Nr 3-4 (117-118) Marzec - Kwiecień 2005 r.
Wysiłek nie zmarnowany.
Wyjście na prostą.
Rozmowa z dr. inż. Januszem Steinhoffem;
byłym prezesem Wyższego Urzędu Górniczego; wicepremierem i
ministrem gospodarki w rządzie Jerzego Buzka, przewodniczącym
Partii Centrum.
Jak dziś ocenia Pan wieloletni wysiłek
branży górniczej, przeprowadzoną w tym sektorze reformę, której
założenia są Pana autorstwa? Czy przyniosły one oczekiwane
rezultaty?
Nie przypisuję sobie autorstwa przeprowadzenia
całego procesu restrukturyzacyjnego w górnictwie. Oczywiście
w różnym wymiarze w tych procesach od 1990 roku uczestniczyłem,
będąc najpierw przez 4,5 roku prezesem WUG-u, a przede wszystkim
potem - w latach 1997-2001 - gdy przyszło mi sprawować funkcję
ministra gospodarki, a następnie także wicepremiera. Wówczas
jednym z priorytetów było konieczne przyspieszenie restrukturyzacji
tej, tak ważnej dla polskiej gospodarki branży. A trzeba mieć
świadomość, iż wtedy nie była ona w dobrym stanie. Jak wiadomo,
w społecznym odbiorze to był jeden z najtrudniejszych programów
restrukturyzacyjnych w polskiej gospodarce, bo przecież z
tej branży odeszło ponad 300 tys. ludzi! W ostatnim okresie,
w którym przyszło mi sprawować funkcję ministra gospodarki,
gdy nastąpiło mocne przyspieszenie przemian w górnictwie,
a więc w ciągu czterech lat odeszło z niego 100 tys. ludzi,
zlikwidowano 23 kopalnie, w tym 13 całkowicie, a 10 częściowo.
Była to bardzo "szybka restrukturyzacja",
nie mająca odpowiednika w żadnym z krajów Unii Europejskiej.
Udało nam się ją przeprowadzić w warunkach zbliżonych do spokoju
społecznego, utrzymując stały dialog z partnerami społecznymi,
co pozwoliło uniknąć zasadniczych napięć. Redukcje zatrudnienia,
konieczne z ekonomicznego punktu widzenia, przeprowadzaliśmy
w warunkach dobrowolności odejścia górników, uruchamiając
wszystkie zapisy wynikające z Górniczego Pakietu Socjalnego,
a więc jednorazowe odprawy, 5-letnie urlopy górnicze, tzw.
zasiłki, system przekwalifikowań itd. W efekcie w wymiarze
ekonomicznym z akumulacji minus 23 zł na tonie węgla doszliśmy
do plus 8 zł, co sprawiło, że przy praktycznie stałych cenach
na węgiel, górnictwo przestało na jego sprzedaży tracić.
Chciałbym podkreślić, że w Polsce przeprowadziliśmy
ten proces o wiele szybciej i za dużo mniejsze pieniądze,
niż miało to miejsce w Wlk. Brytanii za rządów Margaret Thatcher.
Cieszy mnie to, iż realizacja tego programu zyskała bardzo
dobre oceny krajów UE, które - podobnie jak my - borykały
się z podobnymi problemami. Ich górnictwo było restrukturyzowane
przez wiele, wiele lat, w tempie o wiele wolniejszym, a przecież
powinno było im być łatwiej, gdyż w przeciwieństwie do nas
działali oni w warunkach gospodarki rynkowej.
Satysfakcjonuje mnie, iż obecnie -
generalnie rzecz ujmując - górnictwo jest w niezłej kondycji
finansowej: są dwa podmioty, które na rynku funkcjonują zupełnie
dobrze, czyli Katowicki Holding Węglowy i Jastrzębska Spółka
Węglowa. Trudniejsza natomiast jest sytuacja Kompanii Węglowej.
Krytycznie oceniam odejście od koncepcji utworzenia trzech
spółek węglowych i właśnie powołanie Kompanii Węglowej, w
której znalazły się zarówno dobre kopalnie, jak i te przynoszące
straty, co prowadzi do tego, iż nie posiada ona wystarczających
środków na kontynuowanie procesu restrukturyzacji.
