GÓRNICZA IZBA PRZEMYSŁOWO-HANDLOWA
 Nr 5(47) Maj 1999 Biuletyn Górniczy 

Bez językowej bariery

Wietnamska misja


Ekipa katowickiego Głównego Instytutu Górnictwa wróciła niedawno z Wietnamu ze zwiastującym gotowość współpracy listem intencyjnym i poważnymi widokami na nietuzinkowe kontrakty.

- Europejskie górnictwo głębinowe pomału obumiera, natomiast próżno szukać gdzie indziej tęższych luminarzy nauki i praktyki w tej dziedzinie - tłumaczy pozorny tylko paradoks Adam Graczyński, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa. - Ten intelektualny kapitał jest doskonałym towarem - konkluduje, także i GIG zaliczając do owych europejskiego formatu "stajni" górniczych umiejętności. Menedżersko-ekspercka ekipa katowickiego Instytutu w końcu kwietnia wróciła z Wietnamu ze zwiastującym gotowość współpracy listem intencyjnym i poważnymi widokami na nietuzinkowe kontrakty.
Zanim egzotyczny partner zaprosił GIG do współdziałania, przedtem, z myślą o ulokowaniu identycznych zleceń, rozglądał się we Francji, w Niemczech, Chinach, Rosji i na Ukrainie. Dyrektor Graczyński akcentuje jedną jeszcze nie bez znaczenia okoliczność: oto dzisiejszy górniczy cream of the cream tego kraju, to w sporej części dawni absolwenci prestiżowych polskich uczelni - Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i Politechniki Śląskiej. - Zdumiewające - uśmiecha się - ale w trakcie naszych rozmów i ze śmietanką Wietnamskiego Narodowego Koncernu Węglowego, i z kadrą inżynierską w tamtejszych kopalniach w gruncie rzeczy nie występowała bariera językowa.
W Wietnamie znajduje się 16 kopalń, w których łączne roczne wydobycie sięga 10,7 mln ton. Dotkliwy deficyt energii powoduje, że tamtejsze górnictwo aspiruje do podwojenia go w perspektywie 2002 roku.

- Byliśmy w czterech kopalniach, w tym dwukrotnie w wyrobiskach pod ziemią - opowiada Eugeniusz Krause, kierownik Zakładu Zwalczania Zagrożeń Gazowych GIG. W pierwszym przypadku można mówić o kopalni głębinowej, gdyż była udostępniona szybami pionowymi, natomiast druga była udostępniona upadowymi. Górzysty teren umożliwia prowadzenie takiej eksploatacji sztolniami. Jak na nasze przyzwyczajenia są to małe kopalnie z rocznym wydobyciem po około 300 tys. ton. Technologia eksploatacji znacznie odbiega przy tym od tej, jaką stosujemy w polskim górnictwie. Wyrobiska korytarzowe drąży się przede wszystkim robotami strzałowymi. Sama eksploatacja - myślę m. in. o bardzo trudnych pokładach ze stromym złożem i dużej ilości uskoków, przerywających ich ciągłość - wyklucza zastosowanie wysoko wydajnych kombajnów. Inaczej wygląda również owa „głębinowość". W polskich kopalniach, średnio biorąc, prowadzi się eksploatację na poziomie 650 m, a bywa przecież, że i 1200 m. Tam średnio jest to 80 m, zaś najgłębsza wietnamska kopalnia wydobywa z poziomu 200 m.
Jednak wraz ze schodzeniem z wydobyciem coraz niżej rośnie zagrożenie metanowe. Tę prawdę z całą dramaturgią potwierdził styczniowy wybuch tego węglowodoru w jednej z tutejszych kopalń. Kosztował życie 19 górników. Dotąd, ze względu na postać węgla (antracyt), w mniemaniu wietnamskich inżynierów ich zakłady górnicze uchodziły za niemetanowe.

- Koledzy z Wietnamu – powiada dyr. Graczyński - doszli do wniosku, że stan bezpieczeństwa pracy musi ulec poprawie. Stąd zaproszenie, stąd list intencyjny, który podpisywałem pospołu z dyrektorem Narodowego Koncernu Węglowego, Doan Van Kienem. W tej chwili przygotowujemy w GIG projekty kontraktów.
Aktywność ekspertów katowickiego Instytutu w Wietnamie miałaby zaowocować kilkoma przedsięwzięciami: zorganizowaniem i wyposażeniem laboratoriów metanośności oraz urządzeń przeciwwybuchowych, sporządzeniem klasyfikacji kopalń ze względu na zagrożenie metanowe i opracowaniem sprawniejszych systemów wentylacyjnych dla czterech kopalń. Tę, w której w styczniu doszło do katastrofy GIG ma zabezpieczyć systemem metanometrii automatycznej. Dyrektor Graczyński akcentuje więc, iż w ostatecznych kontraktach instytut zaoferuje Wietnamczykom nie tylko intelektualne rozwiąznia, lecz również m. in. urządzenia laboratoryjne i techniczne oraz aparaturę pomiarową, wytwarzane i kupione w naszym kraju. Eksperci GIG będą nadto szkolili wietnamskich inżynierów: tam, na miejscu, ale także w Polsce.
W wietnamską "przygodę", w systemie dwu, trzytygodniowych pobytów, prawdopodobnie będzie zaangażowanych kilkudziesięciu pracowników Instytutu o rozmaitych specjalnościach. - Spodziewam się, biorąc pod uwagę również klimat, że pierwsi wyjadą na początku października - prognozuje Adam Graczyński.

- Nie wiem jeszcze, jaka będzie wartość kontraktu - dyrektor umyka przed reporterską ciekawością o lukratywność spodziewanych zamówień. Na pewno przyzwoita - dodaje. Nie lęka się też specjalnie ryzyka współpracy z dość egzotycznym przecież kontrahentem. - Uważam - tłumaczy - że jest to ryzyko, które powinniśmy podjąć. Znamy oczywiście zwyczaje handlowe, postaramy się zabezpieczyć i w sensie prawnym i gwarancji płatności.

Jerzy Chromik Pióro


NA POCZĄTEK   POWRÓT   STRONA GŁÓWNA