Ostatnia aktualizacja: 2006-07-03
 
 
 

Nr 5-6 (131-132) Maj - Czerwiec 2006 r.

Rozmowy

KHW MA 13 LAT
FORMUŁA SIĘ SPRAWDZIŁA

Rozmowa z mgr. inż. Stanisławem Gajosem,
Prezesem Zarządu
Katowickiego Holdingu Węglowego S.A.

- O górnictwie mówi się i pisze ostatnio sporo. I to nie tylko z racji znanych perturbacji związanych z pozyskiwaniem oraz rosnącymi cenami ropy naftowej i gazu. Jak zatem Pan Prezes postrzega aktualną kondycję polskiego górnictwa węgla kamiennego?

- Wzrost cen ropy czy gazu, zwłaszcza ropy, nie rzutuje bezpośrednio na pozycję, jaką wśród nośników energii zajmuje węgiel. Nie zachodzi tu – jakby się wydawało – taka prosta zależność. W instalacjach „pracujących” na węglu, gazie czy ropie nie da się ot tak zastępować jednego paliwa drugim, podmieniać ich. Są one bowiem autonomiczne. Jednakże wzrost cen i perturbacje związane z pozyskiwaniem ropy czy gazu tworzą zdecydowanie lepszy klimat dla paliwa alternatywnego jakim jest węgiel, zwłaszcza dla tych przedsięwzięć, które górnictwo ma zamiar wdrażać sięgając po nowe technologie, np. IGCC, włączając się do badań nad zgazowaniem czy upłynnianiem węgla. To po pierwsze. A po drugie – każdy rozsądny inwestor, decydując się na konkretną inwestycję, musi zastanowić się jakie w aktualnej sytuacji, przewidując również to, co może się zdarzyć w przyszłości, wybrać paliwo. Zasoby ropy czy gazu mają zdefiniowaną ilość. Węgiel wypada na tym tle zdecydowanie korzystniej. I nie może być dziełem przypadku to, że największe światowe firmy, działające w układzie globalnym, jak choćby EDF, stawiają – zwłaszcza w Europie Środkowej– właśnie na węgiel. Są to ważne sygnały, wysyłane od firm działających w kilkudziesięciu krajach świata. Ich postępowanie zostało niewątpliwie dogłębnie przemyślane. Nasze górnictwo – używając terminologii medycznej – przypomina człowieka, który po chorobie stanął na nogi, już się wyprostował i w miarę sprawnie porusza się… Co prawda nie porusza się na autostradzie, a jedynie utwardzonej drodze, ale idzie do przodu… A więc jest to stan równowagi dość chwiejny, mocno podatny na różne czynniki zewnętrzne, które – niestety – mogą go zepchnąć z tej drogi. Narażony na to, co się dzieje w świecie, w kraju, na konkurencję taniego węgla, zwłaszcza ze Wschodu, na to – w mniejszym stopniu - co wyznacza rynek europejski w tzw. ARA (Amsterdamie, Rotterdamie, Antwerpii). Reasumując, idzie o to, by w szeroko rozumianym otoczeniu, utrwalały się pozytywne warunki, w których porusza się „pacjent”.

- W rankingu „Polityki”, na liście największych przedsiębiorstw w 2005 roku, Holding zajął 38 miejsce. Przed dwoma laty – miejsce 40. To przesunięcie w górę zapewne każe patrzeć w przyszłość optymistycznie…

- Nie przywiązuję szczególnej wagi do kryterium wielkości przedsiębiorstwa, odnotowując to jedynie jako pewien statystyczny fakt. Nie jest to bowiem kryterium najważniejsze. O wiele bardziej sobie cenię – co oczywiste – te parametry, które w dzisiejszych realiach gospodarczych mówią o rzeczywistej kondycji firmy. Mam na myśli takie kryteria efektywnościowe, jak zysk, rentowność, płynność finansowa. W tej klasyfikacji również przesunęliśmy się w górę. I to nas zdecydowanie bardziej satysfakcjonuje. Oczywiście, ta pierwsza okoliczność z pewnością również zasługuje na uwagę. Między wielkością przedsiębiorstwa istnieje bowiem z reguły liniowa zależność decydująca o ilości oferowanych miejsc pracy. A to – ze społecznych względów – ma zwłaszcza dziś niebagatelne przecież znaczenie.

