GÓRNICZA IZBA PRZEMYSŁOWO-HANDLOWA
 Nr 11(41) Listopad 1998 Biuletyn Górniczy 

Anglicy o polskim górnictwie

Promień światła


l Głęboko pod ziemią l Polska odcina się od swojej stalinowskiej przeszłości.l Plan zamykania kopalń węgla może oznaczać punkt zwrotny w gospodarce kraju.l Święte krowy l Śląska siła przebicia
Jak postrzegane są problemy polskiego górnictwa w Europie? Prezentujemy artykuł, który ukazał się w Wall Street Journal 20 X 1998
Tychy – Polska – przez prawie dwie dekady Stanisław Pokolski przeciskał się przez wilgotne chodniki wysadzając materiałem wybuchowym nowe i zasypując stare chodniki. To jedyna praca jaką kiedykolwiek znał i wykonywał, jedyna o jaką walczył przez okres strajków i protestów. Dzisiaj Pokolski gotów jest na wykuwanie nowej drogi przez życie.
- Decyduję się na wcześniejszą emeryturę - mówi 41 letni górnik zamykając skrzynkę z zapalnikami. Chociaż nigdy nawet nie śniło mu się rozpoczynać innej kariery zawodowej na powierzchni, nowy program restrukturyzacji górnictwa i konieczność redukcji zatrudnienia w rozdętym przemyśle wydobywczym spowodowały, że przemyślał problem ponownie: Wygląda na to, że jest to dobra propozycja.
DWULICOWA EKONOMIA

