GÓRNICZA IZBA PRZEMYSŁOWO-HANDLOWA
 Nr 5(35) Maj 1998 Biuletyn Górniczy 

POLITYCZNE DECYZJE

KOGO TRZEBA UZDRAWIAĆ?


Żaden model górnictwa i żadna restrukturyzacja nie da pożądanego efektu dopóki nie zostaną zmienione absurdalne relacje cenowe. Chodzi także o zdjęcie z węglowego konta dzisiejszego długu, a w każdym razie tej jego części, która w rzeczywistości stanowi ukrytą dotację do innych dziedzin gospodarki.
Górnictwo węgla kamiennego w ostatnim dziesięcioleciu można scharakteryzować następująco:
  • wydobycie zmniejszyło się ze 193 mln ton w r. 1988 do 130,5 mln ton za r. 1993,
  • zatrudnienie zmniejszyło się ze 428.163 osób w 1988 r. do 244.475 osób w 1997 r.,
  • średnie dzienne wydobycie ściany w obudowie zmechanizowanej zwiększyło się ze 1008,0 t/d w grudniu 1990 r. do 2018,5 t/d w listopadzie 1997 r. (wyniki za grudzień 1997r. nietypowe ze względu na zbyt dużą podaż węgla),
  • wydajność dołowa w urobku węglowym wzrosła z 3841 kg/rdn w 1990 r. do 5623 kg/rdn w 1997 r.,
  • liczba wypadków śmiertelnych zmniejszyła się ze 108 w 1990 r. do 20-tu w 1997 r.
Trudno to uznać za symptomy ciężkiej choroby, o którą tak często media posądzają przemysł, a zwłaszcza kopalnie węgla kamiennego. Jedyną przesłanką uzasadniającą tezę o przypisywanej węglowi chorobie jest wynoszące 12 mld zł zadłużenie górnictwa węglowego oraz stopniowe jego narastanie. Skąd wziął się ten dług?
Do 1973 r. cena zbytu węgla kamiennego była wyższa od kosztów produkcji. Odwrócenie proporcji nastąpiło dopiero w 1974 r. Spowodowało to podjęcie czysto politycznej decyzji o zablokowaniu cen węgla oraz - w konsekwencji powyższego - o wprowadzeniu dotacji do węgla. Taki stan rzeczy trwał do początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy to reformując gospodarkę, w ciągu 2 lat zlikwidowano dotacje do węgla. Jednocześnie zadeklarowano uwolnienie cen węgla, do czego jednak nie doszło do dnia dzisiejszego. Nastąpiło tylko wymuszane, stopniowe i częściowe podwyższanie cen węgla.
Inną niezależną od węgla decyzją było zablokowanie eksportu węgla i to w bardzo korzystnym dla eksportu okresie. Pogorszyło to i tak trudną sytuację kopalń, które wobec niespodziewanie powstałych nadwyżek węgla, sprzedawały go po zaniżonych cenach.
Taki stan rzeczy nie pozwolił kopalniom na uzyskiwanie dochodów umożliwiających regulowanie bieżących zobowiązań, w szczególności na dokonywanie wypłat. Znaleziono wyjście z tej sytuacji. Był nim bank, kredyt i oczywiście odsetki przekraczające wówczas 50 %.
W ten sposób powstał i zaczął szybko narastać dług, szacowany dziś na około 12 mld zł.
Nie jest to jednak dług węgla. Węgiel został zmuszony do stopniowego zaciągania tego długu przez czynniki w stosunku do węgla zewnętrzne. Według niektórych ekspertów (Przegląd Górniczy, styczeń 1997 r.), łączna wielkość strat niezawinionych przez węgiel w latach 1990-1995 wyniosła przeszło 17 mld zł.
Równolegle z tworzeniem i narastaniem długu „węglowego", pojawiło się i zyskało ogromną popularność hasło: „restrukturyzacja górnictwa węgla kamiennego". Pierwsze programy restrukturyzacyjne zaczęły powstawać w kopalniach w latach 1989-1990. Aktualnie jest przygotowywany do wdrażania, opracowany centralnie trzeci program restrukturyzacji węgla. Tymczasem można wymienić szereg spraw, które powinny być rozwiązane niezależnie od restrukturyzacji, a nawet które realizacją programów restrukturyzacyjnych warunkują.
