Ostatnia aktualizacja: 2006-12-20
 
 
 

Nr 11-12 (137-138) Listopad - Grudzień 2006 r.

BEZPIECZEŃSTWO ENERGETYCZNE

CZY GROZI NAM KRYZYS?
CZASU JEST MAŁO

Rozmowa z HERBERTEM L. GABRYSIEM – niezależnym ekspertem w sprawach energetyki, b. wiceministrem przemysłu i handlu odpowiedzialnym w latach 1994-1997 za górnictwo i energetykę.

- Śledząc Pana publikacje i wypowiedzi trudno było nie zauważyć, że już od dawna prognozował Pan znaczące zwiększenie konsumpcji energii elektrycznej w Polsce. Jednakże opublikowane ostatnio raporty - Międzynarodowej Agencji Energii, Austriackiego Stowarzyszenia Energotechnicznego oraz czasopisma „Energia&Przemysł” – przyprawiają o ból głowy. Wynika z nich, iż grozi nam poważny kryzys energetyczny. Za kilkanaście lat prądu może zabraknąć nie tylko w Europie, w tym i w Polsce, ale i na całym świecie. Czy rzeczywiście jest aż tak źle?

- Istotnie, trudno nie zauważyć, iż rozwój cywilizacyjny świata to rozwój energochłonny i choć świadomość potrzeby jej oszczędności oraz świadomość ekologiczna prowokuje do tworzenia strategii rozwoju zrównoważonego – to nie da się tego zmienić. Energia elektryczna jest przy tym – choć kosztowna – tyleż komfortowa, co bezpieczna. W projekcjach wieloletnich zmian w konsumpcji energii elektrycznej przewiduje się jej zwiększenie o około 30% do 2025 roku, przy zdecydowanym racjonalizowaniu jej zużycia. W opracowywanej przez Unię Europejską „Strategii Zrównoważonego Rozwoju …” znajdziemy sporo zapisów (także w przewidywanych nakładach budżetowych) z tego obszaru. Korekta „VII Programu Ramowego …” zmierza do tego, aby w budżecie unijnym znalazło się więcej środków na wsparcie badań i rozwój nowych, czystych, wysokowydajnych technologii produkcji energii elektrycznej, w tym z węgla kamiennego z sekwestracją CO2. To dokumentuje istotne obawy o bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej, w tym tak ważnej części, jaką jest zabezpieczenie dostaw energii elektrycznej. Polska elektroenergetyka jest w innym stanie rzeczy niż znakomita część energetyki UE. Innym – bo w strukturze paliwowej ponad 93% to paliwa stałe (produkcja energii elektrycznej kosztowna w aktualnym stanie technologii i przyszłych kosztów wobec przyjętych zobowiązań dotyczących ochrony ekologicznej), innym także, bo zużyta, o niższej (porównując z uśrednionym stanem rzeczy bloków energetycznych UE) sprawności brutto wytwarzania. W bieżącym roku, wobec długiej i ostrej zimy i zwiększonej konsumpcji energii elektrycznej latem, Krajowy System Energetyczny po raz pierwszy od wielu lat stanął na granicy wydolności (z ograniczonej możliwości wytwarzania w tym czasie i błędów w systemowym zarządzaniu).

- W jednym z wywiadów dla „Biuletynu Górniczego” stwierdził Pan, iż czas koniunktury gospodarczej w Polsce, daje sygnał do trudniejszych wyzwań… Dlaczego zużycie prądu rośnie tak szybko, czy może nawet – za szybko?

