GÓRNICZA IZBA PRZEMYSŁOWO-HANDLOWA
 Nr 7-8(37-38) Lipiec-Sierpień 1998 Biuletyn Górniczy 

POWIĄZANIA KAPITAŁOWE

GOLIAT PRZEGRYWA Z DAWIDEM


Dlaczego z programu reformy górnictwa między majem a czerwcem zniknęły projekty kapitałowego powiązania górnictwa z podmiotami stanowiącymi logistyczną ciągłość produkcji węgla?

Pierwsza wersja projektu reformy górnictwa węglowego przyniosła, w niektórych swoich zapisach, pewien powiew nadziei, że tym razem rozwiązania restrukturyzacyjne, zaproponowane górnictwu zmierzają w kierunku rozwiązań realistycznych, łączących doraźne działania naprawcze, z wmontowaniem mechanizmów gwarantujących rynkową samoregulację przynajmniej niektórych kwestii. Eksperci, uczestniczący w obradach sejmowej komisji gospodarki, która odbyła się w maju br. w Szczyrku, nie zostawili żadnych złudzeń: osiągnięcie rentowności górnictwa w polskich warunkach geologicznych i społecznych nie jest możliwe bez potraktowania go jako części kompleksu energetycznego i włączenia do udziału w podziale zysków z produkcji finalnej. Stwierdzili wielokrotnie, że operacja uzdrowienia górnictwa nie ma szans powodzenia, bez kapitałowego powiązania tego przemysłu z różnorodnymi podmiotami stanowiącymi ciągłość logistyczną z producentami węgla. Dopóki górnictwo odcięte będzie od konsumowania "śmietanki", czyli zysków z handlu węglem oraz zysków ze sprzedaży energii produkowanej z węgla - nie ma mowy o uzyskaniu rentowności przez producentów węgla. Bo na radykalizm rozwiązań koniecznych dla zrealizowania scenariusza nie dającego górnictwu dostępu do jego naturalnej części zysków z przetworzenia jego produktu - nikt zapewne się nie odważy. A poza tym trzeba będzie taką strategię nazwać po imieniu, bo oznacza ona likwidację dużej części górnictwa. Na razie mamy jednak do czynienia z programem nazwanym reformą górnictwa, stąd pytanie: dlaczego zrezygnowano z tego właśnie kierunku restrukturyzacji?
Zadziwia siła blokad stawianych górnictwu w dążeniu do powiązań kapitałowych z podmiotami na przykład elektroenergetyki. Mniej dziwi propagandowa agresywność określeń mających bronić pozycji raz zdobytych przez nią, a nieracjonalnie uprzywilejowanych wobec kolosa - górnictwa, nie tylko osłabionego stałym, wieloletnim upustem gotówki z jego krwioobiegu, ale na dodatek obciążonego odpowiedzialnością za społeczne konsekwencje realizowania kolejnych programów redukcji górnictwa. Powodem największego zdziwienia jest bierność właściciela obu tych przemysłów, a jest nim Skarb Państwa, tolerującego przez szereg lat tak nieracjonalną - i wyniszczającą górnictwo - nierówność podmiotów. Obecnie - w obronie partykularnych interesów energetyki używa się wielkich słów o ochronie tego przemysłu przed "przeniesieniem zarazy" z górnictwa!

Władza realna
Kto wie, o co chodzi, nie dziwi się niczemu. Raz uzyskany dostęp do dużych pieniędzy, robionych głównie kosztem niedoszacowanej ceny węgla, daje elektroenergetyce przewagę tak dużą, że nie liczą się żadne racjonalne argumenty, nawet największych autorytetów naukowych. "Władza idzie za pieniądzem", a lobby energetyczne ma władzę realną, bo ma żywe pieniądze. Jest władne zmienić zapisy upublicznionego już projektu reformy górnictwa, w takim kierunku, aby wyeliminować nawet cień zagrożenia dla swojej przewagi. Po cóż więc było organizować tę wielką debatę w Szczyrku, skoro rząd - po wysłuchaniu ekspertów - zrobił dokładnie na odwrót, niż większość z nich proponowała?
Ostatnie rekomendacje KERM w sprawie trybu prywatyzowania sektora energetycznego ostatecznie obaliły koncepcję lansowaną przez wiceministra Jana Szlązaka zmierzającą do ukierunkowania procesu restrukturyzacji górnictwa w stronę gwarantującą rzeczywistą, trwałą rentowność kopalń, czyli wmontowanie przedsiębiorstw górniczych w kapitałowe związki z elektroenergetyką, koksownictwem i podmiotami prowadzącymi obrót węglem. Te trzy kierunki powiązań kapitałowych zapisane zostały w majowej wersji projektu reformy, gdzie znalazło się zdanie o zasadniczym dla górnictwa znaczeniu: "W pierwszej kolejności wprowadzone zostaną powiązania kapitałowe pomiędzy producentami węgla, a państwowymi podmiotami prowadzącymi obrót węglem, to jest "Węglokoksem" SA i "Węglozbytem" SA." Zarówno ten zapis jak i wszystkie pozostałe mówiące o przekształceniach kapitałowych dających górnictwu dostęp do zysków z produkcji logistycznie powiązanej z produkcją węgla - zostały skasowane w projekcie programu datowanym 29 czerwca 1998 roku i zatwierdzonym przez rząd. Wypada więc zapytać: dlaczego? Dlaczego w Polsce, z irracjonalnym uporem lansuje się tezę o możliwości osiągnięcia rentowności przez samych producentów węgla? A jeśli się do tego rzeczywiście zmierza - to jaki będzie poziom wydobycia i zatrudnienia w tym przemyśle? Bo na pewno nie taki, jak pokazuje to obecny program.

