Górnicza Izba Przemysłowo Handlowa

Polish Mining Chamber of Industry and Commerce

Biuletyn Górniczy 4 - 6 (344-346) kwiecień - czerwiec 2024 r.



Górnicze zaplecze przygotowuje się do życia „po węglu”. Stawką tysiące miejsc pracy

Przed firmami z górniczego zaplecza jedno z najtrudniejszych wyzwań w całej ich historii: przygotowanie się do funkcjonowania w rzeczywistości „po węglu”. Stawką jest ich dalsze przetrwanie na rynku i utrzymanie tysięcy miejsc pracy. Część z tych przedsiębiorstw już rozpoczęło dywersyfikację swej działalności. Szukają one szansy na jej kontynuację w nowym, zdekarbonizowanym modelu gospodarki. Sama wola zmiany to jednak zbyt mało. Potrzebne są pieniądze oraz pozafinansowe wsparcie ze strony instytucji państwa.

Po lewej stronie górnicze kombajny, po prawej elementy turbin wiatrowych

– Ten trend jest bezdyskusyjny, już nikt go nie podważa. Rola energetyki odnawialnej staje się coraz istotniejszym elementem transformacji sektora energetycznego i powinniśmy się skupić na tym, aby jak najlepiej wykorzystać tę zmianę. Tak, aby przełożyła się ona również na zmianę naszej gospodarki i firm, które mogą w tej zmianie uczestniczyć – tak podczas poświęconej energetyce wiatrowej debaty na tegorocznej edycji Europejskiego Kongresu Gospodarczego mówił Mirosław Bendzera, prezes katowickiego Famuru.
Firma, która od ponad 100 lat specjalizuje się w produkcji maszyn i urządzeń górniczych, zaopatrując kontrahentów na całym świecie w kompleksy ścianowe, maszyny i urządzenia do użytkowania w systemach chodnikowych, a także elektrotechnikę i aparaturę górniczą, obecnie dokonuje „zielonego zwrotu”. Kilka lat temu zmieniła swój szyld, ale co istotniejsze zmienia także swoje portfolio, które dziś obejmuje – poza tradycyjnymi urządzeniami dla sektora górniczego – także wielkoskalową fotowoltaikę, systemy bateryjne, rozwiązania dla sektora dystrybucji energii oraz energetykę wiatrową.

– Dzisiaj wchodząc na halę produkcyjną naszego głównego zakładu w Piotrowicach po lewej stronie hali zobaczą państwo kombajny górnicze, a po prawej remontowane przekładnie dla turbin wiatrowych – mówił podczas wspomnianej debaty Bendzera.

Famur jest jednym z ośmiu przedsiębiorstw z branży górniczej i okołogórniczej, którym jesienią ubiegłego roku zarząd województwa śląskiego przyznał dofinansowanie w łącznej kwocie niemal 126 mln zł na wsparcie projektów, których celem jest dywersyfikacja „działalności uzależnionej od sektora górnictwa węgla kamiennego i energetyki konwencjonalnej oraz utrzymanie lub utworzenie nowych miejsc pracy”.

Przez lata żyli z węgla. Teraz stawiają na budowlankę, drogownictwo, logistykę, czy energię odnawialną

– Wybrane projekty to prawie 1000 miejsc pracy, które przełożą się również na zmianę profilu działalności firm i wprowadzenie nowych, ulepszonych i pozytywnych dla klimatu produktów, usług, procesów. Dzięki tym zmianom firmy z regionu staną się bardziej konkurencyjne, co pozwoli im na zdobywanie nowych rynków – mówił Jakub Chełstowski, ówczesny marszałek województwa śląskiego.

Jak podkreślano, była to pierwsza transza projektów, które otrzymają z będącego w gestii urzędu marszałkowskiego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji wsparcie na zmianę profilu działalności. Pierwsza, ale nie ostatnia, gdyż pod koniec ubiegłego roku rozpoczęła się preselekcja projektów, poprzedzająca ogłoszenie kolejnego naboru dla tego typu przedsięwzięć. Zainteresowanie przedsiębiorców z regionu było spore – zgłoszeń było ponad 40, przy czym marszałkowscy urzędnicy nie chcą na razie jeszcze ujawniać ile firm dostało „zielone światło” do wzięcia udziału w samym naborze.