Zapiszmy to jedno małe zwycięstwo w walce o redukcję skali drenującego budżet stalinowskiego przemysłu. Przez lata polska gospodarka była rozdarta : z jednej strony kraj przedstawia się jako odpowiedni grunt do szybkiej prywatyzacji, z rozkwitającym sektorem usług i wzrostem gospodarczym, który osiągnął 6% w pierwszej połowie tego roku. Pomimo to nadal pozostaje on miejscem, gdzie wywodzące się z czasów komunistycznych kopalnie węgla, huty, zakłady zbrojeniowe i chemiczne ciągle stoją jak rdzewiejące kolosy blokujące drogę dla szybszego rozwoju gospodarczego.
Do tego roku rządy wszystkich opcji politycznych nie odważyły się tknąć tych stalą umięśnionych potworów z uwagi na ponad 500 000 zatrudnionych w nich ludzi, którzy razem ze swoimi rodzinami tworzyli ponad 20% elektoratu. Nigdzie poza tym sektorem, kiedyś dumą polskiej gospodarki socjalistycznej, nawet teraz zatrudniającym ponad 240 000 pracowników, problemy polityczne nie umiejscowiły się tak głęboko. Górnicy z Solidarności pomogli w pozbyciu się komunizmu i ich siła polityczna nadal jest ogromna.
Ale to wszystko miało miejsce zanim obecny solidarnościowy rząd zaproponował wyłożenie 15 miliardów złotych (4,35 mld dolarów) na program uzdrowienia sektora. Ogłoszony w końcu czerwca program zawiera propozycje drastycznej redukcji zatrudnienia i zamykania kopalń. Równocześnie jednak zawiera plan skuszenia górników zachętami takimi jak wcześniejsze emerytury czy jednorazowa wypłata 44 000,- zł. (12,756 USD). Rząd oczekiwał, że do końca tego roku skorzysta z nich 12 500 pracowników; liczba ta już osiągnęła ponad 16 500. Tak dużo górników akceptuje różne formy odejścia z resortu, że rząd złapał się we własną pułapkę i obecnie za wszelką cenę stara się znaleźć dodatkowe pieniądze aby wypełnić swoje zobowiązania.
-To bardzo pozytywny objaw - mówi Witold Orłowski, dyrektor Niezależnego Ośrodka Studiów Ekonomicznych. - Może to zmienić styl myślenia w resorcie, skończyć z syndromem oblężonej twierdzy.
Dla solidarnościowego rządu program stanowi znaczne polityczne ryzyko. Rząd zakłada, że jego wyborcy zrozumieją, że mniejsze, bardziej elastyczne i dostosowane do obecnych realiów górnictwo jest lepsze niż zdychający kolos. Tworzenie nowoczesnego, konkurencyjnego przemysłu nie jest jednak łatwym zadaniem. Potrzeba takiej restrukturyzacji pogrążyła thatcherowską Anglię w latach strajków. Potrzeba ta ciągle gryzie Niemcy i objawia się jako palący problem w Rosji oraz na Ukrainie. - Jeżeli w Polsce się to uda, zostanie osiągnięte coś, co jeszcze nigdy nikomu się nie udało – mówi John Strongman, doradca do spraw górnictwa w Waszyngtonie.
Reforma musi być bardzo finezyjnie przeprowadzona, szczególnie w sytuacji kiedy kryzys finansowy w Rosji i bałagan na rynku światowym powodują jeszcze większe zamieszanie. Generalna restrukturyzacja przemysłu wydobywczego nie jest tanim zadaniem i rząd liczy, że część z planowanych 15 miliardów złotych uzyska z prywatyzacji takich państwowych gigantów jak np. Telekomunikacja Polska S.A., która właśnie rozpoczęła sprzedaż akcji. Gdyby Polacy nie odpowiedzieli na tę ofertę w czasie kryzysu panującego na rynku, Warszawa może stanąć przed niemożnością zapłacenia za proponowaną restrukturyzację.
Zakończona sukcesem restrukturyzacja polskiego górnictwa mogłaby oznaczać punkt zwrotny w gospodarce i dodać impetu reformom innych kolosów przemysłowych w Polsce, wysysających soki z i tak zadziwiająco mocnej gospodarki, stworzonej w ciągu ostatnich ośmiu lat. Sposób myślenia jest następujący: jeżeli uda się z górnictwem, uda się i z innymi gałęziami przemysłu. - Los transformacji polskiej gospodarki spoczywa tu na Śląsku - mówi Marek Szczepański, dyrektor Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Umiejscowiony w południowo – zachodnim rogu kraju, pomiędzy Niemcami i Republiką Czeską, Śląsk jest przemysłowym sercem kraju. Z okna pełnego książek biura profesora Szczepańskiego widać kopalnianą wieżę wyciągową sterczącą ponad betonowymi blokami. Sam budynek uniwersytetu jest poprzecinany pęknięciami powstałymi w wyniku eksploatacji płytko zalegających pod nim pokładów węgla, eksploatacji która odbywała się za czasów świetlanej przeszłości górnictwa komunistycznej ery.
Dziesiątki tysięcy górników śląskich pomogły uczynić ten region, stanowiący 2% powierzchni kraju, miejscem zamieszkania 10% uprawnionych do głosowania. - Żaden polityk nie może nie doceniać tego faktu – mówi profesor Szczepański. - Śląsk może przechylić szalę w głosowaniu.
Górnictwo i inne upolitycznione gałęzie przemysłu nie mają wpływu jedynie na politykę, oddziałują również w ogromnym stopniu na gospodarkę kraju. Wzrastające zadłużenie w stosunku do budżetu państwa powoduje wzrost oprocentowania kredytów, co z kolei uniemożliwia postęp w tak kluczowych dla gospodarki dziedzinach jak budowa autostrad oraz powoduje napływ spekulacyjnych kapitałów z zagranicy, zwiększając wrażliwość rynku finansowego i destabilizująco wpływając na całą gospodarkę. Mówiąc skrótowo, przemysł ciężki wystawia Polskę na taką samą ciężką próbę, jaką przechodziły gospodarki rozwijające się od Rosji do krajów Ameryki Łacińskiej, zmiatając po drodze rządy tych krajów.
- Solidarność świadoma jest, że chcąc utrzymać się przy władzy, musi przeprowadzić te reformy – mówi Jan Macieja, ekonomista z Instytutu Gospodarki Polskiej Akademii Nauk. - Plan restrukturyzacji jest kompromisem pomiędzy Solidarnością tworzącą rząd a Solidarnością ze związków zawodowych.
ŚWIĘTA KROWA

