Trudno powiedzieć co bardziej zniekształca rzeczywistość - oczywiste kłamstwa, czy przemilczanie części informacji. Wobec górnictwa stosowane są obydwie taktyki, więc próby odkłamania oczywistych bredni lub „tylko" uzupełniania brakujących części półprawd, wymagają niewspółmiernie dużego wysiłku.
Ostatnia „dyżurna" półprawda rozpowszechniana jest szczególnie intensywnie a sprowadza się do twierdzenia, że górnictwo żyje na koszt podatnika. Dowodem dla tych, którzy mogą wątpić są gigantyczne, dla przeciętnego Kowalskiego, kwoty strat górnictwa i równie duże koszty reformowania go. Opinia społeczna powalona obuchem sum liczonych w miliardach złotych przestaje myśleć i o to chyba chodzi.
CZARNY PIOTRUŚ,
CZYLI GÓRNICTWO
Porównajmy jednak kwoty niezapłacone z ilością tych pieniędzy, które trafiły z górnictwa do budżetu. Wiceminister gospodarki, Jan Szlązak, cytowany był tylko w jednej gazecie („Trybunie Śląskiej"), gdy odparował ten zarzut, ogłaszając że: „górnictwo zapłaciło ok. 45,5 proc. należnego podatku VAT i blisko 90 proc.podatku dochodowego od osób fizycznych". Nie publikuje się jednak informacji o wysokości dokonanych wpłat, np. takich, że do dnia 5 sierpnia górnictwo wpłaciło do budżetu państwa 239,114 mln zł z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych i 298,309 mln zł z tytułu podatku VAT, czyli łącznie 537,423 mln zł.
Zobowiązania wynikające z obowiązku uiszczania tej ostatniej daniny stanowią ok.82% wszystkich zobowiązań górnictwa wobec budżetu państwa. Na niszczycielskie działanie tego podatku na finanse producentów węgla Górnicza Izba Przemysłowo- Handlowa zwracała już uwagę wielokrotnie, ale polski fiskus nie lubi, gdy pokazuje mu się oczywiste idiotyzmy i działania wręcz szkodliwe dla gospodarki, w której brak płynności finansowej jest niemal regułą, wszyscy wszystkim zalegają z płatnościami, więc nie może być inaczej również w górnictwie. Za wszystkich swoich dłużników podmioty górnicze muszą płacić VAT, zamieniając się praktycznie w bank kredytowy dla swoich klientów (zważywszy wydłużające się terminy regulowania należności).
Pamiętajmy o jakich pieniądzach mówimy, gdy chodzi o przemysł obracający tak potężnymi masami towarowymi, liczonymi w milionach ton i odpowiednimi kwotami, obłożonymi aż 22 procentowym VAT-em!
Innym przykładem epatowania opinii publicznej wielkościami nie odnoszonymi do żadnej skali porównawczej jest informacja o tym, że do września górnictwo zapłaciło jedynie 71 proc. należności dla ZUS.
Brakuje jednak informacji ile jest to w przeliczeniu na złotówki, fizycznie przekazane na konta ZUS! Czyżby tak dużo, że nie mieszczą się w żadnym doniesieniu prasowym? W imię prawdy wypada chyba uzupełnić tę lukę, bowiem do 17 sierpnia br. wpłynęło na konta ZUS 858,99 mln zł.
Najwyraźniej „przypadkowe społeczeństwo" nie musi wiedzieć jakimi kwotami obraca się w tym przemyśle i jak się mają proporcje pomiędzy milionami zapłaconymi fiskusowi, a nie zapłaconymi. To jest właśnie ta brakująca część prawdy o górnictwie, która pomijana jest milczeniem. Przykładów robienia podobnego hokus pokus z milionami złotówek zbywanych milczeniem, gdy są przez górnictwo wpłacane do kasy budżetu państwa i trąbionymi za pośrednictwem wszystkich mediów w całym kraju, gdy mowa o stratach - jest na pęczki. Czy przez taki gąszcz półprawd przebije się prawda?
JAK PAŃSTWO WYWIĄZUJE SIĘ ZE
SWOICH ZOBOWIĄZAŃ?
Po którymś z kolei doniesieniu, że: „górnictwo nie płaci ZUS-u, więc dlatego emeryci muszą czekać na swoje emerytury", lub : „górnictwo nie płaci państwu podatku VAT i dlatego znów drożeje (już 17 raz w tym roku) benzyna", można dojść nawet do wniosku, że polskie górnictwo jest winne (zapewne) tegorocznemu zaćmieniu słońca!
Obecna reforma górnictwa jest programem rządowym, finansowanym głównie z budżetu państwa. Zadania nałożone na poszczególne podmioty górnicze wynikają ściśle z możliwości finansowych budżetu. Tym samym oczywista jest druga strona zależności, że realizacja zadań reformy jest możliwa tylko w takim zakresie, na jaki pozwala dopływ zewnętrznych środków finansowych.
