|
Na początku lutego brytyjski minister do spraw energii John Battle poinformował podczas lunchu, że do jego departamentu wpłynęła skarga tamtejszej firmy , która przegrała z firmą polską przetarg na dostawę węgla. Zasugerowano, że oferowanie przez polskich producentów konkurencyjnych cen tego surowca jest możliwe na skutek dotowania wydobycia przez państwo. W konsekwencji rząd Jej Królewskiej Mości skierował do Komisji Europejskiej prośbę o zbadanie tej sprawy. Można oczywiście zrozumieć postępowanie brytyjskiego rządu. Jak każdy rząd, ma bowiem obowiązek dbania o interesy rodzimego przemysłu. Nic więc dziwnego nie ma w tym, że poprosił Komisję Europejską o wyjaśnienie zarzutów opartych na domniemaniach. Wypowiedź pana J. Battle`a, zacytowana przez kilka brytyjskich gazet, wywołała jednak prawdziwą burzę w ... polskich środkach masowego przekazu. W kilkudziesięciu komunikatach prasowych, radiowych i telewizyjnych sprawę tę wyolbrzymiono do niebotycznych wręcz rozmiarów. Przy okazji podano krajowej i zagranicznej opinii publicznej wiele nierzetelnych informacji, które w złym świetle stawiają nie tylko polskich eksporterów ale cały nasz sektor górnictwa węgla kamiennego. Komisja Europejska zna dobrze sytuację naszego górnictwa, a także program jego naprawy. Zapewne więc wyjaśni swoim krajom członkowskim , że polski węgiel od lat nie jest dotowany, a pomoc państwa kierowana jest na zupełnie inne cele. Stąd też nie bulwersują przedstawione nam zarzuty lecz coś zupełnie innego. Lektura „sensacyjnych" doniesień skłania bowiem do wniosku, że klimat wytworzony przez polskie media wokół spornej sprawy jest bardziej korzystny dla strony brytyjskiej niż polskiej. Czyżby była to jedna z konsekwencji faktu, że wychodzące w Polsce gazety w wielu przypadkach należą w całości lub dużej części do zagranicznego, głównie zachodnioeuropejskiego kapitału? |
 |