- Wielce wymowne są najnowsze doniesienia ze świata, sygnalizujące iż Niemcy zainwestują 13 mld euro w budowę nowych elektrowni wykorzystujących głównie węgiel kamienny i brunatny. Również w USA węgiel wraca do łask. Zgadza się Pan, iż uwzględniając polskie realia, węgiel (na Śląsku – jak wynika z opublikowanego raportu – znajduje się jeszcze 8 mld ton tego surowca, który można wydobyć) jest strategicznym paliwem, ważnym dla bezpieczeństwa energetycznego kraju. Jaką w tym rolę – zdaniem Pana Prezesa – może i powinien pełnić Katowicki Holding?

- Co do roli węgla, jako ważnego dla bezpieczeństwa energetycznego kraju paliwa, to nie ma w tej mierze żadnych wątpliwości. Tak jest dziś, tak również przez wiele lat – z różnych względów – będzie nadal. Sądzę, że te standardy, które wyznaczają działające o zasięgu globalnym firmy, wpisują się w tą filozofię, iż węgiel w tym rejonie Europy długo jeszcze będzie surowcem znaczącym. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że jego rola będzie wręcz rosnąca, przynajmniej w zasygnalizowanej części świata i Europy. 

W Holdingu od co najmniej dwóch lat przygotowujemy się do tej niosącej nowe wyzwania sytuacji. Przeprowadziliśmy m.in. szereg analiz, mających nam pomóc odpowiedzieć na pytanie, jak – uwzględniając zamiary naszych najbliższych sąsiadów, zwłaszcza Niemców – sprostać tym wyzwaniom. A przypomnieć warto, iż Niemcy importują prawie 70 mln ton węgla, z czego z Polski zaledwie 7 milionów. Wniosek może być tylko jeden: możliwości dostarczania tam węgla są olbrzymie, aczkolwiek trzeba wziąć pod uwagę jeden szczegół – cenę. Uwzględniając ją, trzeba zmierzyć się z problemem kosztów. Gdy się z tym nie uporamy i nie będziemy mogli zaoferować konkurencyjnej ceny, wówczas ta możliwość będzie li tylko hipotetyczna. 

Do tej nowej sytuacji – jak już wspomniałem – przygotowujemy się już od dwóch lat. Dość dokładnie spenetrowaliśmy rynek niemiecki, tworząc coś w rodzaju mapy naszych potencjalnych partnerów. Uwzględniając istnienie portów ARA, nasze wysiłki koncentrują się na pozyskaniu nowych rynków zbytu naszego węgla w landach centralnych i południowych. Stąd decyzja o zakupie portu nad Odrą w Cigacicach w Lubuskiem, a także zawarcie umowy o współpracy z kompleksem portów w tychże Cigacicach po stronie polskiej i Eisenhuttenstadt po stronie niemieckiej. Te bowiem porty otwierają śródlądową drogę wodną praktycznie na całą Europę. Działania te traktujemy jako istotny element zwiększenia naszej konkurencyjności. Transport drogą wodną – w porównaniu ze stosowanym obecnie – daje oszczędności rzędu 4 euro na tonie. 

Dlaczego naszą uwagę skupiamy na Niemczech? Otóż nieopodal Berlina Vattenfall ma zamiar budować elektrownię, która ma zużywać ok. 3 mln ton węgla kamiennego. Inwestor stawia warunek: węgiel musi być dostarczany drogą wodna. Dysponując portem śródlądowym mamy możliwość spełnienia tego warunku. 