Generalnie rzecz ujmując, oceniam,
iż ten bardzo trudny proces restrukturyzacji, prowadzony przez
15 lat, zakończył się wyjściem na ekonomiczną prostą. Górnictwo
wykonało olbrzymi wysiłek. Dziś jest to zupełnie inne górnictwo
niż to, z którym mieliśmy do czynienia w poprzednim systemie.
A nader ważne względy społeczne? Pomijając
nawet niezwykle wysokie koszty likwidacji kopalń, to co z
ludźmi w nich zatrudnionymi? Jak i jakie zapewnić im inne
stanowiska pracy? Wszak jest Pan nie tylko ekspertem gospodarczym,
ale również politykiem, przewodniczącym Partii Centrum, a
więc dbałość o bezpieczeństwo społeczne nie jest Panu obca.
Oczywiście że tak. Zawsze trzeba mieć
świadomość również skutków społecznych przeprowadzanych zmian
w sferze gospodarczej. W przypadku restrukturyzacji górnictwa,
wyjątkowo trudnych procesów, zawsze o tym pamiętano. Jeżeli
bowiem ktoś osiem lat temu uważał, że górnictwo trzeba było
zostawić w takim stanie w jakim wówczas było i dotować je
z budżetu państwa, to ja się temu mocno sprzeciwiam, bo uważam,
że zarówno z punktu widzenia ekonomicznego, jak i społecznego,
byłoby to nieracjonalne. Za podatki polskich obywateli dotowano
by konsumentów węgla w innych krajach, bo do nich węgiel był
eksportowany. Natomiast te pieniądze, wydane na restrukturyzację,
w tym na pomoc ludziom, którzy z górnictwa chcą odejść - to
racjonalne rozwiązanie. Kiedyś zapytano mnie, czy jest to
moralne, iż górnikowi płacimy 40 tys. zł, a nie płacimy zwolnionemu
pracownikowi PGR-u czy włókniarce z Łodzi? Odpowiedziałem,
że odpowiadam za restrukturyzację górnictwa i uważam, że tym
ludziom, którzy chcą dobrowolnie odejść z branży, trzeba pomóc,
ponieważ oni - w dużej części zwerbowani z innych regionów,
omamiani światłymi wizjami - nie z własnej winy znaleźli się
w takiej sytuacji.
To prawda, że poziom bezrobocia w Polsce
jest wysoki, choć - na szczęście w woj. śląskim sytuacja nie
jest aż tak dramatyczna, jak w innych regionach. Państwo dysponuje
narzędziami o charakterze regulacyjnym. Może ono wspierać
- zgodnie z obowiązującymi w UE zasadami udzielania pomocy
publicznej - powstawanie nowych miejsc pracy przy pomocy takich
narzędzi, jak tworzenie specjalnych stref ekonomicznych, przydzielanie
grantów inwestycyjnych itd.
Widomym tego znakiem jest chociażby
świetnie prosperująca, najlepsza w kraju,Specjalna Strefa
Ekonomiczna. Powstały w niej znaczące inwestycje, by wymienić
tylko fabrykę Opla w Gliwicach, czy ulokowanie na terenie
b. FSM-u w Bielsku-Białej fabryki silników spółki GM i Fiata
Powertrain z ponad tysiącem miejsc pracy.
Pamiętajmy, iż w wielu krajach, gdzie
"od zawsze" funkcjonuje gospodarka rynkowa, jedne
podmioty gospodarcze upadają, inne się tworzą. Często redukują
się nawet całe branże. Dlatego, tak ważny dla polskiej gospodarki
- by była ona bardziej konkurencyjna - staje się szybki postęp
technologiczny i techniczny, czyli generowanie innowacyjności.
Mając świadomość punktu startu i ogromu
zadań do wykonania, obiektywnie trzeba przyznać, iż nie zmarnowaliśmy
tych 15 lat transformacji. Polska poradziła sobie z tymi problemami
zupełnie dobrze. I tak też jesteśmy oceniani w świecie. Natomiast
gdy słucham teraz wypowiedzi niektórych polityków, którzy
mają tak proste, nieskomplikowane recepty na rozwiązywanie
trudnych problemów, w tym i natury społecznej, to zastanawiam
się, czy wynika to z ich cynizmu, czy też totalnej niekompetencji.
