kolorowe, ropa i gaz. Skala operacji rośnie w tempie dwucyfrowym rok do roku. Zwraca też na to uwagę wiceprezes Polskiego Koksu Andrzej Warzecha. - Do Chińczyków należy przynajmniej 40 proc. żłoż światowych metali ziem rzadkich - przypomina Warzecha. - Dzięki temu kształtują oni politykę cenową i dystrybucyjną. A chodzi o metale wykorzystywane na potrzeby przemysłu elektronicznego, kosmicznego i zbrojeniowego.


Chiny wszędzie aktywne

Chiny w wyścigu o dostęp do surowców są niezmiernie aktywne w Afryce, głównie w Sudanie, Angoli, Kongu, Nigerii, Gabonie i Mozambiku. Również Indie skierowały swą uwagę na Afrykę, w tym na Nigerię, Sudan i Wybrzeże Kości Słoniowej. W Afryce ścierają się więc często interesy chińsko-indyjskie. Najlepiej widać to w Nigerii i Sudanie. Najczęściej to Chińczycy są w tej walce górą, angażując znaczące środki finansowe w rozwój infrastruktury, a także w potencjał militarny krajów afrykańskich.

Przykładowo prawie w całości na eksport do Chin wydobywana jest ruda żelaza przez ulokowaną w RPA firmę Kumba Iron Ore, której 65 proc. udziałów należy do Anglo American. Transport rudy realizowany jest najdłuższymi pociągami na świecie o 4 km długości. Każdy pociąg przewozi 34000 ton rudy żelaza. Zdolności przewozu mają być większe, co umożliwi dalszy wzrost eksportu rudy z RPA do Chin.

Chińczycy są też aktywni w rejonie Morza Kaspijskiego i w Azji Centralnej, m.in. w Kazachstanie, Kirgistanie, Tadżykistanie, Turkmenistanie i Uzbekistanie. To nie wszystko - produkujący niemal 700 mln ton stali rocznie Chińczycy prowadzą też politykę odnośnie surowców w Ameryce Południowej - w Wenezueli, Brazylii, Argentynie i Chile. Inwestują tam przede wszystkim w przemysł wydobywczy. W Ekwadorze i Wenezueli największe środki Chińczycy wyasygnowali na inwestycje dotyczące eksploatacji ropy naftowej. Chińczycy inwestują też w kopalnie rudy żelaza w Brazylii i Argentynie. W Chile oraz Peru inwestują w wydobycie miedzi, natomiast w Boliwii - w urządzenia na potrzeby eksploatacji rud żelaza, cyny i miedzi.

Chiny prowadzą także aktywną politykę z Rosją, Kanadą i Bliskim Wschodem w zakresie ropy i gazu. W ostatnim czasie, w związku ze znacznym wzrostem kosztów pracy w Chinach, tamtejsze firmy zaczynają przenosić produkcję za granicę. Najczęściej do krajów leżących w Azji. Średnia płaca w regionie kantońskim wynosi ok. 384 euro, podczas gdy w Wietnamie zaledwie 120 euro.

Ciekawie przedstawia się konkurowanie potęg azjatyckich, w tym Chin, Indii, Japonii i Korei Południowej o dostęp do surowców w Azji Południowo-Wschodniej. Mimo zadrażnień i konfliktów historycznych, w 2010 roku powstała trzecia pod względem wielkości PKB strefa wolnego handlu w świecie. Dzięki temu 90 proc. handlu towarami między Chinami a Filipinami, Indonezją, Malezją, Tajlandią, Singapurem i Bruneą, realizuje się bez opłat celnych. W 2015 roku do strefy dołączą pozostałe kraje ASEAN, czyli Wietnam, Laos, Birma i Kambodża.

Światowe potęgi gospodarcze ścierają się w walce o surowce głównie na terenie Azji, włączając w to Bliski Wschód, w Afryce oraz częściowo w Ameryce Łacińskiej. Na tych obszarach dochodzi głównie do ścierania się interesów Chin z Indiami, Rosją, Japonią i Koreą Południową oraz częściowo z USA.

Zaciekła rywalizacja między Chinami i Rosją o paliwa stałe, a przede wszystkim węgiel kamienny i rudy miedzi, ma miejsce obecnie w Mongolii. Mongolia nie ma możliwości logistycznych transportu swego bogactwa, poza tymi dwoma krajami. W 2012 roku Chiny zaimportowały z Mongolii 22 mln ton węgla koksowego, rezygnując z dużych partii importu z Australii, co spowodowało do perturbacji cenowych na tamtejszym rynku. O udziały w mongolskim rynku surowców zaciekle walczą Chiny i Rosja. Jednak rząd Mongolii, zdając sobie z tego sprawę, podpisuje też umowy z koncernami wydobywczymi spoza tych krajów, jak choćby Rio Tinto.