Wśród owej ósemki przedsiębiorstw z zeszłorocznego naboru – prócz Famuru – znalazły się jeszcze m.in. Centrum Badań i Dozoru (do niedawna jeszcze CBiD Górnictwa Podziemnego), katowicki COIG (kiedyś Centralny Ośrodek Informatyki Górnictwa), Fabryka Sprzętu i Narzędzi Górniczych Fasing, Przedsiębiorstwo Kompletacji i Montażu Systemów Automatyki „Carboautomatyka” z Tychów oraz specjalizująca się w projektowaniu i produkcji elementów obudów górniczych spółka Europejskie Technologie Górnicze. Właśnie tej ostatniej przyznano największe dofinansowanie (blisko 49 mln zł) na dywersyfikację jej działalności produkcyjnej.

– Planowana do realizacji w ramach projektu inwestycja (…) ma na celu poszerzenie portfolio oferowanych przez spółkę produktów, tj. m.in. gotowych wyrobów metalowych wykorzystywanych w branży budowlanej (...), sektora drogownictwa (m.in. konstrukcje nośne wiaduktów, przejazdów i maty drogowe) oraz sektora tunelowego (m.in. konstrukcje nośne tunelu i obudowy tunelowe –sztywne). Wytwarzane będą również (...) blachy i taśmy stalowe, kształtowniki zamknięte wykonane na zimno i rury precyzyjne – czytamy w opublikowanym przez Śląski Urząd Marszałkowski opisie projektów, objętych dofinansowaniem. Jak wskazano, realizacja tego projektu pozwoli nie tylko utrzymać obecnych 46 miejsc pracy w samej firmie oraz pośrednio u jej kontrahentów, ale też stworzyć kolejne 40 stanowisk. Biorąc pod uwagę, że same tylko PKP Polskie Linie Kolejowe planują w ramach budowy nowej trasy z Krakowa do Nowego Sącza wydrążenie niemal 4-kilometrowego, najdłuższego w Polsce tunelu, można spodziewać się, że zapotrzebowanie na tego typu usługi będzie w najbliższych latach spore.

Z tego samego źródła można dowiedzieć się, że specjalizujący się obecnie w produkcji łańcuchów ogniwowych, m.in. dla górnictwa węgla kamiennego, Fasing (największa tego typu firma w tej części Europy) poprzez zakup nowych maszyn, zmianę technologii produkcji i przekwalifikowanie swoich obecnych pracowników produkcyjnych, chce wejść na rynek producentów łańcuchów wykorzystywanych w halach przemysłowych, na magazynach, w portach, bocznicach, składowiskach, itd. Carboautomatyka planuje budowę nowoczesnego zakładu produkcji urządzeń i aparatury elektrycznej (projekt obejmuje ponadto realizację komponentu badawczo-rozwojowego, mającego na celu opracowanie i wprowadzenie do oferty spółki nowych produktów), zaś Famur chce wykorzystać to wsparcie na rozwój nowych technologii i usług związanych z energią odnawialną, w szczególności produkcją i naprawą elementów turbin wiatrowych i przekładni.

Polski wiatrak w dwa lata? Ambitne plany katowickiej firmy

– Bylibyśmy w stanie wybudować w Polsce turbinę wiatrową, która byłaby alternatywą dla tych, które są obecnie proponowane przez duże międzynarodowe koncerny – zakomunikował w trakcie poświęconej energetyce wiatrowej debaty na EEC Mirosław Bendzera.

Jak zwrócił uwagę prezes Famuru, bazując na założeniach Polityki Energetycznej Państwa, można szacować, że do roku 2040 w naszym kraju trzeba będzie postawić tylko w energetyce wiatrowej lądowej ok. 2300-2500 nowych turbin wiatrowych o mocy 4 MW, które w następnych latach trzeba będzie serwisować, obsługiwać, remontować, nadzorować i na bieżąco utrzymywać w pełnej sprawności.