Czy zatem polskie górnictwo, w dużym stopniu
zrestrukturyzowane, osiągające wśród europejskich kopalń głębinowych
- jak uważają niektórzy eksperci - najwyższą aktualnie wydajność,
ma szansę stać się - nie tylko w Polsce, ale również w krajach
unijnych - ważnym elementem bezpieczeństwa energetycznego?
UE nie powinna się wszak uzależniać od dostaw węgla, cennego
przecież nośnika energetycznego, z zewnątrz...
Kopalnia głębinowa jedna drugiej nierówna.
Trudno zatem je porównywać. W polskim górnictwie wydajność
w ostatnich latach rzeczywiście rosła bardzo szybko. Pamiętam,
że w latach gdy byłem ministrem gospodarki rosła ona rocznie
ok. 12 proc. Nasze górnictwo jest branżą stosunkowo nowoczesną.
Zresztą zawsze na tle europejskiego górnictwa � również w
poprzednim systemie - wyglądaliśmy nieźle. Mam tu na myśli
poziom bezpieczeństwa pracy, umaszynowienie, postęp techniczny
czy system urabiania węgla. To nigdy nie była branża zacofana
technicznie, ale funkcjonowała w oderwaniu od normalnej ekonomii,
czego przykładem były np. rozpoczęte inwestycje, nie mające
żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Ta branża przeszła bardzo
głęboki proces restrukturyzacji, czego efektem jest jej obecna
kondycja finansowa. A nie jest to rezultat li tylko dobrej
koniunktury na węgiel.
Bezpieczeństwo energetyczne jest pojęciem
dość pojemnym, często zwłaszcza w Polsce, w dobie funkcjonowania
komisji śledczych, nadużywanym. Państwo posiada odpowiednie
uprawnienia regulacyjne, by takowe bezpieczeństwo zapewnić.
Polskie rentowne górnictwo, które będzie dostarczać węgiel
na rynki Unii Europejskiej, będzie dla polskiej gospodarki
istotnym elementem działania w sferze wszystkich naszych przedsięwzięć
na rynku UE. Trzeba jednak mieć świadomość, że unijny rynek
jest rynkiem dość trudnym, na którym mamy do czynienia z ostrą
konkurencją. A specyficzny rynek węglowy nie jest nadmiernie
chroniony, podobnie jak nasz rynek jest w tej chwili częścią
jednolitego rynku Unii. Jestem natomiast przekonany, że górnictwo
na rynku polskim, korzystając z tzw. renty geograficznej da
sobie doskonale radę, a mam nadzieję, że również na rynku
europejskim. Członkostwo Polski w UE to pod każdym względem
wielka szansa dla Polski, w tym również i dla górnictwa.
Z prognoz zawartych w rządowym dokumencie
"Polityka energetyczna Polski do 2025 roku" wynika,
iż zużycie energii elektrycznej wzrośnie w tym czasie o ok.
80-93 proc. Utrzymana zostanie także kluczowa w tym rola węgla...
Każdy, kto się zna na problemach energetyki,
wie doskonale, że polska energetyka zawodowa przez wiele,
wiele lat będzie oparta na węglu kamiennym i brunatnym. Nie
mamy znaczących zasobów ani ropy ani gazu, a poza tym węgiel
wytrzymuje konkurencję z tymi nośnikami energii. Natomiast
problemem może być ochrona środowiska...
...względy ekologiczne nie powinny stać
się barierą nie do pokonania. I w tej dziedzinie górnictwo
węgla kamiennego odnotowuje znaczące osiągnięcia, by wymienić
tylko realizację Programu Czystszej Produkcji, czy nagrody
przyznawane śląskim kopalniom w konkursie "Przyjaźni
środowisku"...
To prawda. Jednakże energetyka stoi
przed pilną koniecznością ograniczenia emisji nie tylko związków
azotu, pyłów, ale także coraz bardziej dwutlenku węgla. Trzeba
mieć świadomość, że energetyka oparta na węglu musi podjąć
szeroki program inwestycyjny. A dotyczy to nie tylko ochrony
środowiska. Już za kilka lat znajdzie się ona, a zwłaszcza
podsektor wytwarzania, na całkowicie jednolitym rynku UE.
Będzie wówczas obowiązywała zasada swobodnego dostępu do sieci.
Każdy mieszkaniec, jak i każda firma w Polsce będą mogli kupować
energię elektryczną u dostawcy, który zaoferuje najlepsze
warunki. A zatem najbliższe lata winny zostać wykorzystane
do przeprowadzenia nieodzownej restrukturyzacji sektora energetycznego.