Wyliczyć tu można między innymi:
  • wyrównanie, a co najmniej zbliżenie wzrostu cen węgla do wzrostu inflacji. Wzrost cen węgla w okresie 1994-1996 wynosi tylko około 30% wzrostu inflacji, podczas gdy np. wzrost cen energii przekracza 70% wzrostu inflacji,
  • doprowadzenie do zmiany relacji cen węgla z energetyką tak, aby zgodnie z Kodeksem Handlowym nie dochodziło do sprzedaży węgla poniżej kosztów produkcji. Dotychczasowe działania w tym zakresie prowadzone co najmniej od września 1996r. nie dały żadnych praktycznych rezultatów, mimo, że „wyprostowaniem" tej sprawy powinny być zainteresowane Ministerstwa: Gospodarki, Finansów i Skarbu,
  • usunięcie absurdalnej sytuacji polegającej na tym, że przedsiębiorstwa eksportujące węgiel zarabiają na tym eksporcie (Węglokoks sprzedał w 1996r. 19,9 mln ton węgla średnio po 42$), podczas gdy kopalnie na tym tracą,
  • podjęcie rozmów z PKP mających na celu - wzorem rozwiązań przedwojennych - obniżenie kosztów transportu kolejowego węgla. Przy obecnych relacjach kopalnie w znacznym stopniu dotują przewozy pasażerskie,
  • doprowadzenie do uzyskania możliwości transportu węgla Odrą, przy czym ustanowienie Pełnomocnika Rządu do tego zagadnienia nie stanowi - jak się okazało - załatwienia sprawy,
  • wykluczenie pośredników w handlu węglem, co zwłaszcza przy nadwyżkach węgla stwarza sytuację kryminogenną a przy tym przynoszącą straty kopalniom,
  • zablokowanie importu węgla. Import np. węgla pochodzącego z przydziałów wojsk rosyjskich i dlatego bardzo taniego, nie ma nic wspólnego z konkurencyjnością a pogarsza i tak trudną sytuację kopalń, nie mówiąc już o półlegalnym w istocie rzeczy charakterze tych transakcji,
  • uniemożliwienie działań w wyniku których wielkość produkcji węgla kamiennego w Polsce wzrosła ze 130,5 mln ton w 1993r. do 137 mln ton w 1997r., co wraz z dopuszczeniem do importu węgla doprowadziło już do konieczności ograniczania produkcji w kopalniach,
  • zbudowanie strategicznej rezerwy węgla kamiennego zgodnie z zapowiedzią sprzed paru lat ówczesnego premiera na spotkaniu barbórkowym; zgodnie z normatywami obowiązującymi w Unii Europejskiej oraz ze zdrowym rozsądkiem. Stan, w którym miesięczna anomalia pogodowa prowadzi do poważnych zaburzeń strategicznej gałęzi przemysłu trudno uznać za normalny,
  • wykluczenie importu maszyn i urządzeń górniczych z wyjątkiem przypadków braku sprzętu krajowego dla określonych warunków.
Załatwienie wymienionych spraw, zwłaszcza dotyczących relacji cenowych powinno doprowadzić wreszcie do unormowania całokształtu warunków w jakich działa przemysł węgla kamiennego. Dopiero wówczas okaże się, że słuszny postulat L. Balcerowicza(..) „cały wysiłek trzeba skoncentrować na obniżeniu kosztów", jest realizowany w węglu od lat. Dopiero wówczas przedstawiony na wstępie ogromny wysiłek kopalń znajdzie swe odzwierciedlenie w uzyskanym wyniku finansowym.
Jest jeszcze jeden istotny problem wiążący się z restrukturyzacją górnictwa węgla kamiennego. Dotychczas główny nacisk w programach restrukturyzacji węgla był położony na zmniejszanie wydobycia i zatrudnienia, co w końcowym efekcie miało przynieść obniżkę kosztów produkcji oraz doprowadzić do rentowności tego przemysłu. W ostatnim projekcie reformy górnictwa mówi się nawet o likwidacji 46 kopalń.
Tymczasem dzisiaj nie ma żadnego wiarygodnego dokumentu któryby określał zapotrzebowanie na węgiel kamienny w perspektywie co najmniej do 2020r. Odkąd Sejm w dniu 9.11.1990r. odrzucił przedstawione przez ówczesnego Ministra Przemysłu T. Syryjczyka „Założenia polityki energetycznej Rzeczypospolitej Polskiej na lata 1990-2010", nie powstał żaden nowy ,zatwierdzony przez Sejm, program w tym zakresie.
Jedną z groźnych już dzisiaj konsekwencji tego stanu rzeczy jest rozbieżność pomiędzy postulowanym przez energetykę wzrostem zapotrzebowania na węgiel po r. 2000 do 80 mln ton (obecnie dostawy wynoszą 40 mln ton), a możliwościami węgla, które zdaniem wielu nie pozwolą na sprostanie potrzebom energetyki, nawet nie biorąc pod uwagę planowanej likwidacji 46 kopalń. Ostatnio obiegła prasę informacja o zaawansowanych pracach nad bałtyckim pierścieniem energetycznym, którego faktycznym inicjatorem wydaje się być Francja posiadająca poważne nadwyżki energetyczne. Być może czeka nas import energii. Ale jeśli tak, to niech to będzie wynik naszego świadomego działania i naszej kalkulacji, a nie dalekowzroczności zagranicy i naszej ślepoty. W każdym razie opracowanie długofalowego programu rozwoju całego kompleksu paliwowo-energetycznego jest pilną koniecznością, a do czasu posiadania takiego programu podejmowanie decyzji o likwidacji kopalń (z wyjątkiem wyczerpania zasobów) jest nieracjonalne także ze względu na straty majątku narodowego. Wątpliwym jest także mówienie o konieczności likwidacji kopalń trwale nierentownych. Rentowność kopalń zależy od wielu czynników i jest zmienna w czasie. Klasycznym przykładem może być tutaj kopalnia „Bogdanka", jeszcze kilka lat temu przeznaczona do likwidacji, a obecnie należąca do ścisłej czołówki najlepszych kopalń w przemyśle. Takich przykładów jest więcej. Powstaje pytanie: dlaczego te wszystkie sprawy nie zostały dotychczas załatwione, bądź też: kto tymi sprawami i nie tylko tymi ma się zająć dziś i w przyszłości?