– Dobrze by było, żebyśmy jak najwięcej tego komponentu, zarówno usługowego, jak i przemysłowego zostawili w Polsce. Analizując cały ciąg dostaw związany z produkcją polskiego wiatraka, zidentyfikowaliśmy, że prawie 70-75 proc. elementów, zarówno tych produkcyjnych, jak i tych związanych z częścią usługową jesteśmy w stanie uplasować wewnątrz kraju, w oparciu o naszych dostawców, naszych producentów i usługodawców – stwierdził Bendzera podkreślając znaczenie, jakie uruchomienie takiej produkcji miałoby zarówno dla transformacji regionu tak mocno związanego do tej pory z tradycyjną energetyką jak Śląsk, jak też i dla aktywizacji tych sektorów gospodarki, które dziś pozostają w Polsce praktycznie nieaktywne.

– Potencjał inżynieryjny i techniczny, którym dysponujemy, a który może być przekierowany z technologii tradycyjnych na technologie związane z zielonymi rozwiązaniami jest bardzo duży. Jestem zwolennikiem tego, żeby w jak największym stopniu wykorzystać te doświadczenia, bazę produkcyjną, bazę potencjału ludzkiego do tego, żeby przejść w płynny sposób z kompetencji, które były ukierunkowane do tej pory na energetykę konwencjonalną do energetyki odnawialnej – tłumaczył później Bendzera.

Wedle kierownictwa Famuru polski wiatrak mógłby doczekać się realizacji w ciągu dwóch lat pod warunkiem, że katowickiej firmie udałoby się podjąć współpracę z którymś z dużych graczy w sektorze energetyki, aby móc praktycznie zweryfikować funkcjonowanie tego urządzenia.

Duże pieniądze na wsparcie transformacji, ale potrzeby jeszcze większe

Zdecydowana większość firm z górniczego zaplecza, które w zeszłorocznym naborze uzyskały dofinansowanie dla działań dywersyfikujących profil ich działalności, już podpisało stosowne umowy ze Śląskim Centrum Przedsiębiorczości, pełniącym rolę instytucji pośredniczącej dla Programu Fundusze Europejskie dla Śląskiego 2021-2027. Wycofał się jedynie Tauron Polska Energia, który miał otrzymać blisko 9,5 mln zł na utworzenie Centrum Nowych Kompetencji świadczącego usługi szkoleniowe z zakresu OZE i cyfryzacji w energetyce. Oznacza to tyle, że pieniądze te wracają do puli i będą mogły trafić do podmiotów, które wezmą udział w kolejnych naborach.

– To jest źródło, które może pozytywnie stymulować rozwój technologii związanych z zieloną energetyką. Powinniśmy z tego korzystać. Te środki przeznaczone są właśnie na przyspieszenie tego typu rozwoju – mówi w kontekście środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji prezes Famuru, Mirosław Bendzera.

Można oczywiście dyskutować na ile z owego źródła czerpią faktycznie wszyscy ci, którzy tego najbardziej potrzebują. Na transformację przedsiębiorstw okołogórniczych przeznaczono w aktualnym programie regionalnym dla województwa śląskiego prawie pół miliarda złotych (po zeszłorocznym naborze w puli do podziału zostało jeszcze ok. 316 mln zł, a uwzględniając niepodpisanie przez Taurona umowy  kwota ta sięga ok. 325 mln zł). To na pierwszy rzut oka może robić wrażenie, choć biorąc pod uwagę skalę tego sektora w regionie (o czym więcej w ramce obok) można już poważnie zastanawiać się na ile odpowiada ona rzeczywistym potrzebom. Dla przypomnienia, cały budżet Funduszu Sprawiedliwej Transformacji w woj. śląskim sięga 2,2 miliarda… euro, co oznacza, że udział środków przeznaczonych na wsparcie uciekających spod topora firm z górniczego zaplecza stanowi nieco ponad 5 proc. z całej puli.

 

Firmy okołogórnicze zatrudniają więcej pracowników niż same górnictwo

Dokładna wielkość sektora okołogórniczego nie jest dokładnie zbadana. W raporcie Regionalnego Obserwatorium Procesu Transformacji woj. śląskiego można przeczytać, że (w zależności od źródeł) liczba przedsiębiorstw tego typu waha się od ok. 370 do ponad 900 (w zdecydowanej większości są to mikro, małe i średnie firmy) i zatrudniają one od 110 tys. do 130 tys. pracowników. Niezależnie od tego, która liczba jest bliższa prawdy, nie ulega wątpliwości, że w firmach z górniczego zaplecza jest zatrudnionych ok. dwa razy więcej osób niźli w samych spółkach górniczych. Co istotne, nie są one objęte zapisami umowy społecznej, a zatem na żadne świadczenia osłonowe nie mają co liczyć. Stąd też pytani dla potrzeb tegoż raportu pracownicy sektora okołogórniczego widzą dwa możliwe skutki transformacji energetycznej: konieczność przebranżowienia się ich firmy lub jej likwidację (brak wpływu podali jedynie ci, których zakłady wcześniej przygotowały się do wyzwań związanych z tym procesem). Autorzy opracowania szacują, że w ciągu najbliższych 30 lat transformacji w przedsiębiorstwach okołogórniczych, za sprawą likwidacji kopalń, może ubyć od 26,6 tys. (w wariancie optymistycznym) do nawet blisko 76 tys. (w wariancie pesymistycznym) miejsc pracy. Za wariant „prawdopodobny” przyjęli ubytek ponad 50 tys. stanowisk. I jeszcze jedno. Jak można przeczytać w przygotowanej przez Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach na zlecenie Górniczej izby Przemysłowo-Handlowej ekspertyzie poświęconej sytuacji przedsiębiorstw okołogórniczych w Polsce, stopień przygotowania tychże przedsiębiorstw z perspektywy finansowej na likwidację kopalń jest niski.

– Zdecydowana większość przedsiębiorstw okołogórniczych nie tworzy rezerw, a ponad 34 proc. podmiotów nie poczyniło do tej pory żadnych inwestycji zmierzających do pozyskania nowych klientów – napisali autorzy tego opracowania.

 

Wiatraki szansą dla firm z sektora górniczego i samych górników?

Od dwóch lat pracownicy kopalń przeznaczonych do wygaszenia mogą przejść bezpłatne szkolenie przygotowujące do pracy w charakterze techników i serwisantów turbin wiatrowych (pierwsza tura odbyła się jesienią zeszłego roku). Program „Wiatr – kopalnia możliwości” realizowany jest we współpracy EDF Renewables Polska (spółki-córki francuskiej EDF Renewables, działającej w sektorze energetycznym spółki skarbu państwa), firmy szkoleniowej Vulcan oraz Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Łącznie przez cały czas jego realizacji szkoleniem miano objąć od 60 do ok. 90 pracowników górnictwa. Dwutygodniowy kurs, poza częścią praktyczną, obejmuje także naukę specjalistycznych zwrotów i zagadnień w języku angielskim oraz spotkania z ekspertami sektora energetyki wiatrowej. Jak podkreślano, program szkoleniowy jest zgodny ze standardami Global Wind Organisation, Urzędu Dozoru Technicznego oraz Stowarzyszenia Elektryków Polskich, co oznacza, że osoby, które przejdą kurs, będą mogły pracować przy instalacji i serwisowaniu turbin nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.

 

Michał Wroński, dziennikarz regionalnego serwisu SlaZag.pl

Menu




Newsletter


Biuletyn górniczy

Bieżący numer

img12

Górniczy Sukces Roku

View more
img12

Szkoła Zamówień Publicznych

View more
img12

Biuletyn Górniczy

View more


Partnerzy