GÓRNICZA IZBA PRZEMYSŁOWO-HANDLOWA
 Nr 1/2 (55/56) Styczeń-Luty 2000 Biuletyn Górniczy 

Pracować bezpiecznie

Diagnoza choroby

Liczba wypadków w kopalniach systematycznie maleje, tak było również w 1999 roku. Pomimo to sytuacja dotycząca bezpieczeństwa pracy jest poważna. Wzrasta liczba pożarów endogenicznych w likwidowanych zakładach górniczych, a inspektorzy okręgowych urzędów górniczych zwracają uwagę na częste naruszanie przepisów BHP w dni wolne od pracy.

W listopadzie ub. roku w "BG" ukazał się artykuł Eugenii Plucik pt. "Bez kompromisów", w którym przedstawione zostały okoliczności powstania trzech wypadków śmiertelnych w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej S.A. We wszystkich przypadkach głównym powodem tragicznego finału zdarzenia było naruszenie przepisów BHP. Przy czym ciężar winy rozkładał się zarówno na ofiary wypadków jak i na kadrę dozoru.
Podobne były również okoliczności dwóch wypadków ciężkich i zbiorowego w szybie III kopalni "Morcinek", gdzie nastąpił wybuch metanu. Dwa wypadki śmiertelne zdarzyły się w wolne dni od pracy. Żaden z nich nie był konsekwencją braku odpowiednich środków finansowych czy urządzeń technicznych do bezpiecznej pracy. W dodatku w trzech kopalniach spółki - "Borynia", "Jas -Mos" i "Pniówek" wdrażany jest program zarządzania bezpieczeństwem pracy. Analiza okoliczności wypadków postawiła w stan alarmu Zarząd spółki i kierownictwo wszystkich kopalń. Podjęto zdecydowane działania zmierzające do zwiększenia bezpieczeństwa pracy.
A przecież był to kolejny rok utrzymującej się malejącej tendencji wypadkowości w górnictwie. W 1999 roku zginęło 27 górników (w tym 20 w górnictwie węgla kamiennego), a 46 doznało ciężkich obrażeń (36 w górnictwie węgla kamiennego). Dlaczego zatem 19 stycznia br. w Wyższym Urzędzie Górniczym zwołano w trybie pilnym naradę kierownictw spółek węglowych, samodzielnych kopalń w likwidacji i oraz dyrektorów okręgowych urzędów górniczych poświęconą bezpieczeństwu pracy? Przyczyną tego były, podobnie jak w przypadku JSW S.A., okoliczności wypadków oraz fakt, że jeszcze w grudniu ub. roku w wypadkach zginęło dwóch pracowników kopalń, a w styczniu tego roku już czterech.
Inspektorów okręgowych urzędów górniczych niepokoi to, że w soboty i niedziele oraz inne dni wolne od pracy zdarzyło się 9 wypadków śmiertelnych (33,3 proc. wszystkich) oraz 10 ciężkich (21,7 proc. wszystkich). Na podstawie danych z 1998 roku (ogółem w górnictwie 9 wypadków śmiertelnych i 5 wypadków ciężkich w dni wolne od pracy) można stwierdzić, że stan wypadkowości w te dni nie uległ poprawie. Do wypadków dochodziło, bo w wolne od pracy dni stosowano ryzykowne metody pracy, nie przestrzegano ustaleń zawartych w instrukcjach i technologiach, niewłaściwie przygotowywano miejsca pracy przed rozpoczęciem robót, rezygnowano z kontroli wykonywanych prac, zatrudniano pracowników o nieodpowiednich kwalifikacjach. Na ogół wypadki te były generowane nie przez wykonujących pracę ale przez osoby źle ją organizujące.
Dlatego Wojciech Bradecki, prezes WUG właśnie w te dni zalecił kontrole. Nie są one rutynowe, lecz wynikają z analizy robót jakie są planowane w poszczególnych zakładach górniczych. Ich celem jest podejmowanie działań zmierzających do poprawy organizacji i prowadzenia robót, a tym samym stanu bezpieczeństwa.
Negatywny wpływ na bezpieczeństwo pracy w kopalniach ma również restrukturyzacja górnictwa. Obecnie likwidowanych jest 15 z 68 zakładów górniczych węgla kamiennego. Według ustaleń inspektorów okręgowych urzędów górniczych stan bezpieczeństwa w kopaniach pogarsza się w pierwszej fazie likwidacji. W kopalniach poddanych całkowitej lub częściowej likwidacji, oraz w kopalniach o skomplikowanej sieci wentylacyjnej zaobserwowano wzrost ilości pożarów endogenicznych. Być może z tego właśnie powodu zginął w styczniu pracownik kopalni "Bielszowice", który zatruł się tlenkiem węgla.
- Przed przystąpieniem do likwidacji kopalń należy przeprowadzać analizy sieci wentylacyjnych, stosować odpowiednie konstrukcje tam i tak je lokalizować, by skuteczniej izolować wyrobiska. Należy także w szerszym zakresie stosować automatyczne czujniki w likwidowanych rejonach, a osoby dokonujące kontroli wyposażać w indywidualny sprzęt pomiarowy z sygnalizacją przekroczenia stężeń gazów - mówi Danuta Olejniczak, rzecznik prasowy WUG.
Ważnym czynnikiem wpływającym na stan bezpieczeństwa w likwidowanych kopalniach jest stres związany z niepewnością jutra. Sprawia on, że ludzie są mniej ostrożni podczas wykonywanej pracy. Ponadto z likwidowanych kopalń odchodzą ludzie doświadczeni, lepiej wyszkoleni. Nie można również pominąć faktu, że do likwidowanych zakładów nie wprowadza się nowoczesnych metod zarządzania bezpieczeństwem, nie szkoli się kadr w zakresie techniki, technologii i organizacji pracy. Kierownictwo i dozór ruchu nie interesuje się też dalszym podnoszeniem kwalifikacji.