Zakładając, że koniunktura na węgiel kiedyś
się skończy, a zapewne ulegać będzie pewnym wahaniom, nie
warto - gdy zajdzie taka potrzeba - w jakimś stopniu dopłacać
do górnictwa, bo per saldo na pewno to się będzie opłacać.
Nie będziemy uzależnieni od dostaw nośników energii z zewnątrz...
Koniunktury nie sposób precyzyjnie przewidzieć.
Jeszcze kilka lat temu nawet najwięksi optymiści nie mogli
przypuszczać, że cena ropy może tak podskoczyć w górę. Cena
węgla energetycznego jest w jakimś stopniu funkcją ceny innych
nośników energii, czyli gazu i ropy naftowej. Ubiegłoroczna
koniunktura na węgiel, jak sądzę, nie powróci szybko. Ceny
węgla na rynku europejskim, czyli w tzw. ARA (Amsterdamie,
Rotterdamie, Antwerpii) już spadły. Zamiast myślenia o ewentualnych
dopłatach do górnictwa, w okresie dobrej koniunktury trzeba
myśleć o czasach koniunktury gorszej. Wiedząc, że działania
restrukturyzacyjne muszą być w górnictwie prowadzone permanentnie,
polskie górnictwo musi dostosowywać asortyment produkowanego
węgla do aktualnych potrzeb, czyli zastępowania tam, gdzie
jest to możliwe - węgla energetycznego na koksujący. Takie
posunięcia zapowiada w przyjętej strategii Kompania Węglowa.
Koniunktura na węgiel koksujący jest bardzo dobra. I zapewne
długo jeszcze takową będzie.
Jak Pan ocenia projekt utworzenia kombinatu
górniczo-koksowniczego? To racjonalny w wymiarze ekonomicznym
pomysł?
Jestem zdecydowanym zwolennikiem integracji
całego sektora koksowniczo-węglowego, a więc uzyskania w ten
sposób efektu synergii. To dobry pomysł, abyśmy sprzedawali
wyrób finalny, czyli koks, a nie surowiec, jakim jest węgiel
koksujący. Pomysł, aby w oparciu o Jastrzębską Spółkę Węglową
zbudować koncern węglowo-koksowy oceniam jako racjonalny i
mam nadzieję, że zostanie on szybko zrealizowany. Następnym
krokiem powinna być prywatyzacja.
Rząd przyjął właśnie niedawno ważny dokument,
a mianowicie "Strategię prywatyzacji sektora górnictwa
węgla kamiennego". Analitycy przewidują, iż do pierwszych
prywatyzacji może dojść nawet jeszcze w tym roku. Czy powinna
to być prywatyzacja poprzez giełdę, czy też poprzez wybór
inwestora strategicznego?
Zdecydowanie uważam, iż nie ma jakichkolwiek
czynników, które by wykluczały prywatyzację sektora węglowego
w Polsce. Oczywiście trzeba ją przeprowadzić racjonalnie.
Nie można tak prosto odpowiedzieć na pytanie, czy przez giełdę
czy przez wybór inwestora strategicznego, branżowego czy finansowego.
To musi wynikać z symulacji skutków, zarówno dla budżetu państwa
jak i przyszłości tej branży. Górnictwu potrzebne są inwestycje.
Istotne zatem winny być nie tylko wpływy do budżetu, co tzw.
pakiet inwestycyjny, czyli zabezpieczenie przyszłości prywatyzowanego
podmiotu. Dopuszczam również - o czym wielokrotnie mówiłem
- możliwość tzw. integracji pionowej z energetyką. Wówczas
część kopalń mogłaby być prywatyzowana wraz z podsektorem
wytwarzania energii elektrycznej. U nas, niestety, utarło
się przekonanie, że najpierw powinniśmy prywatyzować zakłady,
a dopiero później myśleć o ich konsolidacji. Toż to totalny
absurd! Takie ultraliberalne podejście doprowadziło do tego,
że przez wiele lat nie udawała nam się prywatyzacja hutnictwa.
A przecież nigdzie na świecie huty nie działają samodzielnie.
W przypadku branży górniczej - optymistycznie patrzę w przyszłość.
Dziękuję za rozmowę.
|