Śledząc i analizując sytuację na rynku paliw w świecie, wniosek może być tylko jeden – nasza krajowa energetyka nie ma alternatywy, musi nadal bazować na węglu. My w swoich poczynaniach w pełni to uwzględniamy, od wielu lat solidnie się do tego przygotowując. Mamy podpisane wieloletnie, sięgające nawet 2021 roku umowy z dużymi odbiorcami naszego produktu. Energetyce dostarczamy w skali roku 8,5 mln ton węgla. Z równą troskliwością dbamy o naszych klientów indywidualnych, którym dostarczamy blisko 3 mln ton węgla, w tym 1 mln 700 tys. ton tego najbardziej poszukiwanego, a mianowicie grubego sortu. By dostawy dla nich przebiegały jak najsprawniej, utworzyliśmy sieć ponad180 autoryzowanych sprzedawców. Pozwala nam to – z dobrym skutkiem – zmierzyć się z rynkiem drobnych odbiorców. Dopracowaliśmy się mechanizmów, które właściwie zabezpieczają – co warto podkreślić – interes przede wszystkim naszego klienta, ale także nas, jako producenta. Wcześniej ta współpraca miała różne oblicze. Aktualnie obowiązująca konstrukcja prawna wzajemnych relacji sprawia, iż wyeliminowano sytuacje że np. czegoś nie dostarczono, czy nie zapłacono w wyznaczonym terminie. Sporo usprawnień w handlu węglem wniosło wprowadzenie instytucji elektronicznego podpisu czy elektronicznej rejestracji zamówień, eliminując do niezbędnego minimum dokumenty papierowe.

- Eksperci alarmują, iż by móc eksploatować nowe złoża nakłady inwestycyjne muszą być dużo większe niż obecnie…

- Tak, to jest wymóg bezdyskusyjny. Dla tej branży, jak w żadnej innej, inwestycje potrzebne są niemal tak, jak do życia niezbędny jest tlen. Bez nich nie sposób funkcjonować. Te nakłady, przeznaczane na inwestycje obecnie, pozwalają odtwarzać moce produkcyjne, ale nie rozwiązują problemu ponoszonych kosztów. A obniżanie kosztów … kosztuje. Można by się z tym uporać o wiele szybciej, gdybyśmy mieli na to dodatkowe środki. Te, którymi dysponujemy, zabezpieczają założony poziom wydobycia, ale nie gwarantują skutecznego, a przede wszystkim na tyle szybkiego, jakiego chcielibyśmy, obniżania tychże kosztów. Nie muszę dodawać, iż oczywiście pertraktujemy z różnymi instytucjami finansowymi by takowe środki pozyskać, z możliwością długoterminowych ich spłat. Mamy pełną świadomość tego, iż szybkie i skuteczne zmierzenie się z problemem kosztów stanowi w górnictwie to kryterium, które zdecyduje o jego przyszłości. 

W KHW planowany poziom nakładów na inwestycje wynosi 300 - 400 mln zł rocznie. Są one lokalizowane w trzech kompleksach wydobywczych: „Staszic”, „Murcki”, i „Wesoła” oraz w jakiejś części w „Wujku”. Te centra produkcyjne – bo tak powoli je nazywamy – będą decydować o przyszłości Holdingu.

- Czy KHW uczestniczy w jakiejś mierze we wprowadzaniu nowych technologii, w tym zgazowania czy upłynniania węgla?

- Tymi zagadnieniami interesujemy się od dawna. Nie tylko bacznie śledzimy najnowsze w tej dziedzinie dokonania, ale podjęliśmy konkretną w tej materii współpracę z jednym z naszych partnerów. Interesuje nas szczególnie zastosowanie technologii IGCC i CCS, tj. zgazowania węgla. Trudno dziś przesądzać o tym wytwarzanie jakiego produktu – gazu czy benzyny - będzie bardziej opłacalne. Zdecyduje o tym rynek. Technologicznie wytwarzanie gazu jest o wiele prostsze. Natomiast koszt takiej kompleksowej instalacji, produkującej paliwo, oscyluje wokół 3 – 4 mld euro. Takich pieniędzy na ten cel dziś w Polsce nie ma. A dodać trzeba, iż zastosowanie technologii IGCC– to dziś nic nadzwyczajnego. Różne firmy w świecie – z lepszym lub gorszym skutkiem ją stosują. 

Z tym samym partnerem, współpracującym z nami w dziedzinie wdrażania nowych technologii, prowadzimy aktualnie rozmowy w sprawie wybudowania przy jednej z naszych kopalń elektrowni o mocy 120 – 150 MW. Nasz partner byłby inwestorem tego przedsięwzięcia, zapewniając odpowiednią technologię, my mielibyśmy zagwarantowany zbyt węgla.

