Nr 05 - 06
(179 - 180) Maj - Czerwiec 2010 r.
PACHNIE OBŁUDĄ
Ostatnio
w warszawskich kręgach samorządowo-gospodarczych powstał projekt nowej
ustawy o samorządzie gospodarczym. W zasadzie powinno się zaraz dodać:
ustawy, która wywróci do góry nogami panujący w
Polsce od 20 lat porządek w funkcjonowaniu samorządu gospodarczego.
Najważniejsza zmiana to „powszechność” , czyli wprowadzenie
przymusowej przynależności do samorządu dla wszystkich bez wyjątku
przedsiębiorców. Chcesz, nie chcesz- musisz. Autorzy tego
pomysłu tłumaczą konieczność takiego przymusu tym, że wówczas
samorząd stanie się naprawdę potężną siłą, z którą będą się
musieli liczyć wszyscy, nawet sejm, senat, rząd i prezydent. W domyśle-
ten który stanie na czele takiej organizacji – będzie
niemal równy premierowi, nie mówiąc już o ministrach. Sny
o potędze. A potęga ta byłaby według pomysłodawców utrzymywana
nie ze składek członków, a ze środków publicznych –
czyli pieniędzy wszystkich podatników. Oczywiście tak wielka
organizacja z pewnością od razu obrośnie równie wielkimi
strukturami biurokratycznymi, administracją itp.
A
co w takim razie z dotychczas działającymi izbami gospodarczymi, do
których należą DOBROWOLNIE liczni przedsiębiorcy, DOBROWOLNIE
wpłacający na ich rzecz mniejsze lub większe składki?
Autorzy
nowego projektu twierdzą: nic się nie zmieni, wszystko po staremu,
proszę się nie obawiać! Możecie sobie działać jak dotąd, jeśli tylko
będziecie mieli chętnych….
I
tu pachnie wyjątkową obłudą. Proszę mi bowiem wskazać szefa firmy,
który zmuszony do przynależności do powszechnego samorządu
gospodarczego będzie jeszcze chciał uczestniczyć w działalności jakiejś
miejskiej, regionalnej czy branżowej izby gospodarczej. W dodatku ta
druga nie dostanie na utrzymanie publicznych pieniędzy, więc
członkostwo w niej wiąże się z opłacaniem składek. Tak więc zwolennicy
powszechnego (przymusowego) samorządu gospodarczego doskonale zdają
sobie sprawę, że jeśli ich pomysły staną się ciałem, dobrowolne
organizacje gospodarcze natychmiast padną, gdyż przedsiębiorcy szybko
je opuszczą.
Pomysłodawcy
próbują wziąć nas na plewy zapewniając, że dotychczasowe izby
gospodarcze mogą należeć do powszechnego samorządu. Od razu jednak
dodają : bez prawa głosu stanowiącego w organach statutowych, a także
biernego i czynnego prawa wyborczego. Czyli taka izba pełniłaby rolę
paprotki na prezydialnym stole. Moglibyśmy jedynie przyjść, posłuchać i
pomilczeć. Dzięki za łaskę…
Kolejna przynęta – jednostki powszechnego samorządu gospodarczego
miałyby zostać wyposażone w szerokie uprawnienia polegające na zlecaniu
zadań przez administrację rządową i samorząd terytorialny. A przecież
już obecnie istnieje taka możliwość dla organizacji o charakterze
dobrowolnym ( reguluje to ustawa o izbach gospodarczych z 1989r), tylko
Rada Ministrów nigdy z tej możliwości nie zechciała
skorzystać.
I
kolejna sprawa, może najważniejsza. Obecnie działające izby
gospodarcze, utrzymywane ze składek członków i własnej
działalności gospodarczej, nie potrzebują niczyjej łaski, są więc
całkowicie niezależne od rządu czy urzędów marszałkowskich,
prezydentów, burmistrzów. Mogą więc wyrażać swobodnie,
bez żadnych nacisków, poglądy zrzeszonych w nich
przedsiębiorców. Czy będzie można spodziewać się tego samego po
powszechnym samorządzie uzależnionym od pieniędzy publicznych? Przecież
ktoś (rząd? posłowie?, marszałkowie województw?) będzie ustalał
ile należy przeznaczyć na ten cel budżetowej forsy.
To
dalece nie wszystkie przykłady zawarte w projekcie nowej ustawy, jasno
wskazujące, że chce się nam zafundować kolejnego, biurokratycznego,
przymusowego molocha, który będzie służył głównie
interesom wąskiej grupy ludzi nim kierujących. Na pewno korzyści nie
będą z tego mieli polscy przedsiębiorcy. To więcej niż pewne.
|