Ostatnia aktualizacja: 2008-04-30
 
 
 

Nr 3 - 4 (153-154) Marzec - Kwiecień 2008 r.

ROZMOWY

PRZEBYLIŚMY TRUDNĄ DROGĘ
CZAS NA ROZWÓJ

Rozmowa ze STANISŁAWEM GAJOSEM
– Prezesem Zarządu Katowickiego Holdingu Węglowego S.A.

- W ubiegłym, trudnym dla górnictwa – w tym i Holdingu – roku, KHW przy przychodach sięgających 3 mld zł wypracował ok. 23 mln zł zysku netto. W poprzednich latach wynosił on ok. 100 mln zł rocznie… To rezultat wyższych, bo niezbędnych nakładów na inwestycje, wzrostu płac, czy po prostu mniejszego wydobycia węgla?

- Kończymy właśnie badanie bilansu za rok ubiegły. Prawdopodobnie zysk netto rzeczywiście wyniesie ok. 23 mln zł i rzeczywiście jest on mniejszy od prognozowanego. A przyczyny ? Każdy z wymienionych w pytaniu elementów miał na to wpływ, ale oczywiście zdecydowanie największy miał spadek wydobycia. 

W roku ubiegłym dały o sobie znać warunki górniczo – geologiczne, choć ilość ścian i ich potencjał nie odbiegał od lat poprzednich. Skutki tego doświadczały wszystkie spółki, w tym i Holding. Warto również podkreślić, iż nadal w dużym stopniu jesteśmy uzależnieni od coraz trudniejszych warunków górniczo-geologicznych, zagrożeń naturalnych. Ponadto, osiągnięcie słabszych wyników upatrywałbym również w trwającej wymianie pokoleniowej naszej kadry – szczególnie wśród pracowników bezpośrednio produkcyjnych. 

Jak zapobiec spadkowi wydobycia? Trudny, wręcz bolesny, ale niezbędny okres restrukturyzacji, koncentracji wydobycia, mamy już za sobą. Teraz nastał czas na rozwój, na inwestycje, stworzenie sobie takiego frontu robót, by „wypadnięcie” jednej ściany czy pola – co przecież z wielu powodów może się zdarzyć – nie zachwiało wydobyciem, a tym samym sytuacją ekonomiczną spółki. 

Aktualnie górnictwo, w tym i Holding, znajduje się w punkcie zwrotnym. Jego sytuacja ekonomiczna nie jest rewelacyjna, ale nie jest też zła. Górnictwo staje się branżą efektywną, funkcjonującą na zdrowych już zasadach. Wdrażane i planowane inwestycje pozwolą uniezależnić się – co ważne zwłaszcza w naszej branży – od kaprysów natury. 

- Czy tegoroczne plany wydobycia węgla w kopalniach Holdingu – jak by nie było należącego do najlepszych spółek w górnictwie – są ambitniejsze od ubiegłorocznych? 

- Planujemy, iż w stosunku do osiągniętego w roku poprzednim poziom produkcji w roku bieżącym wzrośnie o ok. 970 tys. ton, tj. o ponad 6 proc. Zakładamy zatem wydobycie ponad 16 mln ton węgla. Przewidujemy osiągnięcie ok. 57 mln zł zysku netto. Tegoroczny plan jest częścią, uszczegółowieniem działalności firmy określonej w „Strategii Katowickiej Grupy Kapitałowej na lata 2007-2015”. Jednakże podejmowane aktualnie wysiłki, w tym zwłaszcza natury inwestycyjnej, szczególnie ważne w długookresowej perspektywie, zmierzające do udostępniania nowych poziomów i pól eksploatacyjnych oraz przygotowania nowych frontów wydobywczych, przyniosą wymierne efekty w latach 2011-2012. Planujemy wówczas osiągać zyski rzędu kilkuset milionów złotych. I jest to możliwe. 

- Nie trzeba być ekspertem, by zauważyć, ze wydobycie węgla w Polsce jest coraz mniejsze. Mówi się wręcz o załamaniu jego wydobycia, co zmusza firmy energetyczne do sprowadzania go – częstokroć droższego – z zagranicy, głównie z Rosji. Czy zdaniem Pana Prezesa jest to rezultat li tylko braku pieniędzy na inwestycje oraz konieczność schodzenia na coraz głębsze pokłady, czy może wcześniejszych decyzji o likwidacji niektórych kopalń? 

