Nr 11(41) Listopad 1998 | Biuletyn Górniczy |
Giełda to jest to? Handel węglem
|
Toczą się zawzięte dyskusje na temat giełdy węglowej, która może powstać w Polsce już w pierwszej połowie przyszłego roku. Czy zmonopolizuje obroty węglem? Czy wyeliminuje małych pośredników zajmujących się obrotem tym surowcem? Generalnie za jej powstaniem jest większość spółek węglowych. Przedstawiciele Zarządów Rybnickiej i Rudzkiej spółki podkreślają korzyści jakie da zrealizowanie tego pomysłu - krótkie terminy płatności, pewność, stabilność. Uważają, że giełda zmieni tylko kanały dystrybucji towaru, nie wpłynie natomiast na pojemność rynku, zatem nie spowoduje wielkich wahań cen. Sceptycznie do tego pomysłu podchodzą przedstawiciele PARGWK. Zastępca prezesa Marian Turek ostatnio wyraził na łamach prasy obawę, że powstanie giełdy może zmonopolizować rynek. Obawiają się też mali dystrybutorzy, że nie wytrzymają konkurencji. O swój byt, w przypadku powstania giełdy, nie obawia się Centrala Zbytu Węgla Węglozbyt S.A., największy pośrednik w handlu węglem. Handel węglem jest chory, stąd warto rozważyć każdą sensowną propozycję, która opierałaby się na rynkowych regułach, a o taką w tym przypadku przecież chodzi. W 1996 roku powstała Polska Giełda Surowcowa S.A. Jej zasadniczym celem było przygotowanie takich rozwiązań organizacyjno - prawnych bądź systemowych, które zbliżyłyby obrót surowcami w Polsce do warunków Unii Europejskiej. Przez PGS S.A. przewijały się różne spółki zależnie od tego, jakie pojawiały się rozporządzenia dotyczące możliwości handlu węglem i kapitałowego wejścia w różne podmioty gospodarcze. Jeszcze w lipcu 1996 roku przedstawiono zainteresowanym koncepcję systemowego prowadzenia sprzedaży węgla w Polsce przy udziale: PGS S.A., Izby Rozliczeniowej i Funduszu Gwarantowania Transakcji Giełdowych. Wtedy pomysł nie wzbudził wielkiego zainteresowania w górnictwie. Wręcz przeciwnie, niektóre firmy i prywatni pośrednicy obawiali się, że giełda naruszy ich interesy. Jedynym zainteresowanym owym systemem był obecny wiceminister gospodarki, wówczas szef Zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej S.A. Jan Szlązak. Niewypałem okazała się także próba regulacji obrotu węglem przez „Węglozbyt" na początku roku, ze względu na zbyt duże zapasy węgla na zwałach, do czego przyczyniły się warunki atmosferyczne a przede wszystkim system rozliczeń finansowych. Teraz wydawałoby się, powstał wreszcie odpowiedni klimat do tego, aby rozwiązanie proponowane przez Polską Giełdą Surowcową S.A., które w jednoznaczny sposób poprawić może płynność finansową spółek, ujrzało światło dzienne. Zgodnie z tym założeniem każda tona węgla opuszczająca spółkę węglową jest zapłacona, podczas gdy przy obecnych technikach sprzedaży terminy płatności wynoszą 60 a nawet 120 dni. Logiczny stąd wniosek, że na niezbędne, bieżące wydatki spółki zaciągają kredyty bankowe, co podraża koszty ich funkcjonowania. Tylko w ubiegłym roku koszty obsługi wszystkich spółek węglowych wynosiły około 800 mln zł, na co znaczący wpływ miały kredyty bankowe. Często też spółki węglowe posiadają rachunki w kilkunastu bankach, bo pożyczając w jednym spłacają zadłużenie w innym. - Nasz pomysł - mówi prezes Polskiej Giełdy Surowcowej S.A.,dr Witold Mikołajczyk, - polega na tym, aby sprzedaż węgla odbywała się za pomocą trzech technik - gotówkowej, w zmodyfikowanym do polskich warunków systemie opcyjnym (inaczej niż na giełdach zachodnich, gdzie sprzedający i kupujący partycypują finansowo w zabezpieczeniu transakcji) oraz sprzedaży z odroczonym terminem płatności. W praktyce wyglądałoby to w następujący sposób - klient mógłby nabyć na giełdzie np. 30 dniową opcję na zakup 10 tysięcy ton węgla, z Nadwiślańskiej Spółki Węglowej S.A., płacąc za nią 5 % wartości kontraktu i mając gwarancję dostawy węgla za 30 dni oraz - co istotne - pewność stałej ceny z dnia zakupu opcji. Oferująca węgiel kopalnia otrzymałaby zaliczkę w wysokości 5 % zamówienia, pomniejszoną o prowizję dla giełdy (0,1 - 0,05 % wartości umowy). Jak widać byłaby to bezpieczna transakcja w przypadku odbiorcy i kopalni, bo jeżeli kupujący nie zapłaci za węgiel, to pieniądze za opcję zatrzymuje kopalnia. Ta z kolei, jeżeli nie dostarczy węgla na czas, zwraca kupującemu 115 % ceny opcji. Należy tutaj podkreślić, że handel opcjami stwarza kopalniom szansę na poprawę ich płynności finansowej, bo kredytowanie produkcji zostaje przeniesione na odbiorców węgla. Jedynym pośrednikiem jest giełda. Najsensowniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że zaczęłyby wtedy funkcjonować jednoznaczne zasady obrotu węglem. Bez wpłaty opcji będzie można, tak jak dotąd, nabywać węgiel w rozwiązaniu systemowym, za gotówkę. Natomiast trzeci sposób, to sprzedaż