Nr 7-8 (133-134) Lipiec -
Sierpień 2006 r.
"Sprzymierzeńcy"
węgla
Eksperci,
którzy opracowywali obowiązującą jeszcze „Politykę
energetyczna Polski” przyjęli, ż w latach 2000 –
2010 ropa naftowa potanieje z
28 do 20,1 USD za baryłkę. Tymczasem 8 sierpnia Br. Cena baryłki w
Londynie
osiągnęła ponad 78 dolarów. Wprawdzie na początku września
ropa nieco
potaniała, ale i tak jest ponad trzykrotnie drozszą od przyjętych
założeń. Za
cenami ropy podążają
ceny gazu ziemnego.
Znacząca fluktuacja cen ropy i gazu jest ściśle powiązana z określonymi
wydarzeniami politycznymi. O wiele bardziej
łagodnie kształtowały się zmiany cen węgla.
Po ich znacznym spadku w latach 90-tych i wzroście w latach 2003-2004
nastąpiła
stabilizacja cen tego paliwa. Po roku 2007 przewiduje się niewielką
tendencję
wzrostową. Dalsza przyszłość dla węgla też rysuje się według
specjalistów
korzystnie. Jak podaje IEA – ceny ropy naftowej w 2027 roku
osiągną poziom 180
USD/tew, gazu prawie 160 USD/tew, podczas gdy węgiel w tym samym roku
ma
kosztować zaledwie niecałe 60 USD/tew. W ten sposób,
paradoksalnie, szybko
drożejące ropa i gaz stają się
„sprzymierzeńcami” węgla.
Nic dziwnego, że na
prawie całym świecie mówi się o
renesansie węgla. Po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat amerykańskie
elektrownie wracają do tego paliwa w obawie, że zostaną pozbawione
alternatywnych
źródeł energii. Ku konsternacji ekologów planuje
się budowę dziesiątków nowych
elektrowni węglowych - pisze "The Financial Times". Renesans węgla
odbywa się po cichu, ale stale. I to jak
wspomniano- na prawie całym świecie. Prawie, bo w Polsce jakoś nie
widzi się
trendów, o których wspomniano wyżej. Z uporem
godnym lepszej sprawy politycy
ciągle bredzą o
tym, że w naszym kraju
węgla jest za dużo, że trzeba
ograniczać wydobycie i zamykać kolejne kopalnie. Słuchając tych
księżycowych
wywodów człowiek ma nieodparte wrażenie, że ci ludzie nie
zdawali matury z
matematyki, bo wychodzi na to, że liczyć to oni nie potrafią. Albo
liczą
wyłącznie na doraźne polityczne korzyści dla siebie i swoich partii.
Wiadomo,
że jak się w telewizji zacznie wykrzykiwać hasła w rodzaju
„koniec z
dopłacaniem przez cały kraj do nierentownych molochów
wydobywających węgiel!” -
zyska się poklask kompletnie nie zorientowanych w prawdziwej sytuacji
energetycznej ludzi.
A takich jest
większość. Przynajmniej poza Śląskiem.
Politycy nie zdają
sobie jednak chyba sprawy z tego, że to
tylko pozorna korzyść, za którą społeczeństwo będzie musiało za kilka,
kilkanaście lat słono zapłacić.
Polityków tych prawdopodobnie już nie będzie w rządzie i
parlamencie. I dobrze.
Ale co z tego, skoro kopalnie będą już wtedy zamknięte…
|