Nadal najtrudniejszym do prognozowania i opanowania spośród istniejących zagrożeń jest zagrożenie tąpaniami. Prawie 50 proc. węgla wydobywanego w Polsce pochodzi z rejonów zagrożonych tąpaniami. I choć wiadomo w jakich warunkach istnieje zagrożenie, to wciąż trudno jest ustalić kiedy i z jaką siłą nastąpi tąpnięcie W ub. roku tąpania wystąpiły w 34 spośród 51 czynnych kopalń, miało też miejsce 6 pożarów podziemnych, zdarzył się jeden zawał w KWK "Kazimierz Juliusz" w Sosnowcu, zanotowano jedno zapalenie metanu w KWK "Morcinek" w likwidacji. Na skutek stosowania odpowiedniej profilaktyki w ciągu ostatnich 12 lat nie zanotowano niebezpiecznych zdarzeń związanych z wybuchem pyłu węglowego.
Wypadki bardzo często są wynikiem braku przewidywania, nieostrożności i zaniedbań. Ta negatywna ocena daje jednak nadzieję na poprawę sytuacji poprzez wprowadzanie do zakładów górniczych systemów zarządzania bezpieczeństwem. Zarządzanie to obejmuje wszystkie dziedziny działalności górniczej i jak wynika z analizy przyczyn ubiegłorocznych wypadków wymaga ciągłego doskonalenia. Tym bardziej, że restrukturyzacja górnictwa wymagać będzie dalszego modernizowania procesów produkcyjnych, instalowania maszyn, które umożliwią osiągnięcie wydobycia z mniejszej ilości przodków przy zatrudnieniu mniejszej ilości pracowników. W tych warunkach organizacja pracy i zarządzanie będą bardziej precyzyjne, a od pracowników będzie się wymagać lepszej znajomości zasad bezpieczeństwa.
- Stanu bezpieczeństwa w górnictwie nie można oceniać na podstawie wyników minionego, jednego tylko roku. Bierze się pod uwagę okresy dłuższe, np. pięcio-, dziesięcioletnie i ocenia występujące w tym czasie tendencje -mówi Wojciech Bradecki, prezes Wyższego Urzędu Publicznego. -W Polsce przez ostatnie 10 lat obserwujemy malejącą tendencję wypadkowości. Świadczy o tym nie tylko spadek ilości wypadków podawany w liczbach bezwzględnych, ale także wskaźniki, np. ilości wypadków na 1 mln ton wydobycia, częstości wypadków na 100 tys. przepracowanych roboczodniówek lub na 1000 zatrudnionych. Te "odhumanizowane" lecz obiektywne wskaźniki są porównywane ze wskaźnikami w innych krajach. Warto przy tym pamiętać, że bezpośrednie ich "przymierzanie" do siebie jest bardzo zawodne, ponieważ w każdym kraju istnieją inne, czasem diametralnie różne warunki górniczo-geologiczne. Inne są np., i z rożnym nasileniem występują, zagrożenia naturalne, inna jest głębokość eksploatacji górniczej. Mimo to, porównanie naszych wskaźników z danymi z "górniczych" krajów Europy pozwala stwierdzić, że sytuacja jest dość dobra.
Nie oznacza to jednak, że możemy popaść w samozadowolenie - od tego jestem daleki. Można jeszcze bardzo wiele zrobić dla poprawy stanu bezpieczeństwa w górnictwie. Duże nadzieje należy wiązać z wprowadzeniem nowoczesnych technologii zarówno wydobycia, jak i produkcji maszyn, urządzeń i środków służących temu celowi. Konieczne jest stałe monitorowanie zagrożeń przy użyciu nowoczesnych i niezawodnych urządzeń, które minimalizowałyby udział człowieka przy wykonywaniu niebezpiecznych prac. Niezbędna jest właściwa profilaktyka, a w jej ramach przede wszystkim szkolenia prowadzone przez przedsiębiorców oraz wyspecjalizowane ośrodki zewnętrzne. Te trzy elementy: nowoczesne technologie, monitorowanie zagrożeń i profilaktyka wymagają stałej współpracy z placówkami naukowo-technicznymi i wdrożeniowymi oraz szerszego wykorzystania ich dużego potencjału intelektualnego.
Analizując okoliczności i przyczyny wypadków widzimy, że nie wynikają one z błędów systemowych bezpieczeństwa pracy lecz są to indywidualne, tragiczne zdarzenia, za każdym razem inne. Wynikają najczęściej z powodu nieuwagi, braku umiejętności przewidywania, z obarczenia stresem. Dlatego jeszcze raz pragnę podkreślić znaczenie szkoleń górników. Do ich świadomości powinna dotrzeć ta prawda, że pod ziemią zawsze panują bardzo trudne warunki pracy, że istnieją zagrożenia, których nie wolno bagatelizować, nawet jeśli szczęśliwie przepracowało się wiele lat. Górnik musi mieć wyobraźnię i wiedzę o swojej pracy. Musi przestrzegać przepisów i instrukcji. Między innymi na te elementy będą zwracali uwagę pracownicy inspekcyjni urzędów górniczych dokonując, w tym roku niekiedy wspólnie z inspektorami Państwowej Inspekcji Pracy, kontroli w zakładach górniczych.

Iwona Kolasińska Pióro


NA POCZĄTEK   POWRÓT   STRONA GŁÓWNA
Opracowanie: oho! Internet (C) Bytom 1997,1998,1999,2000