Nr 7-8 (73-74) Lipiec - Sierpień 2001 | Biuletyn Górniczy |
Na dobry, polski koks Popyt nie maleje
|
Rozmowa z Józefem Mielnikiewiczem, prezesem zarządu i dyrektorem POLSKIEGO KOKSU SA - Pięcioletni okres działalności POLSKIEGO KOKSU SA potwierdził zasadność powołania takiego podmiotu. Przekonują o tym korzyści uzyskane przez przedsiębiorstwa, które są udziałowcami spółki i były inicjatorami powołania jej do życia. Co konkretnego zyskały dzięki temu?
- Pięć lat temu produkcja węgla i eksport koksu realizowane były przez każdą stronę odrębnie. Producent węgla oraz producent koksu, a zarazem jego eksporter praktycznie nic o sobie nie wiedzieli, także tego jak wyglądają relacje pomiędzy ceną węgla, a ceną koksu. W tej sytuacji niejako naturalnym interesem wszystkich zainteresowanych stron, a więc dwu największych koksowni i największego producenta koksu (czyli Zakładów Koksowniczych "Przyjaźń" i koksowni w Zdzieszowicach oraz Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA) było dążenie, aby w znaczący sposób uprościć procedury sprzedaży węgla do produkcji koksu i samego koksu. Głównym celem tej inicjatywy było uzyskanie przejrzystości tego procesu dla wszystkich stron w nim uczestniczących. Jednocześnie nowy podmiot, dzięki przyjęciu minimalnych marż handlowych, zapewniał współudziałowcom dodatkowe dochody. Sądzę, że nie ma w Polsce firmy, która ma tak niską marżę jak nasza, obowiązującą w sprzedaży koksu. Jest to 0,3 proc., choć najczęściej jej wysokość mieści się pomiędzy 3 a 6 proc. - Czyli Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ale i koksownie konsumują korzyści z gotówkowego przepływu płatności w "Polskim Koksie", o czym nie zawsze się pamięta. - Jeszcze ważniejszym profitem koksowni jest perspektywa pełnego wykorzystania ich aktualnych zdolności produkcyjnych, mimo niepokojących zapowiedzi ograniczenia produkcji stali przez nasze hutnictwo. Wobec takich prognoz widzimy konieczność dalszego zwiększania eksportu koksu, w granicach od 300 do 500 tys. ton w latach 2002 - 2005. Aktualnie pracujemy nad biznes planem na te lata, ale "sercem" tego programu jest plan marketingowy, odpowiadający na pytanie czy ulokowanie takich ilości koksu na rynkach zagranicznych jest realne. Moim zdaniem odpowiedź brzmi: tak, a podstawą są zawarte już umowy oraz kontrakty negocjowane aktualnie. Pozwalają one przewidywać taki właśnie poziom wzrostu eksportu koksu w przyszłym roku, a przekłada się to automatycznie na zwiększenie pewności zbytu produkcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA oraz gwarancji wykorzystania aktualnych mocy produkcyjnych obu koksowni - i to mimo poważnych trudności hutnictwa. - Na czym jednak opiera się pewność wzrostu sprzedaży polskiego koksu w przyszłych latach? Przecież nie jest tajemnicą, że hutnictwo europejskie też odczuwa wyhamowanie koniunktury, co musi przekładać się na zmniejszenie popytu na koks hutniczy.
- Po pierwsze - nasza spółka ma wieloletnie kontrakty z bardzo dużymi koncernami europejskimi. Obecnie niektóre umowy się kończą, jesteśmy właśnie w trakcie negocjacji nowych kontraktów. Przebieg tych rozmów pozwala na optymizm, bo wynika z nich, że na koks będzie popyt. I jest szansa, że będzie on wzrastał, gdyż następuje stopniowa redukcja zdolności produkcyjnych koksownictwa, przy jednoczesnych ostrożnych prognozach wzrostu produkcji stali na świecie o 1,0 - 1,5 proc. - Wszystkie działania "Polskiego Koksu" sprowadzają się do uzyskania optymalnych rezultatów produkcyjnych i ekonomicznych na obszarze styku trzech filarów przemysłu ciężkiego: górnictwa, hutnictwa i koksownictwa. Każde z nich jest albo w trakcie albo tuż przed restrukturyzacją...
- I brakuje pomysłu na zintegrowanie tych programów, co byłoby na pewno korzystne nie tylko dla poszczególnych branż, ale przede wszystkim dla całego regionu i polskiej gospodarki. Nasza firma jest praktycznym przykładem korzyści płynących z podjęcia takiego wyzwania, jakim jest integracja działalności dwu i tak uzależnionych od siebie branż. - Czy są to zakłady koksownicze będące udziałowcami Polskiego Koksu SA? - Tak, ale powołanie koncernu integrującego producenta węgla koksowego z zakładami wytwarzającymi koks i z własną organizacją handlową, pozwalającą zyskać dodatkowe efekty ekonomiczno - finansowe - wymaga jednak decyzji politycznych. Koksownia "Przyjaźń" jest przedsiębiorstwem państwowym, obciążonym ogromnym zadłużeniem, któremu nie podoła nowy, zintegrowany podmiot. Obecna koncepcja jest powrotem do rozwiązania z przełomu lat 1995 i 1996, kiedy toczyły się rozmowy na temat integracji JSW SA z obu koksowniami. - Jakie szanse realizacji ma ona teraz, przy drugim podejściu? - Nie wiem, bo jest jeszcze zbyt wiele niewiadomych. Ale nawet po odsłonięciu zakrytych pól, trzeba wszystko dokładnie przeliczyć i skalkulować, aby ten nowy, duży przecież organizm gospodarczy miał stabilną przyszłość. Wielkim atutem tego przedsięwzięcia jest jakość jastrzębskiego węgla oraz niezły stan techniczny obu największych koksowni, bo mówiąc o wzroście popytu na koks, nie dodałem, że chodzi o produkt dobrej jakości. Tylko taki znajdzie nabywców. Wiele zależy od tego, czy zdołamy tak spożytkować nasze atuty, aby tworzyły nowe wartości, możliwe do osiągnięcia tylko dzięki integracji. - Dziękuję za rozmowę |
Rozmawiała: Eugenia Plucik ![]() |
NA POCZĄTEK POWRÓT STRONA GŁÓWNA |