Nr 5(35) Maj 1998 | Biuletyn Górniczy | ||
POLITYCZNE DECYZJE KOGO TRZEBA UZDRAWIAĆ?
|
Żaden model górnictwa i żadna restrukturyzacja nie da pożądanego efektu dopóki nie zostaną zmienione absurdalne relacje cenowe. Chodzi także o zdjęcie z węglowego konta dzisiejszego długu, a w każdym razie tej jego części, która w rzeczywistości stanowi ukrytą dotację do innych dziedzin gospodarki.
Górnictwo węgla kamiennego w ostatnim dziesięcioleciu można scharakteryzować następująco:
Do 1973 r. cena zbytu węgla kamiennego była wyższa od kosztów produkcji. Odwrócenie proporcji nastąpiło dopiero w 1974 r. Spowodowało to podjęcie czysto politycznej decyzji o zablokowaniu cen węgla oraz - w konsekwencji powyższego - o wprowadzeniu dotacji do węgla. Taki stan rzeczy trwał do początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy to reformując gospodarkę, w ciągu 2 lat zlikwidowano dotacje do węgla. Jednocześnie zadeklarowano uwolnienie cen węgla, do czego jednak nie doszło do dnia dzisiejszego. Nastąpiło tylko wymuszane, stopniowe i częściowe podwyższanie cen węgla. Inną niezależną od węgla decyzją było zablokowanie eksportu węgla i to w bardzo korzystnym dla eksportu okresie. Pogorszyło to i tak trudną sytuację kopalń, które wobec niespodziewanie powstałych nadwyżek węgla, sprzedawały go po zaniżonych cenach. Taki stan rzeczy nie pozwolił kopalniom na uzyskiwanie dochodów umożliwiających regulowanie bieżących zobowiązań, w szczególności na dokonywanie wypłat. Znaleziono wyjście z tej sytuacji. Był nim bank, kredyt i oczywiście odsetki przekraczające wówczas 50 %. W ten sposób powstał i zaczął szybko narastać dług, szacowany dziś na około 12 mld zł. Nie jest to jednak dług węgla. Węgiel został zmuszony do stopniowego zaciągania tego długu przez czynniki w stosunku do węgla zewnętrzne. Według niektórych ekspertów (Przegląd Górniczy, styczeń 1997 r.), łączna wielkość strat niezawinionych przez węgiel w latach 1990-1995 wyniosła przeszło 17 mld zł. Równolegle z tworzeniem i narastaniem długu „węglowego", pojawiło się i zyskało ogromną popularność hasło: „restrukturyzacja górnictwa węgla kamiennego". Pierwsze programy restrukturyzacyjne zaczęły powstawać w kopalniach w latach 1989-1990. Aktualnie jest przygotowywany do wdrażania, opracowany centralnie trzeci program restrukturyzacji węgla. Tymczasem można wymienić szereg spraw, które powinny być rozwiązane niezależnie od restrukturyzacji, a nawet które realizacją programów restrukturyzacyjnych warunkują. Wyliczyć tu można między innymi:
Jest jeszcze jeden istotny problem wiążący się z restrukturyzacją górnictwa węgla kamiennego. Dotychczas główny nacisk w programach restrukturyzacji węgla był położony na zmniejszanie wydobycia i zatrudnienia, co w końcowym efekcie miało przynieść obniżkę kosztów produkcji oraz doprowadzić do rentowności tego przemysłu. W ostatnim projekcie reformy górnictwa mówi się nawet o likwidacji 46 kopalń. Tymczasem dzisiaj nie ma żadnego wiarygodnego dokumentu któryby określał zapotrzebowanie na węgiel kamienny w perspektywie co najmniej do 2020r. Odkąd Sejm w dniu 9.11.1990r. odrzucił przedstawione przez ówczesnego Ministra Przemysłu T. Syryjczyka „Założenia polityki energetycznej Rzeczypospolitej Polskiej na lata 1990-2010", nie powstał żaden nowy ,zatwierdzony przez Sejm, program w tym zakresie. Jedną z groźnych już dzisiaj konsekwencji tego stanu rzeczy jest rozbieżność pomiędzy postulowanym przez energetykę wzrostem zapotrzebowania na węgiel po r. 2000 do 80 mln ton (obecnie dostawy wynoszą 40 mln ton), a możliwościami węgla, które zdaniem wielu nie pozwolą na sprostanie potrzebom energetyki, nawet nie biorąc pod uwagę planowanej likwidacji 46 kopalń. Ostatnio obiegła prasę informacja o zaawansowanych pracach nad bałtyckim pierścieniem energetycznym, którego faktycznym inicjatorem wydaje się być Francja posiadająca poważne nadwyżki energetyczne. Być może czeka nas import energii. Ale jeśli tak, to niech to będzie