Pomimo zagrożenia jakie przedstawia sobą górnictwo, od pierwszego momentu, kiedy Polska rozpoczęła swoje radykalne reformy gospodarcze, politycy wszelkiego autoramentu chcieli nakryć resort dotacjami i powierzchownymi posunięciami reformatorskimi. Chociaż zatrudnienie w przemyśle wydobywczym zostało już znacząco zredukowane z poziomu 400 000 zatrudnionych górników (za czasów poprzednich), długi resortu w ciągu minionych dziewięciu lat urosły do wysokości 14 miliardów złotych, razem z 7 mln ton węgla zalegającego składowiska; węgla, który może zostać sprzedany tylko poniżej kosztów. Koszty wydobycia tony węgla wynoszą z grubsza około 45 dolarów, głównie z uwagi na pracochłonne i mało wydajne metody pracy w polskich głębokich kopalniach. Trudno to porównać z cenami światowymi, które wynoszą około 38 dolarów. Zgodnie z powszechną opinią specjalistów zaledwie jakieś 30 z około 55 kopalń może działać w sposób opłacalny. Polityczne kręgi Solidarności i ich pro reformatorski partner Unia Wolności, odziedziczyli tę bombę z opóźnionym zapłonem w czasie przejęcia władzy rok temu, w czasie kiedy inwestorzy na rynku światowym dopiero zaczynali bliżej przyglądać się krajom o rozwijających się gospodarkach. Po miesiącach przygotowań, negocjacjach z górnikami i różnymi związkami zawodowymi, 30 czerwca rząd przyjął plan zamknięcia 25 kopalń węgla, zredukowania zatrudnienia w górnictwie z 237 000 do 132 000 osób w 2002 r. oraz zmniejszenia wydobycia do 112 mln ton (137 mln ton w roku 1997). Obecnie Warszawa negocjuje z Bankiem Światowym i krajami Unii Europejskiej niejasno sprecyzowaną pożyczkę, która ma na celu pokryć część ze wspomnianych 15 miliardów złotych - kosztów restrukturyzacji. Pomimo, że protesty związków zawodowych spowodowały odejście od niektórych wcześniej proponowanych radykalnych posunięć, w tym zamrożenia płac, analitycy ciągle uważają ten plan restrukturyzacji za znaczący krok naprzód.
- Prawdopodobnie plan restrukturyzacji ciągle nie jest wystarczająco radykalny, ale to już jest coś – mówi Krzysztof Rybiński, główny ekonomista w ING Barings z Warszawy. - Nic nie robienie kosztowałoby gospodarkę 3 miliardy dolarów rocznie, połowę zeszłorocznego deficytu budżetowego kraju. Cokolwiek by nie robili i tak jest to znaczna poprawa.
TWARDY OPÓR

