Prawie każdy mieszkaniec obszarów dotkniętych szkodami górniczymi na co dzień psioczy i narzeka na plagi dosięgające powierzchni, pod którą prowadzona jest eksploatacja górnicza. Kiedy staje jednak wobec perspektywy: sielskie życie bez szkód górniczych, ale i bez górnictwa - godzi się z koniecznością ponoszenia konsekwencji współżycia z tą branżą. Jedną z nich jest wycofanie się z obszarów najbardziej narażonych na dewastacje powierzchni.
W Jastrzębskiej Spółce Węglowej S.A. jest kilka obszarów mocno odczuwających skutki podebrania przez kolejno eksploatowane pokłady węgla. Poziom wydobycia utrzymujący się od kilku lat w granicach 15 - 16 mln ton węgla, powiększony o 40 procentowy udział kamienia odpadowego w urobku brutto obrazuje skalę ingerencji w struktury geologiczne tej ziemi.
Rzecz w tym, aby wraz z wejściem w gospodarkę rynkową pogodzić dwa, pozornie wykluczające się interesy: przedsiębiorstwa górniczego, które musi liczyć koszty i interes mieszkańców, którzy oczekują, że mimo wszystko będą mogli normalnie żyć na eksploatowanych przez górnictwo obszarach. W praktyce okazuje się jednak, że utrzymanie owej "normalności" jest w niektórych przypadkach niemożliwe, nawet przy poniesieniu ogromnych kosztów. Właśnie z tego powodu kopalnie JSW S.A. wycofały się z eksploatacji pod Jastrzębiem.
Aktualnie trwają konsultacje wokół problemu, którego optymalne rozwiązanie wymagać będzie kolejnego kompromisu pomiędzy spółką węglową a samorządami lokalnymi, chociaż tym razem argumenty górnictwa wydają się bardziej ważkie. Miejscem akcji jest bowiem najbardziej perspektywiczny kąsek górniczego nadania JSW S.A. - obszaru eksploatowanego obecnie przez kopalnie "Zofiówka" i "Pniówek", a położonego w trzech miejscowościach: Jastrzębiu, Bziu Zameckim i Pawłowicach. Obydwie kopalnie mają tam złoża o najdłuższej perspektywie eksploatacji, licząc szacunkowo co najmniej na 20 lat. Jednak obszar ten przecina ważna arteria komunikacyjna - droga wojewódzka 933, której nawierzchnia już obecnie należy do najbardziej falujących dróg w okolicy.
Jej komunikacyjne znaczenie wynika z faktu, że jest to praktycznie jedyny szlak łączący dwa miasta: Wodzisław i Jastrzębie Zdrój oraz okoliczne miejscowości z droga krajową A-1, a jej obciążenie wzrasta systematycznie z roku na rok. Równie sukcesywnie powiększają się szkody górnicze: dotychczasowe osiadanie terenu spowodowane eksploatacją KWK "Zofiówka" wynosi 5 metrów, a w rejonie wiaduktu w Bziu Zameckim, gdzie prowadzi wydobycie również kopalnia "Pniówek" - 6 metrów; do roku 2005 teren w tym rejonie obniży się o kolejne 2,5 metra.
Nawet bez niszczących wpływów szkód górniczych droga wojewódzka 933, obciążona narastającym ruchem na tym szlaku (obecne natężenie, zmierzone w Pawłowicach, u wylotu drogi wynosi 2000 pojazdów na godzinę) wymagałaby radykalnej modernizacji. Jednak jej obecny stan jest wypadkową wszystkich tych czynników. W tej sytuacji zrozumiała staje się propozycja JSW SA, aby drogę o tak strategicznym znaczeniu przesunąć poza obszar nadania spółki, na tereny nie narażone na szkodliwe wpływy górnictwa, a tym samym poza obszar konfliktu interesów górnictwa i użytkowników drogi.
Interes spółki węglowej jest czytelny - konieczność utrzymania drogi na jej obecnym szlaku jako wojewódzkiej, narażonej na coraz większe skutki prowadzonego pod nią wydobycia, obciąży spółkę na długie lata gigantycznymi kosztami jej naprawiania i modernizowania - do końca świata i jeden dzień dłużej, jak mawia Jerzy Owsiak. Na dobrą sprawę, nie ma już dzisiaj problemu technicznych możliwości, bo te, jak pokazują różne dokonania budowniczych dróg, są niemal nieograniczone. Także ewentualna konieczność modernizacji wiaduktu kolejowego, jest tylko kwestią kosztów. Zasadnicza kwestia sprowadza się jednak do pytania: po co topić ogromne pieniądze w pewien rodzaj syzyfowej pracy, skoro można po prostu zejść sobie z drogi...
Nie tylko w przenośni, czyli zlikwidowania skrzyżowania sprzecznych intersów, ale i w dosłownym, czyli wytyczenia i zbudowania drogi wojewódzkiej nowym śladem, poza terenami górniczymi kopalń "Zofiówka i "Pniówek". Nowa trasa może przebiegać po słabo zurbanizowanych obszarach Jastrzębia, Bzia i Pawłowic i byłaby zarazem obwodnicą dla Jastrzębia i Pawłowic.
Wariant ten jest z pozoru ustępstwem lokalnych społeczności na rzecz górniczego przedsiębiorstwa, które dzięki temu uniknie nakładów na systematyczne podtrzymywanie przejezdności drogi 933. Ale ruch ten, nawet jeśli uznać go za ustępstwo jest również opłacalny dla drugiej strony, gdyż po pierwsze: wyprowadza ruch tranzytowy poza tereny zurbanizowane Jastrzębia i Pawłowic, po drugie - nowa droga zapewni jej użytkownikom zupełnie inny standard, a po trzecie - pieniądze wyłożone na jej zbudowanie zaowocują konkretnym, trwałym dokonaniem, czego nie można powiedzieć o finansowaniu nieustannego naprawiania szkód górniczych.
Kto jeździ tą drogą wie o czym mówię, gdyż szybkość deformacji terenu jest tutaj zaskakująca nawet dla ludzi oswojonych z niespodziankami wynikającymi ze szkód górniczych. Jest przecież zasadnicza różnica pomiędzy wydawaniem pieniędzy na niekończące się naprawy, a przeznaczeniem nawet dużych pieniędzy na zbudowanie nowego odcinka drogi, mającego zupełnie inne gwarancje trwałości.
Czy gospodarze wymienianych już przez mnie gmin podzielą stanowisko JSW S.A. - czas pokaże. Wypada wierzyć w rozsądek obu stron i zdolność osiągania kompromisów. Obecny szlak będzie i tak utrzymywany jako droga lokalna, a więc mniej kosztowna. Oczywiście pod warunkiem, że dla drogi wojewódzkiej 933 wytyczona zostanie nowa trasa.
|