Ostatnia aktualizacja: 2010-06-29
 
 
 

Nr 05 - 06 (179 - 180)  Maj - Czerwiec 2010 r.

ANALIZY

IMPORT WĘGLA
ROŚNIE, CZY MALEJE?

Już od kilku lat nie dają spokoju – i to nie tylko górnikom –zawirowania jakie wytworzyły się wokół importu węgla do Polski, a mówiąc konkretniej – jego systematycznego wzrostu. I mnożą się pytania: Jakie są tego przyczyny? Jak temu przeciwdziałać?

Odpowiedź na te pytania nie jest łatwa, bo trudno w tak skomplikowanej materii o jednoznaczność. Najprościej byłoby posłużyć się wyświechtana już maksymą, głoszącą, iż gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Oczywiście, one i w tym przypadku odgrywają swą jak zawsze ważną rolę, ale problem jest bardziej złożony. Nie byłoby zatem zbyt dużym błędem powiedzieć, iż zadziałało tu prawo popytu i podaży. Ale i to byłaby – w tym konkretnym przypadku – tylko część prawdy. 

Zaczęło się w roku 2008? 

Prawdą jest, że w roku 2008 spółki węglowe nie były w stanie zaspokoić popytu na węgiel ze strony energetyki. W związku z powyższym spółki energetyczne importowały – głównie z Rosji – większą niż dotychczas ilość węgla. W latach następnych ów import systematycznie się powiększał. Przyczyn tegoż upatrywano głównie w tym, iż węgiel rosyjski, często wydobywany metodą odkrywkową, jest tańszy od polskiego. I to jest fakt bezsporny, a jak twierdził Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, nawet gdybyśmy zatrudnili Billa Gatesa, to nie pokonamy tej różnicy w kosztach. W dodatku nasz węgiel obłożony jest najwyższym w Europie podatkiem VAT wynoszącym aż 22 proc. Mirosław Kugiel, prezes Kompanii Węglowej uważa, że węgiel ze Wschodu jest subsydiowany przez państwo. Wprawdzie nie bezpośrednio, ale poprzez niskie koszty transportu, energii elektrycznej, czy ropy. O wsparciu, czy raczej o jego braku, naszego górnictwa od państwa – nie da się powiedzieć niczego dobrego. (Dotacje do węgla w Niemczech, Rumunii, Hiszpanii i na Węgrzech wyniosą w br. 3 mld euro!). Eksploatacja w naszych kopalniach obarczona jest wysokimi kosztami, co związane jest z tym, iż trzeba schodzić coraz niżej w głąb ziemi, a tym samym rosną koszta związane z zapewnieniem bezpieczeństwa oraz zwalczaniem zagrożeń, o naglących potrzebach inwestycyjnych już nie wspominając. 

Spółki węglowe, rada w radę, postanowiły wszcząć procedurę ochronną, zapowiadając walkę o cła na tani rosyjski węgiel. Do końca roku ma wpłynąć do Komisji Europejskiej, bo to ona ustala cła, wniosek spółek o wszczęcie postępowania antydumpingowego. Pomijając już to, że rozpatrywanie takiego wniosku może zabrać Komisji do 15 miesięcy, to większość krajów unijnych, importujących ogromne ilości węgla z Rosji, nie jest tym zainteresowana. 

Pomysł spółek skrytykowali zarówno prawnicy, jak i ekonomiści, generalnie uważający, iż nikt nikomu nie może zabronić kupować taniego węgla. Jeden z ekspertów uważa wręcz, iż bez węgla z importu sobie nie poradzimy. 

Niewykluczone, że najnowsze, bo napływające pod koniec maja doniesienia sprawią, iż zasygnalizowane tu starania naszych spółek węglowych mogą stać się bezzasadne. 

… a zakończy w 2010? 

Ogólnie znane fakty są takie, iż od roku 2008 import węgla do Polski dostał nieprawdopodobnego przyspieszenia. W latach ubiegłych wzrastał on średnio jedynie o ok. 500 tys. ton rocznie. I tak: w roku 2006 importowaliśmy 5,21 mln ton węgla, w 2007 – 5,77 mln ton, ale już w 2008 – aż 10,1 mln ton, czyli niemal dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Również w roku 2009 ów import wyniósł 10, 2 mln ton (a tyle mniej więcej wydobywają nasze dwie kopalnie), znacznie przekraczając ilość naszego węgla wysyłanego na eksport. Wstępnie szacowano, iż w tym roku import może się kształtować na poziomie aż 12 mln ton. W I kwartale bieżącego roku do Polski trafiło już, jak wynika z danych urzędów celnych, 2,6 mln ton węgla, z czego oczywiście najwięcej, bo aż 2 miliony, z Rosji, ale w tym samym czasie wyeksportowaliśmy 2,8 mln ton węgla, a więc nareszcie nieco więcej niż go sprowadziliśmy. Niemniej, patrząc na wyniki I kwartału łatwo wywnioskować, iż te wcześniejsze prognozy dotyczące wielkości importu mogą się spełnić. Jednakże docierające z różnych stron sygnały nie są już tak jednoznaczne. 