Wydaje się, że również w tej sprawie dobrze będzie odwołać się do okresu sprzed wojny. W 1938 r. Polska wydobyła blisko 40 mln ten węgla. Kopalnie były w rękach prywatnych. Panowała gospodarka rynkowa. Sytuacja była ustabilizowana. Mimo to Ministrowi Przemysłu i Handlu podlegał Departament Górniczo-Hutniczy (w przybliżeniu 3,5 na 4 wydziały zajmowały się górnictwem), Biuro Surowcowe, Wyższe Urzędy Górnicze (Kraków, Katowice, Lwów), a górnictwo było jedyną branżą reprezentowaną przez Kolegium Górnicze podległe bezpośrednio Ministrowi. Warto przypomnieć, że w 1932 r. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej nałożyło na Ministra Przemysłu i Handlu szeroki zakres praw i obowiązków od kontroli wydobycia, zapasów i zbytu węgla do przymusowego zrzeszania przedsiębiorstw węglowych i ich związków w celu normowania produkcji oraz zbytu węgla w kraju i za granicą. Dzisiaj w Ministerstwie Gospodarki pracuje paru górników i to w sytuacji kiedy ta gałąź gospodarki przeżywa okres transformacji, kiedy spraw do załatwienia w założeniu wykraczających poza kopalnie i Spółki Węglowe jest bardzo dużo. W tej sytuacji nie pomogło nawet ustanowienie Pełnomocnika Rządu d/s Restrukturyzacji Górnictwa Węgla Kamiennego. Powiedzmy wyraźnie. Nie chodzi o nawrót gospodarki nakazowej. Chodzi o stworzenie warunków dla ukierunkowywania i umożliwienia działalności przedsiębiorstw, w naszym przypadku samodzielnych kopalń, zgodnie z interesami Państwa. A to wymaga odpowiedniej komórki sztabowej na szczeblu rządowym. Z drugiej strony pełnego zaangażowania załogi i kadry technicznej w poczynania mające na celu systematyczną poprawę efektywności ekonomicznej kopalń można oczekiwać tylko w przypadku kopalń samodzielnych. Nie należy przy tym kierować się nie zawsze udanymi doświadczeniami z funkcjonowania samodzielnych kopalń w latach 1990-1993. Nie wolno zapominać, że dając wówczas kopalniom samodzielność jednocześnie stworzono zespół warunków, które zmuszały kopalnie do tego aby samodzielność zamieniała się w samowolę. Mimo to można wymienić szereg kopalń jak "Janina", „Wieczorek" czy „Jankowice", które potrafiły dobrze korzystać z samodzielności uzyskując znakomite efekty techniczno-ekonomiczne. Poza tym samodzielność kopalni jest jednym z podstawowych warunków wstępnych dla prywatyzacji kopalń. Dowodzi tego fakt, że szereg powstałych wcześniej projektów prywatyzacji kopalń ,z chwilą utraty przez nie samodzielności, zniknęło z pola widzenia. Samodzielne kopalnie ukierunkowane na bezpieczną i ekonomiczną, zgodną z wymogami ochrony środowiska, eksploatację węgla kamiennego powinny posiadać reprezentanta swoich interesów i koordynatora swych działań. Wydaje się, że tym warunkom odpowiadałaby struktura holdingowa (np. Holding Polski Węgiel). Rozważyć należałoby także organizację w której Zarząd Holdingu współpracowałby ewentualnie z grupami kopalń poprzez swoje delegatury. A więc:
  • kopalnie węgla kamiennego powinny być samodzielne i posiadać osobowość prawną,
  • kopalnie powinny tworzyć - bezpośrednio lub pośrednio - układ holdingowy,
  • górnictwo węgla kamiennego powinno posiadać odpowiednią komórkę sztabową na >szczeblu rządowym.
Taki stan rzeczy, w którym węgiel przynosi zysk bankom, eksporterom, odbiorcom prywatnym, energetyce, PKP, portom, elektrociepłowniom, koksownictwu i chemii, wyraźnie wskazuje na to stawiane nieraz pytanie: „jak uzdrowić ciężko chorego pacjenta?" na pewno nie dotyczy węgla.
Jerzy Jagiełłowicz Pióro


NA POCZĄTEK   POWRÓT   STRONA GŁÓWNA Dokument utworzono: 29 Kwiecień 1998