- By oceniać jakąkolwiek decyzję, to trzeba uwzględnić czas i okoliczności w jakich ona powstawała i dopiero wtedy móc wyrażać opinię. Osobiście byłbym bardzo ostrożny w ocenianiu decyzji o likwidacji przed laty niektórych kopalń. Czy to był błąd? Mieliśmy wówczas nadprodukcję węgla, produkowano nie to, czego potrzebował przemysł, cena węgla nie pokrywała kosztów, to z czego te kopalnie miały być utrzymywane. Jaka była alternatywa? Uważam zatem, że w większości były to decyzje racjonalne, wynikające po prostu z ekonomicznej konieczności. 

To prawda, że dziś cena węgla idzie w górę, rośnie na niego zapotrzebowanie. Jednakże proszę mi wskazać choć jedną prognozę, która wcześniej to przewidywała. Niestety, przemysł górniczy charakteryzuje się swego rodzaju bezwładnością – od decyzji do skutku musi upłynąć sporo czasu; kilka miesięcy, a najczęściej kilka lat. Bolejemy nad tym, iż aktualnej koniunktury na węgiel nie możemy w pełni wykorzystać, ale ważniejsze jest to, iż wspomniany proces restrukturyzacji doprowadził do tego, że w górnictwie obowiązują dziś w miarę – jak na tą branżę – zdrowe zasady. Na tych fundamentach możemy budować coś sensownego, zgodnego z zasadami rynkowymi, zdolnymi do konkurowania z innymi. 

- Wszystko wskazuje na to, iż już w przyszłym roku Holding, jako jeden z pierwszych w branży górniczej, będzie mógł inwestować za giełdowe pieniądze. To niewątpliwie przełom w dotychczasowym myśleniu o górnictwie… 

- Przygotowania do wejścia na giełdę trwają już niemal dwa lata. Od dawna bowiem mamy świadomość, że trzeba inwestować. Jednak by móc inwestować trzeba mieć pieniądze. A pytanie jest proste: skąd je wziąć? Czy kopalnie są w stanie wypracować takie środki? No nie. Państwo może nas wspomóc, łożąc na inwestycje początkowe, ale są to środki niewspółmierne do potrzeb. Trzeba zatem szukać ich poza firmą. Jedną z dróg jest emisja obligacji. Uzyskane pieniądze – co chcę wyraźnie podkreślić – przeznaczone zostaną wyłącznie na inwestycje, zwiększenie wydobycia, stworzenie dodatkowego potencjału produkcyjnego na dole poprzez m.in. rozcięcie pól, przygotowanie ich do tego, by w każdej chwili można byłoby wydobywać z nich węgiel. 

Dlaczego zdecydowaliśmy się na debiut giełdowy? Wymusza to na nas charakter branży, w której ważną rolę odgrywa nie tylko wielkość, ale i struktura kapitału, relacje między kapitałem własnym a obcym. Dla zrównoważenia kapitału obcego, w postaci kredytów i obligacji, istnieje konieczność pozyskania środków z giełdy, by bezpieczeństwo ekonomiczne zachować w odpowiednich proporcjach. 

Nie ukrywam, iż przeszliśmy trudną drogę by przekonać do tego naszych pracowników. Odbyliśmy mnóstwo bezpośrednich spotkań z załogami. W rezultacie ludzie zrozumieli, że jest to w interesie spółki, w ich interesie. W referendum stanowisko Zarządu poparło 52 proc. pracowników. I od tego momentu czynione są konkretne przygotowania zmierzające do upublicznienia części akcji KHW. Z jednej strony ustalamy szczegóły pakietu społecznego, z drugiej – finalizujemy wybór doradcy prawnego. Czekamy na kierunkową zgodę ministerstw Gospodarki i Skarbu, a po jej uzyskaniu – przystępujemy do wyboru doradcy finansowego itd. Mamy świadomość tego, że aby publiczna emisja zakończyła się powodzeniem, cały proces musi być starannie przygotowany, a i moment tej emisji odpowiednio dobrany. 

- Przed nieco ponad rokiem KWK Wesoła została połączona z KWK Mysłowice i otrzymała nazwę KWK Mysłowice-Wesoła. Dziś istnieją już dwa centra wydobywcze: „Śląsk-Wujek” i właśnie „Mysłowice-Wesoła”. Zapewne były to dobre posunięcia, skoro myśli się o utworzeniu trzeciego… - 

Widomym znakiem umacniającym sytuację ekonomiczną Holdingu jest tworzenie kopalń zespolonych, nie do końca słusznie nazywanych centrami wydobywczymi. To ekonomicznie skuteczne, a zarazem społecznie przyjazne dla pojedynczych kopalń pociągnięcie. Sprawdziło się to w przypadku „Śląska –Wujka”, i sprawdza się w przypadku „Mysłowic-Wesołej”. 