Zacznijmy od konsekwencji nieoczekiwanego sukcesu propozycji Górniczego Pakietu Socjalnego, co zostało w ubiegłym roku zdyskontowane wyasygnowaniem dodatkowych 249,854 mln złotych na osłony GPS. Ponadto w roku 1998 przyznano z dotacji budżetowej dodatkowe 6,502 mln zł na fizyczną likwidację kopalń. Racjonalnym jest więc traktowanie sumy 256,356 mln zł jako wydanej awansem w 1998 roku, ale z puli przewidzianej na rok 1999.
Powróćmy jednak do zasadniczych kwot, zagwarantowanych w rządowym (jak wiadomo) programie reformy górnictwa. Otóż rok bieżący jest pierwszym pełnym rokiem kalendarzowym po zatwierdzeniu nowego programu, opracowanego przez nowy rząd. Można było więc oczekiwać, że kwoty przewidziane na jego realizację, a zapisane w dokumencie pod nazwą „Reforma Górnictwa Węgla Kamiennego - Program Rządowy", powinny być traktowane poważnie, czyli jak punkt umowy zawartej z drugą stroną, którą jest górnictwo. Od nakładów na restrukturyzację górnictwa zależy zakres realizacji jej zadań - i nic innego do tej pory nie wymyślono.
W rządowym dokumencie przyjęto na 1999 rok koszty finansowania reformy, według cen 1998 roku. Oznacza to, że ustanowiona programem tegoroczna dotacja w wysokości 1792,00 mln zł powinna zostać zindeksowana średniorocznym wskaźnikiem inflacji. Urealniona dotacja budżetowa po odjęciu owych 256,356 mln zł wydanych już w ubiegłym roku, powinna więc wynosić prawie 1688 mln zł, a nie 1527 mln, jak przewiduje tegoroczny budżet. Porównanie tych kwot może prowadzić tylko do jednego wniosku: państwo nie uznaje swojego programu za dokument obowiązujący, gdyż nie zapewnia tych środków, które uznało za konieczne dla jego realizacji (realna kwota na zadania roku bieżącego jest mniejsza o ponad 160 mln zł). Dodając do tego negatywne skutki znacznie mniejszych niż zakładano przychodów górnictwa w tym roku, widzimy, że zagrożenie dla tegorocznych zadań reformy zostało niejako z góry zaprogramowane przez brak środków.
Dlaczego zatem opinii publicznej wmawia się że dla górnictwa trzeba wysupłać w bieżącym roku dodatkowe pieniądze? Czyżby logika miała nie po drodze z rachunkami, zwłaszcza robionymi w naszym Ministerstwie Finansów? Do czasu wywiązania się państwa ze swych zobowiązań nie może być więc mowy o żadnych DODATKOWYCH pieniądzach dla górnictwa w tym roku, a jedynie o uzupełnieniu wyrwy budżetowej i to na sfinansowanie działań w obszarze najbardziej pożądanym z uwagi na obniżenie kosztów produkcji, czyli na zmniejszenie zatrudnienia! Owo uzupełnienie jest zresztą jedynie pożyczką z Agencji Rozwoju Przemysłu, która będzie zwrócona ze środków przeznaczonych na ten cel w latach 2000 - 2002! Prawda wygląda więc zupełnie inaczej niż półprawda rozgłoszona w mediach.
NIŻSZA DOTACJA
Podobny brak konsekwencji rażąco jawi się w przedstawionym przez rząd projekcie budżetu na rok 2000. W dokumencie tym zaplanowano bowiem w przyszłym roku dotację dla górnictwa w wysokości 1814 mln zł tj. sumę o 100 tys. zł niższą od kwoty, którą przyjął ten sam rząd w swoim programie, i to w cenach 1998r! Do tego jeszcze wskazana dotacja ma zostać pomniejszona o 50 mln zł z uwagi na rozpoczęcie spłaty wspomnianej wcześniej pożyczki. Tymczasem realna kwota nakładów na programową reformę górnictwa winna wynieść w 2000 roku - 2059 mln zł (po zindeksowaniu przewidywanym w b.r. i prognozowanym w roku przyszłym wskaźnikami inflacji).
Ostatnio wszystkie media prześcigają się w podawaniu społeczeństwu informacji o podpisaniu z Bankiem Światowym umowy, na podstawie której „górnictwo otrzyma z tej instytucji 300 mln USD". Opinia publiczna nie może zatem wiedzieć, że pożyczka ta nie wpłynie bezpośrednio do branży lecz zasili budżet państwa. Jej dysponentem jest Minister Finansów, a górnictwo nie otrzyma nawet złotówki więcej niż kwota zapisana w przyszłorocznym budżecie.