z odroczonym terminem płatności, czyli powszechnie stosowana technika sprzedaży przez spółki węglowe. Chodzi tutaj o wykorzystanie takiego rozwiązania, w którym kontrahent np. kupuje 30 ton węgla i chce za niego zapłacić za 60 dni. Wtedy podpisuje umowę nabycia surowca, natomiast należność wobec spółki węglowej reguluje Fundusz Gwarantowania Transakcji (dopiero powstający, gdyż póki co nie ma jeszcze na niego środków), który następnie windykuje ją od odbiorcy, doliczając koszt kapitału obowiązującego na rynku polskim. Jeżeli przyjmiemy, że średnia stopa oprocentowania kredytu w Polsce wynosi 20 proc., to dzieląc to przez 12, miesięcznie otrzymujemy 1,3 lub 1,4 %. Do tej kwoty dolicza się koszt kapitału efektywnie funkcjonujący na rynku, czyli za 2 miesiące - 2,6 %. Dzięki temu spółka zyskuje pieniądze, podczas gdy w obecnym systemie sprzedaży traci je w dwójnasób: w przypadku płatności za 60 dni - około 2,6 % wartości pieniądza i przy zaciągnięciu kredytu na bieżącą płynność finansową - kolejne 2,6 %. - Prowadzimy negocjacje w sprawie pozyskania linii kredytowej z Bankiem Światowym w Waszyngtonie i w Warszawie.- mówi prezes Witold Mikołajczyk - Rozpoczęliśmy je na przełomie 1996/97 roku, ale wtedy zainteresowanie resortu i samych spółek było nikłe. Obecnie wróciliśmy do tych pertraktacji, lecz występują pewne rozbieżności. Nie wiadomo na przykład skąd wzięła się opinia lansowana przez jednego z ekspertów Banku Światowego, wedle której to rozwiązanie jest ... zbyt głębokie i zbyt daleko idące. Inny ekspert sugeruje, iż mógłby powstać fundusz, który przejąłby windykację należności w imieniu spółek od odbiorców i pełniłby rolę firmy kompensacyjnej w obrębie polskiej gospodarki, ze szczególnym uwzględnieniem górnictwa. Należy tu zwrócić uwagę na to, iż PGS S.A. z założenia nie jest tego typu instytucją, która nabija sobie kasę, a działanie na rynku kompensacyjnym do tego zmierza. To nie o taką filozofię działania chodzi. Prowadzone są także rozmowy z grupą inwestorów i już podpisano wstępną umowę z firmą amerykańską, która przygotowuje linię kredytową. Będą to środki (około 40 mln USD, na 15 lat z oprocentowaniem stałym około 7,5 % rocznie) pochodzące z USA, Niemiec, Hongkongu. A zatem wiele wskazuje na to, że jeżeli tylko spółki węglowe wykażą należyte zainteresowanie kapitał ten będzie do dyspozycji giełdy. Prezes Mikołajczyk nie wyklucza także tego, iż może przyjść w sukurs inwestor zainteresowany objęciem części udziałów, i to przynajmniej do czasu odzyskania zaangażowanego kapitału. Realizacja wymienionych wcześniej trzech technik sprzedaży węgla ma znaleźć się w gestii biur brokerskich spółek węglowych, akredytowanych przy PGS S.A., przy udziale Izby Rozliczeniowej i Funduszu Gwarantowania Transakcji. Prowadzenie sprzedaży węgla przez biura brokerskie przyczyni się do tego, by spółki węglowe kontynuowały współpracę ze swoimi kontrahentami. Projekt statutu Izby Rozliczeniowej ( z założenia ma to być spółka akcyjna, której akcjonariuszami zostaną spółki węglowe, giełda, akcjonariusze giełdy) już przedstawiono spółkom węglowym, PARGWK, ministrowi gospodarki. Izba ma posiadać fundusz gwarantowania transakcji, który będzie aktywnie uczestniczyć w rozliczaniu transakcji sprzedaży węgla, głównie tych z odroczonym terminem płatności. - Według naszych ocen - kontynuuje Witold Mikołajczyk – rozwiązanie to jednoznacznie wzmacnia proces restrukturyzacji zakładający równoważenie się popytu i podaży. Bo też i teraz rynek handlu węglem jest kompletnie rozregulowany, a spółka jedna przed drugą sprzedaje swój towar chcąc pozbyć się go jak najszybciej. Dotychczas nigdy jeszcze konsument nie był na tak znakomitej pozycji w stosunku do producentów węgla. Prezes Mikołajczyk absolutnie zaprzecza opiniom pojawiającym się w mediach, iż to rozwiązanie zmonopolizuje rynek, akcentując, iż jest to mechanizm pełnych technik giełdowych. Dodaje także, że dostępność do zakupu węgla będzie taka sama dla wszystkich podmiotów gospodarczych jak obecnie, gdyż w dalszym ciągu stroną umów będą spółki węglowe lub ich biura brokerskie. - Bierzemy również pod uwagę - kontynuuje Mikołajczyk - że jeżeli będzie ustawa o giełdach towarowych, które jakoby z definicji mają być non profit, to nasze skromne oczekiwania prowizyjne( 0,1 %) pozwolą na utrzymanie się tej instytucji. Warto dogłębnie - w sytuacji gdy na zwałach znajduje się ponad 8 milionów ton węgla - rozważyć te propozycję. Wreszcie jest okazja, by górnictwo nie miało problemów ze ściąganiem płatności i mogło do planowanej sprzedaży dostosowywać wydobycie węgla. Czy ta recepta będzie wykorzystana należycie pokaże najbliższa przyszłość. |
Urszula Węgrzyk ![]() |
NA POCZĄTEK POWRÓT STRONA GŁÓWNA | Dokument utworzono:25 styczeń 1998 |