Boom inwestycyjny w górnictwie mongolskim następuje od 2007 roku w związku ze znalezieniem tam znaczących pokładów surowców naturalnych, w tym węgla oraz rud miedzi. PKB Mongolii w ostatnich latach rosło w tempie dwucyfrowym, natomiast w roku 2011 kraj ten miał najszybciej rosnącą gospodarkę świata z tempem wzrostu na poziomie 17,5 proc. W 2012 roku Mongolia utrzymała się na pozycji lidera z wynikiem 14,8 proc. Według prognoz analityków z HSBC w 2013 roku zdoła osiągnąć wzrost w wysokości 18,3 proc. W ciągu ostatnich 20 lat wydobycie węgla kamiennego w świecie podwoiło się osiągając poziom prawie 7 mld ton, a węgla brunatnego blisko 1 mld ton. Prognozy globalne przewidują dwukrotny wzrost wydobycia węgla w następnych 20 latach. Tymczasem w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat produkcja węgla kamiennego obniżyła się o 50 proc. Polska nie jest już graczem liczącym się globalnie w zakresie rynku węgla. Natomiast mocni jesteśmy w miedzi, która niewątpliwie należy do kategorii metali strategicznych. Nie obejdzie się bez niej przemysł elektroniczny ani elektromaszynowy, jest wykorzystywana również w sektorze medycznym i budowlanym.

- Mówiąc krótko, nowoczesna gospodarka nie obejdzie się bez miedzi - podkreśla prezes KGHM Herbert Wirth. - Dzisiaj wydobywamy miedź z polskich złóż, które jak każde kiedyś ulegną wyczerpaniu. Kupno firmy Quadra FNX zapewniło nam dostęp do złóż w Chile, Kanadzie i USA. Rozważamy inwestycje w Kazachstanie. Mają one na celu zabezpieczenie dostępu KGHM do złóż, a także dostępu polskiej gospodarki do miedzi. Jeżeli nie będziemy kupować nowych złóż i prowadzić nowych projektów wydobywczych, inni gracze nas ubiegną i po wyczerpaniu posiadanych złóż będziemy jednym z petentów, kupujących wydobyte przez innych surowce - podsumowuje Herbert Wirth.

Polska jest liczącym się graczem na rynku produkcji (KGHM jest ósmym producentem) miedzi górniczej na świecie. W produkcji srebra możemy za to pochwalić się pierwszym miejscem na świecie. Inwestując w nowe złoża możemy utrzymać światową pozycję w wydobyciu tych pierwiastków i wzmacniać swoją pozycję na kolejnych rynkach, np. niklu i molibdenu.


Siła tkwi w surowcach

W 2015 roku światowa podaż rud żelaza sięgnąć może poziomu 2,70 mld ton. Udokumentowane zasoby żelaza ocenia się na ponad 250 mld ton. Największe wydobycie rudy notuje się w Chinach, Brazylii i Australii. Ceny będą uzależnione od popytu, a ten będą kształtować głównie Chiny. Według szacunków Rio Tinto w roku 2014 ruda żelaza ma kosztować około 125 dolarów, natomiast w 2015 roku około 105 dolarów za tonę.

Powodem tego ma być zwiększenie podaży postępującej za wzrostem potencjału koncernów wydobywczych. Tylko Rio Tinto zamierza podwyższyć swoje moce do 333 mln ton rocznie. O cenach rudy żelaza decydują najwięksi jej dostawcy, tacy jak Rio Tinto, BHP Billiton czy Vale. To nie oznacza jednak, że producenci stoją na z góry straconej pozycji. Chcąc uniezależnić się od dyktatu producentów surowców, szukają różnych możliwości kooperacji, przykładowo wchodzą w spółki kapitałowe z producentami surowców w Brazylii czy Australii. Światowi producenci stali, kupując surowce dla całej grupy, są w stanie wynegocjować korzystne ceny. Ponadto koncerny stalowe inwestują we własne źródła surowców. Tak właśnie postępuje m.in. ArcelorMittal, dysponujący rozległymi złożami surowców między innymi na Ukrainie, w Krzywym Rogu oraz w Brazylii. Także China Steel posiada własne złoża rudy żelaza w Brazylii oraz Australii i stara się uzyskać dostęp do nowych złóż. W 2009 roku Chiny ponad 70 proc. rudy żelaza sprowadzały z zagranicy, natomiast w 2011 roku, dzięki wzrostowi rodzimego wydobycia, import wyniósł już tylko 60 proc. W Chinach szybko wzrasta wydobycie rud żelaza. W 2005 roku wynosiło ono 420 mln ton, natomiast w 2011 roku 1 mld 330 mln ton. Oznacza to niebagatelny, przeszło 20 proc. przyrost w skali roku.

ArcelorMittal w 2010 roku zapewnił 56 proc. całego swego zapotrzebowania na rudę żelaza z własnych kopalń. W 2011 roku zdołał wydobyć prawie 50 mln ton surowca.