Znaczne partie programu restrukturyzacji ciągle jeszcze wymagają zgody parlamentu, gdzie występuje duży opór. Chociaż Solidarność wspólnie z Unią Wolności mają przewagę, 13 ugrupowań związkowych nie związanych z Solidarnością zagroziło sprzeciwem. Program restrukturyzacji wyzwolił również opór ze strony nacjonalistów, którzy uważają, że jest to początek końca kiedyś dumnego zawodu.
- Rząd świadomie pozbawia polskie górnictwo możliwości istnienia na rynku międzynarodowym – oskarża Daniel Podrzycki, przewodniczący regionalnego, radykalnego odłamu Solidarności, „Sierpień 80", którego nazwa przywodzi początki historii związku. Siedząc w nieskazitelnie białych spodniach w swoim zaniedbanym biurze w Katowicach, Podrzycki przepowiada, że program restrukturyzacji doprowadzi do zapaści gospodarczej na Śląsku i osłabienia jego bezpieczeństwa. - Kapitał europejski byłby za prywatyzacją. Wkupiono by polskie kopalnie i zagrożono polskiemu bezpieczeństwu energetycznemu.
Taka retoryka zwiększa szansę, że niektórzy górnicy zaczną strajkować, szczególnie w momencie kiedy władze zaczną zamykać nieefektywne ekonomicznie kopalnie. Ale ogólne poparcie dla szerzących się kiedyś strajków znacznie zmalało z chwilą, kiedy zaczęła rozwijać się gospodarka wolnorynkowa, a płacący podatki Polacy zdali sobie sprawę, że wyższe płace w państwowych firmach pochodzą z ich własnych portfeli. Czerwcowy strajk pracowników kolei spowodował wzrost napięcia wśród obywateli spoza szeregów Solidarności. Obecnie, jak wykazały badania CBOS, plan restrukturyzacji górnictwa cieszy się poparciem 55% społeczeństwa polskiego. Na szczęście dla rządu, górnicy popierają jego działania. - Ten plan restrukturyzacji musi być wprowadzony w życie szybko – mówi Wiesław Marszewski, przewodniczący śląskiej Solidarności. - Inaczej nie zostanie nic do restrukturyzowania.
STARE I NOWE

Według Jana Czernickiego, wiceprezesa Państwowej Agencji Restrukturyzacji Górnictwa w Katowicach, poparcie dla planu restrukturyzacji ze strony górników i szefów związków zawodowych znacząco poprawia wizerunek programu. Również ułatwia zadanie kwitnąca polska gospodarka, która pomimo światowego kryzysu w tym roku wzrasta w tempie 5%. Ten rozwój pokazywany jest właśnie na Śląsku, gdzie gospodarka rozkwita na mieszaninie tradycyjnie wysokich płac w górnictwie i wprowadzaniu nowych gałęzi przemysłu. Zagraniczni inwestorzy na tym terenie to m.in. takie firmy jak: Fiat SpA, General Motors Corp., Isuzu Motors Ltd. I Alstom S.A. Wielu górników, szczególnie młodych, widzi szansę na rozpoczęcie nowego życia w nowej polskiej rzeczywistości.
- W kręgach górników nie popiera się blokady wprowadzenia programu restrukturyzacji – mówi Rybiński, ekonomista z ING Barings. – Uważają, że mają szansę uzyskania czegoś z tych reform.
Cena tego czegoś, zarówno w kategoriach finansowych jak i socjalnych, jest wysoka. Koszt jaki poniesie rząd wynosił będzie ponad 10 000 dolarów na jednego górnika, który odejdzie z resortu; potencjalnie niebezpieczny precedens dla innych zatrudnionych w poststalinowskich gałęziach przemysłu. - Program może również stworzyć wielotysięczną rzeszę czterdziestoletnich emerytów – ostrzega profesor Szczepański, który obawia się , że może powstać problem alkoholizmu, biedy i ludzi, którzy będą uzależnieni od opieki społecznej.
Rybiński dostrzega podobne problemy ale uważa jednocześnie, że można sobie z nimi poradzić. -Oszczędności dla gospodarki w przypadku wprowadzenia programu restrukturyzacji będą tak ogromne, że wystarczy funduszy na programy socjalne – mówi. Prawdopodobnie część spodziewanej pożyczki Banku Światowego przeznaczona będzie na złagodzenie problemów społecznych wynikłych z restrukturyzacji górnictwa.
Adwokaci programu uważają, że obecnie najważniejsza jest szybkość jego wprowadzania. - Każda kolejna wersja programu jest łagodniejsza z uwagi na parcie ze strony lobby solidarnościowego – mówi profesor Szczepański. - Plan musi być realizowany szybko i zdecydowanie póki istnieje wola polityczna.
Daniel Michaels Pióro


NA POCZĄTEK   POWRÓT   STRONA GŁÓWNA Dokument utworzono: 25 styczeń 1998