Realizacja tak skomplikowanego programu jak restrukturyzacja całej branży przemysłu ciężkiego wymaga oprócz pieniędzy jeszcze jednego: konsekwencji i stabilności celów. Patrząc na nerwową szamotaninę pomiędzy Ministerstwem Gospodarki a Ministerstwem Finansów, każdy uczestnik procesu decyzyjnego w przedsiębiorstwach górniczych ma prawo zapytać swoich przełożonych czy aby na pewno ma robić to, co właśnie robi, bo może nie powinien? Kiedy w kuchni rządowej trwa kłótnia, to na pewno coś się przypali - i znów winne będzie górnictwo.
Zagrożenie takim obrotem spraw jest tym większe, że spływ środków finansowych na wykonanie poszczególnych zadań programowych jest nieregularny i mniejszy nawet w stosunku do obniżonego poziomu ustalonego w budżecie. W pierwszej połowie bieżącego roku państwo przekazało 693,574 mln zł, czyli 41 procent z tegorocznej dotacji, a na koniec lipca zaawansowanie przekazywanych środków wzrosło do 52,3 procent, licząc w złotówkach - do 798 mln.
Jednak w poszczególnych pozycjach zawansowanie to wahało się pomiędzy 58,8 a 0 procent!
Pozycją najwyższą, także w przeliczeniu na złotówki, są nakłady na restrukturyzację zatrudnienia - 561,1 mln zł (w okresie 7-miesięcznym), przy czym w samym lipcu przekazano na ten cel niemal 72 mln zł, czyli prawie trzy czwarte lipcowej dotacji budżetowej na realizację całego programu.
Druga co do wielkości pozycja nakładów, to zadania związane z likwidacją kopalń. Jest to równie czuły obszar zadań programu, przede wszystkim z powodu czynnika czasu, którego w przypadku robót górniczych nie kupi się za żadne pieniądze. W tym roku na likwidację kopalń zaplanowano 338 mln zł, a w pierwszej połowie roku przekazano z budżetu ponad 170 mln zł. Nieco mniejsze zaawansowanie, bo 57,6 procent jest jeszcze w przypadku należności z tytułu deputatu węglowego, przysługującego emerytom i rencistom górniczym z kopalń likwidowanych całkowicie; do końca lipca dotacja na ten cel wyniosła ponad 17,2 mln zł.
Niestety, na tej pozycji kończy się w zasadzie rzetelność płatnicza budżetu państwa, które uznało strategię reformy górnictwa za PROGRAM RZĄDOWY.
Wszystkie pozostałe zadania były bowiem finansowane w niewielkim, 20 - 30 procentowym zaawansowaniu, a na jedno z kluczowych zadań reformy, którym jest tworzenie nowych miejsc pracy w gminach górniczych, nie przekazano do końca lipca ani złotówki.
Wymowa tego faktu jest dramatyczna, a jeszcze bardziej zdumiewa okoliczność, która przyczyniła się do ZEROWEGO wykorzystania tych środków przez gminy (zaplanowano 40 mln zł w tym roku). Powodem jest chroniczna przypadłość naszej administracji państwowej, czyli brak rozporządzenia wykonawczego ministra finansów w sprawie udzielania gminom kredytów na przedsięwzięcia tworzące nowe miejsca pracy. Ukazało się ono bowiem dopiero w lipcu, chociaż ustawa o dostosowaniu górnictwa do funkcjonowania w gospodarce rynkowej obowiązuje od 14 stycznia bieżącego roku.
Władze samorządowe gmin górniczych mają dość problemów aby ryzykować kłopoty z przekroczeniem, limitowanej ustawą o samorządach, wielkością kredytów, zwłaszcza w sytuacji, gdy brakuje regulacji wykonawczych do podejmowanych działań. Nie trzeba być pesymistą aby źle rokować realizacji tego istotnego przecież zadania reformy górnictwa. Wyasygnowane cztery miesiące przed końcem roku na ten cel środków finansowych nie ma szans na przetworzenie ich na nowe miejsca pracy, bowiem gminy w kilka miesięcy nie uruchomią takich działań, które byłyby możliwe w okresie całego roku. Nie pozwoli na to również sama konstrukcja zasad wspomagania gmin z dotacji na reformę górnictwa, gdyż wymagają one od samorządów znacznego udziału środków własnych.
KOLEJNY REKORD SEKTORA
W sytuacji wyjątkowo niekorzystnej koniunktury na rynkach węgla - górnictwo wpłaca do budżetu państwa oraz na konta ZUS-u ogromne kwoty, które wręcz przerastają jego możliwości. Branża ta poszczycić się może, niespotykaną w innych krajach, dynamiką poprawy wszelkich wskaźników technicznych. Kolejny rekord tego sektora – to skala obniżenia w tak krótkim czasie kosztów produkcji. Te pozytywne skutki reformowania naszego górnictwa w większym stopniu doceniane są jednak zagranicą niż w kraju. Dla zdecydowanej większości rodzimych komentatorów ważne są bowiem wyłącznie górnicze długi. Nieistotnym jest to, co uczyniono by je ograniczyć, ile ich spłacono i gdzie leżą przyczyny ich powstania. A może wyznają oni zasadę, że o górnictwie należy pisać wyłącznie źle albo wcale?
* * *
|