TRUDNO UWIERZYĆ
O to, aby procesy restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego nie zachwiały gospodarką i spokojem społecznym na Śląsku martwić się muszą w pierwszym rzędzie sami Ślązacy. A zatem wypada nam bardziej dociekliwie szukać przyczyn takiej zmiany poglądów pomiędzy 21 maja, a 29 czerwca br. Bo raczej trudno byłoby mi uwierzyć, że wszyscy profesorowie zabierający głos w Szczyrku mylili się.
Przyjęty przez KERM program prywatyzacji elektroenergetyki może być tym poszukiwanym wyjaśnieniem, ale nie daje odpowiedzi na pytanie fundamentalne: jakie będą relacje pomiędzy sprywatyzowaną energetyką a ciągle restrukturyzowanym górnictwem? Nawet jeśli w rękach Skarbu Państwa pozostaną wielkie elektrownie systemowe, a jest ich 19 - jaka wspólna ścieżka będzie wtedy możliwa dla rentownego przedsiębiorstwa elektroenergetycznego i deficytowych kopalń? Wykupienie ich przez energetykę? Bo ileż kopalń zdąży się sprywatyzować do roku 2002? Dwie, czy cztery? I co będzie się działo wtedy z resztą górnictwa, jeśli sprywatyzowane podmioty energetyki, wzmocnione obcym kapitałem przejmą w spadku po obecnym monopoliście, jego pozycję wobec górnictwa?

W warunkach gospodarki rynkowej trudno byłoby dojść do tak wygodnego statusu, ale polska energetyka swoją pozycje uzyskała nie dzięki mechanizmom rynkowym, ale za sprawą administracyjnego skonsolidowania swoich struktur w czasach, gdy górnictwo swoje dokładnie rozproszyło.

Czy to dobry interes?
Co nas zatem czeka dobrego po sprywatyzowaniu energetyki i wsparciu jej kapitałem zagranicznym? Długa kolejka chętnych do kupienia naszych elektrowni najlepiej świadczy, że jest to miejsce robienia dobrych interesów. Pozostaje jeszcze tylko odpowiedzieć na pytanie, czy będzie to aby dobry interes dla regionu, którym zostanie zapewne sam z problemami niedokończonej restrukturyzacji górnictwa... Będzie ono w tym układzie już tylko małym Michałem z piosenki "Tańcowały dwa Michały"...
Postawione przez mnie pytania nie są wątpliwościami wydumanym. Podziela je wielu ludzi górnictwa, którzy są całym sercem za gruntowną reformą, ale robioną nie pod dyktando doraźnej taktyki i koncepcji coraz to nowych doradców, ale według klarownie sprecyzowanej strategii państwa traktującej górnictwo jako część kompleksu paliwowo - energetycznego. Do tej pory tej strategii nasze państwo nie ma i dlatego programy restrukturyzacji górnictwa przygotowywane przez kolejne ekipy rządowe leczą wysypkę, ale nie chorobę.

POZNAĆ STRATEGIĘ PAŃSTWA
Wiarę w skuteczność uzdrawiania górnictwa poprzez sprywatyzowanie wybranych kopalń bezlitośnie skrytykowali polscy eksperci na jednym z wielu spotkań dyskusyjnych organizowanych w trakcie konstruowania obecnego programu reformy. Większość tych opinii wygłaszano jednak w kuluarach, bowiem "demokracja dyskusji", nawet bardzo merytorycznej, ma w naszej młodej demokracji bardzo labilne granice. Trudno zresztą dyskutować o programie, który nie ma odniesienia do strategicznych celów państwa w tym sektorze gospodarki. Dopóki tej strategii nie będzie - dopóty przedsiębiorstwa górnicze miotać się będą w działaniach doraźnych, zdecydowanie mniej efektywnych, bo nie podporządkowanych celom strategicznym. Podobny jest los działań reformatorskich w górnictwie, pozbawionych projekcji na konkretną strategię państwa. Dopóki społeczeństwo tej strategii nie pozna - trudno będzie znaleźć społeczną akceptację dla trudnych przeobrażeń całej struktury gospodarczej regionu. Państwo nie może dłużej udawać, że nie jest właścicielem największego w Europie zagłębia węglowego, a jego infrastruktura tak żywotnie decydująca o gospodarczej kondycji jednego regionu może być przedmiotem niekończących się eksperymentów. Bogactwo naturalne, tak jak szlachectwo - zobowiązuje…

Eugenia Plucik Pióro


NA POCZĄTEK   POWRÓT   STRONA GŁÓWNA Dokument utworzono: 15 Wrzesień 1998