Mirosław Taras, prezes Zarządu LW Bogdanka uważa, że ponieważ pod koniec ub. roku i na początku tego ceny sprzedaży węgla oferowanego przez nasze kopalnie spadły, i tym samym stały się konkurencyjne do cen węgla rosyjskiego, jego eksporterzy wycofują się z kontraktów z polskimi odbiorcami. To, co teraz jeszcze przysyłają stanowi pozostałość kontraktów z roku 2009. 

Robert Marzec, kierownik Biura katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu, monitorującego górnictwo, w rozmowie z Biuletynem Górniczym prezentuje nieco inny punkt widzenia:
- Zasadniczo bardzo trudno jest prognozować wielkość importu, a nawet tendencję, jaka w tym zakresie w bieżącym roku wystąpi. Trudności te wynikają przede wszystkim z dużego „rozchwiania rynków zbytu”, spowodowanego skutkami globalnego kryzysu finansowego. Wydaje się jednak, na podstawie sygnałów płynących z rynku, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż w tym roku import będzie niższy od wielkości węgla zaimportowanego w 2009 r. Przemawiają za tym przede wszystkim niższe zapotrzebowanie na węgiel energetyczny w Polsce oraz powoli wzrastające (choć nierównomiernie) ceny węgla w portach Europy Zachodniej. Ewentualny spadek importu węgla może być spowodowany wzrastającymi trudnościami podażowymi na kierunku rosyjskim, który to jest tradycyjnie największym importerem węgla kamiennego do Polski, szczególnie węgla energetycznego. Z pewnością jednak decydujące znaczenie będą miały ceny węgla w Europie Zachodniej, a w tym przypadku wydaje się, że stopniowo będą one wykazywać coraz większą dynamikę wzrostową. 

Jan Waszczeniuk, prezes MM Group, spółki zajmującej się importem węgla z Rosji, a także dystrybucją węgla z Polski, w wypowiedzi dla Biuletynu Górniczego, tuż po powrocie z Moskwy, stwierdził wręcz: - W ocenie naszej Spółki import węgla na rok 2010 będzie o ok. 50 – 60 proc. niższy niż zeszłoroczny ze względu na dużo większy popyt wewnętrzny w Rosji (problemy z elektrociepłowniami) oraz ze względu na cenę dolara

Kwartał na plus 

A zatem: czy importerzy węgla do Polski, trzymający rękę na pulsie, mający przecież najlepsze w tej materii rozeznanie, potwierdzają, iż wcześniejsze prognozy, wieszczące import węgla na poziomie 12 mln ton były mocno przeszacowane? Byłby to – obok dobrych wyników górnictwa w I kwartale ( ponad 144 mln zł zysku netto, nie licząc tego, co wypracowała sprywatyzowana Bogdanka, obniżenie kosztów o ponad 5 proc.), które sygnalizują osiągnięcie w bieżącym roku 700-800 mln zł zysku, a to oznaczałoby najlepszy od wielu lat wynik – czytelny znak, że sektor węglowy zmierza w dobrym kierunku. Ale z prognozami jest już tak, że z reguły nie są w 100 proc. pewne. Gdy pod koniec maja w Zakopanem spadł śnieg, miejscowi górale tłumaczyli to tym, że zimą śniegu było mało, więc przyroda musiała później te braki nadrobić. Czyż – pocieszając się – nie liczymy na to, że podobne przełożenie winno mieć miejsce również w poczynaniach w sferze gospodarczej? Ekonomiści, zwłaszcza ci patrzący na zjawiska gospodarcze z większym od innych optymizmem powtarzają, że po dekoniunkturze – prędzej czy później – musi nadejść koniunktura, pozwalająca nadrobić to, co wcześniej utracono. Właśnie – prędzej, czy raczej później?

J.M.

Górnicza Izba Przemysłowo - Handlowa; ul. Kościuszki 30; 40-048 Katowice; tel. 32-757-32-39, 32-757-32-52; 32-757-38-21; 32-251-35-59