wynik naszego świadomego działania i naszej kalkulacji, a nie dalekowzroczności zagranicy i naszej ślepoty. W każdym razie opracowanie długofalowego programu rozwoju całego kompleksu paliwowo-energetycznego jest pilną koniecznością, a do czasu posiadania takiego programu podejmowanie decyzji o likwidacji kopalń (z wyjątkiem wyczerpania zasobów) jest nieracjonalne także ze względu na straty majątku narodowego. Wątpliwym jest także mówienie o konieczności likwidacji kopalń trwale nierentownych. Rentowność kopalń zależy od wielu czynników i jest zmienna w czasie. Klasycznym przykładem może być tutaj kopalnia „Bogdanka", jeszcze kilka lat temu przeznaczona do likwidacji, a obecnie należąca do ścisłej czołówki najlepszych kopalń w przemyśle. Takich przykładów jest więcej. Powstaje pytanie: dlaczego te wszystkie sprawy nie zostały dotychczas załatwione, bądź też: kto tymi sprawami i nie tylko tymi ma się zająć dziś i w przyszłości? Wydaje się, że również w tej sprawie dobrze będzie odwołać się do okresu sprzed wojny. W 1938 r. Polska wydobyła blisko 40 mln ten węgla. Kopalnie były w rękach prywatnych. Panowała gospodarka rynkowa. Sytuacja była ustabilizowana. Mimo to Ministrowi Przemysłu i Handlu podlegał Departament Górniczo-Hutniczy (w przybliżeniu 3,5 na 4 wydziały zajmowały się górnictwem), Biuro Surowcowe, Wyższe Urzędy Górnicze (Kraków, Katowice, Lwów), a górnictwo było jedyną branżą reprezentowaną przez Kolegium Górnicze podległe bezpośrednio Ministrowi. Warto przypomnieć, że w 1932 r. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej nałożyło na Ministra Przemysłu i Handlu szeroki zakres praw i obowiązków od kontroli wydobycia, zapasów i zbytu węgla do przymusowego zrzeszania przedsiębiorstw węglowych i ich związków w celu normowania produkcji oraz zbytu węgla w kraju i za granicą. Dzisiaj w Ministerstwie Gospodarki pracuje paru górników i to w sytuacji kiedy ta gałąź gospodarki przeżywa okres transformacji, kiedy spraw do załatwienia w założeniu wykraczających poza kopalnie i Spółki Węglowe jest bardzo dużo. W tej sytuacji nie pomogło nawet ustanowienie Pełnomocnika Rządu d/s Restrukturyzacji Górnictwa Węgla Kamiennego. Powiedzmy wyraźnie. Nie chodzi o nawrót gospodarki nakazowej. Chodzi o stworzenie warunków dla ukierunkowywania i umożliwienia działalności przedsiębiorstw, w naszym przypadku samodzielnych kopalń, zgodnie z interesami Państwa. A to wymaga odpowiedniej komórki sztabowej na szczeblu rządowym. Z drugiej strony pełnego zaangażowania załogi i kadry technicznej w poczynania mające na celu systematyczną poprawę efektywności ekonomicznej kopalń można oczekiwać tylko w przypadku kopalń samodzielnych. Nie należy przy tym kierować się nie zawsze udanymi doświadczeniami z funkcjonowania samodzielnych kopalń w latach 1990-1993. Nie wolno zapominać, że dając wówczas kopalniom samodzielność jednocześnie stworzono zespół warunków, które zmuszały kopalnie do tego aby samodzielność zamieniała się w samowolę. Mimo to można wymienić szereg kopalń jak "Janina", „Wieczorek" czy „Jankowice", które potrafiły dobrze korzystać z samodzielności uzyskując znakomite efekty techniczno-ekonomiczne. Poza tym samodzielność kopalni jest jednym z podstawowych warunków wstępnych dla prywatyzacji kopalń. Dowodzi tego fakt, że szereg powstałych wcześniej projektów prywatyzacji kopalń ,z chwilą utraty przez nie samodzielności, zniknęło z pola widzenia. Samodzielne kopalnie ukierunkowane na bezpieczną i ekonomiczną, zgodną z wymogami ochrony środowiska, eksploatację węgla kamiennego powinny posiadać reprezentanta swoich interesów i koordynatora swych działań. Wydaje się, że tym warunkom odpowiadałaby struktura holdingowa (np. Holding Polski Węgiel). Rozważyć należałoby także organizację w której Zarząd Holdingu współpracowałby ewentualnie z grupami kopalń poprzez swoje delegatury. A więc:
|
Jerzy Jagiełłowicz ![]() |
NA POCZĄTEK POWRÓT STRONA GŁÓWNA | Dokument utworzono: 29 Kwiecień 1998 |