- Dbałość o ochronę środowiska naturalnego ma dziś najwyższą rangę. Produkcja niskozasiarczonego paliwa Ekoret i Eko-Fins to chyba nie jedyny przykład świadczący o tym, iż Holding sprawom ekologii poświęca należytą uwagę…

- Bez fałszywej skromności mogę stwierdzić, iż Holding był w przemyśle górniczym w tym obszarze prekursorem takich działań . Podjęliśmy je jeszcze w czasach, gdy był to temat dość egzotyczny, gdy z niedowierzaniem przyjmowano zapewnienie, że węgiel może być paliwem ekologicznym. Nie sposób dziś nie zauważyć olbrzymiego postępu jaki dokonał się w sposobach zastosowania węgla, w tym zwłaszcza technologii jego spalania. Nowoczesne piece na węgiel – jeżeli chodzi o stopień technologicznego zaawansowania – nie różnią się już zbytnio od tych, w których paliwem jest olej, a nawet gaz. 

Jako pierwsi podjęliśmy starania na rzecz likwidacji niskiej emisji w mieście Tychy. Po nas – z uwagi na bliskość w tym rejonie swoich kopalń – kontynuuje je Kompania Węglowa. Holding, poprzez prowadzone na szeroką skalę akcje uświadamiające, prezentacje, ukazuje zalety zamiany tradycyjnych pieców na ekologiczne, wytwarzane dziś przez kilkudziesięciu producentów, oferując do nich odpowiedni węgiel. Bo tak, jak nie można do mercedesa lać ropy niewiadomego pochodzenia, tak do pieców ekologicznych nie da się wrzucić byle czego, np. plastikowych butelek czy szmat. Dostarczamy do nich, posiadające już status kwalifikowanych paliw węglowych, takie gatunki węgla, jak m. in. Ekoret, Eko-Fins, Groszek-E i Orzech-E. Są to paliwa z odpowiednią gwarancją jakości, której udziela producent, a jej standardy wyznacza niezależna od nas jednostka certyfikująca. Używanie pieców ekologicznych – załadowywanych węglem raz na tydzień – to nie tylko komfort ich użytkowania, porównywalny z obsługą i zastosowaniem np. pieca na olej, ale także – co ma niebagatelne znaczenie – duża oszczędność. Ich stosowanie, w najgorszym wypadku, jest o 50 proc. tańsze od tych na olej czy gaz. Dziś zgłaszają się do nas po ekologiczne paliwo nie tylko indywidualni mieszkańcy, ale władze gmin czy powiatów. Obecnie prowadzimy rozmowy na ten temat z władzami woj. zachodniopomorskiego, a także gminy Wisła. Niebawem podpiszemy dwa listy intencyjne w sprawie likwidacji niskiej emisji ze Związkiem Gmin Podbeskidzia. Pertraktujemy również z gminą Bukowno, miastem Sosnowiec, z niektórymi gminami Żywiecczyzny, Małopolski, a nawet Zakopanem.

- Katowicki Holding Węglowy działa już 13 lat. I nie jest to zapewne „trzynastka” pechowa. Co – z perspektywy tych lat – uważa Pan Prezes za największe osiągnięcie, a z czym nie udało się uporać po dziś dzień?

- Najważniejsze chyba jest to, że Holding w dobrej kondycji przetrwał, a od pięciu lat przynosi zysk na podstawowej działalności. Formuła holdingu sprawdziła się. Zdecydowanie większa samodzielność, a co za tym idzie i odpowiedzialność kopalń sprawiły, że firma ostała się na rynku i utrwaliła swoją pozycję; jest firmą z którą partnerzy chcą współpracować. 

Z czym nie udało się uporać? Na pewno cały czas tym wyzwaniem jest konieczność obniżania kosztów, z którym to problemem zmagaliśmy się, zmagamy i pewnie zmagać będziemy się nadal. Dotychczasowe rezultaty – jak już mówiłem – nie spełniają naszych oczekiwań. Materia tego jednak jest taka, że uwarunkowania techniczne, a także społeczne, dość mocno determinują możliwość szybkiego i radykalnego uporania się z tym problemem. Zrozumiałe więc, iż temu zagadnieniu poświęcamy należytą uwagę, uważając je za jedno z najważniejszych wyzwań.

Dziękuje za rozmowę


Rozmawiał: Jerzy Miemiec
Górnicza Izba Przemysłowo - Handlowa; ul. Kościuszki 30; 40-048 Katowice; tel. 0-32-757-32-39, 0-32-757-32-52; 0-32-757-38-21; 0-32-251-35-59