Zadziałał tu efekt synergii. Trzeba pamiętać w jakiej poprzednio sytuacji kopalnie te się znajdowały. „Śląsk” miał 70 mln zł długów, kopalnia była niewypłacalna, a jako „Śląsk-Wujek” – w pół roku po połączeniu – wszystkie zobowiązania były regulowane, kopalnia pomału zaczęła „stawać na nogi”. Gdyby wtedy – przed połączeniem - zderzyć plusowy wynik „Wujka” z minusowym „Śląska” – całość wychodziłaby na minus. Po połączeniu – po roku – kopalnia uzyskuje przyzwoite wyniki, regularnie fedruje, stała się wiarygodnym partnerem. 

Także „Mysłowice” była kopalnią mocno zadłużoną, natomiast „Wesoła” uzyskiwała niewielki wynik dodatni. Po połączeniu kopalnie te uzyskują niewielki, ale jednak wynik dodatni. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, co by było gdyby do tego połączenia nie doszło. „Mysłowic” by po prostu nie było, trzeba by ją było postawić w stan likwidacji. To prawda, iż jeszcze dziś boryka się ona z określonymi problemami, gdyż należy do tzw. trudnych i jej osiągnięcia nie są jeszcze tak spektakularne jak w przypadku „Wujka”, ale pomału, stopniowo, połączenie to stwarza jej dobrą perspektywę na przyszłość. I co najważniejsze – nikt, ale to nikt nie stracił w niej pracy. W zapomnienie odszedł towarzyszący jej stan niepewności. 

Potwierdzam, iż aktualnie prowadzone są prace studyjno-analityczne dotyczące utworzenia trzeciej kopalni zespolonej „Wieczorek-Staszic-Murcki”. O ich połączeniu decyduje geografia; te kopalnie z sobą sąsiadują. Ten proces będzie rozłożony w czasie. 

- KHW zamierza przyjąć 1,5 tysiąca nowych pracowników. Czy do kopalń będą mogli wrócić również ci górnicy, którzy wzięli jednorazowe odprawy? A przy okazji: jaki tryb postępowania będzie zastosowany wobec kobiet, o ile takowe wyrażą chęć do pracy pod ziemią? 

- Formalnie takiego zakazu, by tych pracowników którzy wzięli odprawy nie zatrudniać, nie ma, ale szczerze mówiąc preferujemy raczej przyjmowanie ludzi młodych nie przekraczających 35 lat. Natomiast w przypadku osób z wysokimi, specjalistycznymi kwalifikacjami bierzemy pod uwagę możliwość zatrudnienia pracowników starszych, gwarantujących jednakże że będą u nas mogli przepracować lat kilka. By jednakże zapewnić stały dopływ odpowiednio przygotowanych zgodnie z potrzebami górnictwa kadr, uruchamiamy – podpisując z wybranymi placówkami oświatowymi umowy – klasy kształcące specjalistów. Aktualnie w pięciu szkołach zawodowych i technikach kształci się ok. tysiąca osób. Takie umowy – jako pierwsi w branży – rozpoczęliśmy zawierać już w roku 2001. Dostrzegając tendencję do wyhamowywania naboru do tych szkół, podjęliśmy akcję promocyjną fundując najlepszym uczniom stypendia. Zawarliśmy również stosowne porozumienia z AG-H i Politechniką Śl. Studenci tych uczelni odbywają u nas płatne praktyki, a tym, którzy wykazują się odpowiednimi predyspozycjami do pracy w górnictwie proponujemy stypendia. 

Kobiety pracujące na dole? Powiem szczerze: jest to trudne do wyobrażenia. Oczywiście w naszych kopalniach kobiety, głównie ze służb mierniczo-geologicznych, zjeżdżają pod ziemię. Jednakże to co innego niż stała praca w podziemnych wyrobiskach. Ale prawo, znaczy prawo i nie można nikogo dyskryminować ze względu na płeć. Gdyby jakieś kobiety zechciały taką pracę podjąć musiałyby przejść odpowiednie badania, spełnić wszystkie wymagane warunki do pracy pod ziemią. Jak do tej pory żadna nie wyraziła takiej chęci.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał J.M.

Górnicza Izba Przemysłowo - Handlowa; ul. Kościuszki 30; 40-048 Katowice; tel. 032-757-32-39, 032-757-32-52; 032-757-38-21; 0-32-251-35-59