- Rozwój gospodarczy Polski w ostatnich kilkunastu latach spowodował znaczący wzrost konsumpcji energii elektrycznej, mimo radykalizowania procesów jej oszczędzania (także przy pomocy rosnących cen). Zużycie energii elektrycznej w Polsce na jednego mieszkańca nadal jest jednak znacząco niższe niż w krajach UE. Stąd „pogoń” do standardów otoczenia będzie bardziej dynamiczna. Jest taka prawidłowość obserwowana przeze mnie od kilkunastu lat, iż jeśli PKB (mierzony w zmianach procentowych rok do roku) jest wyższy od 3,5%, to - mimo procesów racjonalizowania zużycia energii - jej zużycie zwiększa się. Z wszystkich dostępnych projekcji rozwoju gospodarczego kraju na następne kilka, kilkanaście lat, wynika wzrost gospodarczy nie mniejszy niż 3 – 3,5% PKB, a w projekcjach optymistycznych do roku 2012 – około 5% wzrostu PKB mierząc zmiany rok do roku. Zatem nie unikniemy w najbliższych latach znaczącego (w relacjach rok do roku co najmniej 2% – 3%) wzrostu konsumpcji energii elektrycznej. Trudno więc argumentować rzecz oczywistą,, słuszniej byłoby postawić pytanie, czy Krajowy System Energetyczny jest w stanie te potrzeby zaspokoić, a w dodatku w tak znaczącej części z krajowych zasobów węgla kamiennego i brunatnego.

- Czy świadomość wspomnianych zagrożeń jest wśród krajowych producentów energii elektrycznej powszechna?

- Jak smutny żart odbieram to pytanie wobec powszechnego wołania energetyków o strategię państwa prowadzącą do pozyskania niezbędnych środków inwestycyjnych (nie tylko w obszarze wytwarzania, ale także przesyłu energii elektrycznej). W wielu dokumentach Unii Europejskiej, ale także w Strategii Rozwoju Kraju 2007 – 2015, znajdujemy zapisy potwierdzające potrzebę wsparcia rządów, aby te pieniądze pozyskać. Problem zatem nie w świadomości producentów energii elektrycznej (koniecznie także górników!), a w tym, aby rząd podjął próbę rozwiązania problemu nie w zapisach mało precyzyjnych programów, ale w działaniach pragmatycznych. Również w odejściu od ocen poglądów merytorycznych personifikowanych w kategoriach politycznej przydatności!

- Czasu na zażegnanie kryzysu jest mało. Jakie zatem niezbędne inwestycje (i czy tylko inwestycje) w energetyce – zdaniem Pana – muszą być poczynione w Polsce?

- Potrzeby inwestycyjne elektroenergetyki (w całym łańcuchu) na lata do 2025 roku najczęściej szacuje się na około 10 mld euro. Dla samej części wytwórczej to co najmniej 2/3 tej kwoty. Ponad 1/3 bloków energetycznych polskich elektrowni budowana była w latach 70. Jeśli dodać do nich te budowane wcześniej, to ponad 60% tej substancji jest zużyta – wymaga wymiany w najbliższych kilku latach i mimo „sporych” inwestycji z tzw. Kontraktów Długoterminowych, nadal nie przystoi do wymogów standardów ekologicznych i konkurencyjności kosztów wytwarzania. To ta część energetyki konwencjonalnej. A przecież z logiki „ochrony zasobów energetycznych świata” pozostaje ogromna potrzeba poszukiwania alternatywnych źródeł wytwarzania energii – bardzo przecież kosztowna! Dodajmy do tego potrzebę dostosowania systemu transmisji do rosnących potrzeb przesyłowych, alokacji źródeł rozproszonych (na razie niewielkich, ale przecież rozwijających się) oraz oczekiwanych przez partnerów unijnych rozwiązań strategicznych na rzecz połączeń transgranicznych Wschód - Zachód.

- Spośród głównych czynników charakteryzujących bezpieczeństwo elektroenergetyczne wyłaniają się – jak wiadomo – trzy podstawowe zagrożenia: techniczne, naturalne ( w tym losowe) i ludzkie ( w tym organizacyjne). Które z nich – zdaniem Pana – wymagają dziś szczególnej troski?