- Jednak nie będzie tak, że producenci stali będą nabywać złoża rudy żelaza w takim stopniu, by się całkowicie uniezależnić od zakupu rudy na rynku - zaznacza Wojciech Szulc, kierownik Zakładu Analiz Techniczno-Ekonomicznych Instytutu Metalurgii Żelaza. - Trudno, by każdy inwestował we wszystko. W PRL-u już to przerabialiśmy. Pracownicy wypoczywali w zakładowych domach wypoczynkowych. Wtedy przedsiębiorstwa dysponowały rozdętą bazą. Jednak obecnie liczy się specjalizacja. Pełne zabezpieczenie surowcowe oznaczałoby dla producentów stali zbyt wielkie koszty - podsumowuje Wojciech Szulc.

Dostęp do surowców przesądza o konkurencyjności. Ponadto dzięki niemu ma się większą swobodę przy negocjowaniu cen rud kupowanych od zewnętrznych dostawców.

Innym istotnym surowcem jest koks. Rok 2012 był trudny dla koksownictwa dlatego, że zmniejszyła się konsumpcja koksu przez przemysł stalowy oparty o wielkie piece. W Europie nadal wyłączonych jest 20 spośród 74 wielkich pieców. A wykorzystanie mocy produkcyjnych wynosi tylko 75 procent. Według szacunków światowy handel koksem w 2012 roku wyniósł ok.18 mln ton, co oznacza spadek o 17 proc. w porównaniu z rokiem 2011.

Polskie koksownictwo musiało się dostosować do tej trudnej sytuacji. Zmniejszono produkcję koksu o ponad 7 proc. Wyniosła ona w 2012 roku tylko 8,5 mln ton. A eksport koksu z Polski wyniósł w 2012 roku 5,4 mln ton. To mniej o ok. 7 proc. niż w roku 2011. Doszło do dywersyfikacji rynku, bowiem sprzedaż realizowano również na rynki zamorskie. W przypadku Grupy Jastrzębskiej Spółki Węglowej wysiłek w poszukiwaniu nowych rynków przyniósł wymierne efekty. Udział rynków zamorskich w handlu koksem wynosi bowiem obecnie aż 28 procent, podczas gdy wcześniej nie przekraczał 10 procent. Mówiąc o koksie należy się zatrzymać przy węglu koksowym. W Unii Europejskiej jego głównym producentem jest Jastrzębska Spółka Węglowa. Jednak globalnie na pierwszy plan wybija się Australia. Jest ona największym eksporterem węgla kamiennego, dostarczającym na rynki 140 mln ton węgla koksowego, co stanowi ponad połowę światowego handlu węglem koksowym niezbędnym do produkcji stali. Oprócz tego Australia eksportuje węgiel energetyczny do produkcji energii elektrycznej. Największe światowe kompanie węglowe, jak BHP Billiton, Rio Tinto i Anglo American wydobywają węgiel w około stu kopalniach. Australia już od lat 50-tych XX wieku zaopatrytwała w węgiel Koreę i Japonię, dzięki czemu możliwa była szybka industralizacja tych krajów mimo braku własnych surowców naturalnych. Australia ma dominujący wpływ na światowy rynek węgla koksowego. Na początku roku 2011 wielkie powodzie w stanie Queensland spowodowały zakłócenia w kopalniach, co przełożyło się na przerwanie dostaw. Rynki szybko zareagowały na tę sytuację, a ceny węgla koksowego poszybowały w górę - do ponad 300 dolarów za tonę.

Przewaga konkurencyjna australijakiego górnictwa bierze się m.in. stąd, że kopalnie ulokowane są w słabo zaludnionych rejonach kraju, a poza tym ok. 80 proc. węgla wydobywa się metodą odkrywkową przy zastosowaniu olbrzymich koparek. Dzięki temu nie ma tam palącego problemu kosztów, który spędza sen z powiek szefom kopalń w Polsce. Zagrożeniem dla górnictwa australijskiego jest natomiast wprowadzony przez tamtejszy rząd dodatkowy podatek węglowy.

Jeżeli Chiny i Indie pobudzą swój wewnętrzny rynek, to może nastąpić odbicie na rynku surowców. Na rynek będą też coraz odważniej wchodzić nowi producenci, jak Mongolia, Mozambik czy Indonezja, a więc kraje o dużych możliwościach produkcyjnych. Na razie brak tam infrastruktury. Ale kiedy zostanie ona rozbudowana, wpłynie to na sytuację rynkową.

Dostęp do surowców oznacza przewagę konkurencyjną. Największe potęgi światowe inwestują w zasoby surowcowe i inwestować będą. Przewaga rynkowa krajów i firm dysponujących zapleczem surowcowym nie podlega dyskusji. Ekspansja możnych tego świata na rynkach Afryki czy Ameryki Południowej przybierać będzie na sile. Oni wiedzą, że inwestowanie w surowce to także tworzenie kapitału politycznego.

​Chiny w wyścigu o dostęp do surowców są niezmiernie aktywne w Afryce.

 

Jerzy Dudała
Publicysta miesięcznika Nowy Przemysł i
portalu wnp.pl

 

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy