Nr 07 - 08
(181 - 182) Lipiec - Sierpień 2010 r.
NIEMCY WALCZĄ O
KOPALNIE, A U NAS CISZA…
Niedawno władze landu Nadrenia
Północna -Westfalia zapowiedziały, że nie mają zamiaru
podporządkować się najnowszemu projektowi rozporządzeniu Komisji
Europejskiej. Chodzi o dyrektywę, która ma zastąpić
wygasające z końcem tego roku poprzednie regulacje dotyczące pomocy
publicznej dla górnictwa. Dopuszczały one m.in. wsparcie na
tzw. inwestycje początkowe, np. otwierające dostęp do nowych
złóż węgla. Polski rząd po raz pierwszy w tym roku
skorzystał z tej możliwości, przeznaczając na ten cel 400 mln zł z
budżetu. W nowym rozporządzeniu nie ma już mowy o wsparciu inwestycji,
a KE chce pozwolić na pomoc na działalność kopalń tylko pod warunkiem,
że zakłady przedstawią plany zamknięcia do października 2014 r.
Ponadto, pomoc ma stopniowo maleć (33 proc. co 15 miesięcy) i kopalnie
będą musiały przedstawić plany zrekompensowania jej wpływu na
środowisko w dziedzinie efektywności energetycznej, promocji
odnawialnych źródeł energii, czy też instalacji do
składowania CO2.
Nowe unijne regulacje mogą doprowadzić
do tego, że Polska, której energetyka jest oparta na węglu,
będzie zmuszona do importu tego surowca. Spółki węglowe same
nie są w stanie wygenerować potrzebnych środków na
inwestycje początkowe. Mamy węgiel, ale potrzebujemy pomocy finansowej,
aby go można było wydobyć.
Niemcy postanowili już walczyć o swoje
kopalnie, które są miejscem pracy dla dziesiątków
tysięcy ludzi. Reprezentanci władz Nadrenii Północnej
– Westfalii ( gdzie zlokalizowanych jest większość
niemieckich kopalń węgla kamiennego) stwierdzili, że działania komisji
są zdecydowanie sprzeczne z interesami Niemiec, a już na pewno z
interesami ich landu. Przypominają, że podpisali porozumienie z rządem
RFN, które zakłada, iż wszystkie kopalnie zostaną zamknięte
do 2018 r. i tych ustaleń mają zamiar się trzymać. Dlatego chcą zrobić
wszystko co w ich mocy, by unijne rozporządzenie w tej kwestii
zablokować i utrzymać w mocy porozumienie z rządem w sprawie zamykania
kopalń.
Władze landu mają też zamiar szukać
pomocy u Angeli Merkel, która jako kanclerz podpisywała w
2007 roku wspomniane porozumienie a ostatnio publicznie skrytykowała
projekt UE. Gdy to nie pomoże mają zamiar zwrócić się do
własnego, federalnego parlamentu, który może przedłużyć
działalność niemieckich kopalń do 2018 r. niezależnie od unijnych
rozporządzeń.
Tymczasem u nas nic jakoś nie słychać,
żeby polski rząd alarmował w tej sprawie. Nikt też nie bije na alarm w
prasie, radiu i telewizji. Jedynie minister gospodarki wystąpił z
oficjalnym stanowiskiem do komisarza ds. energii o możliwość udzielania
pomocy publicznej dla sektora węglowego co najmniej do końca 2015 r., w
tym pomocy na inwestycje początkowe. Czy to jednak nie za mało? Polskie
władze powinny wystąpić jak jeden mąż i zrobić wszystko, aby
niekorzystny dla naszego kraju przepis nie wszedł w życie.
No, ale zarówno władze w
Warszawie, jak i media mają inne sprawy na głowie: ekscytowanie opinii
publicznej sporem o krzyż pod pałacem prezydenckim. Szkoda, bo od tego
czy krzyż będzie tam stał, czy nie dobrobytu w Polsce nie przybędzie.
|