- Przedsięwzięcia organizacyjne są najprostsze dla skutecznego podwyższania efektywności gospodarczej. Aby to zrobić trzeba jednak długookresowej strategii, niezależnej od okresowych zmian politycznych. Czy taką mamy? Problemy techniczne to sprawa finansów i nauki. Unia Europejska w strategicznych dokumentach tyczących energetyki (wspomnianych wcześniej) wykazuje sporo determinacji, aby wspierając naukę znaczącymi środkami budżetowymi uzyskać rozwiązania na miarę wyzwań. Czy w Polsce mamy taką determinację? W projekcjach unijnych jest sporo zamiarów, ale i środków, aby zasoby węgla kamiennego (ważące dla Unii w Polsce) stały się - na miarę potrzeb energetycznych - zasobami strategicznymi. Póki co nie obserwuję nadmiernej gorliwości z naszej strony nie tylko dla lobbowania polskiego interesu w tej sprawie, ale nawet przyzwoitego zainteresowania. Elektroenergetyka w najbliższych latach będzie szczególnie chłonna na specjalistów (nie tylko z powodu wymiany pokoleniowej) i dobrze się dzieje, że studia inżynierskie stają się znowu „modne”.

- W polityce energetycznej kraju sporządzono cztery warianty krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną. Czy jeden z nich, a mianowicie Wariant Podstawowy Gazowy, nie będzie – z oczywistych przyczyn – wymagał korekty? I to nie tylko z tego powodu, że węgiel jest nadal i zapewne długo jeszcze będzie najtańszym nośnikiem energii…

- Mówiąc o polityce energetycznej kraju dobrze jest mówić o zbiorze dokumentów, które ze strategii rządów ją uzewnętrzniają. Dzisiaj jest ich kilka. Rzecz nie w tym, aby korygować jeden, ale aby uporządkować zapisy dla ich spójności i doprecyzowania długookresowych celów, wolnych od „politycznych kolorytów”. Węgiel będzie jeszcze długo najtańszym nośnikiem energii, ale również podstawowym paliwem dla elektroenergetyki. Z projekcji zmian cen podstawowych paliw na lata pierwszych kilkudziesięciu lat XXI wieku (European Energy And Transport Trends To 2030) wynika następująca tendencja: cena za węgiel kamienny będzie na porównywalnym – stabilnym poziomie, natomiast ceny gazu ziemnego będą rosły, a ceny ropy naftowej, po znaczącym wzroście do ubiegłego roku, mogą mieć tendencje nieznacznych obniżek. Zmieni się to zapewne po 2015 roku, kiedy do kosztów energii elektrycznej z węgla kamiennego trzeba będzie doliczyć koszty inwestycyjne i nie tylko te z obszaru ochrony środowiska. Jeśli jednak dodamy do tego wyższą zyskowność produkcji energii elektrycznej z węgla kamiennego w porównaniu do innych paliw (ropa, gaz), to węgiel kamienny nadal będzie w warunkach polskich ważącym (z dostępności i kosztów) nośnikiem energii.

- A więc jednak nasza zasobność w węgiel mieć będzie nadal istotny wpływ na bezpieczeństwo energetyczne kraju?

- Tak! Trzeba było jednak doświadczeń ostatnich lat (a w zasadzie roku), aby ta prawda mogła być powszechniejsza. Bez wątpienia próby pragmatycznych rozwiązań pozyskiwania energii elektrycznej z innych rodzajów paliw i źródeł (odnawialna, jądrowa …) muszą być kontynuowane, aby przyszłe pokolenia nie postawiły zarzutu grabieży zasobów naturalnych ziemi. To tak ładnie zabrzmiało, a przecież prawda jest brutalna. Choć węgla jest jeszcze sporo, to kiedyś jego zasoby albo się skończą, albo ich pozyskanie stanie się zbyt kosztowne. Także w aspekcie szacunku i troski o bezpieczeństwo górnika.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał J.M.

Górnicza Izba Przemysłowo - Handlowa; ul. Kościuszki 30; 40-048 Katowice; tel. 032-757-32-39, 032-757-32-52; 032-757-38-21; 0-32-251-35-59